pralnia

niech dżud też pojęczy na temat swojego dziwnego związku. a póki co robił pranie. kac kacem, miłość miłością, ale pranie trzeba zrobić!

była niedziela, więc jeremy też musiał w końcu zrobić pranie. kończyłu mu się już czyste ubrania, a jeśli nie zrobi tego teraz, to przez tydzień będzie musiał chodzić w brudnych. zauważył brata, więc klepnął go w plecy na przywitanie. - sory, że wczoraj nie odbierałem, musiałem odeskortować jakąś laskę do samochodu, bo trochę za dużo wypiła i sama by sobie rady nie dała - wytłumaczył się. - i w ogóle gadaj szybko o co chodzi z tą morgan - wyszczerzył się. wszyscy pewnie już o tym słyszeli.

jude nawet nie wiedział, że wszyscy już słyszeli o nim i o morgan! miał nadzieje zachować to w tajemnicy, bo czuł, że dobrze się to nie skończy. w końcu to niemożliwe, żeby taka dziewczyna jak morgan się z nim całowała i zgodziła się być jego dziewczyną. musiało mu się pijacko wszystko pomylić i to wcale nie wyglądało tak.
- przecież opowiadałem ci już kiedyś o morgan. - zauważył, bo nie wiedział, że jeremy już chce plotkować o wszystkich nowinkach. - onieee! - zajęczał. - wlałem wybielacz zamiast płynu... - wymamrotał i zaczął wyciągać ciuchy z pralki. tyle z dzisiejszego prania...

zaczął wkładać swoje brudy do pralki. - no wiem, że mówiłeś, ale teraz jesteście parą, tak? - zapytał zaciekawiony. czyli wychodziło na to, że niego młodszy braciszek wcale nie jest taką ofiarą losu, skoro znalazł sobie szybciej dziewczyne niż jeremy. - opowiadaj - ciągnął go dalej za język, bo na razie wyglądało na to, że nie za bardzo mu się śpieszyło, żeby siępochwalić.

- nie wiem kim jesteśmy. to znaczy tak mi się wydaje, że jesteśmy parą, ale wydaje mi się też, że wyznałem jej wczoraj miłość i parę innych żenujących rzeczy. my się wcale tak dobrze nie znamy! kto robi coś takiego? - złapał się za głowę, jakby chciał sobie wszystkie włosy powyrywać. - teraz boję się do niej odezwać, bo pewnie ma mnie za największego głupka na świecie... - wymamrotał. zamiast się cieszyć, że zdobył dziewczynę, to sobie wkręcał, że ona go wcale nie chce. miał tak bardzo małą wiarę w to, że kiedykolwiek się zakocha z wzajemnością!!! to przykre.

- no ale skoro się zgodziła, to chyba też cię lubi, nie? - bo jego zdaniem nikt normalny by się nie zgodził na związek z kimś kogo nie lubi. a morgan jednak była w miarę normalna xd. - nie podchodź do tego tak sceptycznie, musisz trochę uwierzyć w siebie - polecił mu. już nie wspomniał o tym, że chyba kiepską kandydatkę sobie wybrał na dziewczynę, skoro ta przed spotkaniem z nim przespała się z zupełnie obcym jej kolesiem. jeszcze by go tylko bardziej zdołował zamiast pocieszyć.

- nie wiem, może się zgodziła, bo było jej mnie żal... - wymyślił. w końcu komu nie byłoby żal tego chłopaka, który traci pracę i rzyga przez to na ulicy albo wlewa wybielacz do pralki i niszczy wszystkie swoje ciuchy. - nigdy więcej nie wypiję. - powiedział tylko. pewnie jeremy śmiał się z niego, że kupował tylko dwa smakowe piwa, a potem okazało się, że i tego było za dużo. w ogóle smutne, że jude myśli, że morgan żałuje tego wszystkiego, jeremy go pociesza, a potem się okaże, że morgan naprawdę żałuje........ no i dobrze, że nie wiedział o sebastianie! wtedy już zupełnie by się załamał.

- jude, dziewczyny nie robią takich rzeczy dlatego, że jest im kogoś żal - zapewnił go. popytał się kumpli o tą całą morgan i skoro taka puszczalska z niej, to raczej nie przejmowała by się judem, jeśli byłoby jej mu go żal. prędzej by mu loda zrobiła na pocieszenie xd. chociaż nie, ona nie była taką lodziarą. - nie przesadzaj - zaśmiał się. nie spodziewał się, że jude będzie miał aż taką słabą głowę. - powienieneś do niej napisać i porozmawiać z nią o tym - poradził mu.

- a ja wiem, co one robią i dlaczego... nie znam się na dziewczynach, jakbyś nie zauważył. - westchnął ciężko. oparł się o ścianę, trzymając w ręce wielki kosz wypełniony zniszczonymi ubraniami. spoko, że jeremy popytał o morgan i dowiedział się, ze jest puszczalska, ale mu to nie przeszkadzało. jeremy chyba lubił dziewczyny swoich braci, kimkolwiek by nie były. kochany! jude ma słabą głowę i pije tak rzadko, że to nie powinno być żadnym zaskoczeniem. ciężkie życie. - nie chcę do niej pisać. nie jestem gotowy. - mruknął.

wzruszył ramionami. jeremy nie chciał mu jeszcze bardziej utrudniać życia, więc zdecydował pozwolić mu się samemu o tym dowiedzieć. nie będzie się aż tak wtrącał. a innego wyjścia nie miał niż zaakceptowanie dziewczyn braci. w końcu to oni sobie partnerki wybierają takie i nic mu do tego. a dylan to miał to na co sobie zasłużył. - skoro byłeś wystarczająco gotowy, żeby się wpakować w chodzenie z nią, to teraz powinieneś z nią przynajmniej o tym porozmawiać. albo się chociaż z nią spotkać, żeby się dowiedzieć co ona sądzi na ten temat - włączył pralkę.

jude wolałby się nie dowiadywać o tym, że zakochał się w jakiejś puszczalskiej lasce, która najpierw przespała się z kimś w masce, a potem prawie zwymiotowała, ale w końcu się z nim całowała. oczywiście dżud też nie był tu idealny, ale halo, od razu widać, że to para skazana na porażkę.
- tak, spotkam się z nią i powiem "hej, morgan, co sądzisz o tym, że ze sobą jesteśmy? ale wtopa, co? tak w ogóle to chciałbym wycofać to, co powiedziałem o tym, że cię kocham. tak właściwie to prawda, ale ty nie musisz o tym wiedzieć"? - wymyslił. znamy jude'a i wiemy, że to byłoby dokładnie to, co by powiedział...

niestety to była prawda. no ale miłość w końcu nie wybiera. tylko ja nie wiem jak ona ma się w nim zakochać jak on w ogóle nic nie robi w tym kierunku i jest taki nijaki xd
- nie musisz jej od razu mówić przecież prawdy - pokręcił głową, chociaż spodziewał się, że pewnie i tak powie coś w tym stylu. - no chyba, że wolisz, żeby ona się do ciebie pierwsza odezwała i do tego czasu żyć w nadziei, że jakimś cudem wszystko się ułoży i będziecie żyli razem długo i szczęśliwie - zmierzył go wzrokim, bo doskonale wiedział, że jude właśnie tego by chciał. no ale niestety, życie nie jest bajką, a jego księżniczka ma swoje za uszami.

on nic nie robi w jej kierunku? wyznaje jej miłość i prosi o chodzenie. xd to nie moja wina, że nie rzuca się na nią z łapami i nie próbuje przelecieć przy każdej możliwej okazji. skoro ona tego potrzebuje do zakochania... xd nno i nie ma w sobie tyle czaru co tatuś, to jego zadanie jest utrudnione!
- nie chcę o tym tyle myśleć. - burknął i wyminął jeremy'ego, żeby wrócić do pokoju. ale tak naprawdę nadal się zadręczał tym wszystkim i cały czas o tym myślał!

siedział na pralce w samych gaciach i patrzył jak kręcą się bębny xd

taylor przyszła tutaj nie wiem po co, widocznie uciekała przed paparazzi który ciągle chciał od niej zdjęcia. walnęła go ze dwa razy torebką to dał sobie biedak spokój. weszła do pralni, akurat żuła gumę to nawinęła sobie ją na palec i przyglądała się co robi paul - siemka, co, robisz sobie dobrze? - zapytała. może był gejem a nie miał wibratora ;c

paul był z leksza zjarany, więc sam obracał głową podążając za tym bębnem, więc wyglądał trochę jak słodki kotek. z lekkim opóźnieniem spojrzał w kierunku taylor. - taak - odpowiedział z głupawym uśmieszkiem, ale zaraz wyciągnął do niej rekę. - zobacz, jakie to jest ekstra! - chciał się z nią podzielić swoim szczęściem, jaki słodziak.

pierwsza postac moja z którą nie ma jeszcze hejtów xd taylor wskoczyła na pralkę, która wibrowała, była niczym wielki wibrator, ale nie był to harry. no cóż - ej, faktycznie miałeś rację to jest fajna jazda! ale to śmieszne - zachichotała - chcesz gumę? - zapytała oddając mu swoją z buzi.

haha, w każdej chwili może się to pewnie zmienić xd jezu, taylor mnie rozpiernicza xdddddddddddddddddddddddddddddddd paul spojrzal na tą jej gumę, całą obślinioną i taką typowo przeżutą przez cały dzień i wyciągnął tylko jezyk, jakby prosił o komunię w kościele czy coś. jak mu ją dała to przeżuwał ją całą mordą, taka twarda była. - dzięki! pycha! - zawołał ze zdecydowanie zbyt dużym entuzjazmem. w ogóle nie wiedział, że to jakaś slawna laska, bo wyglądała normalnie. szkoda, że tylko jarał a nie wziął lsd i nie widział jej na przykład w technikolorze.

klasnęła w dłonie niczym przygłupia dziewczynka - yaaay, jak tutaj fajnie, ale fajnie się to kręci, co to jest? - zapytała wskazując na ciuchy w pralce. nie chodziło jej o samą pralkę bo aż taka durna nie była żeby się pytać jak się to nazywa xd nieważne. taylor przykleiła sie do niego w tym momencie - ale mnie wytrzęsie, zaraz będzie wirowanie i dojdę bez twojej pomocy! - wystawiła język. tak, była głupia xd

- nie wiem... ale jest zajebiście. - złapał ją za udo, które było tak chude, że nie był pewien czy to noga czy ręka i on też wystawił język, przez co guma mu wyleciała z mordki ale myślal, że to ich jakaś nowa zabawa. wystawianie języka. pomerdałby pewnie jeszcze ogonem, gdyby go miał. - jesteś aniołem? - zapytał przystawiając się bliżej niej. wyglądała jak aniołek.

taylor zbliżyła sie do niego i ugryzła go w nos, tak delikatnie - zjadłam ci nosek, zjadłam ci nosek! - zachichotała głupawo - chodź tutaj do mnie mój kochany diabełku - znając życie to go przeleciała na środku pralni, a potem uciekła. nie zostawiła mu swojego numeru ani imienia, bo to nie bylo ważne. była w końcu seksoholiczką!

pewnie go zgwałciła, bo on jak usłyszał, że mu odgryzła nos to się rozbeczał jak dzieciak i chciał jej go wyjąć z gardła. ;c biedny, zasnął tu.

to przybiegli tutaj i cody zaczął wywalać ciuchy z pralki i pakować do jakiejś miski, którą zwinął po drodze.

otwierała pralki w środku prania i wyciągała wszystkie ciuchy, ale wywalała je na podłogę, zamiast zbierac do miski. potem będzie problem ze zbieraniem ich, cóż.