mini warsztat

przypadkiem obiecał że naprawi taborety babci i teraz wbijał gwoździe. oczywiście był zgrzany i bez koszulki jak prawdziwy robol, a obok stało zimne piwko xd

potrzebowala chwili spokoju, ale ludzie byli wszedzie. miala nadzieje, ze tu bedzie mogla sie schowac, ale niestety trafila na kolejnego zielonego. chciala isc szukac dalej, ale zagapila sie na umiesnione plecy martyego.

nie słyszał jej, bo uderzał młotkiem o gwoźdź w taborecie, ale wyczuł jej wzrok - podoba ci się? - zapytał, oczywiście chodziło mu o taboret, a nie o jego klatę hehe. choć mogło brzmieć dwuznacznie!

odwrocila glowe zeby zaslonic wlosami zaczerwienione policzki. - przyszlam po nozyczki - sklamala. nie odpowiedziala na pytanie bo myslala, ze chlopakowi chodzilo o jego klate a nie taboret.

- mogą być takie? - podał jej takie wielkie do żywopłotu i zaśmiał się ze swojego wyśmienitego żarciku. wrócił niby do wbijania gwoździł, ale zaraz specjalnie dodał - wiesz, że pamiętam jak się zachowujesz kiedy się czerwienisz - dalej ją zawstydzał xd

- nie ma mniejszych? - nie chciala z takimi nozycami paradowac bo tak naprawde ich nie potrzebowala xd najwyzej pojdzie przycinac krzaki. - nie czerwienie sie, po prostu szukam tych nozyczek - podeszla do szafki I udawala, ze szuka.

jakby przycinała krzaki to babcia byłaby jej wdzięczna! - po co ci mniejsze skoro wieksze jest zawsze lepsze? - dalej sobie żartował. wiadomo miał tutaj chill vibe totalnie! - też bym się zaczerwienił jakbym zobaczył cię bez koszulki - rzucił komplementem, ale takim żeby znowu ją zawstydzić xd

wolala pomagac ze zwierzetami. - nie zawsze, nie powinienes dyskryminowac mniejszych rzeczy - tak ja prowokowal, ze od razu pomyslala o jednym xd - to nie dlatego - zasmiala sie, ale znowu sposcila glowe w dol zeby wlosy zakryly wiekszosc jej twarzy.

musiała się wokół robina zakręcić zatem.
specjalnie to mówił z podtekstami xd - nie dyskryminuje, niektóre małe rzeczy są fajne - a przykład małe dziewczyny, dlatego lubił peggy xd - teraz muszę sie zapytać.... to dlaczego? - drążył temat. bardzo nie chciał przybijać tych gwoździ. nie miał spiny z darcy jako eks więc mógł z nią trochę flirtować, a trochę zawstydzać. szczególnie że był singlem!

robin popularny.
domyslala sie xd - wiec taki jest twoj typ - nie musial duzo szukac bo pewnie byl wiekszy od wiekszosci lasek xd - no dobra, przylapales mnie - zasmiala sie. skoro nie odpuszczal i chcial flirtowac to mogla mu ulec.

wiadomo xd
- też jesteś mniejsza - przypomniał. bo mogła być większa od peggy, ale ciągle mniejsza od wielkoluda marty'ego xd
- przyłapana - wycelował w nią młotek i zaśmiał się - chcesz sie nauczyć majsterkowania? - zachęcił do wspólnej zabawy skoro flirtowali.

- dzieki - zasmiala sie. ten komplement zadzialal na nia najlepiej przez jej eating disorder xd - masz mnie - rozlozyla rece. - to przydatna umiejetnosc - zgodzila sie I podeszla blizej zeby zobaczyc co tam majtrowal.

widział jak ją podejść z komplementami xd
- zapraszam - pozwolił jej stanąć przed stołem, a sam stanął za nią żeby nawigować jej ręce. było dość steamy szczególnie że nie miał koszulki xd na tyle że jak przybili wspólnie ostatni gwóźdź to skończyło sie na całowaniu, a potem spędzili razem wieczór przy ognisku. pewnie benek dziwnie na niego patrzył, ale nie wiedział dlaczego xd

przyszły tu z ivy, bo ktoś przyniósł wino i szukaly czegoś, czym mogą je otworzyć. summer była już wstawiona i narzędzia w jej rękach były bardzo niebezpieczne.

vicky za to już wytrzeźwiała po ekscesach z hunterem i nakryła je jak grzebią w narzędziach - wiecie w ogóle jak tego używać? - ona miała największe doświadczenie w tej materii.

ivy za to musiala sie jak najszybciej napic I nadrobic glupotami zeby znowu byl balans po tym jak reggie jej powiedziala, ze jest madra.
- to nie moze byc takie trudne - zamachala mlotkiem.

summer też chciała się jak najszybciej napić, żeby utrzymywać swój wesołkowaty stan i nie myśleć o wszystkich innych sprawach. już widzę, jak ivy otwiera wino młotkiem xd na pewno skutecznie xd
- cicho, cicho, mamy specjalistkę - szturchnęła ivy i podlizywała się do vicky, żeby się już w pełni pogodziły, bo jednak summer traciła za dużo znajomych i równowaga musiała być zachowana xd

największa obraza dla ivy xd
summer obczaiła że traci znajomych i że coś jest nie halo, brawo! - odłóż to zanim zrobisz sobie krzywdę - poprosiła ivy widząc jak frywolnie macha tym młotkiem - żebyś wiedziała - bo tak było. nie chciała się klócić więc przejęła wino, a summer i ivy potraktowała jako swoje asystentki - podajcie mi te male kombinerki - wskazała na przyrząd - i śrubę, dwunastkę - ciekawe czy ogarną xd

- vicky na ratunek! - skumala, ze trzeba jej sie podlizac. tez nie chciala zeby przyjaciolki byly dalej poklocone. - dwunastkie czyli dwunasta od lewej? - zaczela liczys sruby w szufladzie. szybciej by poszlo gdyby vicky opisala jak wyglada.

podała przyrząd wskazany przez vicky i zajrzała do szuflady ze śrubami, ale była tak samo obyta w temacie jak ivy.
- to bardziej się przyda - podała jej klucz francuski. myślała, że podziała jak otwieracz do słoików. poza tym wszystkie trzy na pewno miały doświadczenie w otwieraniu butelek na różne sposoby.

miały, ale vicky była najmniej pijana więc jest szansa że narobi najmniej szkód!
- to znaczy, że tą największą śrubę - wyjaśniła skoro nie radziły sobie z prostym, aczkolwiek profesjonalnych nazewnictwem - musicie współpracować jeśli chcecie się napić, a i ja też piję - już potraktowała wino jak swoją własność i wbijała w korek śrubę.

to prawda. ivy z mlotkiem byla najmniej bezpieczna opcja.
- mam! - wykrzyknela jakby znalazla skarb, ktorego szukali wszyscy na wycieczce. uniosla srube w gore, potrzeba bylo tylko spotlight. podala ja zaraz vicky I stanela nad nia zniecierpliwiona. - pic mi sie chce - popedzala ja.

- wow! - była pod wrażeniem tego, że ivy znalazła odpowiednią śrubę. to było dokonanie! otoczyły vicky i chuchały na nią, obserwowując ją w akcji. - jak otworzysz, to możesz nawet napić się pierwsza - pozwoliła jej. zdecydowanie się podlizywała, skoro dawała jej taki zaszczyt.

vicky nie czuła, że się podlizywały, ale prawda była taka że stęskniła się za nimi i życiem bez kłótni więc po prostu chciała spędzić z nimi czas!
- nie pośpieszajcie mnie - poprosiła. włożyła butelkę w imadło żeby unieruchomić, a potem złapała śrubę mocno kombinerkami i zaczęła kręcić, aż korek prawie w całości wyszedł. na koniec musiała pociągnąć go mocniej i kiedy ten wyskoczył poleciała na summer - jestem geniuszem! - oznajmiła machając kombinerkami.