Pizza Metro

no nie xd bo na tych gorzkich żalach strasznie zgłodniał. i mógł złapać coś od księdza, co nie xd gideon nie wiadomo co tam wyprawia z tymi chłopcami na plebani, no i co on tam ma! bo z gg to nigdy nic nie wiadomo! - och - westchnął ze współczuciem. - może sobie tam po prostu przeziębiłaś, co? - wzurszył ramionami. chodziła taka wygogolona, z dupą na wierzchu to mogło być! zac nigdy wcześniej nie rozmawiał o takich sprawach i raczej się nie znał, poza tym okropnie głupio mu było.

A no, racja, pleban xd może Zac przez to nie chce się z nią bzykać, bo ma jakieś sińce na dupie, po klapsach od księdza i wtedy Jamie by się o wszystkim dowiedziała. -Nie wiem, Zac. -wzruszyła bezradnie ramionami. -Jutro lekarz mi wszystko wyjaśni, mam nadzieję. Chcę się tego pozbyć jak najszybciej. -wydukała cicho, nieco przygnębiona. Nie chodziła z dupą na wierzchu! Nawet zbyt dużo wydekoltowanych bluzek nie ma, a gdzie tu o gołej dupie mówić.

hahahhaha, pewnie tak <3
- mam nadzieję, ze ci pomoże i to nic takiego - podrapał się po nosie. było już późno i mama zaczęła do niego dzwonić. odebrał. - hej, mamuś - dłuższą chwilę gapił się w stolik i tyłko słuchał, co tamta mu pierniczy przez telefon. - zaraz wracam, jestem z koleżanką - oho! - w pizzeri. - powiedział cicho wzdychając i podrapał się po karku, a później rozmasowywał go sobie. - nooo dobra, zaraz będę. - powiedział grzecznie i jeszcze dodał, że ją kocha czy coś. przełknął ślinę. - muszę zaraz lecieć, jamie. - oznajmił, jakby sama się tego nie domyśliła xd

Mina jej stężała podczas jego rozmowy z mamusią, bo nazwał ją KOLEŻANKĄ. Gdy skończył rozmowę spojrzała na niego ściągając usta w dzióbek. -Nie powiedziałeś matce, że jesteśmy razem? -spytała tylko, a pod stołem pewnie noga założona na nogę zaczęła jej latać i ręce też skrzyżowała. Ślepy by się połapał, że znów była na niego zła!

jezu! zachary się znowu zarumienił i zagryzł tylko wagę, by zaraz oblizać palec brudny od sosu. nie wiedział, co powiedzieć, dlatego tylko pokręcił głową. dłuższą chwilę siedział cicho, aż w końcu wzruszył ramionami. - nie wiem, jak jej to powiedzieć... ona chce, zebym był księdzem - wydukał w końcu gapiąc się na stolik, bo znowu było mu wstyd jak cholera. tupał nogą pod stoliczkiem, bo chyba powinien iść ale musieli o tym pogadać. życie takie ciężkie.

Ona też przybrała barwy wojenne, bo krew w niej nieźle buzowała. Pewnie przez lepsze ukrwienie jej dolegliwości intymne nasiliły się, dlatego była podwójnie wściekła, a do tego jeszcze przed okresem to już w ogóle cud, że nie pluła ogniowymi kulami. Przymknęła na moment oczy, zmarszczyła czoło i gdy skończył swoją kwestię spojrzała na niego. -Ty chyba sobie żartujesz Zachary. Chcesz mi powiedzieć, że twoja matka jest święcie przekonana, że będzie miała synka księdza? Gdyby tylko się dowiedziała, cośmy ostatnio robili! Masz jej o nas powiedzieć, albo sama się do niej wybiorę i wszystko oznajmię!! -ruszyła na biednego Zaca, który chyba już teraz schował się pod stół ze wstydu.

- o mój boże... jamie. - rzadko kiedy wzywał pana boga swego, ale teraz już nie wytrzymał. - moja mama jest specyficzna.. - uwazała, że jej synek nie może mieć dziewczyny, bo ta od razu będzie kasę z niego wyciągać (nie, żeby jakąkolwiek miał), przestanie się przez nią uczyć i zacznie okropnie grzeszyć, co się w sumie zgadza. - muszę mieć odpowiedni moment, by jej to powiedzieć. - masował sobie skroń, bo go głowa zaczęła okropnie boleć. - najpierw powiem księdzu - powiedział przełykając ślinę. padre gideon powinien go chyba zrozumieć, co? xd

padre gideon......... xddd
-Nie mogę tego słuchać. -rzekła starając się panować nad swym głosem. Jednak byli w miejscu publicznym i nie należało wszystkich informować o ich problemach. Gdy dodał jeszcze kwestię o księdzu Jamie była rozłożona na łopatki. Zaśmiała się histerycznie i wstała od stołu. -To jest teraz twój problem, jak to rozwiążesz. Wierz mi, że jestem gotowa pójść do twojej matki i wszystko jej wyśpiewać, jak na spowiedzi! -machnęła zamaszyście ręką, całkiem możliwe, że czuprynie Zaca się oberwało. -Masz czas do naszego następnego spotkania. -dodała zakładając kurtkę, zarzuciła torebkę na ramię i na odchodne podsunęła mu rachunek do zapłacenia, za pizzę, którą ona zjadła prawie w całości. Taka była zła! Papa!

wystraszył się jej! tak strasznie, że był spanikowany i siedział w miejscu dobre dziesięć minut zanim jeszcze matka nie zaczęła znowu dzwonić i pytać gdzie jest, i co robi z tą dziewuchą, że tak dużo czasu mu to zajmuje! juak wrócił do domu to siedział w pokoju. matce nic nie powiedział. smutek.

Zaśmiała się cicho na jego tekst o starości. Czasem się zachowywała strasznie staro. No ale to była kwestia wychowania. Tak jej rodzice wpoili i tego się w niej nie zmieni.
Masz genialne podejście Clyde!
Była zachwycona tym co powiedział i skoro uznali ze pójdą gdzieś to padło na pizzerie. Amelie miała straszna ochotę na pizze wiec musiała zjeść bo inaczej by padla. Szybko jakoś dotarli, nawet jeśli szli spacerem to był to sprawny spacer. Weszli zajęli wierzchnie odzienia i siedli.
- Na jaka pizze masz ochotę?

clyde za to czuł się wiecznie młody. ciekawe co to będzie jak będzie miał czterdziestkę na karku i będzie chciał, żeby uczniowie zwracali się do niego po imieniu i przychodzili do niego ze wszystkimi swoimi problemami, nawet ze złamanymi sercami i tak dalej. to raczej nie działałoby już tak dobrze jak teraz. dobrze, że amelce spodobało się jego podejście, bo może wyluzuje z tym zamartwianiem się, że jest sama!
- sam nie wiem. każda pizza jest świetna. - zauważył, bo kto nie lubił pizzy! - szczerze mówiąc uwielbiam tę z ananasem, ale jak o tym komuś mówię, to zaraz stwierdzają, że jestem wariatem. - przyznał. chociaż w sumie w prawdziwym życiu jest odwrotnie, bo jak ja komuś mówię, że nie lubię ananasa, a tym bardziej pizzy z ananasem, to na mnie patrzą jak na wariatkę. może w anglii jest inna mentalność xd

No wtedy to go pewnie będą nazywali pedofilem. Jednak może do 40 to już mu przejdzie. Może się postarzeje mentalnie i nie będzie się musiał martwić o nic. Zresztą co my się teraz martwimy na zapas. Przecież nie ma o co. To jeszcze dużo lat.
- No to może zrobimy taka pół na pół? Ja n słodko nie lubię ale może dlatego że nie jadłam i chętnie spróbuję wiec będzie pół takiej jak ty lubisz i pół z peperoni. OK?
Zapytała. Sama nigdy nie tonę pizzy z ananasem bo nie wyobrażam sobie pizzy na słodko. Nie rozumiem jak ludzie tak mogą jeść wiec moje postaci nie jedzą ale Amelka się poświęci i spróbuje.

bez przesady, nie byłaby to pedofilia... raczej mieliby go za dziwaka i już nie miałby takiej rzeszy zwolenników wśród uczniów jak teraz. no ale właśnie, tak jak mówiłam wcześniej, nie wiadomo, czy on zawsze będzie nauczycielem, więc nie ma co się teraz nad tym zastanawiać.
- nie chcę cię zmuszać, zaraz mogę wybrać jakąś inną. naprawdę, dla mnie każda pizza jest dobra! - zapewnił ją. nie musiała się przecież aż tak poświęcać, chyba że była gotowa na nowe wyzwania! haha, szalone wyzwanie, nie ma co. też nie lubię na słodko! a właśnie moi znajomi lubią. nie rozumiem!

No nie wiadomo. Mam siostrę cioteczna i na religię mówią pedofilia wiec wiesz. Ale właśnie on nie wie czy będzie nauczycielem wiec niech się nie przejmuje albo nawet lepiej nich się oni oboje nie przejmuą.
- Chce spróbować. Naprawdę. Albo mi zasmakuje albo nie. Mówi się trudno. Do odważnych świat należy.
Uśmiechnęła się do niego. Tak naprawdę chce spróbować. Oby nie zwymiotowala bo to byłby przypal i to nie mały. Jednak Dziś Amelia chce być odważna. Może jej słodka pizza zasmakuje. Widzisz my byśmy się z pizza dogadaly bo obie nie lubimy słodkich. Ja tam dalej nie zrozumiem jak tam można jeść słodkie ale nie mnie oceniać.

to już jakieś patologiczne podejście, na które ani ja, ani clyde nie mamy wpływu, ale jestem pewna, że by tak nie było!
- zawsze będziesz miała drugie pół pizzy z pepperoni, więc z głodu nie umrzesz. - zauważył wesoło jak zwykle. lepiej, zeby nie wymiotowała, ale jak jej nie zasmakuje, to przełknie z godnością i po prostu nie będzie jadła dalej. proste. zaraz przyszła kelnerka, to złożyli zamówienie i teraz popijał jakąś colę, którą sobie zamówił.

No na pewno tak nie będzie. To po prostu ta zdemoralizowana młodzież w tych czasach oni po prostu słyszą ze ksiądz był pedofilem i później tak gadają. Ręce załamuje nad tym czasami.
- Dokładnie. Tak więc zamawiamy. Co będzie to będzie.
Zaśmiała się cicho i jak podeszła kelnerka to oddała całe zamawianie w jego łapki tylko przy napojach się odezwała ze ona chce jakiegoś radlera. Miała ochotę na takie słodkie i słabe piwo bo wiadomo ze za dużo pić nie można. Ale Amelka była piwoszem taki już typ osoby. Nie wiem czy Clyde ja zna z takiej strony ale jak nie to właśnie poznał ze koleżanka lubi piwo

pogadali chwilę o jakiś głupotach, może o innych nawykach żywieniowych, bo clyde to właściwie był taki typ człowieka, który lubił wymyślne jedzenie i robienie zdjęć talerzy na instagrama, to może nawet pokazał jej jakieś fotki w telefonie i przynieśli im tę pizzę. zastukał palcami o blat jakby robił werble i oznajmił poważnym tonem:
- oto twoja chwila prawdy!
ale nie wytrzymał i się zaśmiał. bo to taki radosny człowieczek był, zawsze się śmiał i dużo gadał, a tak naprawdę w środku skrywał swoje demony.

Amelka kochała gotować wiec zdjęcia chętnie oglądała. Pytała go też pewnie jak co robi. Wiadomo że każdy miał swoje sposoby na różne potrawy. No i tak sobie gadali i gadali aż w końcu po oczekiwaniu na ich stolik wjechała pizza. Parujaca, pachnąca, taka bardzo apetyczna. Normalnie aż Amelie ślinka ciekla ma myśl o jedzeniu jej.
- No to jemy...
złapała za kawałek pizzy z ananasem taki malutki, pewnie najmniejszy i ugryzla. To nie był jej smak ale nie było też tak tragicznie. Dała rade jakoś parę gryzow.
- Nie jest źle. Jednak to nie mój smak.
Lekko się usmiechnęła. Dojadla kawałek i zabrała się za peperoni bo to bardziej hej smakowało. Była typowym miesozerca.

clyde chyba mniej gotował, a więc jadł na mieście, bo był trochę takim szpanerem i było go stać, chociaż trochę też się starał uczyć pichcić, z tym różnie mu szło. mieli więc o czym pogadać, może dała mu jakieś rady, a on polecił jej jakąś fajną knajpkę.
- więcej dla mnie! - stwierdził z szerokim uśmiechem, nie robiąc sprawy z tego, że jej smakuje, tylko widząc w tym jakieś pozytywy. sam zjadł jeden kawałek pepperoni i choć była dobra, to teraz z wielkim uniesieniem wgryzł się w swoją ukochaną ananasową. - i tak byłaś dzielna. - dodał z rozbawieniem, jakby naprawdę podjęła nie wiadomo jak wielkie wyzwanie.

No na pewno znaleźli jakieś porozumienie jeśli o to wszystko chodzi. On się bardziej znał na knajpach, a ona lepiej gotowała wiec się poradzili siebie nawzajem i było git. Teraz jednak ważniejsze było jej wyzwanie w jedzeniu pizzy z owocami. Jednak podobała i dała rade coś zjeść. W końcu zjedzenie całego kawałka to było coś, szczególnie jak ona nigdy wcześniej tak nie jadła i to nie był jej smak. Trzeba być z niej dumnym.
- Tak. Więcej dla Ciebie.
Zaśmiała się cicho i zabrała się za swoją pizze z peperoni. To była jej ulubiona opcja wiec zajadala się z wielkim aktem. Dobrze ze oboje spróbowali po kawałku ale i tak mieli określone smaki i do nich wrócili i juz.
- No jasne ze byłam. A jak Ci peperoni smakuje?
Zapytała zaciekawiona.

- bałdzo dobła. - powiedział z pełnymi ustami i uniósł kciuk do góry. spałaszowali tę pizzę ze smakiem, pogadali jeszcze o różnych mniej lub ważnych rzeczach, a potem życzyli sobie rodzinnych, spokojnych świąt i rozeszli się do domów, bo już nie mam weny na niego, a ty też pisałaś, że nie masz sił, to nie będziemy przedłużać.

Amelka właśnie wczorajszego wieczoru wróciła z tej całej wycieczki z młodzieżą. Było całkiem fajnie i bawiła się na pewno świetnie, ale kiedyś trzeba było wrócić. Od razu po powrocie zasmuciła ją pogoda,  bo jednak była przyzwyczajona już do słońca i opalania, ale takie uroki Anglii. Nie dawała się jednak tej depresji, zresztą była zbyt zmęczona podróżą więc poszła spać, a dziś musiała od rana być w pracy. Wszystko było spoko, a na popołudnie umówiła się z Williamem. Przywiozła mu na pewno coś z wyjazdu, no i się stęskniła za nim więc chciała sobie z nim pogadać. Po pracy wyszła od razu ze szkoły i udała się do pizza metro, była głodna więc się tam z Williamem umówiła na obiad, przybyła przed czasem ale od razu zamówiła im jakąś super pizze na wypasie i czekała. Wyglądała ładnie na pewno, pachniała przy tym słońcem i była opalona więc super.

ja chyba pisałam, że w sumie dzisiaj jeszcze tez mieli wolne, żeby odpocząć po podróżach i tak dalej.... william pewnie nie widział się jeszcze z agnes, a daniel w ogóle pewnie nie chciał z nim rozmawiać także nic nie wiedział jak wyglądały te wycieczki. no gdyby go nie wyrzucili to z pewnością też byłby opiekunem ale wiadomo. w każdym bądź razie william przyszedł sobie w to umówione miejsce. uniósł kącik ust kiedy zobaczył amelkę i ucałował jej policzek na przywitanie. - cześć. - uśmiechnął się. - ładnie dzisiaj wyglądasz. wyjazd chyba ci się udał co?

No to może ona musiała coś tam u dyra załatwić czy coś, więc tylko po to była w pracy, nie jest to super ważne, ale była na chwilę w szkole XD. Tak więc Amelka sobie siedziała przy stoliku i czekając na Willa i pizzę, to popijała pewnie Colę jakąś zimną bo sobie wzięła ją do pizzy. Nie nudziła się bo sobie pewnie o czymś ważnym myślała no i Will zjawił się szybko.
- Cześć!
Odwzajemniła jego pocałunek i się do niego uśmiechnęła. Zaraz po tym jak siadł dała mu torbę pewnie z jakimś fajnym zagranicznym alkoholem i jakąś figurką do postawienia.
- A udał się, udał, było bardzo fajnie.

no to jest akurat w sumie malo istotne, była w szkole wystarczy xd no william starał się nie spóźniać w sumie, więc pewnie przyszedł na czas. ewentualnie spóźnił się o jakieś 5 minut czy coś, ale nie więcej. usiadł sobie podziękował jej za super prezent i pewnie coś zamówili bo will był glodny.
- no to super, a gdzie konkretnie byłaś? - zapytał bo w sumie pewnie się nie dowiadywał no i to tak. w ogóle ostatnio to się nic nie dowiadywał i nie ogarniał nic. no ale bujał się z agnes to pochłaniała mu czas, myśli i wszystko.