salon

pewnie robili mini przyjęcie na cześć bliźniaków! byli dziadkowie i pozostałe hurdy! teraz dani stała z babcią mercedes, która wypytywała ją o chłopaków ale dani się trochę wstydziła jednak! - baaaaaabciu! - pisnęła upijając trochę wina, na trzeźwo nie da rady!

babcia mogła jej wiele poopowiadać o tym jak za młodu się szalało z chłopakami.
anderson za to grał w karty z dziadkiem i tatą, ale frank miał w sobie jeszcze tyle werwy, że wszystkich ogrywał i młodsi hurdowie nie mieli szans. dlatego przegrany anderson wstał od stołu i wylądował koło współjubilatki.
- ja też chętnie posłucham - zażartował, wbijając w dani zaciekawiony wzrok.

biedna ruby pewnie czula sie troche nieswojo na tej rodzinnej imprezce.
maminsynek Marcus na pewno przylepil sie do Morgan, ktora poszla ogarniac cos w kuchni wiec poszedl szukac innego towarzystwa. nie bedzie przeciez pomagal xd - czego sluchamy? - zainteresowal sie, podchodzac do rodzenstwa I babci.

babcia już pewnie kilka razy im opowiadała o swoich podbojach i przy każdej okazji to wspominała zawstydzając przy tym wszystkich oprócz franka który znał jej wybryki xd
- właściwie to ostatnio trochę się całowałam z kolegą andersona - przyznała cicho ale wtedy znikąd wyrósł bliźniak i młodszy brat - nie rozmawiamy o niczym ciekawym, dajcie spokój - zaśmiała się nerwowo ucinając temat, a potem poklepała andersona po ramieniu - wszystkiego najlepszego bracie - odwróciła uwagę.

frank znał jej wybryki łącznie z tym, że kiedyś przyłapał ją na własne oczy na zdradzie xd teraz pewnie opowiadali to jako anegdotkę do obiadu. biedna ruby! anderson by się nią zajął, żeby nie czuła się nieswojo, ale pewnie go unikała.
- hę? - nie dosłyszał co mówiła dani tak do końca. - rozmawiacie o moich kolegach? a tak, mogłem ich zaprosić skoro twoje koleżanki przyjechały z nami - sam zaproponował ruby wyjazd, a teraz im to wypominał xd - wszystkiego najlepszego siostrzyczko, starzejesz się - zasmiał się z niej.

Marcus sie za to bardzo dobrze bawil przy opowiadaniach mercedes. moze nie lubil sluchac szczegolow, ale mysl, ze ich urocza babcia byla kiedys taka niegrzeczna byla zabawna. ruby na pewno unikala andersona I pewnie caly czas chodzila za dani.
niestety dla dani Marcus mial dobry sluch I zawsze slyszal to co nie powinien. - ty tez? - zdziwil sie. ostatnio Anderson sie wygadal, a teraz dani. tylko on byl porzadny I nie calowal niczyich kolezanek! - gdybyscie mi dali znac to tez bym zaprosil swoich znajomych - wtracil sie. to nic, ze to nie byly jego urodziny.

dani była zawstydzona przez opowiadania babci i miała wrażenie że jest porządniejsza od babki i matki. za to na pewno wyprzedzała ich pod względem szaleństwa xd ruby pewnie łaziła za dani, a morgan wyczuła jak z andersonem na siebie patrzą i teraz zaciagnęła ją do kuchni na spytki xd tak sobie to wyobrażam hehehee.
- ja też co? - wskazała na siebie kiedy marcus zapytał - przyjechała tylko jedna koleżanka, ty byś zaprosił całe stado swoich kolegów - w tym tych z którymi się całowała xd - może i to ja się starzeje, ale u ciebie już widać pierwsze zmarszczki - wskazała na jego policzek.

tym bardziej biedna ruby xd
anderson słyszał co chciał, wiec nie wiedział, że ma się o co martwić i wypytywać.
- no jasne, że bym zaprosił! dwudzieste trzecie urodziny obchodzi się tylko raz! - zamachał ręką tak jakby trzymał w ręce lasso. zaraz rozkręci tę imprezę i będzie twerkować z babcią. - właściwie jest jeszcze na to czas, moze ktoś przyjedzie - wyciagnął telefon, żeby zacząć pisać do kolegów spóźnione zaproszenia do edynburga. zanim przyjadą to hurdowie już wyjadą hehe. - ja jestem ciągle piękny i młody, baabciu, powiedz jej - zaświecił oczami przed mercedes.

haha zdecydowanie biedna ruby xd moze powinna wykorzystac okazje I sie pozalic Morgan. moze by jej pomogla wytlumaczyc dani, ze nie ma nic zlego w tym, ze chce sypiac z jej bratem xd
- nie masz jakiejs ladnej kolezanki? - zapytal powaznie, juz knujac ktora by mogl sprobowac poderwac. nie lubil sie czuc wykluczonym I tylko dlatego chcial sie tez z jakas calowac. nudziary jeszcze nigdy nie wyrwal. to byloby nowe doznanie. - ja jestem najladniejszy - wcisnal sie pomiedzy babcie I andersona. jak zwykle zostal pominiety xd

nawet morgan bała się teraz crazy dani pewnie xd więc bałaby się zwrócić jej uwagę, ups!
- nie będziesz całować moich koleżanek, to zabronione, poza tym wszystkie sa od ciebie starsze i nie interesują się małolatami - zamachała mu palcem przed nosem grożąc przy tym. drugą ręką zabrała telefon andersonowi, jeszcze faktycznie by zaprosił kolegów i czułaby się dziwnie - daj spokój, zaprosisz na dwudzieste czwarte - zaproponowała - to jakiś konkurs piękności? oboje jesteście obleśni i rosną wam wlosy na twarzy, ja jestem najładniejsza - sorry według niej bracia nie byli przystojni xd

- a dlaczego nagle interesujesz się koleżankami dani? - przybrał postawę obronną, bo w edynburgu z nimi była tylko jedna koleżanka dani, a anderson nie chciał nawet mysleć o tym, że jego braciszek się chciałby za nią zabrać. - dobra, zaproszę ich na miesięcznicę dwudziestych trzecich urodzin - już planował imprezę z dziwnej okazji. - masz pecha, bo wyglądamy tak samo - pokazał język dani, bo uważał, że skoro są bliźniakami to wyglądają identycznie xd

zawsze moze sprobowac xd
- nie jestem malolatem - naburmuszyl sie gdy dani zabronila mu calowania sie z jej kolezankami. - a ty mozesz? - mruknal niezadowolony do andersona. to bylo nie fair! niestety ruby mu sie w ogole nie podobala wiec byla bezpieczna. pewnie bardziej wolal poznac kolezanki crazy dani niz tej stares. - I wlasnie dlatego ja jestem najladniejszy - podsumowal.

może, ale jak to się skończy? znowu kogoś uszkodzi!
- trochę jednak jesteś - szczypnęła go jak berbecia po policzku i zaśmiała się - no właśnie? dlaczego się interesujesz moimi koleżanki? - żaden z braci nie mógł się nimi interesować! - przecież anderson nie całuje moich koleżanek - wskazała na niego machając niedbale ręką bo była przekonana, że to już przeszłość xd - jesteśmy jubilatami więc powinieneś być dla nas miły - zauważyła kiedy marcus przechwalał się swoją urodą.

- jak będziesz w naszym wieku to sobie pogadamy - też uznawał marcusa za małolata. - no właśnie - przytaknął słowom dani, bo nie całował koleżanek dani... już nie xd przynajmniej chwilowo, bo ruby mu to utrudniała. - jak będą twoje urodziny to może chwilowo się z tobą zgodzimy - zaśmiał się, wtórując siostrzyczce. - a teraz ty też musisz być dla mnie miła, bo to moje urodziny - objął dani i pstryknął ją w nos.

jeknal gdy targala go za policzek I chwycil jej nadgarstek, probujac zabrac jej reke ze swojej twarzy. - skad wiesz? - mruknal. skonczyly mu sie argumenty I nie byl zadowolony z tego, ze jednak nie dostal przyzwolenia na calowanie jej kolezanek. - to nie sprawiedliwe, ze sie dobieracie w pare zeby byc przeciwko mnie - pokazal na nich palcem. szkoda, ze mieli wiecej rodzenstwa. na pewno by ich prceciagnal na swoja strone.

chociaz w jednym mieli wspólny front z andersonem, front przeciwko młodszemu braciszkowi xd
- a ty niby skąd wiesz że całuje? - nie rozumiała co się tak uczepił. jak tak dalej pójdzie to będzie team marcus, a nie team anderson. myślę, że żadna koleżanka dani by mu nie odpowiadała skoro wolał starsze i doświadczone xd - bliźniaki tak mają - stanęła dumnie obok andersona pokazując język - też musisz sobie ogarnąć bliźniaka - zażartowała, a potem chwyciła palec swojego bliźniaka kiedy ją pstrykał - zawsze jestem dla ciebie miła - oznajmiła, jakby to nie bylo oczywiste.

- nikt nikogo nie całuje. to jest strefa bezpieczeństwa - zamachał ręką wskazując na ich krąg - nikt nie może całować niczyich znajomych - zadecydował. skoro on miał zakaz to wszyscy inni też powinni. zaśmiał się wesoło kiedy dani stanęła po jego stronie chociaż raz. - sorry młody, my się nie dobieramy w parę tylko tak już nas wyprodukowali w zestawie i tak musi być - stwierdził.

szkoda, ze on na tym najgorzej wychodzil xd
- nie wiem - wzruszyl ramionami. gdyby wiedzial, ze dani byla sklonna przejsc na jego strone to cos by wymyslil by Anderson nie wyszedl na tym korzystnie. mialby nauczke gdyby chcial jedna wyruchac, a ona by mu zaczela opowiadac o nudnych naukowych rzeczach. - przynajmniej ja jestem oryginalny, a nie podrobka - skrzyzowal rece na klacie.

- więc jaki jest sens tej rozmowy o całowaniu? - spojrzała na obu braci bo już się pogubiła w tym o czym gadali. niebieska zanudziłaby marcusa na śmierć w łóżku xd - tak, tak - poklepała go po policzku - jesteś niepowtarzalny i nawet rodzice to wiedzą - zaśmiała się, a potem zamachała pustym kieliszkiem - potrzebuję wina! - oznajmiła i uciekła do ruby gdzie wspólnie z mamusią sobie plotkowały i popijały winko!

- to marcus jest niewyżyty i o tym gada - zwalił wszystko na brata i poszli grać w karty z innymi mężczyznami rodu.

mama ruby miała w telefonie jakąś apkę śledzącą telefon ruby, więc jak już rodzina się zorientowała, że ruby zniknęła na dłużej to wszyscy rodzinnie razem z ming wyruszyli, żeby ją odnaleźć i tak oto pojawili się na progu hurdów i dzwonili do drzwi.

marcusowi zmienily sie plany i jednak wrocil do domu. wyciagal z kieszeni klucze i zorientowal sie, ze ktos stoi pod jego drzwiami dopiero kiedy do nich doszedl. zagapil sie na ming, zastanawiajac sie czy najebal sie az tak bardzo by miec halucynacje. przez chwile wydawalo mu sie, ze jest w st albans. potrzasnal glowa zeby wrocic do rzeczywistosci. - co tu robisz? - zapytal jakze kulturalnie i spojrzal na jej rodzinke.

nikt nie otwierał, bo pewnie w domu nie było rodziców, a wszyscy pozostali kłócili się w kuchni.
- co ti tu robisz? - odpowiedziała tym samym pytaniem, bo też wydawało jej się, że coś pomieszała. była przekonana, że państwo fletcher mówili o wyprawie do edynburga, ale może źle zrozumiała i może tak naprawdę przyjechali do st. albans, gdzie faktycznie było możliwe, że znajdą ruby?

pewnie tak.
- ja tu mieszkam - pokazal jej swoj klucz i podszedl do drzwi, zeby je odkluczyc. - rodzicow nie ma - spojrzal na faceta, a potem na ming. nie ogarnial o co chodzi, ale zalozyl, ze szukali jego rodzicow. probowal sobie przypomniej czy ming kiedys juz u niego byla, ale zignorowal ja. zwykle nie siedzial w towarzystwie starych.