green drawing room

zabrał ze sobą skye jeżeli nie była zaproszona, bo nie ogarniam już. no i teraz stał i jarał się sztuką i wszystkimi porozwieszanymi tu obrazami.

chyba skye nie była zaproszona. i na pewno strasznie się cieszyła, że mogła tutaj przyjść. - boże, jak tutaj jest wspaniale. - westchnęła rozglądając się dookoła. - dziękuję, dziękuję! - mruczała i ucałowała go w policzek zawieszając mu się na szyi na sekundkę. zaraz jednak już stała spokojnie z powrotem.

wiedziała, że się będzie cieszyć, więc tym bardziej ją zaprosił. nie żeby to było tylko dlatego, że nie miał nikogo innego xd - cieszę się, że ci się podoba - uśmiechnął się szeroko. - nie ma za co - objął ją dość nieśmiało w pasie. - jesteśmy w domu angielskiej królowej - rozłożył ręce, żeby pokazać jej to wszystko.

hehe nie, to na pewno nie dlatego xd ale w sumie to jej to nie przeszkadzało i i tak się cieszyła ogromnie. - wiem, czy to nie jest niesamowite? - ucieszyła się. pewnie najchętniej tu by tutaj skakała dookoła. ale niestety musiała się zachowywać. u królowej nie można skakać jak wariat! - oh, gdyby nie ty pewnie nigdy bym tutaj nie trafiła! - taaa, chyba jarała się troszkę za bardzo tym wszystkim xd

on się cieszył tym bardziej, że nie musiał przychodzić tu sam. inaczej spaliłby się ze wstydu. w końcu na takie imprezy każdy dżentelmen przychodzi ze swoją damą. - jest - ucieszył się. - sam nie mogę uwierzyć w to, że zostałem zaproszony - wyjawił jej sekret, który na pewno już znała.

wygląda na to, że z vincenta żaden dżentelmen, że przyszedł sam xd ale nie wyszło mu to na złe skoro spędził cały wieczór z hanią i było na pewno fajnie. - dlaczego? przecież jesteś najlepszy, jesteś tego wart! - zapewniła go. ona nie widziała powodu dla którego miałby nie być zaproszony!

on przynajmniej miał odwagę przyjść tu sam xd russell pewnie by jednak odmówił. całe szczęście, że miał skye! gdyby był bardziej ogarnięty to by ją próbował poderwać na to, ale jednak wolał iść jako przyjaciele xd - nie wiem - speszył się trochę. - dlatego jesteśmy tu razem - zacieszał dalej. nawet zapomniał o tym, że zwykle jest bardziej nieśmiały i chowa się w kącie. - co chcesz jeszcze zobaczyć? - zapytał bo sam nie miał pomysłu i nie ogarniał gdzie ją zabrać.

nie wiem czy to akurat była odwaga czy fakt, że nie miał tutaj z kim przyjść.... xd hehe, mógłby to oczywiście zrobić, jednak skye teraz była zakochana z finnie i pewnie jeszcze paru innych chłopakach, nie wiem czy znalazłaby jeszcze trochę miejsca w sercu,żeby zakochiwać się w russelu. - och boże... chciałabym zobaczyć wszystko! w końcu... to jest królewski pałac, pewnie nie będę miała już okazji tutaj wrócić! trzeba korzystać w okazji. - powiedziała radośnie i ruszyła przed siebie najładniejszym krokiem na jaki było ją stać.

o borze xd całe szczęście, bo russell by się zamknął w sobie jakby się w nim zakochała xd uważał ją raczej za kumpelę, a nie potencjalną miłość xd - no tak! - powiedział podekscytowany i spojrzał z tęsknotą na jakiś obraz, który spodobał mu się najbardziej. na bank cyknął fotkę, ale to co innego niż widzieć to na żywo xd - gdzie chcesz iść dalej? - zapytał ją, dreptając za nią mniej wdzięcznie niż ona. niczym pingwin w smokingu ;x

hahaha. skye pewnie dla większości była kumpelą, ale wcale jej to nie przeszkadzało, bo w głowie i tak snuła miliony pomysłów i swoje plany na przyszłość. zależnie od tego z którą ze swoich miłości widziała się jako ostatnią. już wiem w kim się jeszcze skye kocha! w judzie! xd hehe wiem, wiem. szalona... ale co zrobić miłość nie wybiera. - możemy tu posiedzieć. tu jest w miarę spokojnie. - wzruszyła ramionami bo nie przechodziły tutaj tłumy ludzi a nie czuła się w nich komfortowo.

skye miała swój własny świat. zupełnie jak elsa i morgan, tylko że bez narkotyków. tej to dobrze! przynajmniej kasy nie traciła. właśnie chciałam pisać o judzie, ale mnie wyprzedziłaś xd rozumiem finna, ale nie wiem co widziała w dżudzie.. może to co morgan i ta powinna się bardziej wnerwiać o ich znajomość. - na pewno? - zapytał niepewnie. - jest tu pełno pokoi, na pewno są równie ładne co ten - trochę się martwił, ze skye nie czuje się swobodnie. sam wolałby iść zwiedzać, ale bał się, że wpadnie na kogoś z kim musiałby rozmawiać.

o taaak.... ta to miała o wiele zabawniejszy świat, w którym większość facetów była jej mężami albo kochankami.... prawie jak w modzie na sukces ;x jej, nie wiem co w nim widziała. był zabawny i często się przewracał albo robił sobie inną krzywdę... może właśnie to jej się w nim podobało xd czuła się bardziej ogarnięta od niego xd - w takim razie możemy iść. - powiedziała z uśmiechem. ale nawet jak mają spacerować to wszystko piszemy tu, nie chcę zmieniać miejscówy co dwa posty ;o w takim razie ruszyli przed siebie, a skye trzymała go pod rękę, bo nie była przyzwyczajona do obcasów. - wiesz... czasami sobie marzę, że urodziłam się ze dwieście, trzysta lat temu i że jestem księżniczką. - wyznała mu rozglądając się dookoła.

ojezu.... tylko pozazdrościć.. tak nawiasem to mi sie skojarzyło i mam okazje zobaczyć davida hasselhoffa i nie wiem czy isć dla zwały xd a moda na sukces mi się kojarzy od razu z patrolem ;x pewnie lubiła go dlatego, że przewracał się częściej niż ona xd też dobrze. nic nie podkręca wiary w siebie bardziej niż świadomość, że ktoś jest gorszą ciapą. też nie chcę mi się zmieniać tematów, więc dobrze się dobrałyśmy! ;d szedł za nią, podniecając się. - ja tak samo - podniecił się. - znaczy, że nie jestem księżniczką, ale jakimś ważnym lordem i przechadzam się pomiędzy uliczkami - próbował się wytłumaczyć. pewnie jednak wolał być księżniczką xd

haha no idź! potem zdasz nam relacje z tego jak było i czy wygląda tak tragicznie jak wygląda na zdjęciach xd całkiem możliwe, że właśnie tak było. cóż... idealne pary musiały się w jakiś sposób dobierać a skye oczywiście sądziła, że z dżudem byliby idealni! szkoda tylko, że na przeszkodzie stanęła im morgan i skye nie była w stanie rozkochać w sobie hurda. eh. cóż, nikt nie powiedział, że będzie łatwo. - no wiem, wiem... dziwne by było jakbyś był księżniczką. - zaśmiała się. - ale czy to nie jest fajne uczucie... fajnie jest tak marzyć i wyobrażać sobie jak nasze życie mogłoby wyglądać... - westchnęła rozmarzona. ona przynajmniej w marzeniach miała wielką miłość bo w realu to się na to nie zapowiadało xd

okej! z przyjaciółką właśnie się zastanawiałam nad tym czy nie iść do teatru. bo tam właśnie będzie ;x chujowo tylko, że możliwe, ze będę w zupełnie innym mieście... ale nigdy nie wiadomo, więc i tak próbowałam ją namówić xd plusem jest to, że on mi się skojarzył z modą na sukces, ale moja psiapsia wiedziała, że jest z patrolu xd ojeju... jeżeli morgan wiedziałaby że jednak skye na serio kocha się w dżudzie to od razu by ją rozwaliła ;c - nie księżniczką, a księciem - poprawił ją. - no tak - usiadł sobie na jakimś fotelu. - zobacz, jesteśmy tutaj - dalej się podniecał. - a mogliśmy skończyć jak ci ludzie na tytanicu. a jednak jesteśmy w miarę ważni - dalej się rozglądał i pochłaniał widoki. musiał się nacieszyć ;x

to wszystko jest tak pokręcone... czemu skojarzył ci się z modą na sukces? nie oglądałam ani jednego ani drugiego, więc wiesz... trudno mi to ogarnąć wszystko xd hehe na szczęście skye nie rozpowiada na prawo i lewo, że jest zakochana i w kim, bo musiałaby wymienić naprawdę z pół miasta. oprócz rudyego xdd ale to kwestia czasu jak sądzę. - co mają ludzie z titanica do tego, że jesteśmy teraz u królowej na balu? - zapytała bo troszeczkę się zagubiła w jego toku rozumowania.

też nie oglądałam żadnego z tych seriali, ale on jest stary, a moja prababcia to ogladała i dlatego mi się skojarzyło xd współczuję jej jak się zakocha w rudim xd - oni się utopili, a my jesteśmy na lądzie - podniecał się dalej i pewnie przejrzeli prawie wszystkie pokoje, a potem pojechali do akademika ;x