Pumkin carving

przyszli tu z całą rodzinką, więc alina opiekowała się młodym i właśnie wymachiwała przy nim nożem xd to znaczy wykrajała dynię. była przebrana za daphne, bo cody się uparł, że cała rodzinka miała być przebrana za scooby'ego doo i on był w stroju psa, więc ogólnie było trochę słodko?

byl z kims umowiony, ale po spotkaniu postanowil, ze sie chwile pokreci. od czasu wypadku byl caly czas zestresowany wiec mial nadzieje, ze moze tu sie troche rozluzni. izolowal sie od ludzi I to go troche zmeczylo, przez co nie potrafil sie powstrzymac zeby nie zagadac aliny. byla jego partnerka in crime. doslownie xd - dzieci chyba nie powinny sie tym bawic - skomentowal noz.

alina za to udawała, że nic się nie stało i odpaliła się na tryb superuroczej starszej siostry, przyjaciółki i ogólnie osoby, która pasuje do sielankowego życia. dlatego wcale nie miała ochoty wyciągać trupów z szafy (prawie dosłownie xd) i utrzymywać kontakt z hudsonem.
- to tylko wykrajanie dyni, pilnuję go - zerknęła na cody'ego, który był w fazie pracy nad dynią i na szczęście nie interesował się, z jakimi podejrzanymi typkami gada alina. od razu by wygadał mamusi.

Hudson niestety nie mial takiej opcji I nie mogl wyprzec z pamieci tego co sie stalo.
- mhm - spojrzal na dzieciaka. - to twoj mlodszy brat? - chcial wybadac czy ma dziecko. nie chcial miec wyrzutow sumienia, ze jego matka pomogla mu w zbrodni.

może po trzecim zabójstwie też potraktuje to na luzie xd
- jestem jego opiekunką - odpowiedziała beztrosko. - nie wiedziałeś? to moja praca - wyjaśniła i w tej chwili naprawdę probowała przekazywać niewinne fluidy. niestety hudson dzielił z nią mroczny sekret i na pewno nie mógł jej postrzegać przez pryzmat uroczej niani dla dzieci.

nie planowal kolejnych xd
- wybralas ciekawy zawod - po tym co razem przeszli nie kupowal jej niewinnej aury. gdyby mu pomogla freakujac to co innego. teraz byl ciekawy co przezyla w zyciu, ze potrafila zachowac zimna krew w takiej sytuacji. on nie mial latwo I spotykal sie z nieciekawymi ludzmi, ale to go przeroslo.

też nie planowała, ale here we are xd
- ty też - zmierzyła go wzrokiem, próbując mu przekazać "nie podskakuj i ani się waż cokolwiek powiedzieć". jemu też nie byłoby na rękę cokolwiek zdradzać, ale gdyby zasugerował, że alina ma coś za uszami, to już by było po nim. być może dosłownie xd

- nie wiem o czym mowisz - wyjal fajki zeby zapalic. nie obchodzilo go czy byly tu dzieci I czy powinien sie powstrzymac. nie musiala sie przejmowac bo nie chcial o niczym wspominac. widzial ten wzrok I nie mial zamiaru testowac co moze znaczyc. przynajmniej nie dzis. poszedl sobie juz nic nie mowiac.

wróciła do udawania szczęśliwej rodzinki.

robił dynie i chciał ją zanieść darcy xd niestety zaciął się nożem i próbował sam siebie opatrzeć.

to było jej pierwsze halloween w życiu, więc musiała przyjść na wydrążanie dyni. dostrzegła rudą czuprynę dante pomiędzy dyniami.
- ale super! sam to zrobiłeś? - zaczęła się podlizywać, ale wtedy dostrzegła krew i zrobiło jej się słabo, więc musiała usiąść.

rodzice nie wiedzieli jak bardzo pochłonęła ją tutejsza kultura? xd dante taki charakterystyczny xd
- tak, sam to zrobiłem - zamchał palcem bo myślał, że chodzi o skaleczenie! dopiero po chwili ogarnał że naya czuje się słabo więc zamachał rękoma żeby już ją cucić - w porządku? - nawet na niego tak krew nie działała, a był delikatny.

rodzice robili checki u khai, a ona zapewniała ich, że naya tylko siedzi i się uczy, bo nie chciała, żeby młoda zaczęła mieszać w jej życiu z zemsty xd
- a z tobą w porządku? - spojrzała znowu na jego palec i to był błąd, więc odwróciła wzrok i wbiła go w dynię. widok krwi to była jej największa słabość i właściwie pierwszy powod, dla którego nie powinna myśleć o byciu lekarzem. myślała, że nauka przegoni fobię.

czyli jedną kryła drugą, świetnie xd
- no prawie, to małe draśniecie - nawet on się aż tak nie przejmował. byłby lepszym lekarzem niż ona! - nie masz może plasterka? - laski zawsze miały wszystko w torebkach. liczył na to, że go opatrzy albo chociaż pomoże. niefartownie trafił. choć leah pewnie pozwoliłaby mu sie wykrwawić xd

wiedziały, jak wazne jest zachowywanie pozorów w hinduskiej rodzinie. poza tym naya była nieświadoma i tak naprawdę myślała, że obie z khai są święte xd
- jasne, że mam! - ucieszyła się, że może mu pomóc. nosiła ze sobą plasterki, skoro tak brzydziła się krwi i wolała ukrywać nawet małe draśnięcia. wyciągnęła z torebki plasterek i przykleiła dante, jak to typowa zauroczona nastolatka dopisując za dużo do chwili macania jego palca.

jeszcze w stu procentach nie omamiły ich brytyjscy chłopcy xd
ciekawe czy to był plasterek w zwierzątka czy taki zwykły - dzięki - uśmiechnął sie bo na serio mu pomogła - teraz będę myślał o tobie - palnął nie rozumiejąc dwuznaczności tego przekazu i pokazał na plasterek, który mu nakleiła.

lub muzułmańskie dziewczęta.
naya to nie ming, nawet jeśli nie była dostosowana kulturowo, to przynajmniej miała normalne plastry xd uśmiechnęła się szeroko, myśląc o dante myślącym o niej i przez to przetrzymała jego dłoń.
- ja o tobie też - powiedziała rozmarzona, ale zaraz się opanowała. - to znaczy, będę się zastanawiać, czy dobrze się zagoiło - zabrała dłonie.

też!
te bardziej praktyczne i dorosłe xd
nie zwracał uwagi na te małe gesty bo naya była dla niego tylko sąsiadką, małą dziewczynka, ups! to nic, że była niewiele młodsza od leah xd - to tylko powierzchowna rana, szybko się zagoi - zapewniał - dlatego możesz mi pomóc z dynią, jestem lekko poszkodowany - zaproponował współpracę.

nayanadini zachowywała się jak mała dziewczynka, a leah jak dorosła kobieta, która już wiele w życiu widziała.
- z przyjemnością! - powiedziała to trochę za szybko. - to moja pierwsza dynia, w indiach tego nie robimy - wyjaśniła mu, skąd ten entuzjazm i że nie miał on nic wspólnego z jej zauroczeniem. wykroili dynię i bawiła się wspaniale, a potem pewnie odprowadził ją do domu, żeby taka małolata nie wracała sama, a ona myślała, że specjalnie chciał z nią spędzić więcej czasu.

miała kostium, który składał się z wielu warstw i elementów i który oczywiście zrobiła sobie sama. niestety w tłumie pijany ktoś oderwał jej kawałek rękawa, więc teraz siedziała z boku i przeprowadzała operację szycia jedną ręką na drugiej ręce przy użyciu swojego mini zestawu, który nosiła na wszelki wypadek.

on byl przebrany za gladiatora zeby swiecic klata, a w reku mial mocnego drinka, ktorym sie ogrzewal. - jestes sally z miasteczka halloween? - zagadal do niej kiedy zobaczyl jak meczy sie z rekawem.

no tak, on świecił klatą, a stefka tygodniami szyła swój kostium.
- jesteś pierwszą osobą, która to rozpoznała - podbudowało ją to. właściwie to jej koleżanki powiedziały, że zszyła ze sobą szmaty ze śmietnika. nie chciały się z nią pokazywać i znowu ją porzuciły. a romy i roxy były zajęte własnymi sprawami.

typowe dla nich.
- niewazne, to glupi film - odwrocil wzrok. zrobilo mu sie glupio, ze to rozpoznal I nie chcial sie przyznawac do ogladania bajek. tez wolal sie z niej nabijac, ale gdyby wiedzial, ze to robia jej kolezanki to zmienilby podejscie jak zawsze.

nie starał się, a i tak wyglądał lepiej.
- i głupi kostium - jej radość szybko przysłonił smutek z jego reakcji. - cały nadaje się do wywalenia - zamiast zaszywać rękaw, to pociągnęła go, przez co podarł się bardziej. wolałaby, żeby to freddie rozerwał jej ten kostium w łóżku, no ale to była inna sytuacja.