tarasik

wysłali go do sklepu po browary i wracał obładowany nimi. na szczęście dostrzegł ratunek - archie, bracie, pomóż! - wręczył mu dwa sześciopaki xd

palil papierosa I widzial martyego z daleka, ale nie spieszylo mu sie zeby isc mu pomoc. - to prezent dla mnie? - zazartowal. zaczal sie przygladac piwkom zeby ocenic czy marty kupil dobre.

- nie truj się tym, mam cos lepszego - wyjął mu papierosa z buzi i zgasił. oczywiście mówił o zielonym, dobrym, naturalnym xd - po części tez, ale pod warunkiem że jutro ty kupujesz - zaznaczył, traktował go jak innych, musiał też swoją część wnieść do tego wyjazdu. oczywiście marty nie kumał, że z archiem coś źle się dzieje, bo po co xd

polozyl piwo na ziemi I wcale nie mial zamiaru sie ruszac do srodka zeby je zaniesc. - w takim razie podziel sie - przesunal martyego na krzeslo obok zeby sie usiadl. wywalil mu papierosa to mu sie podzielic teraz! - niech bedzie - zasmial sie. mial kase do wydawania wiec bylo mu obojetnie czy bedzie musial stawiac. dla archiego lepiej, ze sie nie interesowal xd

marty był lepszym kolega. rozpakował piwka i wrzucił do miski z zimną wodą. wiadomo, że w lodówce byly pyszności babci więc i tak nie było miejsca xd
- trzymaj - podał mu jedną już mokrą od wody puszke i sam wziął druga. westchnął, usiadł i otworzył piwko. czuł sie niczym pan pilnujący swoich włości - jak ty tu wytrzymasz, to nie jest pałac - zaśmiał się. archie żył bardziej fancy niż marty xd

babcia tyle nagotowala, ze wyjada z kilkoma kiogramami wiecej xd
- dzieki - otworzyl piwko I upil lyka. dobrze, ze mial dobry humor I nie wkurzyl sie na martyego, ze go wyzywa od ksieciow xd - w balmoral jest prawie jak na wsi - zasmial sie. nie byl az tak wymagajacy wiec dopoki sie dobrze bawil to mu nie przeszkadzaly warunki.

oby tobias znowu nie przytył z rozpaczy xd
- ale każą ci tam jest te okropne wytrawne puddingi - znalazł minus od razu - a tutaj widziałem w lodówce potrawkę z kurczaka - już zrobił rekonesans. przeje się i peggy będzie musiała mu masować brzuch - przewidujecie z peggy jakieś dodatkowe wycieczki? - myślał, że razem tu przyjechali. a ruda trzymała się z rudą.

haha xd
- to prawda, tu wszystko wyglada pysznie - zgodzil sie. - nie wiem co planuje peggy - trzymal na dystans wszystkich, ktorzy zwracali mu uwage na temat jego imprez I nie rozmawial czesto z peggy.

- idealne miejsce żeby złapać gastrofazę, po tym - wyjął z kieszeni blanta i zacieszał. odpalił go i podał archiemu. juz go sprowadzał na złą drogę xd - czyli nie tylko mnie się czepia? - zaśmiał się - myslałem, że jesteś idealny - w oczach marty'ego może i tak było bo nie znał go za dobrze, ale osoby wokół wiedziały że coś z nim nie tak!

- wszystko zaplanowales - usmiechnal sie szerzej na widok skreta. juz byl jego najlepszym kumplem przez to, ze zachecal go do uzywek I jako jedyny nie krytykowal xd - jestem idealny, ale peggy zawsze znajdzie powod do czepiania sie - zazartowal.

- no jasne, mam cały harmonogram, nauczyłem się tego od wiadomo kogo - szturchnął go lekko. potem wziął skręta i sam jarał, przecież częściowo był jego - no jasne, czepia się, ale jest przy tym urocza - oczywiście, że się nią zachwycał - a ty nie aż tak bardzo - nie był w jego typie haha.

- a jednak wyszlo ci to na dobre - dalej zartowal. - obrazilbym sie gdyby nie to - zasmial sie I zabral skreta zeby sie zaciagnac. peggy byla jak jego siostra wiec nie chcial gadac o tym jaka jest urocza xd

powinien wspierać marty'ego skoro tak ładnie o niej mówił!
- wiedziałem jak cię przekupić - poklepał go po ramieniu, a potem wstał i poszedł do andersona i flynna. zostawil mu chociaż zioło, dobry kolega!

siedziala na tarsie I malowala paznokcie.

- uważaj, żeby zaraz cię nie zagonili do roboty - wskazał na jej paznokcie i usiadł obok. to byłoby marnotrawstwo malowania, jeśli zaraz musiałaby kopać w ziemi.

- mam juz swoja prace I nie potrzebuje kolejnej - uwazala, ze dojenie koz to wazne zajecie. nia miala zamiaru sie bardziej meczyc, wiadomo! - tez chcesz? - zapytala kiedy usiadl obok niej I pokazala mu lakier do paznokci.

- jaką? - myślał, że rosie powie, że zwołuje ludzi na obiad czy coś takiego. nie spodziewał się, że zaangażowała się w wiejskie życie. - czy kiedykolwiek odpowiedziałem na to pytanie "tak"? - spojrzał na nią z dezaprobatą. rafe nie był stereotypowym bff gejem, pewnie tego żałowała.

- nauczylam sie doic kozy - powiedziala dumnie. - robin wyglada tak seksownie jak to robi - zdradzila swoja motywacje do pracy. tak czy siak rafe powinien byc z niej dumny xd - to nie znaczy, ze nie moge zapytac - wywrocila oczami. - moze sam sie zgodzi - nie poddawala sie w poszukiwaniach gejka, ktory pozwoli jej robic makeover xd

był pod wrażeniem jej nowej umiejętności, ale kolejne zdanie wyjaśniło, skąd to zainteresowanie.
- i twoim zadaniem jest dojenie kóz czy patrzenie, jak on to robi? - zaśmiał się, bo już wiedział, jak to działa. i owszem, był dumny. - możesz pytać, ale odpowiedź nigdy się nie zmieni - był zbyt męski na to. - nie rozmawiamy z samem - poinstruował ją. mogła co najwyżej malować paznokcie z valentino.

- dojenie - zasmiala sie. - ale mam dobry widok - dodala. gdyby nie to na pewno by jej tam nie bylo. - nigdy nie mow nigdy - nie poddawala sie. zmusi go do pomalowania paznokci na jej slubie xd - dlatego, ze poderwal tego sasiada obok? - myslala to byl powod. nie zmyslala nawet tym razem xd wyciagnela takie wnioski po rozmowie z chlopakiem.

- mam nadzieję, że robi to bez koszulki - nakręcał ją i siebie i też już sobie wyobrażał robina bez koszulki zajmującego się kozami. jeśli kiedyś dojdzie do ślubu rosie, to i rafe z okazji tego święta zgodzi się na malowanie paznokci. - już kogoś poderwał?! - wkurzył się, bo to znowu była sytuacja jak z silasem: z rafe'm nie chciał się angażować, a za innymi latał. wyciągnął z rosie wszystkie informacje o samuelu i robinie, a potem poszli coś zjeść.

babcia ja probowala nauczyc robienia na drutach I teraz sama siedziala jak staruszka xd probowala sobie przypomniej jak to szlo. nie relaksowalo ja tak jak powinno tylko wkurzalo.

potem dopadła reginę i posadziła obok ruby żeby też robiła na drutach, ale reginie szło o wiele gorzej i pokuła się. cykała pod nosem wkurzona, że ma tak nie skoordynowane ruchy!

anderson za to przyszedł sobie beztrosko. zarówno ruby, jak i regina chyba nie bardzo chciały z nim rozmawiać przez to, że nie potrafił ogarnąć swoich uczuć xd dobrze, że babcia nie była na niego obrażona.
- nie wyglądacie na zrelaksowane - rzucił na widok ich min, bo wyglądały komicznie i nie mógł się powstrzymać.