Mirror maze

ubrała się zbyt wyzywająco zamiast strasznie na to halloween i teraz przeglądała się w lustrach, w których oczywiście wyglądała karykaturalnie i nieproporcjonalnie xd

przebrała się za myszkę minnie, a marcus oczywiście był mikim. tyle że jak tu wleźli, to się zgubili i teraz go szukała.
- miiikiii? - już nowe przezwisko dla marcusa. to było łatwiejsze niż wypowiadanie 'marikus', a pasowało. - o, sioster - przystanęła, gdy zobaczyła w odbiciu karykaturalną tinę. - potyło cię - wskazała na odbicie w lustrze. nie wiedziała, gdzie jest prawdziwa tina, a gdzie jej odbicie.

marcus pewnie spał w krzakach xd
tina mogłaby seksowną wersją myszki minnie więc mogły konkurować z ming hehe.
- to słodkie że myślisz, że masz swojego mikiego - zażartowała okropnie. nie sądziła, że ming kogokolwiek ma i nie ogarnęła że to marcus. w sumie nie pamiętała nawet, że z marcusem spała!
- nie jestes w pozycji do mówienia takich rzeczy - nagle wyrosła przed nią, a była o wiele od niej wyższa.

ming była standardową słodką myszką minnie z disneylandu.
- no, zgubnił siebie - pokiwała głową. nie rozumiała normalnego angielskiego, a co dopiero sarkazmu. nie wymagajmy od niej zbyt wiele! nikt nie wierzył ming, a jako jedyna wśród sióstr miała męża xd przestraszyła się, bo w lustrze za tiną pojawiło się jej jeszcze bardziej wydłużone odbicie, co spotęgowało wrażenie wielkości martine. - jesteś niemiłkowa! dlatemu jesteśmy tylku w klubi z rubi - wykluczyła ją z sióstr.

słodko xd
- zgubił się czy nigdy go nie było? - dalej jej nie wierzyła. tina nie potrzebowała faceta na stała i tak była adorowana i uwielbiana w cielesny sposób czyli w taki jaki lubiła! ming najbardziej doświadczona jeśli chodzi o związki xd czyli tina wyglądała jak długi potwór teraz w oczach siostry - nie chce być w waszym klubie - prychnęła. nie czuła sisters vibe!

- zgubnił - powtórzyła i wyciągnęła telefon, żeby pokazać słodkie do porzygu zdjęcie mingusa, które miała na tapecie. - wydziwiałaś go? - popatrzyła na nią z nadzieją, że pomoże dwóm myszkom się odnaleźć. ming powinna uczyć inne siostry, jak osiągać w życiu swoje cele, skoro przyjechała do anglii, żeby zdobyć białego męża i osiągnęła to po kilku miesiącach xd rozdziawiła usteczka na słowa tiny. jak mogła nie chcieć być w ich klubie! - trzymujesz z nimi? - oburzyła się. umiała liczyć i wiedziała, że to oznacza, że są trzy na dwie xd

- widziałam go - potwierdziła - na sobie - nagle jej się przypomniało, że z nim spała xd albo statystycznie była duża szansa dlatego tak powiedziała xd to prawda, siostry mogły się uczyć od niej jak zdobywać facetów na stałe, nawet ruby tak dobrze nie szło - trzymam ze sobą - podkreśliła swoją niezależność - i ty też powinnaś tak robić - dała jej dobrą, siostrzaną radę xd

zmarszczyła czoło, nie rozumiejąc słów tiny.
- w lustrzance? - spojrzała jeszcze raz na ich odbicia, które się nachodziły na siebie teraz. to miało sens! chociaż wiadomo, że statystycznie rzecz ujmując, była duża szansa, że marcus przespał się z tiną. aktualnie obie siostry były w związkach z hurdami, więc święta zapowiadały się słodkie i rodzinne xd - ja trzimam w kupi, kupa jest fajniacka - powiedziała z całkowitą powagą, po czym dodała coś po chińsku. - konfucek - podała autora cytatu, którego tina i tak nie zrozumiała, i poszła szukać mikiego.

stał przed wejściem w kostiumie flasha i bajerował jakąś laskę przebraną za barbie.

darcy byla przebrana na jennifer z jennifer's body. troche sie zgubila w tym labiryncie, ale widziala, ze ben byl zajety wiec go nie zaczepiala. - sory, musze przejsc - pokazala palcem w ktora strone idzie.

- o, hej, darcy - wyszczerzył się do niej i oparł rękę o ścianę tak, że tym bardziej zagrodził jej drogę swoim ramieniem i posłał jej zalotne spojrzenie. chciał dwie laski naraz obracać xd trochę ostatnio zapomniał o darcy i zaniedbał ją przez rosie.

benek kasanowa xd - hej ben - usmiechnela sie lekko i spojrzala na jego reke kiedy ja zablokowal. nie przeszkadzalo jej, ze ben ja zaniedbywal. czula sie lepiej z tym, ze poswiecal wiecej uwagi innym laskom. - chcialam przejsc - powtozyla.

- flash - poprawił ją, bo dzisiaj chciał być tak postrzegany. byle nie w łóżku xd - dawno się nie widzieliśmy - zauważył i nie zabrał ręki. zerknął na barbie, jakby chciał się upewnić, że odbiera tę sytuację jako to, że benek jest dobrym, kochanym chłopakiem, który utrzymuje kontakt z dziewczynami i nie porzuca ich po jednorazowym numerku.

- flash - troche cringeowala, ale sie poprawila. haha wybral zly kostium xd teraz laski nie beda chcialy isc z nim do lozka. - wiec? przesuniesz sie? - zaczela sie niecierpliwic. nie czula potrzeby na catch up.

nie myślał o tym w takich kategoriach. myślał raczej, że tak szybko trafi do łóżka dziewczyny xd barbie wyglądała na zainteresowaną.
- widzę, że nie jesteś ciekawa, co działo się ze mną przez ten czas - był trochę rozczarowany, w końcu on zamierzał wyznać jej swoje uczucia, zanim rosie go omamiła. - a bawiłem się przez ten czas bardzo dobrze, dziękuję - powiedział to specjalnie i zabrał rękę, która za to wylądowała na ramieniu barbie, aby pokazać darcy, jak dobrze się bawi bez niej.

moze nie orientowala sie w superbohaterach.
- niedawno sie widzielismy - nie widziala problemu. on sie intresowal rosie i innymi laskami w tym czasie wiec nie powinien byc nia rozczarowany. - to dobrze - nie rozumiala po co jej to mowi. - mam nadzieje, ze dzisiaj tez sie bedziesz dobrze bawil - zerknela na barbie.

benek już pewnie jej wszystko wytłumaczył i przedstawił swoją postać jako najlepszą.
- ty też - rzucił beztrosko, żeby pokazać, jakim jest luzakiem i poszedł z barbie na karuzelę, żeby ją tam całować. ale potem czuł wyrzuty sumienia i zastanawiał się, czy darcy było przykro xd

nie bylo jej przykro i tez dobrze sie bawila xd

wybrał mało oryginalny kostium i zgubił się pośród innych kenów, a wśród luster już sam nie wiedział, który to jest on.

he's kenough xd
james zamiast się bawić dorabiał tutaj, nie żeby w motelu nie zarabiał, ale był z natury biedakiem więc musiał zbierać grosz do grosza. nie miał na sobie niczego oryginalnego tylko makijaż szkieletora na twarzy i jakieś czarne ciuchy. pewnie obsługa eventu była jednakowo ubrana. miał teraz przerwę i wcinał kanapkę kręcąc się po tym labiryncie, aż wpadł na kolejnego kena czyli leosia - wyjście jest w tamtą stronę - widział jego zagubienie w oczach i nie rozpoznał go od razu widząc wielu kenów w tym sama czy rafe xd

przemawiało to do niego.
dobrze, że nie doszło tu do bitwy kenów.
ucieszył się na widok jamesa, bo wyróżniał się swoim strojem i ogólnie byciem uroczym jamesem. nachylił się do niego.
- czy jesteś w stanie mi powiedzieć, ile osób jest w tym pomieszczeniu? - spytał w zaufaniu. nie był pewien, czy ogląda swoje odbicia czy innych kenów.

jeszcze nie doszło xd
dla leona się wyróżniał, a tak na prawdę oboje dzisiaj byli kopiami.
dopiero jak się odezwał to poznał go po głosie i uśmiechnął się, może był przebodźcowany bo dużo się działo i dodatkowo musiał się skupiać na pracy! - konkretnie tutaj? - rozejrzał się - ja i ty? to znaczy dwie, dwie osoby i nikt więcej - ciekawe czy odpowiedź go ukontentowała - wiem, że to może być trochę konfudujące - wskazał na ich odbicie gdzieś niedaleko.

ulżyło mu, że nie są w tłumie kenów, ale liczba odbić i kenów naokoło i tak go trochę przytłaczała. wyciągnął dłoń, żeby pomacać jamesa najpierw po ramieniu, a potem po policzku. sprawdzał, czy to prawdziwy james czy kopia.
- wybacz, upewniałem się - wytłumaczył się i zabrał rękę.

poczuł się trochę zawstydzony kiedy leon go dotykał, ten dotyk był dla niego miły, ale jednocześnie było to dziwne bo w normalnych okolicznościach zachowywali się jak pracownik i pracodawca. james jeszcze nie wiedzial czy to mu przeszkadzało - sprawdzałeś, czy nie jestem podróbką? - zaśmiał się i położył dłoń na jego policzku zeby sprawdzić - też się upewniam - wytłumaczył się.