zwierzęta

myslal, ze znajdzie tu jakies kury, ale zatkalo go kiedy wszedl do zoo xd stal i sie gapil na zyrafe, rozmyslajac o niesprawiedliwym podziale bogactwa na swiecie xd

była zdeterminowana w swoich poszukiwaniach silasa i pewnie zeszła całą rezydencję, zanim w końcu wyszła do ogrodu. zmęczyła się, więc usiadła tyłkiem na trawie, nie przejmując się, że pobrudzi sukienkę, i zaczęła ściągać buty. nawet nie przywitała się z silasem. ona się nachodziła w poszukiwaniach jego, więc on mógł przejąć inicjatywę i się przywitać xd

mogla pojechac na hulajnodze xd albo wziac golf carta.
przeniosl na nia zdziwiony wzrok. obserwowal co robi, zastanawiajac sie czy powinnien ja zagadac czy bedzie sie na niego wkurzac, ze do niej gada. - hej? - przywital sie jednak.

mogła też przekazać zadanie odnalezienia go swojej asystentce, ale nie zamierzała jej angażować do niczego xd
ostatnio była do niego zaskakująco przyjaźnie nastawiona, ale rozumiem obawy silasa przed jej zmiennymi humorkami.
- hej - przywitała się i jak już ściągnęła buty, to położyła się cała na trawie, skąd spojrzała na zwierzęta. - chodź położyć się ze mną. ale ta żyrafa jest duuuża - trochę jej kreski wjechały xd

jeszcze znowu by sie mu cos stalo xd
wolal jak byla dla niego mila, ale nie ufal jej do konca. kiedys tez tak bylo, a potem wrocila wredna ksiezniczka, ktorej nie lubil.
- wszystko ok? - wyczul, ze cos nie tak xd usiadl obok i dalej jej sie przygladal.

nie mogła pozwolić polly na myślenie, że zależało jej na silasie. już i tak za dużo wiedziała. powinna teraz wydać nakaz zabójstwa polly xd
nie potrafiła się do nikogo zbliżyć, więc jak była dla niego za miła, to musiała znowu zrobić dwa kroki w tył.
- to słodkie, że się mną przejmujesz - zaśmiała się, dalej gapiąc się na żyrafę i wyciągając ręce, tak jakby chciała złapać jej szyję, no ale była za daleko i nie dosięgała. ona się dobrze bawiła xd

biedna polly xd to by byl czas zeby odejsc od rodziny krolewskiej xd
szkoda bo wolal kiedy byla mila. charlotte z hotelu podobala mu sie bardziej niz ta wredna. - to zwykle pytanie - tez udawal, ze sie nie przejmuje nia xd zerknal w kierunku zyrafy, ale szybko wrocil wzrokiem do dziewczyny.

o ile by zdążyła xd polly miała szczęście, że ochroniarze windsorów nie ogarniali i nie wykonaliby zlecenia xd
teraz znowu była trochę tą charlotte z hotelu, bez butów i w ubrudzonej sukience. przeturlała się, żeby ułożyć się na boku przy silasie i wbić w niego wzrok.
- zadaj mi inne - rozkazała xd

chociaz na cos sie przydalo, ze ochraniarze nie ogarniali xd
moze dlatego sie do niej przylaczyl. w brudnej sukience wygladala bardziej uroczo niz kiedy blyszczala.
- okej.. - odwrocil wzrok kiedy na niego patrzyla. - jak ci sie podoba impreza? - zadal najbardziej basic pytanie. dobrze, ze nie co slychac xd

uratowana xd
szkoda tylko, że musiała się schować w ogrodzie przed ludźmi, żeby tak wyglądać.
zaśmiała się na jego pytanie.
- postaraj się bardziej - przesunęła się jeszcze bliżej. z każdym słowem tylko się do niego zbliżała.

tak xd
szkoda, ale docenial te chwile. a potem zalowal kiedy zmieniala sie w ksiezniczke i wmawial sobie, ze juz wiecej nie da sie nabrac xd
- tez masz u siebie zoo? - nie wiedzial o co pytac. troche sie stresowal kiedy sie zblizala do niego. nie wypil wystarczajaco.

biedny silas, taki rozdarty. ona też wmawiała sobie, że nie będzie więcej go zaczepiać i pozwalać mu dostrzec więcej niż chciała pokazać, ale potem znowu ją do niego ciągnęło.
- nie - odpowiedziała szybko. nie wszyscy rojalsi byli tak zakręceni jak gabriel. - mam cyrk, którym jest moja rodzina - wiedziala, co myśli o jej rodzinie, ale chyba nigdy nie powiedziała mu wprost, że podziela jego poglądy.

mieli podobne wrazenia. gdyby go do niej tez nie ciagnelo to nie siedzialby teraz z nia. chcial udawac, ze nie obchodzi go, ale jednak nie potrafil jej zignorowac. tym bardziej kiedy pojawiala sie normalna charlotte. usmiechnal sie lekko bo rozbawil go ten komentarz. - jaka role ty grasz w tym cyrku? - dalej pytal skoro mu kazala.

nie potrafili się oprzeć temu, że bóg dramek przyciągał ich do siebie!
- akrobatki - odpowiedziała po chwili zastanowienia i zaczęła wędrować palcami po jego ramieniu. - balansuję na linie, wiecznie przeskakuję między dwoma miejscami... i nie mogę spaść - ciągnęła swoją metaforę spokojnym głosem.

ups!
przeniosl wzrok na jej reke i obserwowal gdzie nia wedruje. - co sie stanie jesli nie utrzymasz rownowagi i spadniesz? - dmuchnal na jej dlon kiedy dotykala jego ramienia. wiedzial, ze nie moze do tego dopuscic, ale byl ciekawy czy ma plan.

popatrzyła na silasa dłuższą chwilę, zastanawiając się, czy złapałby ją, gdyby spadła. zaraz jednak otrząsnęła się z tych myśli.
- to się nigdy nie stanie - zapewniła go. a tak naprawdę: nie chciała się przekonywać, co by się stało, gdyby spadła. albo po prostu nie przyznawała się, że za każdym razem, gdy spadała, lądowała na odwyku.

- nie jestes w stanie kontrolowac wszystkiego co sie wydarzy - zdjal z siebie jej dlon, ale nie puscil jej. zlapalby ja gdyby mu na to pozwolila. moze nawet chcialby zeby tak bylo. kiedy sie przed nim otwierala byla fajna dziewczyna. wolal ja taka czesciej widywac.

trochę minie, zanim charlotte się przyzna, że potrzebuje kogoś, żeby ją złapał.
- mogę, jeśli chcę - stwierdziła. - na przykład dokładnie wiem, co w tej chwili się wydarzy - patrzyła mu w oczy i już odliczała sekundy do momentu, gdy ich usta się spotkają.

sam podobnie jak charlotte szukał silasa, ale spóźnił się jakieś pół godziny skoro go zostawiła i naiwnie myślał że wróci.
szedł tędy i prawie ich nie zauważył w tej trawie więc potknął się o nogi silasa i wylądował na trawie, ale w ich nogach na szczęście - o, znalazłem was - zaśmiał się - dopiero wtedy dotarło do niej że byli w dość dziwnej sytuacji/pozycji - co wy? - zamachał na nią i niego, poczuł ukłucie zazdrości jednak xd

wiedzial co ma na mysli i zaczal sie zblizac do niej zeby ja pocalowac. nie potrafil sie oprzec jednak.
niestety ktos im przerwal. speszyl sie kiedy zobaczyl sama. - nic, siedzimy i rozmawiamy - zaczal sie tlumaczyc. czul, ze powinien skoro przyszli razem.

wkurzyła się w środku, kiedy los spłatał jej figla i udowodnił, że wcale nie może nic kontrolować. tym bardziej, że ten los powstrzymał ją przed całowaniem silasa i napatoczył sama.
- poznajemy się lepiej - dopowiedziała. musiała poznać potencjalnego chłopaka samuela, jeśli się przyjaźnili, prawda? dobra wymówka xd wyciągnęła papierosa ze stanika, bo musiała zapalić. zapalniczka jej się tam nie zmieściła, więc wystawiła rękę z papierosem do silasa, żeby wyciągnął swoją słynną zapalniczkę.

dla nich to los, dla nas bóg dramek.
- lepiej? - zainteresował się i zaraz wcisnął pomiędzy nich - czyli jak? - to charlotte zaszczepiła w nim myśl, że silas i on mogli kręcić więc to tylko i wyłącznie jej wina! - nie przeszkadzam prawda? - spojrzał na nia i na niego, widział ich speszone miny. nawet charlotte nie udało się tego ukryć.

zabraklo mu slow wiec liczyl, ze charlotte wymysli jakas wymowke skoro ona powiedziala, ze chca sie poznac lepiej. - nie przeszkadzasz - zapewnil go. zerknal na charlotte i dopiero wtedy skapnal sie, ze czekala. poklepal sie po kieszeniach i wyciagnal zapalniczke zeby odpalic jej papierosa.

ciekawe, czy silas zdawał sobie sprawę z tego, że być może kręci z samuelem i że teraz stał się obiektem ich rywalizacji xd
- nie musisz wszystkiego wiedzieć - powiedziała słodko do sama, przez co mogła zasiać w nim ziarno niepewności. niby powiedzieli mu, że nie przeszkadzał, ale już musieli się wyginać, żeby odpalić papierosa, kiedy sam zajął miejsce na środku. 'przypadkiem' musnęła dłoń silasa przy tym i zaraz się zaciągnęła i rozłożyła z powrotem na trawie.