ławeczki

jak to nie wiesz, skoro to ciacho numer jeden. xd on tylko rude zdobywa, to by wiele tłumaczyło!
- właśnie byłam kreatywna, bo nie przyniosłam ich, żeby nie było nudno i mogłam cię zaskoczyć! myślałeś, że nasze kolejne spotkanie odbędzie się przy muffinkach, a tu... niespodzianka! - wystrzeliła rękoma w górę, jakby naprawdę robiła teraz przedstawienie. chyba skończyła się już ta chwila głupiej niesmiałości i znowu była swoją głupkowatą sobą. - po pierwsze, śmiejesz się ze mnie, a sam mylisz imiona, bo oczywiście chodzi ci o robina. - zaczęła wyliczać na palcach z pełnym przekonaniem swoich racji. - a po drugie, nie będę cię przepraszać za pomyłkę, bo chyba już wystarczy mi wpadek na dzisiaj. - złapała się pod boczki, żeby wypiąć dumnie pierś i zgrywać niezniszczalną i nieomylną.

głupia aggie, że też się w nim bujała..................... nie miała szans, nie była ruda xd
pewnie jak na złość teraz zaburczało mu w brzuchu - widzisz, a gdybyś je przyniosła to teraz nie umierałbym z głodu - odparł z wyrzutem i poklepał się po brzuchu, faktycznie był głodny - robin chodził w pedalskich żółtych gaciach, a batman był prawdziwym bohaterem i to jego lokajem był alfred, nie kłóć się ze mną - nie lubił jak ktoś mu mówił, że nie miał racji, a miał. pewnie codziennie oglądał batmana jak był dzieckiem - no masz rację, zaliczasz wpadkę za wpadką, nie wiem jak się zrehabilitujesz - pokręcił głową.

widzisz, mogła się przefarbować i nie byłoby problemu. pewnie daniel nawet z pandorą spał! ;o
- wszystko zawsze wina kobiet! a my naprawę jesteśmy niewinne! - zapewniła go, gestykulując przy tym żywo. - to tam było jeszcze więcej bohaterów? och, mniejsza o to. - machnęła ręką, bo kto by wkraczał w jakieś trudne dyskusje o superbohaterach. - to ty cały czas zaliczasz wpadki! to ty zgubiłeś papiery, które wpadły do kałuży, to ty na mnie wpadłeś w sklepie, to ty nie zapisałeś mi na ręce swojego numeru z imieniem, przez co nie mogłam cię znaleźć ani zapamiętać imienia... - wymieniała wesoło. już się rozgadała i teraz nigdy nie przestanie paplać.

ona chce być tym wyjątkiem i nie być ruda xd
- niewinne? no nie wydaje mi się - zamrugał do niej wesoło. bo na przykład znał taką ruby która wcale niewinna nie była, a wręcz przeciwnie była dominatorką w łóżku nawet bo pewnie spali ze sobą. ruby to szmata, pewnie spała ze wszystkimi xddd - uratowałbym te papiery, gdybyś ich bestialsko nie podeptała - zauważył zaraz - a to, że nie zapamiętałaś mojego imienia oznacza że masz słabą pamięć, musisz nad nią poćwiczyć - niech się zacznie uczyć jakiegoś innego języka czy coś - nie dałem ci numeru, bo chciałem żebyś mnie odnalazła, to taka zabawa wiesz - pochylił się nad nią żeby móc z bliska obejrzeć jej buźkę.

chce być wyjątkowa dla niego, wyróżniać się wśród jego byłych, ja wiem xd
oczywiście, że ruby i alphonse spali ze sobą, co więcej, podobało mu się, więc przy niej dziewica bridget nie ma szans i smuteczki. gdyby ona wiedziała! od razu zgłosiłaby się do ruby, żeby się z nią zaprzyjaźnić, a nie celowała w nie te osoby co trzeba. może jakby porozmawiała z bratem o jego ostatnich problemach, to by wiedziała. xd
- i widzisz, odnalazłam cię, a ty mnie oskarżasz o jakieś wpadki! czy było warto cię odnajdywać? no ja nie wiem... - rozłożyła ręce i zrobiła niewinną minkę. nie kłóciła się z pozostałymi argumentami, bo będą się tak nawzajem oskarżać cały wieczór.

no jasne!
no ba, taka bridget nie ma szans w takim razie. tym bardziej skoro była dziewicą! co miał z nią taki al zrobić? przyglądać się jej? - więc co? nie warto było mnie podrywać? - uśmiechnął się i podszedł bliżej. potem założył kosmyki jej włosów za ucho, ale z niego okropny podrywacz. przy tym miał jeszcze taką uroczą minkę - skoro nie warto było mnie odnajdywać to zawsze możesz stąd iść, hm? - zerkał na nią cały czas.

nawet by się nie mógł jej przyglądać, bo pewnie by się jeszcze onieśmielona zasłaniała i nie byłoby z tego żadnej uciechy. bree pozowała na taką, co się zna na rzeczy, ale tak naprawdę nie miałaby pojęcia co ma zrobić i chyba naprawdę musi pójść do kogoś na jakąś lekcję, jeżeli ma dalej zgrywać studentkę. wśród studentek nie ma przecież dziewic! to nie w stylu st. albans.
- a czy ja cię podrywam? - spytała, machając zabawnie brwiami. serce zaczęło jej łomotać milion razy bardziej, ale nie, wcale go nie podrywała przecież... - a żebyś wiedział, że sobie pójdę. - oznajmiła, chociaż nie zamierzała się stąd ruszać nawet o centymetr.

pewnie widział jak się wstyd i bardzo go to bawiło, bo faktycznie strasznie dużo paplała, a kiedy alphonse starał się zrobić coś odważniejszego to peszyła się niesamowicie - a czy ja cię podrywam? - udał głupiego i po prostu się zaśmiał - nie podrywam cię, gdybym chciał cię poderwać to pocałowałbym cię, moje usta sprawiają że dziewczyny od razu się we mnie zakochują - zafalował brwiami i roześmiał się. trochę ja bajerował, bo laski zakochiwały się w jego twarzy, a potem w jego pocałunkach, a całował dobrze he he he - no to co? miałaś iść tak? - uśmiechnął się i dalej gapił na jej twarz, nie zmniejsza dystansu.

myślała, że tak dobrze jej idzie! że on wcale nie widzi, że ona się peszy i myśli, że jest najodważniejszą dziewczyną na planecie. ale oczywiście jak gadał o tym całowaniu, to nogi jej się zrobiły jak z waty, a serce łomotało jak szalone. była przekonana, że nawet on może to usłyszeć! ba, że nawet jej brat w domu może to usłyszeć i zaraz przyleci i przywali alfonsowi w ryj i zabierze bree do domu i sam da jej szlaban. ale przecież nie o tym myślała teraz bridget, tylko o tym jak bardzo bardzo chciałaby go pocałować... uśmiechnęła się więc zadziornie, bo co innego jej pozostało.
- no, skoro mnie nie podrywasz, to chyba nic się nie stanie, jeśli sobie pójdę. - powiedziała figlarnie i odwróciła się, licząc na to, że on ją złapie i pocałuje jak w filmach.

bridget tak bardzo niedomyślna i głupia............ alphonse (nie, wcale cały czas nie piszę albert) wiedział doskonale o co jej chodzi i do czego chciała doprowadzić. miał już do czynienia z tyloma dziewczynami że totalnie je rozszyfrował i nie było dla niego żadnych tajemnic w zachowaniu dziewczyn. jasne...... za jakiś czas się zdziwi hehehehe. pewnie kiedy zaczęła odchodzić to momentalnie ją chwycił i po prostu pocałował. dobra nie rzucił się od razu żeby memłać językiem, to był po prostu zwyczajny, uroczy, ale i dość niewinny pocałunek i na początek wystarczy. miał w sobie coś z amanta.

pewnie dlatego cały czas piszesz al, bo nie pamiętasz jak on się nazywa!
bridget ucieszyła się bardzo, kiedy wszystko poszło dokładnie tak, jak to sobie zaplanowała w swojej małej główce! oczywiście nie była zaskoczona, bo to było jasne, że on na nią leci. nieee, tak naprawdę kompletnie nie spodziewała się, że jej się uda i że w ogóle podczas drugiego spotkania z nim już będzie się z nim całować.
- tak chyba nie wygląda nie podrywanie. - stwierdziła, kiedy się od niego oderwała, chociaż automatycznie pożałowała, że się odrywała.

pamiętam, bo nie zabijam ot tak swoich postaci jak wy na przykład!
ona myślała, że to zaplanowała i głupi alphonse po prostu dał się zmanipulować, a wcale tak nie było. on dokładnie wiedział czego oczekuje ta mała i czego on chce - a teraz w ogóle nie myśląc o podrywie postanowiłem odprowadzić cię do domu - no i odprowadził ją, nawet tam drugi raz dał jej całuska i uciekł bo ja tez idę, pa.

ja chyba drugi raz w życiu zabiłam postać i to na jakiś początkach, kiedy nikt nie płacze, a ty zabijałaś bezkarnie ofelkę i benka ostatnio i co!
no i na pewno było uroczo wszystko i potem nie mogła zasnąć, bo o nim myślała i tak dalej.

siedziała tutaj i wypatrywała seksi chłopców z kampusu.

wychodził z uczelni bo uczył się do późna oczywiście. no i potknął się o własne nogi ladując przed emmą na kolanach zupełnie jakby ją czcił. cały się zaczerwienił.

emma parsknęła śmiechem i zamachnęła się nogą, prawie go kopnęła w ryj. ale nie jednak nie. wstała chichocząc i przyłożyła mu buta do pleców. - chcesz być moim pupilkiem, johnny? - zamruczała seksi głosikiem jak z pornoli.

przeraził się i zaczął trząść ze strachu. pewnie elka go poznała już dawno ze swoją siostrą, ale dla niego emma była straszna! bał się jej zupełnie jak wiedźm w dzieciństwie - nie chce? - odpowiedział niepewnie i pytająco w zasadzie bo bał się, że dostanie.

nie przedstawiła! tylko emma ogarnęła go na fejsbuczku. - oooooooojjjj, dlaczego? ellie mówiła, że jesteś fajnym psiaczkiem. umiesz szczekać na zawołanie i w ogóle. - kucnęła obok niego i złapała go za brodę, kręciła jego głową, żeby przyjrzeć mu się z każdej strony. - ach! - westchnęła kręcą głową. - nic dziwnego, że cię rzuciła. nic specjalnego, kotek. jesteś nuuudnyyyyyy - posłała mu uśmiech na pocieszenie. - też bym wybrała trójkącik z zaynem od takiego ponuraka jak ty. - i wróciła na ławeczkę.

czuł się osaczony! pisnął kiedy chwyciła go za brodę - zostaw mnieee! - jęknął podnosząc się z ziemi i otrzepując portki - coooo - powiedział drżącym głosem - rzuciła mnie? - pociągnął nosem i prawie się rozryczał - ale, ale ja nic o tym nie wiem - zrobił smutną minkę - trójkąt? z kim? nie rozumiem - podrapał się zdezorientowany po czole.

elka szła sobie śpiewając pod nosem, ale zauważyła dziwną scenkę między jej siostrzyczką a johnem! podbiegła do nich, johnniego od razu do siebie przytuliła - emma! coś ty mu znowu zrobiła, wszystko w porządku kochanie? - pogładziła go po policzkach. była wściekła, że emma coś powymyślała na jej temat.

- powiedziałam tylko, jak obciągałyśmy razem zaynowi. - wstała z ławeczki. - byyyłooo meeega. najlepszy orgazm ever! - podnieciła się zaraz i kiwnęła głową w jakimś kierunku. - idziemy, ellie? - trochę zdziwiły ją te przytulaski eleanor z johnem, ale może byli przyjaciółmi. zmarszczyła nosek i pstryknęła palcami przed buzią chłopaka. - ogarnij się, bekso. żyje się dalej. - i dalej się uśmiechała.

patrzył to na emmę to na elkę szczenięcymi oczami. i w ogóle oczyska mu się zaszkliły i nic nie mógł powiedzieć bo mu się zbierało na płacz i wyswobodził się z objęć elki, ups.

- jesteś idiotką emma - popchnęła ją bo ją teraz znienawidziła, jak mogła tak bezczelnie mówić o tym ich wspólnym sekrecie - spieprzaj ale już! - warknęła na siostrę. teraz to jej zbierało się na płacz - johnny, nie słuchaj jej, to nie jest prawda... ona kłamie, johnny powiedz coś - błagała go.

emma spojrzała na nią gniewnie i zaraz złapała ją za szmaty. - jak ty się zachowujesz! przyjeżdżam tu specjalnie dla ciebie a ty co odwalasz?! - znowu dała jej w ryj. - jesteś suką, jak takiego biedaka oszukujesz! przyznaj się, jak jęczałaś ostatnio! prawdziwa dziwka z ciebie! - popchnęła ją w jakieś krzaki i poszła sobie.

uciekł z płaczem bo nie chciał tego słuchać. zamknął się w pokoju, grał w gry i ryczał, a no i odmówił przyjmowania pokarmów xd