piekarnia

miała nadzieję, że jej nie spotka. a przynajmniej nie dopóki nie zdecyduje się w końcu czy chce się z nią dalej przyjaźnić czy raczej nie. - cześć - odpowiedziała cicho i odchrząknęła. - tak jakoś wyszło - wzruszyła ramionami.

gigi nawet nie wiedziała o miłości allie do majka czy tym, że ta prawie przez nią umarła. miała swoje problemy na głowie, musiała zdradzać williama i jeździć do pakistanu. nic dziwnego, że nie miała czasu dla swojej małej przyjaciółeczki.
- słowo daję, czasem mam wrażenie, że w ogóle ci nie zależy na pielęgnowaniu naszej znajomości... - kto to mówi...

takie problemy. sam majk nawet o tym nie wiedział, więc się nie przejął jak była o to zła i mu to powiedziała. a co dopiero gigi, która nie ma w ogóle uczuć i przejmuje się tylko sobą. - a co ty robisz, żeby ją pielęgnować? - zapytała spokojnie i zmierzyła ją wzrokiem.

- nie mogę być jedyną, która się stara, więc też odpuściłam i teraz czekam, aż to ty mnie gdzieś zaprosisz. ale najwyraźniej wcale ci na tym nie zależy. - skrzyżowała ręce na piersi i mierzyła ją wzrokiem. chciała pewnie zamącić allie w głowie. ale to prawda, że to zawsze gigi wyciągała allie do klubów, a przynajmniej kiedy jeszcze nie miała williama.

- chyba mi zależy, ale jesteśmy zupełnie inne i chyba to jednak najbardziej stoi na przeszkodzie naszej znajomości - oznajmiła jej. niby czasami było fajnie, ale gigi narobiła więcej szkód w życiu allie niż dobrego. w końcu o mało co się nie zatruła tabletkami i alkoholem, bo tak jej namieszała w głowie. czyli dwa razy prawie ją zabiła ;x

- co chcesz przez to powiedzieć? - zmrużyła oczy. aż tak bardzo nie zależało jej na znajomości z rosalie, ale była jej wierna jak piesek, więc zawsze miała towarzyszkę. czasem niedorzeczną i nudną, ale taka była cena przyjaźni. gigi morderczyni niewiniątek ;x

- że może lepiej żebyśmy się lepiej nie spotykały - oznajmiła jej i uciekła do domu.

zerwała z nią, ech. poszła po bułki.