night club

w zeszłym halloweenowy składałam xd przypomniałaś mi właśnie, że nie zjadłam dzisiaj i wczoraj czekoladki ze swojego kalendarza. może powinnam namówić brata, żeby pograł ze mną w pijacką grę do świątecznego filmu to znów poczuję święta. w akademiku to działało xd - no pomyśl dlaczego - wywrócił oczami bo zadawał głupie pytania. - przecież nie oglądam się za nikim. przyszedłem tutaj z tobą żebyś ty mógł się pooglądać - skinął głową w kierunku jakiejś striptizerki.

aa, no widzisz, ja składałam świąteczny. musisz nadrobić czekoladki. co za pijacka gra, opowiedz mi xd ja ostatnio wymyśliłam, że muszę obejrzeć chiński film i pić szota za każdym razem jak coś zrozumiem xd
- nie opowiadałem ci historii o williamie kradnącym mi dmuchaną lalę, żebyś zabierał mnie do klubu ze striptizem... to była historia, która miała przedstawić szaleństwo mojego brata, a nie brak perwersji w moim życiu. - tłumaczył mu uparcie. przypomniało mi się, że william miał udawać, że dmuchana lala to gigi xd ewka nawet nie wie co się dzieje u williama.

dobry plan xd ja właśnie grałam tak, że wybierałyśmy świąteczny filmy, szukałyśmy zasad i piłyśmy jak było trzeba. dobre było nightmare before christmas albo family guy xd
- masz dmuchaną lalę, więc to wystarczająco duży znak, że potrzeba ci seksu - napił się. - z prawdziwą kobietą, a nie balonem - dodał zaraz poważnie. nawet on nie miał takiej lali, a robił dziwne rzeczy w życiu. wszystkie postacie żyją własnym życiem.

czyli po prostu gra z internetów xd
- tą lalę dostałem dawno temu w formie prezentu-żartu kolegów. - tłumaczył mu, bo nie chciał, żeby harry miał go za jakiegoś zboczeńca z dmuchaną lalę. pewnie na osiemnastkę ją dostał i jeszcze do tej pory przetrwala nienaruszona. - te kobiety też są, za przeproszeniem, balonami. - zauważył, bo striptizerki składały się głownie z operacyjnie powiększonych piersi do niebotycznych rozmiarów. a on chciał zwykłą, miłą, rudą dziewczynę.

no tak xd
- dobra, dobra - zaśmiał się z jego tłumaczeń. nie uwierzył mu pewnie skoro każdy ma swoje potrzeby. a skoro daniel nie rucha to kto wie czy sobie nie zastąpił normalnej dziewczyny dmuchaną lalą. szczególnie, że tak cenny dla niego jest czas, którego trzeba poświęcić więcej na wyrwanie jakiejkolwiek laski. - ale to żywe balony - zauważył.

myślę, że daniel raczej nie umie wyrywać dziewczyn. chociaż nie zapomnijmy, że były czasy, kiedy to on był najbardziej rozchwytywanym kawalerem w st. albans. wszystkie na niego leciały! nie musiał nawet nic robić, same się na niego rzucały. to dlatego nie umiał wyrywać panienek.
- a to uprzedmiotawianie. - skrzyżował ręce. nie zamierzał dotykać żadnej striptizerki. nawet rudej!

teraz już nikt go nie chciał, więc wychodzi na to, że musi się nauczyć podrywu. chyba, że chce resztę swojego życia spędzić w towarzystwie sterty papierów. - nikt ci nie mówi, żebyś je uprzedmiotowiał. to nadal ludzie - zagapił się na cycki jednej ze striptizerek. były tak wielkie, że nie dało się ich przegapić.

teraz danielowi wystarczał duffy i dmuchana lala przebrana za gigi. poza tym on nie miał czasu na dziewczyny i nigdy się nie domagał ich uwagi, ani wtedy, ani teraz.
- którym trzeba płacić, żeby zechciały w ogóle zwrócić na ciebie uwagę. jeżeli będę potrzebował bliskości, to z dziewczyną, którą naprawdę interesuje co mam do powiedzenia i która będzie chciała ze mną obejrzeć house of cards po ciężkim dniu i tylko poprzytulać się na kanapie. - zwierzył mu się jako dobremu przyjacielowi. zresztą musiał mu wyjaśnić czego chce, żeby harry dał mu spokój ze striptizerkami.

zaśmiał się na jego słowa, ale zaraz sobie przypomniał, że to przecież daniel, więc nic dziwnego, że ma takie wymagania. - na pewno znajdzie się ktoś kto będzie z tobą z chęcią oglądał nudne seriale - poklepał go po ramieniu. dopił szkocką i poszli bo nic tu po nich, a nie chciał, żeby aggie się na niego obraziła. chociaż pewnie i tak już za późno.

jude się zaplątał w dziwne towarzystwo. to znaczy jakiś ludzi, którzy nie byli nieśmiałymi ofiarami losu i zabrali go do klubu ze striptizem, żeby się trochę oswoił z półnagimi kobietami ocierającymi się o niego, żeby już tak nie jęczał, że morgan go zostawiła 987534984 lat temu, bo nie sprawdzał się w łóżku, tylko żeby się nauczył jak się dziewczyny w łóżku obsługuje. albo na kanapie w klubie ze striptizem. no to zamówili mu lap dance i się chłopak cały pocił ze stresu.

a morgan była tu striptizerką i to ją niechcący dla niego zamówili hehe
teraz jak już mogła ćpać do woli to oczywiście korzystała z okazji. to była idealna praca dla niej. nie przeszkadzało jej jak ją obmacywali, lubiła się dobrze bawić, a płacić też nieźle płacili. czego więcej chcieć. pojawiła się pomiędzy nimi z koleżankami, które miały jej pomóc zapewnić chłopakom miły czas. trochę zajęło jej ogarnięcie, że to między innymi judem miały się zająć, ale jak już zczaiła to zaczęła się śmiać.

hahahahaha! pięknie. w ten sposób jude chyba nie nauczy się obsługiwać innych dziewczyn ;x
jude od razu zauważył morgan... to znaczy, kiedy już spojrzał na twarze dziewczyn, bo w pierwszej chwili co innego przykuwało jego uwagę i naprawdę, naprawdę chciał odwrócić wzrok... ale moze nie powinien był tego robić skoro okazało się, że wśród roznegliżowanych dziewczyn jest morgan! po pierwszej fali szoku (i przekonaniu samego siebie w głowie do "mały, leżeć"), zaczął się nerwowo śmiać.
- okej, już widzę, co jest grane! sprytnie! jeżeli chcesz do mnie wrócić, nie musisz wkręcać w to naszych znajomych i robić wielkich przyjęć niespodzianek. - rozejrzał się naokoło klubu.

he he. nauczy, nauczy, bo morgan nie ma raczej zamiaru poświęcać jemu za dużo czasu. jej cierpliwość się wyczerpała i teraz niestety badziej atrakcyjny wydawał się jej jeden z jego kolegów niż on. zaczęła się jeszcze bardziej śmiać jak usłyszała to co mówił. zresztą nie tylko ona. ich znajomi też myśleli, że to dość zabawne. - nie przyszłam tu dla ciebie - odpowiedziała jak już złapała oddech. - nie rób sobie nadziei, to co było między nami już się skończyło - dodała, po czym odwróciła się, żeby zacząć flirtować z jakimś kolesiem.

minka mu zrzedła. a wiadomo jak dżud biednie wygląda jak mu minka zrzednie. jak na awku. nie rozumiał czemu się śmieje i czemu wygląda tak jak wygląda...
- w takim razie co tu robisz? - złapał ją za rękę desperacko. minęło już tyle czasu, a on nadal się nie mógł pozbierać. była miłoscią jego życia, jedną jedyną, która kiedykolwiek widziała go nago. to ważne xd

spojrzała na jego dłoń zaciśniętą na swojej. zaraz mu sięwyrwała i skrzyżowała ręce na cyckach. - nie twoja sprawa - powiedziała poważnie, mierząc go wzrokiem. biedny jude. ona się pozbierała dosyć szybko. trochę (albo nawet bardzo) pomogły jej narkotyki. naćpana nie myślała o nim, ani o tym co do niego czuła czy co ich łączyło. a wiadomo, że jednak go kochała, więc żeby zgłuszyć uczucia ćpała jeszcze więcej.

jude nie miał takich możliwości ucieczki. nie miał narkotyków, przypadkowego seksu, alkoholu. płakał do poduszki i irytował wszystkich naokoło. wszystkie ich rozstania zawsze tak wyglądały. tyle że prędzej czy później wracali do siebie, a teraz wyglądało na to, że naprawdę ją stracił.
- wiedziałaś, że tu będę? - spytał bez sensu, tak jakby wciąż chciał wierzyć w to, ze przyszła tu na jakąś imprezę albo dla niego... a nie, że tu pracuje. jemu trochę zajmie, póki połączy wątki.

każdy radził sobie z problemami w inny sposób. jemu szło to ciężej, a ona zabijała swoje ostatnie szare komórki. o ile w ogóle coś jej zostało. - nie - warknęła. - zostaw mnie w spokoju - odwróciła się od niego i poszła zająć się jakimś innym klientem.

- morgan! - jęknął jeszcze, licząc, że to na nią zadziała... ale tak nie było. stał jak ten słup soli, obserwując ją i widząc jak odrażający faceci wsadzają jej banknoty w majtki za to, że na nich tańczyła. ten obraz będzie go prześladował w koszmarach. na szczęscie w końcu koledzy go odciągnęli i zanieśli do domu, bo jego tak wryło, że nie był w stanie poruszać się o własnych nogach.

pił słodkiego, kolorowego drinka przy barze. siedział na hokerze, machał nóżkami, patrzył na swój instagram, a co jakiś czas przyglądał się dziewczynom i chłopcom w szaleńczych wygibasach.

skoro dzisiaj byl piatunio to oczywiscie musiala spedzic wieczor w klubie. chociaz w sumie dzien nie mial dla niej zbytnio znaczenia bo wychodzila kiedy chciala, ale nie wazne. miala na sobie seksi mini sukienke i tanczyla ze swoimi kumpelami. skonczyl jej sie jednak drink, wiec poszla po kolejnego. - hej - usmiechnela sie do erniego bo byl nawet uroczy, po czym zaczela zamawiac szoty dla znajomych.

pewnie ernie właśnie oglądał jej profil, bo wśród instagramowiczów z st. albans była hot! podniósł głowę i jak tylko ją zobaczył to zgasił ekran telefonu, uśmiechnął się i włożył go do kieszeni - cześć - zamachał słomką w swoim niezbyt męskim drinku -twojej koleżance chyba wystarczy - stwierdził beznamiętnie widząc jak zamawia szoty, a potem wskazał na jej kumpelę, która właśnie zwymiotowała na parkiecie, a wszyscy wokół to kręcili.

odwrocila sie w strone, ktora wskazywal, po czym wywrocila oczami. pewnie czesto tak sie dzialo w jej gronie. cale szczescie hazel byla jeszcze wmiare trzezwa i miala cala noc przed soba. - masz racje - powiedziala rozbawiona i powrocila wzrokiem do niego. nie przejela sie zbytnio ta laska bo nie byla to jej zadna bliska psiapsia, wiec ktos inny moze sie nia zajac. - to dla ciebie - chwycila dwa kieliszki, po czym jeden podsunela erniemu pod nos.

pewnie hazel tak dużo piła, że nie miała rzygowych ekscesów. ten awek tylko wskazuje że była patuską zresztą xd
roześmiał się na widok kieliszka -czyli teraz ja mam zostać twoim kompanem do picia? - spojrzał na nią podejrzliwie - niech będzie - podniósł kieliszek o stuknął nim i kieliszek hazel a potem wypił -więc teoretycznie... jesli skończyłbym tak jak twoja koleżanka to po prostu byś mnie porzuciła? - dopytywał - jesteś bez serca - stwierdził rozbawiony klepiąc się dłonią w okolicach serca... swojego, nie hazel, przecież nie chciał jej obmacywać xd

na pewno tak xd pewnie tez pila od 13 roku zycia jak nie predzej to miala czas sie przyzwyczaic xd
- na to wyglada - zasmiala sie. chwytajac kieliszek zaraz podazyla w jego slady i wypila swoja porcje. - na tym swiecie kazdy jest odpowiedzialny za samego siebie - powiedziala rozbawiona swoimi filozofiami. chociaz na pewno tak uwazala, bo nie chcialo jej sie nianczyc nikogo. sama tez kilka razy obudzila sie na lawce jak jakis menel bo ja zostawili znajomi, wiec nikomu nic nie byla winna.

urocza z niej dziewczyna!
-no jasne że tak - przytaknął jej - ale miło jest trzymać się w kupie - dodał zaraz. był przyzwyczajony do towarzystwa. był dość popularny ze względu na dragi które sprzedawał stąd zawsze wokół kręciło się wielu ludzi, którzy chcieli mu pomóc. dobrze jest żyć dobrze z dilerem! -czyli jeśli upijesz się i zaśniesz tutaj to oznacza, że mam cię tu porzucić? to byłoby zgodne z twoją filozofią? - dopytywał. w sumie dobrze, że nie musiał jej targać nigdzie. był chudy, nie dałby rady.