piccadilly circus

ona swojego ojca miała głęboko w dupie, ale dzięki niemu z matką nie umarły z głodu. z resztą, julki nie lubiła, daisy była jej bff, marcel też podejrzewam, a z resztą to nie wiem bo nie ogarniam relek xd wyrzuciła kubek po kawie do kosza i oblizała się z resztek karmelu - no jak chcesz, nie musimy o tym wcale rozmawiać. ale ja tylko spytałam się z ciekawości czystej, nie to żeby mnie to szczególnie interesowało z kim teraz jesteś. najważniejsze jest to, żebyś był szczęśliwy! - poklepała go po ramieniu i pocałowała w policzek - jesteś luksusowym śpiewakiem, ja to ci gwarantuję - pokiwała głową. ej w ogóle podejrzewam, że to on był jej pierwszym facetem w łóżku ;p

spoko, ojciec też ją miał głęboko, na szczęście było go stać, to przelewał co miesiąc alimenty na dziesięć różnych kont, a o dwudziestu innych potomkach nie miał pojęcia.
- dzięki, polly. jestem szczęśliwy z moją muzyką. - oznajmił poważnie i złapał się za serce, co wyglądało dość parodystycznie, więc chyba raczej nie był taki poważny. - i nie, nie napisałem ostatnio żadnej piosenki miłosnej. - dodał, przekręcając całą odpowiedź w żart, ale przynajmniej jej udzielając. potarmosił przy okazji polly po włosach, pewnie zepsuł jej całą fryzurę. jego włosy można było targać, bo i tak miał szopę na głowie, ale dziewczyny były bardziej delikatne w tych kwestiach. - a ty jesteś szczęśliwa? - puścił jej oczko. niby nie chciał o tym rozmawiać, ale ciekawość wygrała! uu, pewnie tak było!

polly taka ciapa w końcu ;x uśmiechnęła się do niego, ale zaraz sprzedała mu kuksańca w żebra bo popsuł jej fryzurę! jak on tak mógł, niedobry cesar. przygryzła wargę i podrapała się niezręcznie po szyi - ja czy jestem szczęśliwa? pod względem miłosnym nie jestem szczęśliwa bo jednak chciałabym mieć kogoś przy sobie. a tak to w życiu jestem bardzo szczęśliwa. mam świetną pracę, przyjaciół, mam ciebie i to do ciebie mogę zadzwonić o każdej porze dnia i nocy... mam mamusię. przyjaciółki i kuzynki, dużą rodzinkę. jest w porządku - pokiwała przekonująco głową.

- znajdziesz kogoś, z kim będziesz szczęśliwa pod względem miłosnym, pollala! - zapewnił ją i objął w pasie od tyłu, przez co chwilowo mieli trudności w poruszaniu się, ale i tak cały czas szli do przodu. - kto by cię nie chciał? wiem, że ja chciałem! - roześmiał się. najwyraźniej podstawą ich przyjaźni było to, że podchodzili dość na luzie do swojego rozstania i mogli żartować ze wszystkiego, co im się przytrafiło. - poza tym miłość nie jest najważniejsza, czasami okazuje się, że lepsze są inne rzeczy. jak na przykład u nas. - wzruszył ramionami, kiedy już ją puścił i mogli iść ramię w ramię.

- ty mnie chciałeś bo mnie w ogóle zauważyłeś w tym klubie jak śpiewałam! najpierw spodobał ci się mój głos a potem dopiero zobaczyłeś że jestem w sumie wyględna - zachichotała. pewnie, że mogli pożartować sobie ze wszystkiego. z ich rozstania, z ich związku, jakkolwiek on nie wyglądał. ona musiała być nim baardzo zauroczona ale też bardzo szybko im ta miłość przeszła - u nas jest przyjaźń, a przyjaźń też jest baaardzo ważna. idziemy na drinka? - zapytała. bo chyba czas na zmianę gry!!

- przez muzykę do serca, moja droga. to moje motto życiowe. - oznajmił, wypinając pierś do przodu, bo jakby mógł, to by najchętniej poślubił swoją perkusję, ale tak chyba nie można, może w japonii by mu się to udało. - skoro stawiasz. - zażartował znowu i rzeczywiście poszli, cały czas sobie dowcipkując. nie wiem kim możemy grać, bo nie ogarniam chwilowo gier. xd

czekał tutaj na kumpla, ale ten napisał mu że spóźni się bardzo bo zatrzymała go duperka i uprawiali dziki seks i musi się teraz ogarnąć. majkel zazdrościł mu tego seksu bo wokół nie było nawet fajnej lsi do poderwania ;c

omg....... nic mi nie mów. dzisiaj siedziałam w maku, a przy stoliku obok usiadł gośc grubo po 40 z laską młodszą ode mnie i najpierw gadał jej, że cytuję "spuszczam ci się do ust, spuszczam ci się na plecy albo spuszczam ci się do dupy, więc spuszczam się albo w tobie albo na tobie", a później żalił się, że jego kumpel ma dupę nimfomankę, więc kiedyś nie mógł przyjść na spotkanie, bo musiał się z nią ruchać. ;x i jasne, że była fajna lasia do poderwania! była tu emma, która chichrała się do telefonu, bo właśnie rozmawiała ze swoją siostrą, a ta jej opowiadała, jak zamierza dobrać się do spodni tego johna, czy jak mu tam xd ale przystanęła, bo zauważyła michaela, a pamiętała go jak na niego wpadła w st. albans i nie była pewna, czy to na pewno on, dlatego nie podchodziła do niego, a poza tym wstydziła się, bo miała nos czerwony od mrozu i wielką czapę z pomponem.

obrzydziłaś mi właśnie maka................................. chce fryty belgijskie dalej. takie grube z sosem czosnkowym. to pewnie jego kumpel tez miał laske nimfomankę, ale nie tak nienormalną jak ta nimfomanka von tiera. usłyszał jak chichra się do telefonu i odwrócił bo jej głos go przyciągnął he he. od razu ją poznał mimo kiczowatej czapy z pomponem i pomachał do niej wesolutko bo widział że się gapi. nic dziwnego że się gapiła, to majkel przecież, a on ma ryj opry'ego. pewnie ruszył w jej kierunku bo faktycznie była najładniejsza. wszędzie w koło były tylko grubaski wychodzące z fast foodów.

ja zrobiłam sobie kanapeczki, nie jestem już głodna i nie chcę żadnych frytek xd
na bank wszystkie się na niego gapiły, jak tylko przechodził. i padały do jego stóp, co wyglądało podobnie jak w pachnidle. o tak! muszę sobie odświeżyć pachnidło <3 - muszę kończyć, siostra - zacmokała do telefonu, który zaraz schowała do kieszeni, bo jak ostatnio szła z telefonem w ręku, to olivier jej go wytrącił i cały się porozbijał, smutek. uśmiechnęła się do niego naturalnie, leciutko i czekała aż do niej dojdzie. - heej - i znowu zapomniała języka w gębie taki był seksol!

a ja zjem je jutro!!!
dobra nie chce mi sie zdecydowanie grać. pogadali przez tą godzinę, a potem przyszedł ten kumpel majkela i sobie poszli, ale wział wcześniej numer emmy!

no to robią jakieś postępy. poleciała jak oszalała do domu i znowu strzelała sobie z palca na profilu michaela.

przyjechali do londynu, bo gigi nie znosiła st. albans i już miała dość przesiadywania tam. potrzebowała dużego miasta, tłumu, hałasu, ciągłych zmian. w st. albans szalenie się nudziła. właśnie opowiadała o tym williamowi.
- właściwie co cię trzyma w st. albans? ja mam już dość siedzenia w jednym miejscu. - westchnęła. całe życie tylko się przemieszczała i szukała nowych wrażeń i odwracała co chwilę swoje życie do góry nogami. może znowu tego potrzebowała.

a william potulnie się na wszystko zgadzał, więc czemu nie na taką wycieczkę...
- co mnie tam trzyma? no nie wiem. może mój głupi brat, który nie może sobie z niczym poradzic... - wzruszył ramionami bo wierzył, że jakby tylko wyjechał to daniel by się psychicznie załamał... - po za tym lubię to miasteczko. - dodał obojętnie. podobało mu się. miał ładne mieszkanie, względny spokój, bo przecież w st albans nigdy nie może być za dobrze. - pytanie brzmi co tobie się w nim nie podoba? - zapytał ją.

spróbowałby się nie zgodzić... czekałaby go kara xd
- twój "głupi" - zrobiła cudzysłów w powietrzu - brat już z tobą nie mieszka, a poza tym jest dorosły, więc nie musisz go pilnować do końca życia. spróbowałbyś zrobić coś dla siebie chociaż raz. - westchnęła z miną męczennicy, którą była, skoro trafił jej się taki nudny facet, który nawet nie chce ruszyć tyłka ze swojej mieściny, w której siedzi od zawsze. - jest nudno. po prostu. nic się nie dzieje. - wytłumaczyła mu. potrzebowała ciągłych zmian, więc nawet gdyby nie było nudno, i tak szybko by się znudziła.

- no i co, że ze mną nie mieszka? ale nie poradzi sobie sam.... - wytłumaczył jej. był przekonany, że daniel go potrzebuje nawet jeśli tak wcale nie było bo przecież świetnie sobie radził. może nawet lepiej niż william. - robię coś dla siebie, nie przesadzaj. - na przykład pił... przecież pił po to, żeby być szczęśliwszym.... może i był nudny, ale za to jaki przystojny xd coś za coś. - no i co z tego? to fajne miasteczko, nie widzę powodu dla którego miałbym się stąd wyprowadzać....

- ma dwie ręce i dwie nogi, więc sobie poradzi. - stwierdziła. tym bardziej, że jeszcze nigdy nie widziała ani nie słyszała, żeby william rzeczywiście zajmował się swoim bratem. tak naprawdę william bardziej potrzebował daniela niż odwrotnie. wyprzedziła williama o parę kroków i usiadła na schodkach pod pomnikiem. pił dla siebie, wowow xd już lepiej niech nic nie robi dla siebie w takim razie xd pewnie gigi leciała na niego, bo był przystojny i nie liczyło się to, że był nudny xd - może dla ciebie jest fajne. - mruknęła pod nosem i zaczęła oglądać swoje paznokcie, które nagle były ciekawsze niż dyskusja z williamem.

racja. to chyba will bardziej potrzebował daniela. ale przynajmniej wydawało mu się, że jest potrzebny, nie można mu tego w tak brutalny sposób zabierać. potrzebował czuć się doceniany.... i ważny. no cóż.... każdy robi dla siebie to co uważa za słuszne xdd pewnie tak ;x i znajdzie przystojniejszego gostka to od razu go zostawi a on będzie cierpiał resztę życia. - tak, dla mnie jest fajne. - powiedział mrużąc oczy, bo straciła zainteresowanie jego osobą i wpatrywała się w lakier do paznokci a to oznaczało tylko jedno! że zbliża się foch i obraza.

william musi w ogóle odwiedzić daniela w jego nowym mieszkaniu. pewnie jeszcze tam nie był, bo się obraził na brata. i tyle ze wspierania się nawzajem. ciężko znaleźć przystojniejszych od niego, więc póki co jest bezpieczny xd pewnie dlatego wstawiała tyle zdjęć z nim na insta... żeby się pochwalić, jaki jest przystojny! na pewno przystojniejszy od connora, hehe.
- no widzisz, a dla mnie nie. - nawet zaszczyciła go spojrzeniem. william miał utrudnione zadanie, bo nie mógł jej zaciągnąć do sypialni, żeby się odobraziła.

bo william teraz strajkował i nie chciał sie widzieć z danielem, żeby ten za nim zatęsknił i wrócił do domu xd i dlatego właśnie chciał mieszkać w st albans bo tam przynajmniej był najlepszą partią w mieście i nikt mu nie ukradnie gigi xd a w takim dużym mieście to nic nie wiadomo.
- jezu to co ja mam ci na to poradzić. nie chcę się wyprowadzać z st albans. - powiedział lekko poirytowany.

hahaha, william jakie ma sposoby! danielowi na pewno było przykro, że brat nawet nie wpadł zobaczyć mieszkania, ale przecież pierwszy nie wyciągnie ręki i nie przyjdzie pod drzwi mieszkania, które dopiero co opuścił. william jest sprytny, wszystko przemyślał! szkoda, że nie powiedział gigi, że taki jest prawdziwy powód, to może jednak by chciała zostać.
- nie musisz. ale może ja to zrobię. - wzruszyła ramionami jak gdyby nigdy nic. wszyscy chcą opuszczać williama i się wyprowadzać, smutne.

pewnie, że tak. pewnie obmyślał ten plan odkąd się dowiedział, że daniel się chce wyprowadzić... i prędzej czy później to młodszy roosevelt w końcu zapuka do drzwi starszego brata a ten go przyjmie z otwartymi ramionami xd pewnie się wsydził to nie powiedział....
- pewnie kurwa. wszyscy sobie jedźcie w chuj. - warknął odwracając się od niej.

to był sprytny plan, ale nie wiem, czy daniel się na to nabierze. pozostaje nam tylko czekać i zobaczyć, jak to się skończy. w końcu będą musieli się pogodzić. może ich rodzice w końcu łaskawie przyjadą ich odwiedzić i będą zmuszeni porozmawiać.
- to, że ty utknąłeś w jednym miejscu, nie oznacza, że wszyscy muszą. - zawołała na niego, tym bardziej zdenerwowana, że miał czelność się od niej odwracać.

cóż. może daniel jeszcze nie wie, że do niego przyjdzie... ale w końcu do tego dojrzeje.. może.... a może stanie się coś tak tragicznego, że samo to wyjdzie. chociaż skoro zawał daniela nic nie zmienił.. to kto wie. ;x
- no to jedź! wyjedź stąd, w ogóle jedź z anglii, w cholerę jedź niczym się nie przejmuj z resztą jak zawsze. - warknął poirytowany odwracając się z powrotem do niej.

skoro daniel kłóci się z ralfim, to już wszystko jest możliwe i może rzeczywiście pojawi się u progu dawnego mieszkania. daniel musi mieć drugi zawał czy coś. najlepsze było jak na poprzednich wolfsach daniel przez przypadek przedawkował i william myślał, że chciał popełnić samobójstwo. super wątek, zagrajmy to jeszcze raz xd
patrzyła na niego chwilę z wściekłością w oczach.
- świetnie. właśnie naszła mnie jeszcze większa ochota, żeby tak zrobić. - wycedziła przez zęby i chwyciła torebkę, żeby się pozbierać z tych schodów.