fontanna, gdzie kąpią się pijane laski

brooklyn siedział przy fontannie, bo wszedł akurat na papierosa. gapił się na jedną z dziewczyn, która płakała nad swoim losem bo dostała w twarz od drugiej dziewczyny za to, że całowała sie z jej chłopakiem. nudził się okrutnie.

astrid się wystroiła na ten bal jak nigdy. nie wiem skąd miała kasę na sukienkę. a wiem, przecież pozwała swojego szefa za molestowanie i za całą wygraną kasę kupiła sobie sukienkę, zrobiła paznokcie i fryzurę. i znowu nie miała pieniędzy. ale przynajmniej wyglądała olśniewająco na ten jeden wieczór... była kopciuszkiem teraz. ;x była już pijana, bo znowu jakieś wredne eks koleżanki się jej czepiały. tym bardziej, że zawsze marzyła, żeby zdobyć koronę! nie była jednak na tyle pijana, żeby kąpać się w fontannie. usiadła sobie tylko na jej brzegu, żeby zdjąć buty, bo już ją bolały nogi.

brooklyn zainteresował się pijaną astrid, on też był już wstawiony. panienki kłócące się o chłopaka robiły właśnie wielkie show, wszyscy się na nich gapili ale nie brooklyn. brooklyn widział olśniewająco piękną byłą dziewczynę. przysiadł się do niej zadowolony - ślicznie wyglądasz - pochwalił jej wygląd. nie wiem czy się chciał faktycznie przypodobać, czy co. przyglądał się jej z zaciekawieniem.

też nie zwracała uwagi na bijące się laski, bo nuciła sobie pod nosem piosenkę, którą słychać było w środku. wszyscy na pewno skakali i tańczyli i krzyczeli tekst, więc jej się udzielała ta atmosfera, mimo wszystko, mimo tego, że była bardziej samotna niż kiedykolwiek. teraz chyba naprawdę osiągnęłam ten etap, że wszyscy co bogatsi znajomi już zniknęli z jej życia. podniosła wzrok kiedy znajomy głos ją zagadał i zachichrała się, jakby powiedział najśmieszniejszą rzecz na świecie.
- a czyż to nie król balu? - powiedziała od razu. bo pewnie w zeszłym roku wspólnie wygrali, ech.

hahaah osiągnęłaś sama ten etap? xd
objął ją ramieniem, uśmiechając się sam do siebie. pamiętał, że dokładnie rok temu wszyscy, dosłownie wszyscy na nich zagłosowali, że świetnie się bawili, impreza trwała dla nich długie godziny. nawet poranek im nie przeszkadzał, oni bawili się dalej - a ty nadal zostałaś moją królową, astrid - pocałował ją w policzek. był lekko wstawiony, to sam się do niej przystawiał - jak się bawisz? - zapytał mimochodem.

z waszą pomocą, bo pousuwałyście wszystkich. xd zrobiłam jej idealny awek!
w zeszłym roku rządzili tą uczelnią, wszyscy chcieli być tacy jak oni, zazdrościli im wszystkiego, miłości, pieniędzy i urody. ale jak bardzo to wszystko jest ulotne! teraz tylko uroda im pozostała hahah.
- zawsze jestem twoją królową. - chichotała dalej i musnęła go palcem w nosek. nie ogarniała nawet za bardzo co oni robią i że wcale się nie lubią. - inaczej niż w zeszłym roku. - zrobiła smutną minkę i upiła trochę z kubeczka. - ale teraz nikt mnie nie pilnuje i mogę pić ile chcę! - roześmiała się tak, że odchyliła się do tyłu i prawie straciła równowagę. ona już lepiej pić nie będzie.

do mnie to nie miej żadnych pretensji, ja usunęłam tylko nejta, pozdrawiam was dziewczyny i całuję ;x
złapał ją tak, żeby nie wykąpała się w tej fontannie. tutaj wszyscy chodzili albo pijani, albo naćpani, to nic, że potem ktoś musiał ich ogarnąć i zabrać do domu. ewentualnie zostawali w szkole i budzili się z wielkim kacem na środku korytarza - dla ciebie już alkoholu wystarczy - zabrał jej kubeczek, odstawiając go koło siebie. objął ją ramieniem w talii i przytulił do siebie - my zawsze będziemy tutaj rządzić, król i królowa żyją wiecznym życiem kochanie. może się przejdziemy na spacer? - zaproponował.

ale taylor była jej psiapsiółką, która kupowała jej sukienki! 
nic dziwnego, że wszyscy chodzili pijani i naćpani, skoro nawet kelnerka peggy czy opiekun william pili/byli pijani. przytuliła się do brooklyna, bo tak było jej wyjątkowo dobrze. 
- widzisz, właśnie o tym mówię. - zachichotała, bo zaraz jak o tym wspomniała, to brooklyn znowu zaczął ją pilnować, żeby nie przesadziła z alkoholem. chociaż w zeszłym roku się pilnowała, żeby być damą i wyjść ładnie na scenę, a w tym roku nie liczyła już na zdobycie korony, więc po co się poświęcać. - za godzinę wybiorą nowych króla i królową i to będzie ostateczny koniec dla nas, kochanie. - powtórzyła "kochanie" po nim. - nogi mnie bolą. - zamarudziła i pomachała bosymi stopami. nie zamierzała się ruszać na żadne spacery, chyba że na boso. w tej chwili wydawało się to dobrym pomysłem.

dobra, to fakt xd ale taylor mi się już po prostu znudziła. ej, z islandii jej pewnie je przysyłała, nie zapomniała o swojej bff ;x
- mogę ci pomasować te małe biedne stópki i już cię nie będą bolały - pocałował ją w czółko. wziął sobie jej nogi na kolana, zaczął masować jej stopy bo widocznie alkohol zmienia ludzi na bardziej kochanych i bliskich siebie. ja jak jestem pijana też kocham nagle cały świat, jezu. skończył masaż, a astrid wyglądała na zadowoloną - lepiej? w takim razie może wrócimy do środka i odpoczniemy przy stolikach? chyba, że wolisz gapić się w niebo - zaśmiał się.

pewnie astrid kazała taylor jechać do islandii i odwiedzać pana bachmann w więzieniu tam xd jeszcze się w sobie zakochają i taylor zostanie macochą astrid i znowu będzie bogata. mówię ci.
lepiej, że alkohol wyciągał z nich więcej miłości i czułości, a nie agresję, bo tak też mogło być. zamiast na siebie naskakiwać jeszcze bardziej niż zawsze, wrzucać się nawzajem do fontanny i wypominać sobie, że beznadziejnie było na balu w zeszłym roku, to się do siebie przymilali. chociaż astrid pewnie jutro będzie żałować, że nie było odwrotnie. zamiast tego chichotała dalej, kiedy robił jej masaż stóp.
- zawsze mogłeś mnie ponosić na rękach podczas tego spaceru, a jakby zrobiło mi się zimno, to zarzuciłbyś mi na ramiona marynarkę. już zupełnie zapomniałeś, jak to jest! - wwierciła mu się palcem w ramię. cały czas słodko się śmiała. - już mi zabrałeś alkohol, więc chyba zabrałeś mi też prawo głosu. - zrobiła uroczą minkę "ups".

tak powinno być! pewnie tak jest i już planują ślub, to astrid znowu będzie piękna, szczęśliwa i bogata niczym brooklyn i w przyszłym roku znów zostaną królem i królową na balu xd
- ale pomyślałem też o tobie, zaczęłabyś mi marudzić pod nosem, że nogi cię bolą, nie chciałabyś dalej iść i co ja potem bym zrobił? wiecznie też byśmy nie szli - zaśmiał się, całując ją w nosek. miała uroczy nosek. jezu co ja piszę, xd mniejsza o to, brooklyn kochał od zawsze astrid a ona kochała go, alkohol wyciągnął z niego tą miłość. miał ochotę ją pocałować, co zaraz zrobił. nie był to jakiś delikatny pocałunek, tylko pocałunek pełen czułości i miłości, aww - mówiłem ci, że cię uwielbiam? - mruknął w jej usta.

nie psuj wizji, że astrid wreszcie nie ma bogatych znajomych xd już byś chciała, żeby odzyskiwała pieniądze xd
- dlatego miałbyś mnie nosić, w ogóle mnie nie słuchasz! jesteś pijany! - wymyśliła i zaczęła klaskać w rączki i się śmiać, bo nic tak nie śmieszy po pijaku jak fakt, że ktoś inny jest pijany. nawet jeśli to astrid tu była tą bardziej wstawioną. odwzajemniła jego pocałunek, bo wciąż do niego coś czuła, nawet jeśli na trzeźwo starała się do tego nie przyznawać. na jego pytanie potrząsnęła głową. - mówiłeś, że mnie nienawidzisz i jestem nikim. - stwierdziła lekko i zachichotała znowu, bo teraz wydawało jej się to zabawne. teraz wszystko było zabawne, słodkie i urocze. żyła w dobrym świecie!

pocałował ją znowu w dolną wargę. oboje byli pijani, nigdy na trzeźwo przecież by się przed sobą nie przyznali, że się kochają i że tak naprawdę do on kłamał. chciał po prostu sprawić jej wielką przykrość. nie przejmował się też, że prawdopodobnie jutro jego znajomi będą się z niego śmiać, że zadaje się znów z tą bankrutką, która była jego dziewczyną w przeszłości. przygryzł wargę - bo wiesz astrid, ja tak w sumie to cię dalej kocham, nie jesteś nikim. zawsze byłaś moją królową i nią pozostaniesz - przytulił ją do siebie. aww, to prawda, oni zejdą się wcześniej niż maddie i blaise xdd

każdy się zejdzie szybciej niż maddie i blaise, nawet taylor z ojcem astrid... chyba że brooklyn jutro na trzeźwo przypomni sobie, że nie powinien kręcić się w okolicy astrid albo dowie się, że ta pracuje w internet&tacos albo coś w tym stylu. bo to on się jej wstydził, a ona... po prostu dostrzegła wtedy, jakim jest pustym dupkiem!
- żartujesz sobie ze mnie, bo wiesz, że jestem pijana. - chichotała dalej, ale go pocałowała. chyba nie chciała mu uwierzyć albo nie chciała przyznać na głos, że też go kocha i oddałaby wszystko, żeby z nim być. ale nie mogła nic oddać, bo nic nie miała. xd

ej, nie no mogła mu przecież oddać serducho to ten, coś miała xd jaka ja jestem romantyczna, prawda? xd uśmiechnął się ponownie, nie spodziewał się, że można się tak dobrze bawić z byłą dziewczyną. a tym bardziej dziewczyną, którą rzucił w cholere bo nie była tak samo dobrze usytuowana jak on. on chciał zostać kardiologiem, chciał ratować ludzkie serca. teraz właśnie ratował serce astrid, co mnie w ogóle wzięło na takie bzdety, co ja piszę ;o - nie żartuję, nigdy nie żartowałem kiedy mówiłem, że cię kocham - pocałował ją ponownie. w szyję raz też.

następnie trafił tutaj, a wkurwiał go kolor włosów astrid to też celował do niej, a czy trafił he he?

taka jesteś romantyczna, że po tym gadaniu o oddawaniu i leczeniu serca astrid powinna dostać w serce i tyle by z tego było. było słodko i chichotkowo, kiedy brooklyn całował astrid i wyznawał jej miłość i miała zrobić to samo, ale nagle poczuła ogromny ból w klatce piersiowej i coś ją odrzuciło do tyłu i wpadła do fontanny. pewnie miała zatrzymanie akcji serca! borze, jaki dramat jakby umarła w takim momencie.

brooklyn wyłowił ją z fontanny, był cały teraz w jej krwi! okropnie się przestraszył, był przyszłym lekarzem a musiał jej pomóc, a na dodatek był totalnie wcięty ;x wykonał wszystkie czynności potrzebne do tego żeby żyła, czekał na karetkę, która przyjechała i ją zabrała a on pojechał z nią!