Pizza Metro

On się wcale mógł nie spóźnić tylko to Amelia była przed czasem. Ona przecież tak czasem miała, że się wyrabiała wcześniej więc zazwyczaj czekała. Jednak lepiej to niż jak się miała spóźniać. Amelka się nie lubiła bardzo spóźniać więc no pewnie to ona siedziała i sama sobie była winna.
- My byliśmy na Krecie, mówię Ci cudownie. Słońce, odpoczynek, piękna pogoda, zero stresów i spin. Nawet dzieciaki nie broiły za bardzo.
Uśmiechnęła się szeroko, bo to, że miała pod opieką młodsze klasy to było spoko. Wiadomo, że najgorzej to by było z czwartymi bo oni odwalają na umór, ale młodsi byli całkiem znośni.
- Mam zdjęcia jakbyś chciał pooglądać.
Podali pewnie pizzę tą co dla nich zamówiła na wypasie.

no niby tak, chociaz nie każdy wychodzi z założenia, że lepiej przyjść wcześniej niż się spóźnić. on z takiego założenia chyba nie wychodził.
kiedy usłyszał, że była na krecie uniósł lekko kącik ust. w takim razie była z agnes! no a jak o niej pomyślał to automatycznie się uśmiechnął szerzej.
- no to świetnie. - powiedział. - odpoczęłaś sobie? - zapytał. najgorzej to było z trzecimi, co tam czwarte jak tam to tylko minnie mogła nabroić z lorką czy taki alex a reszta niekoniecznie. za to w trzecich... jakby wymieniać to by to długo zajęło xd
- och jasne. - skinął glową. chociaż potem pewnie i tak się naogląda tego co mu agnes będzie pokazywać.

No była z Agnes, bo miała te młodsze klasy. Co prawda dziwnie to tak, że on starszy od niej, a sypia z gówniarą ale nie jej sprawa. Się Amelia nie wciska między wódkę a zakąskę.
- No trochę sobie odpoczęłam, to muszę przyznać. Szczerze, rozważam opcję czy nie wrócić tam na wakacje, jednak sama to bym nie chciała, a chętnych brak.. No ale jeszcze do tego mam trochę czasu więc będzie git.
Się do niego uśmiechnęła i zabrała się za jedzenie kawałka pizzy, w końcu tak kusząco pachniała i była taka mega pyszna. Na pewno bardzo Amelie smakowała więc się na chwilę zajęła tym kawałkiem, a jak zjadła to wyjęła te zdjęcia, znaczy cyfrówkę i mu włączyła by sobie popatrzył.

amelka w ogóle musiała wiedzieć, że się z nią spotyka, bo chyba woof o tym pisała? albo nie....... nie pamiętam. ogólnie to will się czuł super młodo przy agnes po za tym zawsze lubił młodsze xd
- czemu byś nie chciała sama? może poznałabyś jakiegoś super greka i w ogóle. - powiedział uśmiechając się i wzruszając ramionami. on chyba nigdy nie miał nic przeciwko wyjazdom samemu, a z drugiej strony to w sumie był trochę inny niż amelka i lubił siedzieć sam bez towarzystwa.
on pewnie też się zabrał za jedzenie ale kiedy podała mu aparat to sobie go wziął i zaczął oglądać zdjęcia.
- łaał, naprawdę bylo tam ładnie. - powiedział z uśmiechem przeglądając kolejne. - co ci się najbardziej podobało?

No na pewno wiedziała, ale że jest jego zajebista przyjaciółka to jako pewnie jedna z nielicznych mu nic nie nagadala. Zresztą dobrze wiedziała że gadać to ona se może, a on i tak zrobi co będzie chciał. Wiec szkoda było sobie język strzepić.
- Nie lubię być sama. No i byłabym się. Sama w obcym mieście. . Nie, wole nie.
ogólnie to Prudka zniknęła a pewnie by Amelia chętnie z Jemem pojechała. Musze jej kogoś znów poszukać bo coś szczęścia ona nie ma. Teraz jednak w nosie z tym. Pizza i William był ważniejszy w tym momencie.
- Było ślicznie. Najbardziej podobała mi się pogoda i klimat. To chyba tereny dla mnie. Albo po prostu odłam na trochę dość ponurej pogody. Powiem tak humor dzięki temu mi wrócił.

jak woof nie pisała, a nie pamiętam co tam jest na woof, to nie wiem czy wie bo on się tym nie chwali na prawo i lewo raczej... no ale to nieistotne. jasne, że i tak zrobiłby co chciał...... on chyba nikogo poza sobą nie słucha.
- no może i racja. - podrapał się w tyl głowy, chociaż jak dla niego to to trochę nie ma sensu, bo uważał, że na wycieczkach nie ma się czego bać no ale różni ludzie chodzą po świecie to nigdy nic nie wiadomo.
- naprawdę nie podoba ci się nasza wspaniala angielska pogoda? - zaśmial się. jemu wcale nie przeszkadzało to, że nie było tutaj wiecznie masy słońca i upałów. chociaż w wakacje było gorąco.

Wiec właśnie, tak więc Amelka się nie wpierdala. Jak to mówią nie jej cyrk, nie jej małpy. Miała pewnie jakieś swoje problemy wiec nie mogła się też innymi przejmować. W końcu powinna się skupiać na sobie bo to jej życie.
- No ale jeszcze zobaczę. Mam czas.
Uśmiechnęła się lekko do niego. Tak naprawdę ona była kobietą a on facetem. Ona jest bardziej potencjalna ofiarą. Jednak nie ma co gdybać. Może kiedyś pojedzie na te wakacje, a może nie. Zobaczymy jak to będzie z chętnym bo nie widać go coś na horyzoncie
- podoba mi się. Jednak ostatnio sprawiła mi tylko sama depresję. Musiałam po prostu od tego odpocząć. .
każdy czasem potrzebuje odpoczynku od wszystkiego. Ta wycieczka dla niej tym właśnie była.

to jest takie dziwne powiedzenie.... są w ogóle małpy w cyrku? xd zawsze się nad tym zastanawiałam.
- no do wakacji jeszcze trochę czasu zostało. - powiedział lekko się uśmiechając. a po drodze to się masa rzeczy może wydarzyć, także wiadomo! teoretycznie jest potencjalną ofiarą, ale jakby jechała z biurem podróży na jakąś wycieczkę to ja nie wiem w sumie jakby to było...
- no to taka gorąca kreta z pewnością była do tego świetna, co? - zapytał. on tam nie potrzebował odpoczynków, nie miał depresji, albo mu się wydawalo, że nie miał i wszystko w sumie było dobrze, więc nie narzekal. a nawet jeśli to i tak by nie narzekał pewnie xd

Tak chyba małpy są w cyrku. Tak mi się wydaje, dawno w cyrku nie byłam xd
- Właśnie. Wiele się może wydarzyć. Może Ciebie spacyfikuje i pojedziemy razem.
Za żartowała bo wiadomo ze by tego nie zrobiła. No i on miał dziewczynę wiec nie może sobie tak jechać. Chyba ze do wakacji się rozejda to go Amelka porwie. Jednak źle mu nie życzyła wiec pojedzie z kimś innym albo nie pojedzie.
- Noo. Chyba jestem bardziej slonco lubna niż myślałam.
Zaśmiała się cicho i wróciła do jedzenia tej zajebistej pizzy. Bo przecież zimna to nie będzie taka dobra. Zimnej nie lubiła jeść plus była bardzo głodna wiec musiała się najeść.

ja nie byłam nigdy w cyrku, więc się właśnie zastanawiałam czy to powiedzenie w ogóle ma jakikolwiek sens xd
- na to bym nie liczył, ale kto wie.... do wakacji zostalo jeszcze półtora miesiąca. - wzruszył ramionami. nie, żeby planował w najbliższym czasie jakieś rozstania z agnes, ale kto wie czy daniel na coś nie wpadnie na przyklad! według willa był nieprzewidywalny trochę.
- nie wiem co wszyscy widzą w masie słońca, piaszczystych plażach i morzach.... przecież równie dobrze można posiedzieć sobie w lekkim słońcu na balkonie albo na trawie... - stwierdził i pewnie przeglądał jeszcze chwilę zdjęcia a potem oddał jej aparat.

To już wiesz ze na pewno są w cyrkach małpy. Tak mówią moi znajomi co tu obok mnie siedzą xd
- żartuje Will. Nie zabiorę Cię nigdzie na siłę.
Się usmiechnęła do niego bo ona nie z takich. Niech się więc nie rozstaje.skoro mu dobrze to niech się tym cieszy. Daniel ma dupe to się niech nią zajmuje a nie się będzie przejmował William'em. Nie ma się co will go bać.
- Owszem. Można. Jednak czasem każdy potrzebuje takie oderwania. Ostatnio tutaj nie było ładnie i ja się cieszę że wyjechałam. Naprawdę mi tego było trzeba.
Stwierdziła spokojnie i zjadła kolejny kawałek.

ooo to dowiedziałam się dzisiaj kolejnej rzeczy xd a moja mama uważa, że siedzenie na forum jest bezsensowne xd
- no przecież wiem, nie dałabyś sobie ze mną rady. - zaśmiał się i wzruszyl ramionami. nawet jej nie podejrzewał o to, że moglaby coś takiego zrobić! była zbyt kochana w sumie. a daniel.... daniel to daniel xd will na pewno się go nie boi, ale wkurza się jak ten chce wszystko popsuć, bo jemu jest dobrze jak jest a on sie pcha gdzie nie trzeba.
- no pewnie masz rację. - powiedział uśmiechając się lekko. on tam nigdy nie czuł, że musi gdzieś wyjechać bo zwariuje, ale wierzył, że tak się niektórzy mogą czuć.

Ej spoko moi koledzy się ze mnie śmieją ze tak pisze i tylko fora. Ale oni maja od 27 w górę xd
- Wiem wiem. W ogóle chyba zacznę chodzić na siłownię. Musze stać się jakoś bardziej groźna czy coś. Moi uczniowie ostatnio mnie totalnie olewaja.
Westchnęła ciężko bo jej właśnie to tak wszystko psulo. Miała prawie depresję bo w pracy jej nie wychodziło prawie, do tego życie osobiste miała do dupy. Pewnie niedługo znów jej ta cała depresja wróci bo ostatnio ja wszystko przerasta. Starzeje się nie ma co.
- A jak u Ciebie? Opowiadaj mi.

oj tam oj tam. nie ma się z czego śmiać, tu się można nauczyć tylu rzeczy! ja się dzisiaj dowiedziałam o małpach w cyrku i że jest słowo "opowiadacz" xd
- na siłownię? żebyś była jeszcze chudsza? - uniósł brew. dla niego to bez sensu! a pewnie uważał, że amelka ze swoją anielską buźką i tak nie będzie wiele bardziej groźna. - już lepiej iść na kurs jakiejś samoobrony czy coś. - dodał. biedaczka. kiedyś wszystko się zacznie układać. zanim spojrzy wszystko będzie fajnie.
- u mnie? bez zmian jakiś większych. - stwierdził wzruszając ramionami. - pracuję, wracam do domu, odpoczywam, potem na następny dzień znów do pracy.... jakoś leci. - uśmiechnął się lekko.

Widzisz każdego dnia człowiek się czegoś uczy. Ja dziś się nic nie nauczyła ale jeszcze dużo przede mną.
- Oj tam. Masę się zrobi.
No tak po siłowni to ona by wyglądała jak jakiś zawodowy anorektyk. Kurs samoobrony to tez dobra myśl ale nie wiem czy jej w pracy by się przydało. Choć pewnie racja to przez jej buzię. Nikt się jej nie bał bo nie było czego. Amelua to Czasem anioł i ciężko uwierzyć że jest inaczej z nią.
- Ale wszystko jest okej? Jak ta nowa praca? Jak kadra?
Spojrzała zaciekawiona na niego bo wiedziała, że po zmianie pracy to się dużo pozmieniać mogło.

noo fajna sprawa xd
- chyba rzeźbę. - zaśmiał się. will na pewno uważał, że ma fajne ciało i nie widział potrzeby, zeby katowała się na jakiś siłowniach jeszcze, no ale jak chce zrzucić jakieś wyimaginowane nadprogramowe kilogramy to nic jej nie powie... a tam w pracy.... nie ma się przydać w pracy tylko w życiu!
- no fajni są. - pokiwał głową. - jakoś sie wmieszałem w towarzystwo nie było tak źle. - dodał z uśmiechem. nie miał na co narzekać. nawet jakby go nikt nie lubił to i tak nie po to tam jeździł tylko, żeby zarabiać kasę co się podobno w anglii opłaca w prywatnych szkołach (tak wyczytałam ostatnio w newsweeku)

- Pierw masa, później rzeźba. Więc jemy.
Zaśmiała się cicho jakoś bo nie chciała by się ludzie na nich gapili, a już i tak pewnie robili. Ludzie to przecież ciekawskie bestie i na pewno ktoś ich podsłuchiwał. No ale nie mówili o niczym strasznym. Co do zaś jej kilogramów, ona nic nie chciała zrzucać, wiedziała, że ma dobrą figurę i ją lubiła, to chyba wszystko to takie żarty były.
- To dobrze, nie chce byś czuł się tam samotny..
Stwierdziła, no i skoro chciałaś zakończyć to oni jeszcze posiedzieli, pogadali, zjedli pizzę i później poszli do domków bo przecież mieszkali obok siebie to szli razem.
zt.

pewnie dowiedział się od swojego przyjaciela simona (lilka jeszcze nie wie, że on będzie jego przyjacielem), że lancelot wrócił do miasta. a skoro i on już tutaj siedział na dupie, na stałe to postanowił się z nim umówić. wygrzebał, że swojej skrytki jego numer i byli umówieni tutaj, na pizzę jak dzieciaki! więc johnny czekał na kumpla i wcześniej zamówił sobie sok pomidorowy, który właśnie popijał.

ma babski ryj na tej animacji w profilku. lancelot oczywiście się zgodził na to spotkanie, bo prznajmniej johnny go nie chciał wystawić tak jak thomas! przyszedł więc i od razu znalazł go przy stoliku. - siema, johnny! sto lat cię nie widziałem - wyszczerzył się zaraz i usiadł rozglądając się za jakimś kelnerem. - dalej się podchodzi do lady, żeby kupić czy chodzą już kelnerki? - dawno tu nie był to nie wiedzial.

nie znalazłam innej, to sorry! johnny nie miał fajnej laski, żeby ją ruchać tak jak thomas. no ale przynajmniej w przeciwieństwie do lancelota nie był prawiczkiem. - cześć lanny! - na prawdę byl zadowolony, że go widzi bo milion lat nie widział się ze swoimi przyjaciółmi. przynajmniej jemu się tak wydawało. - cywilizacja poszła na przód i zatrudnili kelnerki - powiedział uśmiechając się i wskazując wzrokiem na jedną która właśnie do nich podeszła. pewnie zamówili jakaś pizzę, ale nie hawajską fuj ;x- co u ciebie? - zapytał od razu. może liczył na to, że lancelot w końcu nie był prawiczkiem, ehehe.

spadaj, hawajska najlepsza jest!!!!!!!!1111111 wzięli jakąś zwykłą z kurczakiem albo margharitę, bo chcieli poczuć się jak magda gesler i sprawdzić jakość, a nie wymyślne zestawy dodatków. wzruszył ramionami. - nic nowego. dostałem się na europeistykę i dlatego będę tu mieszkał teraz - bo to europeistyka miała być, co nie? - poza tym umawiam się z jedną chloe... no a tak poza tym to nic ciekawego. - uśmiechnął się niewinnie na tą chloe i upił mrożonej herbaty, którą sobie zamówił z pizzą.

hawajska kojarzy mi się tylko z dominikiem jachasiem i kapitanem bombą ;c poza tym pizza z owocami jest ble.
tak, wzięli na pewno jakąś zwykłą pizzerinke, a nie gówno z owocami i teraz kucharz tak fajnie ugniatał im i podrzucał ciasto hehehehe. - o gratulacje, stary! - klepnął go w ramię, bo na prawdę był zadowolony że będzie miał tak blisko lancelota. szczególnie, że on też powinien już iść na sudia, za miast tego utknął w trzeciej klasie, ale smutek! - chloe? co za chloe? opowiedz o niej - zainteresował się zaraz, bo on uwielbiał rozmawiać o dziewczynach. szczególnie takich słodkich jak miód i malina.

nie znasz się na pizzach ani facetach, tyle ci powiem.
- o rety... jest cudowna - aż się rozmarzył i zapalił do gadania o chloe, ktorą miał za ideał. - jest taka sympatyczna, miła, urocza, świetnie rysuje, maluje, gra na klarnecie i robi świetne zdjęcia. jest taka wspaniała! nie da rady przy niej być smutaskiem, bo ma tyle energii - zachwycal się szczerze swoją dziewczyną. - muszę was ze sobą koniecznie poznać!

spadówka xd
spoko, że przeczytałam "maluje na klarnecie" i zastanawiałam się o co cho. johnny słuchał go uważnie i zachwycał się pewnie razem z nich. więc wydawał z siebie same "ochy" i "achy" tak było słodko. - na pewno musi być świetna skoro się nią zainteresowałeś - pokiwał głową - może ma najlepszą przyjaciółkę, która jest singielką co? - zaśmiał się. on tak rozpaczliwie potrzebował czuuuułości! jedyną czułość jakąś ostatnio miał dostawał od mamy, albo grubej pielęgniarki z oddziału onkologicznego, to było co najmniej przykre.

no to sobie tu słodko gadali, zeżarli pizzę i poszli w swoje strony, he he he.