Alejka smierci

stal w alejce jak creep I przygladal sie przechodzacym ludziom.

nie musiał mieć nawet kostiumu xd
gia była seksi zakonnicą i też wtopiła się w ciemność. rozgrzeszała wszystkich po drodze zapewne. pewnie jej włoska, religijna rodzinka byłaby zbulwersowana jej zachowaniem i kostiumem, ups! - w imieniu boga, wypędzam cię! - stanęła nad arthurem i wypędzała demony chlapiąc go martini xd

byl creepy przez caly rok xd
bardziej interesujace byly dla niego costiumy z makijazem sfx dlatego nie zwracal wiekszej uwagi na zakonnice. odkskoczyl kiedy go zaczela rozrzeszac. - ja wypedzam ciebie! - to byl wrazliwy temat przez hectora xd

słodziak xd
haha, prawie nikt takiego nie miał bo wszyscy przyszli tu nie dla kostiumów tylko żeby się napić i całować z ludźmi w maskach xd
- nie masz niczego święconego - zamachała martini, ona miała xd arthur był jakiś drażliwy od czasu jego propozycji zaręczynowej xd

nie wykorzystali potencjalu tej nocy xd chociaz moze lepiej dla niego bo by mial koszmary albo by sie pojawila nowa postac w jego glowie.
zaczal sie rozgladac, ale nie znalazl niczego wiec zabral jej drinka. - teraz mam - nie dostal odpowiedzi to byl drazliwy xd

pewnie tylko valentino i leila mogliby się tak pomalować, kto inny miał talent? xd
nie była czujna więc dała mu zabrac drinka, ale zaraz sie oburzyła - ładnie tak zabierać drinka damie? - tak, nazywała się damą. uważała że nią była! tatuś jej tak wmawiał to wierzyła!

mogli zrobic biznes I pomalowac innych xd
nie mial swojego drinka to skorzystal z okazji, ze przejal jej I upil lyka. - nie wygladasz jak dama - zmierzyl ja wzrokiem. tylko dlatego, ze wygladala jak zakonnica. moze mial religijna traume xd

ani jedno, ani drugie kasy nie potrzebowało. valentino mógłby eve oddać.
był księciem, w każdej chwili mógłby mieć swojego drinka. nie nazwał ją damą i to była największa obelga - więc taki jesteś - zmierzyła go wzrokiem - nie chciałam pierścionka więc nagle mnie obrażasz - zabrała mu drinka, nie zasługiwał xd

mogl ja zaangazowac jako asystentke zeby nie myslalla, ze to charity.
nie wiedzial, ze chce drinka dopoki nie zobaczyl jej. - gdybys byla dama to bys sie zgodzila - mial przyklad od starszego brata to nie potrafil sie normalnie zachowywac.

czyli mógł ją oszukać żeby miała ciepło w przyczepie xd
to musiał sobie załatwić swojego, niech asystent mu pomoże xd powinien omamić dorotkę znowu żeby latała mu po drinki - nie widzę związku, nie interesują mnie twoje pierścionki - miał od tatusia i swojego włoskiego narzeczonego ładniejsze xd

a tak bedzie marzla xd
nie mogl prosic asystenta bo chcial tego co miala gia xd - a moglas byc kims - burknal obrazony. odwrocil sie I poszedl sobie.

- jesteś kimś! - wypiła toast za to i poszła nawracać innych xd

lubiła halloween, bo mogła się przebrać i robić co chce. była w stroju czerwonego kapturka i nikt jej nie rozpoznawał w kapturze. zauważyła przechodzącego silasa i pociągnęła go za ramię do alejki. mógł się przestraszyć, ale zaczęła go całować.

bycie zaciagnietym do ciemnej alejki przez charlotte kryjaca sie za strojem czerwonego kapturka nie bylo na jego halloweenowym bingo. nie odwzajemnij pocalunku bo byl zbyt zaskoczony szybka akcja. odsunal ja od siebie zeby zobaczyc kto go calowal. - charlotte? - byl troche zawiedziony, ze nie potrafi byc bardziej spontaniczny xd

ona też była zawiedziona jego brakiem współpracy!
- wolałbyś kogoś innego? - uniosła brew pytająco. miał prawo woleć kogoś innego, przecież nie byli parą.

nie trafila na napalonego kelnera, ktoremu bylo obojetnie z kim sie caluje.
- nie powiedzialem tego - nie mial innych opcji xd nie byl pewnien czy juz nie zniszczyl moodu, ale zaryzykowal i przyciagnal ja z powrotem do siebie zeby ja pocalowac.

nie rozumiała, że z silasem trzeba obchodzić się inaczej.
zepsuł mood, ale na szczęście zaraz to nadrobił, więc nie marnowała czasu na gadkę i skupiła się na pocałunkach. ale to oczywiście nie wystarczało i już zniżyła się, żeby mu rozpinać spodnie.

jeszcze sie nie domyslila.
bylo milo, ale przerwala to za szybko. - co robisz? - zasmial sie nerwowo. chwycil ja za ramiona zeby zatrzymac ja zanim doszla doszla do jego pasa. nie chcial robic takich rzeczy w creepy alecje.

albo po prostu nie chciała (lub nie umiała) się dostosować.
znowu zepsuł mood, strike two.
- chyba nie myślałeś, że będziemy się całować i chodzić za rączkę? - to miała być zaczepka, która miała sugerować, że mogą się zabawić, ale mogło to też zabrzmieć trochę jak przytyk.

ups!
silas tez nie potrafil sie do niej dostosowac i wykorzystywac jej. to wydawalo sie troche ponizajace dla dziewczyny, a on byl bardziej romantykiem.
- nie - puscil ja. nie chcial zeby myslala, ze sie w niej zabujal czy cos i oczekiwal, ze beda parka. - to twoja forma ucieczki od realnego swiata? - jesli tak to mial duzo lepszych pomyslow.

charlotte zrobiła w życiu tyle lodów tylu różnym przypadkowym kelnerom, że uznawała to za tradycyjne rozpoczynanie znajomości.
- całowanie z tobą? - prychnęła na niego, jakby powiedział coś niedorzecznego. uraził ją tym, że nie chciał od niej loda (a raczej robić tego, co chciała), więc nie chciała się przyznawać, że przebywanie z nim było dla niej taką ucieczką.

domyslal sie, ze czesto to robila, ale jemu na tym nie zalezalo.
- mozesz sie po prostu przyznac, ze lubisz ze mna przebywac - usmiechnal sie lekko. wiedzial, ze ryzykuje, ze charlotte ucieknie przez takie teksty, ale on musial sie przyznac, ze tez to lubil. - nie musisz robic takich rzeczy zebym chcial spedzac z toba czas - nie oczekiwal, ze sie przyzna. moze testowal ile moze powiedziec zeby zobaczyc czy faktycznie tak bylo.

od razu uciekła wzrokiem, żeby niczego po sobie nie pokazać. dobrze, że miała na sobie kapturek, który w ciemnej alejce pomagał jej ukryć prawdziwe emocje.
chciała spytać 'i co niby mielibyśmy robić?', ale doskonale wiedziała, co mogliby robić. godzinami rozmawiać o sztuce i literaturze. chodzić do teatru. oglądać telewizję dla normalsów. śmieszkować na wycieczce po pałacu. niestety, ona też lubiła spędzać z nim czas.
- a czy kiedykolwiek zaprosiłeś mnie na randkę? - postanowiła przyjąć postawę defensywną i zrobić mu wyrzut.

mieli wiecej wspolnych zainteresowan niz chcieliby sie przyznac.
- teraz cie zapraszam - przechylil sie zeby spojrzec na nia kiedy ukrywala sie pod kapturem. w tej chwili zapomnial o tym jak zawsze sobie wmawial, ze wcale jej nie lubi i w ogole do siebie nie pasuja. watpil, ze ta relacja ma szanse isc gdzies dalej wiec moze powinni wykorzystac to, ze sie dogaduja zanim na zawsze ich drogi sie rozejda.