huśtawka

czilowała na huśtawce, bo to był jedyna okazja, kiedy mogła się pobujać bez pisków dzieci.

gapil sie w telefon i szedl w kierunku hustawki. ogarnal kto ja zajmowal dopiero jak przed nia stanal. nie wiedzial czy ma cos powiedziec czy nie wiec wybral to drugie. odsunal sie na bok i odpalil fajke.

przymknęła oczy podczas bujania, więc słyszała kroki, ale nie wiedziała, kto do niej zmierza. otworzyła jedno oko, gdy poczuła dym papierosowy. po rozpoznaniu archiego otworzyła też drugie oko i teraz wbijała w niego wzrok, myśląc, że zbiera się do powiedzenia jej czegoś, skoro stanął niedaleko. oczekiwała przeprosin oczywiście.

nadal mial wyrzuty sumienia i nie chcial z nia rozmawiac. poza tym przeprosil ja juz. nie oczekiwal, ze to przyjmie, wiec uznal, ze nie ma sensu w powtarzaniu sie. czul, ze sie na niego patrzy i probowal to zignorowac, ale sie nie dalo - co? - spojrzal w jej strone.

wtedy nie zamierzała przyjmować przeprosin, bo była zbyt przejęta losem dzieci. teraz też nie zamierzała przyjmować przeprosin, bo uważała, że nie zasługiwał na jej wybaczenie, ale chciała, żeby i tak się postarał.
- dobrze się bawisz? - spytała, co oczywiście miało podtekst.

zle trafila bo archie byl na etapie gdzie nie mial zamiaru sie starac. to co sie stalo z jej dzieciakami tylko jeszcze bardziej go nakrecilo. stary archie by jej pewnie wysylal kwiaty i slodycze dla dzieci z nadzieja, ze kiedys mu wybaczy. a teraz jego jedynym celem bylo byc na fazie, w ktorej problemy z prawdziwego zycia do niego nie dochodza. - calkiem niezle - zaciagnal sie i odwrocil wzrok.

nie rozpoznawała go. nie znała go tak długo i dobrze jak np. vicky, ale i tak dostrzegała, że z tą wersją archiego jest coś nie tak. zatrzymała huśtawkę i wstała z niej. złapała się pod boczki, jakby chciała górować nad chłopakiem i wzbudzić respekt.
- czy ty w tej chwili tak na poważnie?! - po ostatnich przebojach z ianem była bardziej bojowa.

zerkna na nia przelotnie kiedy sie zblizala, ale udawal, ze nie zwraca na nia zbytnio uwagi. - nie, na zarty - prowokowal ja dalej. moze podswiadomie chcial zeby mu przywalila albo cos. moze to by mu pomoglo sie czuc troche lzej z tym do czego doprowadzil.

miała ochotę mu przywalić, to fakt. jej dzieci wylądowały przez niego w szpitalu, a on teraz zachowywał się, jakby miał to gdzieś. w dodatku sally miała wiele nawarstwionej frustracji w sobie, która teraz po latach szukała ujścia. ale jednocześnie to była sally. mamuśka z przedmieścia, która nie potrafiłaby mu przywalić, nawet gdyby chciała.
- spójrz na siebie! jesteś wrakiem człowieka! - nakrzyczała na niego tak, jak krzyczała na corey'a, gdy nie posprzątał zabawek. - trzymaj się od mojej rodziny w spokoju! - to dotyczyło też vicky. poszła szukać miejsca, gdzie mogłaby się dalej relaksować.

nie klocil sie z nia i pozwolil jej na siebie krzyczec. zapamietal jej slowa i nie mial zamiaru robic jej na zlosc.

relaksowala sie przy muzyce country. wszedl jej wieski vibe mocno xd

obudziła w sobie wieśniarę xd
sam rozdawał kolację i przy okazji szukał miejsca dla siebie żeby usiąść i zjeść. pech chciał że obok niej było wolne - proszę - wręczył je talerzyk gdzie były jakieś pieczone warzywa i mięso - wolne? - wskazał na miejsce wolną przestrzeń obok.

fancy wiesniare xd
- dzieki - chwycila talerz. podobalo jej sie kiedy ktos jej uslugiwal. - wolne - laskawie pozwolila mu zeby sie przysiadl do niej. dziubala warzywa i spogladala na niego co jakis czas.

a to przepraszam xd
łaskawa xd sam z braku laku usiadł żeby zjeść. on chciał się skupić, zjeść i pójść do swoich znajomych, ale rosie co chwile go stalkowała wzrokiem - ubrudziłem się? - zapytał w końcu.

mogl zawsze isc poszukac rafe xd
- nie - zaprzeczyla, ale nie przestawala sie na niego patrzec. moze probowala sie przyjrzec co sie rafe w nim podobalo xd - jak ci sie tu podoba? - zagadala go.

to już wolał rosie xd
sam był średnio wyględny, miał dużo piegów, ale rafe zakochał się w jego głębokiej duszy, a nie w wyglądzie xd powinnam iść spać bo już piszę takie rzecz - lubię obcować z naturą więc podoba mi się - zerknął na nią - a tobie? - słyszał z opowiadać rafe że była bardziej fancy xd

haha romantycznie.
rosie miala crasha na dante i benka kiedys wiec nie mogla oceniac wyboru rafe xd - mi tez.. nie wiedzialam, ze farmerzy sa tacy przystojni - zaczela mu od razu opowiadac. myslala o sobie oczywiscie, ale moglo wygladac jakby chciala wybadac czy sam tez jakiegos upatrzyl.

mogła mieć crusha na brzydali i nadal oceniać xd
- mówisz o sąsiedzie obok? nie ma jednego zęba - zauważył. może rosie leciała na bezzębnych, w takim razie gus miałby szansę xd też na niego leciała w sumie xd nie oceniał uczestników wycieczki w kategorii farmera, jak chociażby rosie robina.

moze robila to po cichu xd
- nie o niego mi chodzilo - skrzywila sie. sam nie widzial robina w akcji wiec nie polaczyl faktow xd - duzo sasiadow poznales? - ona nie zdazyla sie przyjrzec i zauwazyc, ze ktorys nie ma zeba.

rafe i tak był zaślepiony samem, nie wmówi mu, że jest brzydki.
- mamy rozłożone namioty przy skraju działki, tylko tego - oczywiście z automatu powiedział w liczbie mnogiej, bo mimowolnie pomyślał o sobie i hollywoodzie. słodziak! zaraz rosie mu doniesie xd

ups.
- macie? - zainteresowala sie tym od razu. wszyscy przyjechali tu grupa wiec to nie bylo nic specjalnego. gdyby nie to, ze przed chwila rozmawiali o tym, ktorzy faceci sa przystojni.

- mam, to znaczy ja mam, sam, sam jak palec - jak zwykle sam sam xd zestresował sie więc dla rosie to mogło być podejrzane xd przyśpieszył tempo jedzenia tak że prawie się udławił i zaraz uciekł. strange!

leżał frywolnie na tej ławce i czytał książkę. korzystał z tego że większość poszła na jakąś wycieczkę!

Archiemu nie chcialo sie nigdzie chodzic wiec tez korzystal z ciszy. podszedl do patricka I stanal nad nim. - ciekawa? - zagadal o ksiazke.