davenport

ahaha, tak, to jest miłość, edie ma anielską cierpliwość do matta. co jest najlepsze, nie do leosia, który ją tylko wkurzał ale i tak go kochała całym sercem. jak tu nie kochać edie, jak ona kocha każdego człowieka na świecie? zaśmiała się z jego głupich pomysłów - teraz to już troszeczkę przesadzasz. podobasz mi się, jedyne co mi się nie podoba to to, że po prostu nie ogarniasz. niczego z tego wszystkiego jutro nie będziesz pamiętać, ani tego, że mnie tutaj przyniosłeś ani tego, że chciałeś mnie zaciągnąć do łóżka z biegu. my nawet nie porozmawialiśmy na temat tego co między nami jest - zauważyła delikatnie - bo zwykłymi przyjaciółmi już dawno nie jesteśmy - usiadła na łóżku.

edie w ogóle miała anielską cierpliwość, skoro ogarniała chłopaków i w dodatku ciągle ich lubiła i z własnej woli do nich przychodziła. nic dziwnego, że to doceniali... w taki czy inny sposób.
- raany, edie, ale ty jesteś głupia. - złapał się za głowę zrezygnowany. romantyk, nie ma co. - przecież ja cię kocham odkąd cię pierwszy raz zobaczyłem, a ty nic nie wiesz. - roześmiał się, jakby opowiadał najlepszy na świecie żart. chyba mu umknęło to, że edie tłumaczyła mu, że nie ogarnia. jemu wydawało się, że ogarnia. trochę się mylił.

edie ogarniała całą paczkę, paczka ogarniała ją, działało to zawsze w obie strony tak samo pozytywnie. zapraszała ich na koncerty, a oni w zamian za to byli dla niej najlepszymi kumplami na świecie. szczęka jej opadła, bo nie wiedziała co ma teraz powiedzieć. uśmiechnęła się lekko - ty tak na serio mówisz? bo ja ciebie też kocham. ciekawe czy jutro to będziesz pamiętał - westchnęła. nie ma co, romantycznie xd

edie chyba rzeczywiście była najbardziej ogarniętą osobą z paczki... chociaż przy nich też stawała się wariatką, to pewne. ważne, żeby chłopcy nie mieli złego wpływu na edie, tylko żeby ona miała dobry wpływ na nich.
- dlaczego miałbym nie pamiętać? zawsze kiedy patrzę na ciebie, pamiętam, że cię kocham i to ściska moje serce. - nawet ścisnął swoją dłoń trzymając ją na sercu, żeby zobrazować o czym mówi.

uśmiechała się do niego cały czas. ona nie ćpała, nie piła aż tak dużo, chociaż ostatnio mieszała tabletki z alkoholem żeby szybciej zasnąć, była grzeczną dziewczynką, uzależnioną tylko od muzyki. przygryzła wargę, tak się nadal na niego patrząc - jejku, nawet nie wiedziałam o tym. zawsze żyłam w przekonaniu, że lepiej będzie zostać twoją przyjaciółką i ukrywać to, że cię kocham. ale jak widać byłam w błędzie - wstała z tego łóżka, bo musiała go przytulić. aww, była o głowę od niego niższa, musiała słodko wyglądać.

- spać mi się chce. - zepsuł wszystko, a już było tak uroczo! ziewnął i przeciągnął się zamaszyście, na szczęście nie przywalając jej w twarz, ale zaraz wgramolił się do łóżka, owinął kołdrą i automatycznie zasnął.

hahahaa romantyk xd no cóż, wgramoliła się do łóżka i też poszła spać.

siedzieli u niego w pokoju i podawał kolejną chusteczkę zapłakanej edie.

ja się pytam gdzie jest ich siostra?!
u edie zmieniło się niewiele. dobra, może to, że ścięła włosy, wyglądała jak kupka nieszczęścia, wywaliła marylin ze znajomych na fejsie i w ogóle ciągle płakała. ralphie nie był jednak essie i nie potrafił jej nijak pomóc. gapił się tylko na nią jak ciele na malowane wrota i nic nie mówił - jak on móóóóóóógł - zawyła nieszczęśliwa.

eeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee, wut xd
szczyt dorosłości, wywalenie marylin ze znajomych lol! ;xxx pewnie ją przytulił i głaskał po głowie i zachowywał się w przytulaniu trochę jak szeldon z teorii bo nie potrafił przytulać! - no już już - głaskał ją po ściętych włosach - faceci są okropni, tak - zerkał czy go nie obsmarkała.

jezu jak ty nic nie ogarniasz.
- jesteś beznadziejnym pocieszycielem - mruknęła do niego. jednak essie była dużo dużo lepsza od niego, bo ona przynajmniej z nią rozmawiała, a on tylko byleby ją poklepać po ramieniu i jej przejdzie - wiesz co, albo zawołaj tutaj naszą siostrę, albo w ogóle się nie odzywaj. sprawdziłeś czy moje bilety na filipiny są już gotowe? - zapytała wycierając chusteczką łzy.

nie wiem dlaczego sie jeszcze tego czepiasz ;x
- no cooo - jęknął - moi znajomi nie mają takich rozterek - wszyscy jego znajomi to nerdzi, którzy nigdy nie będą mieli dziewczyn, ani chłopaków także no - staram się jak mogę - dalej ją klepał. zaraz jednak podszedł do lapka sprawdzając jak tam bilety i przyszło mu potwierdzenie że wszystko spoko - no są - mruknął. wcale nie chciał żeby gdzieś leciała!

pociągnęła żałośnie nosem spoglądając się na ralphiego - tak, bo twoi znajomi siedzą ciągle albo w pracy albo w szkole i nie wiedzą co to jest życie prywatne - wytknęła mu to - z resztą, ty jesteś taki sam. jak nie siedzisz w komputerze bo wielki pan daniel ledwie kiwnie palcem to już lecisz to właśnie podlizujesz się mu i włazisz mu w dupę - mruknęła niezadowolona. miała w sercu wielki żal do wszystkich dookoła - to super, w takim razie jutro rano będę mogła się spakować - powiedziała wstając z łóżka i wyjęła jakąś walizkę.

złamała mu serce mówiąc takie okropne rzeczy. co z tego że była w rozpaczy? to ją nie upoważniało do mówienia takich rzeczy więc przygnębiony poszedł sobie na spacer. dawaj ninę.

rozryczała się i zaczęła pakować na te filipiny, bo co tu będzie robić.

czytałam, że lena podarła bilety na filipiny xd bardzo się z tego cieszyła, bo miała teraz swoją siostrzyczkę dla siebie. nawet jej kazała przyjść dzisiaj do nich na noc i miały spać w jednym łóżku jak pięciolatki. chociaż znając życie bliźniaki mieli razem pokój xd nie no, dobra. bez przesady.
- zrobiłam to dla ciebie, żebyś nie była zła, że nie pozwoliłam ci wyjechać. - podarowała jej pudełko, nad którym pracowała dzisiaj, bo ogólnie lena kochała diy i dekoracje do domu.

ooo ogarniasz, brawo, tak właśnie lena po prostu chciała ogarnąć swoją siostrę z tej depresji w którą wpadła. spędziła miły dzień z mary, zjadły pizzę, wypiły sporo coli a potem musiała wrócić do domu. chciała do siebie, ale lena i rodzice jej nie dali. chcieli ją pilnować. edie akurat siedziała i przeglądała internet. uniosła wzrok i uśmiechnęła się szeroko do siostry - dla mnie? ale ja się wcale na ciebie nie gniewam kochanie. dziękuję - pocałowała siostrę w policzek i od razu się do niej przytuliła.

a ta julie niby-siostra, która miała brać ślub to pewnie kuzynka. lena dopiero co zakazała edie wyjeżdżać, a ta nie chciałaby z nią spędzić wieczoru? to mijałoby się z celem!
- jak się nie gniewasz, to nie dostaniesz. - zaśmiała się, ale to był tylko taki głupi żarcik i oczywiście pudełko było specjalnie przygotowywane dla edie. nie tylko ze względu na podarte bilety, ale też ogólnie jej podły humor. chociaż w ten sposób mogła pomóc.

tak, dokładnie tak to była kuzynka, ale ona mówiła o niej siostra bo była dla niej też jak siostra. na dodatek wczoraj pokłóciła się okropnie z ralfim, dzisiaj próbowała od rana wszystko naprawić ale jak widać się jej nie udało. siostra była dla niej lepszym pocieszycielem, bo jej brat to tylko potrafił ją poklepać po plecach i nic więcej xd - kocham cię, wiesz? cieszę się, że kazałaś mi tutaj zostać. ralfie wrócił? - zapytała cicho.

zresztą w mazowieckim na przykład mówią na kuzynów siostry i bracia. moja przyjaciółka tak gada i jak ją poznałam to nie ogarniałam ile ona ma rodzeństwa xd wiem, że edie i ralfi się pokłócili, bo nawet już zdążyłam szybko zagrać leną z bratem. gry nowymi postaciami tak bardzo.
- też się cieszę, że zostałaś. nie dałabym sobie rady bez ciebie. - przyznała szczerze, bo lena często była aspołeczna i potrzebowała wsparcia. siostra była najlepszym wsparciem, bo brat też nie był mistrzem komunikacji międzyludzkich. - taak, znalazłam go. - pokiwała głową szybko. - jak się czujesz? - pogłaskała ją po włosach.

ja też mówię na swoich kuzynów siostry i bracia ;x to nie tylko w mazowieckim powiadam ci ja to xd tak bardzo nowymi postaciami, ja też grałam już nowymi postaciami, ale się jeszcze w nie nie wczułam. edie nie wytrzymałaby długo bez swojej rodziny, małej bo małej, ale kochała ich ponad miarę. brat to był kompletnie aspołeczny, dlatego edie musiała go bardziej bronić przed kolegami. siostra dawala sobie w życiu radę, to oczywiste. kochała ich jednak tak samo mocno - jak się czuję? wiesz, że po rozmowie z mary trochę lepiej? jest okej - powiedziała z uśmiechem na ustach - bardzo jest na mnie wściekły? - dopytała.

to widzisz, z tego powodu nie dziwię się, że edie mówiła na julie siostra. chciałam to wyjaśnić jakoś ładnie. ja w sumie już sporo gier nowymi rozegrałam, bo teraz cały czas jakieś ekspresówki i trzeba rozkręcać i w ogóle nie wiem już kim mam grać, bo listy taakie długie. lena też nie bardzo dawała sobie w życiu radę, więc edie musiała matkować obojgu i chronić ich przed światem. może dlatego nie wiedzieli, jak chronić ją teraz, kiedy to ona potrzebowała ich pomocy.
- to dobrze. - uśmiechnęła się pocieszająco. - nie wiem. porozmawiaj z nim. wiesz, że ja nie chcę się wtrącać. przejdzie mu. - zaczęła gadać wszystko naraz. była bezkonfliktowa, nie chciała się mieszać w żadne kłótnie, nawet takie między rodzeństwem, które i tak szybko się rozwiązywały, bo takie uroki posiadania rodzeństwa.

niestety tym razem edie miała wrażenie, że powiedziała kilka słów za dużo. powiedziała mu niby prawdę, że jest jednym wielkim lizusem, który nie ma życia i że sobie kompletnie w nim nie radzi, bo nie ma dziewczyny i jest zamknięty w sobie, no cóż, ale to trochę za dużo jak na jeden raz. wiedziała, że zraniła uczucia braciszka, ale też nie zamierzała siedzieć cicho - tak, wiem, muszę z nim porozmawiać i go jeszcze raz przeprosić. złamałam mu serce tym co powiedziałam, nie chciałam - westchnęła - lena, chodź tutaj do mnie - przytuliła siostrę do siebie, zamykając ją w swoich ramionach. może nawet zaczęła jej śpiewać kołysankę, jaką śpiewała im mama.
a i zapomniałabym, edie musi się koniecznie spotkać z danielem i zrobic mu awanturę!!

lena nawet nie wiedziała dokładnie co powiedziała edie i nie chciała o tym słuchać. bolało to jej biedne serduszko, kiedy ci dwoje się kłócili. w czasie kłotni padają zawsze słowa, których się potem żałuje, więc nie chciała nawet wiedzieć, co padło tutaj.
- nie jest daleko. - uśmiechnęła się. - na pewno ci wybaczy. a jeżeli nie, to zawsze możesz zrobić pudełko. - postukała swój własny prezent od siostry. uśmiechała się do niej ładnie, żeby spłynęło na edie trochę ciepła i miłości. z tą kołysanką to już zupełnie wyskoczyła z matkowaniem! lenie się podobało, więc przytuliła się mocno do edie. pewnie zaczęła zasypiać, bo działało to na nią uspokajająco.

trochę się jeszcze pokołysały i tak po prostu zasnęły w swoich ramionach.