salon

hehe, najlepsze miejsce! dotarli tutaj szybko! lydia zaparkowała gdzieś rower przed budynkiem i w końcu dotarli do środka, gdzie było już dużo osób i ogólnie ciężko było się przecisnąć - taa, spodziewałam się że będzie wielu gości - uśmiechnęła się do jermiego - dasz mi chwilę? tylko się przebiorę - zatrzepotała rzęsami - możesz w tym czasie iść po jakieś drinki - i pewnie zniknęła na chwilę. musiała przemknąć obok całujących się victora i ruby żeby wziąć swoje ciuchy i przebrać się w łazience. pięć minut później wróciła - no jestem - uśmiechnęła się. faktycznie, nawet w spodniach wyglądała zgrabnie i fantastycznie - hm, tak w ogóle to mogę poznać imię mojego wybawcy? - bo wstyd się przyznać ale wcześniej zapomniała zapytać.

na pewno prowadził jej ten rower całą drogę, skoro ona była poszkodowana. - jasne, będę czekać - powiedział, rozglądając się po całym salonie. wygładził koszulkę dłońmi. całe szczęście, że nie ubrał dresu, tylko jakieś ładne dżinsy i bluzkę. może nieświadomie wiedział, że coś takiego będzie go czekać wieczorem i dlatego tak się ubrał. poszedł zrobić im po jakimś dobrym drinku i usiadł sobie na kanapie. - no tak, jeremy - wyciągnął w jej kierunku dłoń. przez to wszystko zapomniał o manierach i też się jej nie przedstawił.

dobrze, że się porządnie ubrał bo wyglądałby przy lidce jak wieśniak i potem wszyscy by ją obgadywali, że pokazuje się z jakimś frajerem. bo sorry ale na pewno wszyscy jutro będą gadać o tym z kim się pokazała na imprezie. he he he, jeremy będzie sławny! skosztowała drinka i od razu się uśmiechnęła - gin z tonikiem, skąd wiedziałeś że to lubię? - zamrugała wesoło i zaraz uścisnęła jego dłoń - lydia - przedstawiła się również - więc jeremy, studiujesz, pracujesz, robisz karierę hm? - ona była przekonana że robi karierę xd

jeju, super. zawsze chciał być sławny xd. ale tak na serio, sam nie chciałby, żeby nazajutrz wytykali go palcem, za to jak był ubrany. może i nie przejmował się aż tak bardzo, ale dbał o wygląd i wiedział jak się ubrać zależnie od sytuacji. nawet nie przyszłoby mu do głowy, żeby iść jak wieśniak. najwyżej musiałby szybko lecieć do siebie, żeby się przebrać i by się spóźnił. - przeczucie - uśmiechnął się po swojemu. nie mógł jej w końcu powiedzieć, że wybrał to tylko dlatego, że to dziewczyński drink i większość go lubi. - studiuję reżyserię dźwięku - wyjaśnił jej od razu porządnie. - a ty? - upił swojego drinka.

no to będzie miał okazję stać się sławny! nic nie stoi na przeszkodzie! pewnie trafi na woof, ale to zależy od tego kiedy będę miała czas to napisać, na razie się nie zapowiada...smutek. lydia wyczuwała że z tym przeczuciem to bajera. faceci bajerowali laski różnymi takimi tekstami. jeden koleś na przykład raz zapytał mnie wprost: "hej mała co trzeba zrobić żeby cię mieć? xd". lydia pewnie miała takich na pęczki. dobrze, że jeremy się tak nie kompromitował - to ciekawe, chcesz tworzyć niezapomniane filmowe soundtracki, tak jak na przykład ten z "rydwanów ognia"? - dopytywała. boże kocham "rydwany ognia" ;x - ja studiuję aktorstwo - pochwaliła się w końcu.

i to jeszcze jaki smutek! jeremy będzie musiał tyle czekać, żeby o nim usłyszeli. w sumie to był trochę taki nieogarnięty słodziak, więc nawet lydii nie kojarzył i nie miał pojęcia o tym, że przebywanie z nią zapewni mu pięć minut na woof. to nieźle xd. on na szczęście nie był aż taki tępy, żeby wyjeżdżać jej z takimi beznadziejnymi tekstami. nawet jeśli trzeba by było jakoś utrzymać rozmowę, to postarał by się bardziej. - tak, coś w tym stylu - pokiwał głową. zawsze miał nadzieję, że bardziej uda mu się pójść w kierunku filmu niż np teatru. - może kiedyś będziemy mieli okazje ze sobą współpracować przy jakimś filmie - powiedział rozbawiony.

no trochę był nieogarnięty skoro nie kojarzył lydii, przecież ona była numerem jeden! dzięki niej może zaistnieć. zaśmiała się i stuknęła jego kubkiem o swój - napijmy się za to, za przyszłą współpracę - i zaraz się napiła. piła jednak bardzo mało bo wiadomo była gospodynią i nie mogła się upić. musiała jakoś ogarniać sytuację - i co myślisz o imprezie? wydarzenie numer jeden tego miesiąca prawda? ba, nawet tego semestru - zachichotała. nie, wcale nie chciała się tym chwalić xd

on zajęty był za bardzo swoimi sprawami. po za tym nie słuchał żadnych plotek i często w nie nie wierzył, więc co się dziwić. - za przyszłą współpracę i nasz sukces - stuknął się z nią rozbawiony, po czym pociągnął większego łyka. on nie musiał się przejmować tym, że się za szybko upije, bo nic nie musiał kontrolować. po za tym miał mocną głowę. - na pewno nikt jej szybko nie przebije - przyznał jej racje. pewnie wszyscy się obmacywali i co chwilę ktoś im wchodził, żeby zobaczyć czy salon jest wolny, żeby się poseksić. - no chyba, że ty zrobisz następną, która okaże się jeszcze lepsza od tej - roześmiał się.

- mhm, nasz sukces - powtórzyła za nim. na prawdę wierzyła w sukces, no przynajmniej w swój. bo nie wiedziała czy jeremy jest dobry w tym co robi więc nie mogła oceniać czy osiągnie sukces. ona na pewno była dobra w tym co robiła xd no właśnie, każdy chciał się ruchać na kanapie, a oni ją tak bezproduktywnie wykorzystywali, do rozmowy, ech ;c - och, nie wiem czy prędko zrobię jakąś imprezę - zaśmiała się poprawiając swoje włosy bo łaskotały ją w twarz - bo wiesz, zdradze ci sekret. tak na prawdę to nie moje mieszkanie, tylko mojego brata - uśmiechnęła się i zatrzepotała rzęsami - moje jest na przeciwko, ale nie chciałam burdelu we własnych czterech ścianach - wyjaśniła do końca.

on też był super zdolny, więc na pewno osiągnie wielki sukces. i on nie był taki jak ona, bo pomimo tego, że jej nie znał, to wierzył w to, że też jest utalentowana na pewno. nawet jeśli by nie była, to uważał, że nie ma prawa od razu zakładać, że nie uda jej się w życiu.
przykre! no ale jeremy nie był typem kolesia, który od razu rzuca się na dziewczyny. nie znał jej, ale na pewno by nie protestował gdyby chciała się pomiziać. szczególnie, że ostatnio lizał się z szarlotą, którą też dopiero co poznał, więc dlaczego by miał odmawiać lidzce xd. - no tak, też nie chciałbym widzieć swojego mieszkania po imprezie - aż się skrzywił na samą myśl. dixon będzie miał niezłą niespodziankę jak wróci do domu. - czyli to tak bez okazji? - zapytałzaraz, żeby utrzymać konwersację.

oj to nie tak że lydia była zawistna, nie znosiła zdolnych ludzi czy coś. po prostu miała rodzinę geniuszy, a sama w porównaniu do nich wychodziła na głupią więc wiecznie musiała się starać. dlatego tak usilnie wierzyła w swój sukces, po prostu. hahahaha, widziałam. szarlot taka szmata! pewnie zaraz wpechali się jeszcze jacyś ludzie na kanapę więc lydia praktycznie siedziała na chłopaku. pewnie miziała go cyckami po ramieniu bo siedziała tak blisko xd - taak, wyobrażam sobie że mój brat nie będzie zadowolony jak wróci - cóż nie obchodziło jej to zbytnio - w zasadzie to te imprezy bez okazji są najlepsze - wyjaśniła - za to sylwestry są do bani, nie rozumiem jak można obchodzić przemijanie roku, przecież to tak jakby świętowało się swoje starzenie - koniecznie musiała się z nim podzielić tym przemyśleniem.

on za to miał super rodzinę i każdy był zdolny, ale nikt się nie bił o miejsce najbardziej utalentowanego, czy z największym sukcesem. każdy sobie żył swoim życiem i cieszyli się nawzajem ze swoich osiągnięć. uroczo. wcale nie miał nic przeciwko temu, że byli tak blisko. sam ją trochę objął ramieniem, żeby nie siedzieć jak taka sierota i jakby się jej bał. - z tym się też muszę zgodzić, te najbardziej pamiętliwe są spontaniczne - pokiwał głową, dopijając swojego drinka. spontan zawsze jest najlepszy. tak jak teraz, wyszedł sobie na spacer, a skończył na domówce, w dodatku u boku ładnej dziewczyny. - urodzin też nie lubisz obchodzić? wtedy celebrujesz swoją starość - zaśmiał się. jemu to to było obojętne. wiek to w końcu tylko liczba i uważał, że zawsze będzie miał tyle lat na ile się czuje.

lydia za to miała rodzinę utalentowanych geniuszy, a ona sama urodziła się mniej genialna. nie pasowała tam więc uciekła, ale nagle znalazł się tutaj jej genialny brat, który mieszkał na przeciwko. obserwowała dokładnie ruch jego ręki, która w końcu ją objęła. to było przyjemne i wcale jej nie przeszkadzało. na dodatek jeremy miał ładne perfumy więc ładnie pachniał, mruczu! - urodziny nie celebrują mojego starzenia się, tylko moje narodziny - zaśmiała się - z tego chyba każdy powinien się cieszyć prawda? - no jak widać miała własne teorie na ten temat, cóż może warto nie wyprowadzać jej w błędu.

to w sumie trochę przykre, że czuła się na tyle źle, że uciekła. a jeszcze gorsze to, że nawet za dobrze nie umiała tego zrobić, skoro okazała się, że brat od którego uciekała mieszka aż tak blisko. fajnie tak mu się z nią tu siedziało. w sumie to się nawet trochę dziwił, że go nie zostawiła i nie poszła się macać z kimś innym, tak jak to teraz robili goście, siedzący obok nich. - no niby tak, ale jednak to wtedy tak naprawdę się starzejesz, a nie w nowym roku - powiedział rozbawiony. super mieli temat.

słabo się kamuflowała skoro dixon ją tak szybko znalazł, cóż bywa. dobra lydia nie była taka puszczalska, poza tym po części dzisiaj ją uratował i był jej gościem więc nie mogła go zostawić. na dodatek był całkiem miłym facetem i przystojnym, po co miała zostawiać taką zdobycz xd - ale w urodziny wszyscy zwracają uwagę na mnie, a w sylwestra na nowy rok. no i jaki jest sens tego wszystkiego? - zaśmiała się i przejechała delikatnie paznokciem po jego policzku - przepraszam, zapędziliśmy się w jakieś egzystencjalne pogaduszki - napiła się trochę - nie wiem czy to przez gin z tonikiem czy dzisiaj mam jakiś taki egzystencjalny dzień - zaśmiała się.

nie wiem, po co by go miała zostawiać, różnie bywa xd. całe szczęście w takim razie, że nie była puszczalska, bo cienko by było gdyby miał tu sam jak palec siedzieć. chyba nie było żadnych jego znajomych, a wszyscy tak się już w pary podobierali, że nie udałoby mu się nikogo znaleźć. a w trójkąty się raczej nie bawił. - aha, to więc to o to chodzi - zaśmiał się. - w sylwestra też możesz urządzić imprezę i chociaż trochę zwrócić na siebie uwagę innych - uniósł brwi. to było zawsze coś. - nic nie szkodzi, ciekawie było poznać twoją opinię na ten temat - wyszczerzył się.

a szkoda, że nie gustował w trójkątach może załapałby się na jakiś ciekawy. chociaż z tego co widzę to na imprezie nie było dziś miziania. sophie uciekła od vikusa, debbie z danielem też zwiała, tylko quentin zaliczył lizanko z lysette, haha! - ale w sylwestra wszystkie dziewczyny starają się błyszczeć, za to w moje urodziny żadna koleżanka nie próbuje mnie przyćmić - pokiwała głową i poprawiła włosy - to chyba trochę brzmiało jak przynudzanie, szczególnie na imprezie co nie? - trochę głupio, bo teraz myślała że jeremy ma ją za sztywniarę ;x

no więc clem przyjechała tutaj z dixonem. pewnie się macali już w taksówce, tak się doczekać nie mogli aż w końcu dojadą, a tu proszę. - robiłeś imprezę? - zapytała trochę zaskoczona, kiedy zobaczyła co się tu dzieje.

on już przed blokiem zrozumiał, że coś jest nie halo, bo w jego oknach paliły się światła. dobrze, że nie widział co się działo z drugiej strony, bo laski rzygały przez balkon. no ale najpierw myślał, że mu się tak tylko zdaje. niestety jak wylądowali na jego piętrze wkurwił się niesamowicie. odechciało mu się nawet ruchać clem, bo od razu wiedział, że winna jest lydia. bo przecież nikt obcy mu na chatę nie wbił! mignął mu quentin przy wyjściu, albo przynajmniej ktoś do niego podobny tylko umazany na ryju czerwoną szminką. no cóż.
- lydia!!!!!!!!!!! - wydarł się na wejściu i zaraz jej szukał wzrokiem. aż dopadł ją! siedziała jakby nigdy nic na kanapie z jakimś obszczymurkiem.
- spierdalaj stąd, chuju! WSZYSCY WYPIERDALAĆ!!!!!!!!!!!!!!!!1 KONIEC IMPREZY! - darł się i wymachiwał rękoma na wszystkich. ;c

nie musisz już karola pisać jeremim, bo pewnie widząc rozwścieczonego dixona wszyscy zaczeli uciekać z imprezy łącznie z nim właśnie więc lidka została sama. nic sobie nie robiła z darcia mordy brata. sama też zabrała swoje rzeczy i mijając go z uśmieszkiem mruknęła - to nie ja, zmusili mnie - zamrugała milion razy oczyskami, a potem ruszyła do wyjścia.

a on powiedział, że jeszcze się policzą i ją wyjebał za drzwi, które zamknął na wszystkie zamki i opadł bez sił z kanapy. pisz clementine już u niego u niego xddddddddddddd