yellow drawing room

nie wiem... przyszedł sam, był lekko zdezorientowany tym wszystkim i kręcił się gdzieś tutaj podziwiając pałac ;x

hania wprawdzie przyszla tutaj z danielem, ale ten widząc te wszystkie ważne osobistości zaraz zgubił się jej w tłumie. ta jednak nie pozostała mu dłużna bo halo ale była znaną baletnicą. fotografowie ciągle robili jej zdjęcia, to samo działo się tutaj bo była prawie jak gwiazda. królowa pewnie uwielbiała oglądać jej wystepy. dlatego teraz stała i pozowała prawie jak na ściance ha ha.

vincent przyglądał się hance z zafascynowaniem bo najwyraźniej bardzo dobrze się tutaj czuła w przeciwieństwie do niego. on nie był taki swobodny i na szczęście nikt nie chciał mu robić zdjęć, więc przynajmniej nie musiał uciekać przed tym całym stadem fotoreporterów. jak zazwyczaj był strasznie podekscytowany wszystkim i głupio gadał to teraz siedział zgaszony gdzieś w kącie.

hania całkiem nieźle się odnajdywała bo miała tak też w teatrze. wiadomo nie była jakąś super gwiazdą typu jennifer lawrence czy angelina jolie, ale w swoim świecie baletu była już dość znana. a że rodzina królewska interesuje się baletem pewnie i wysoką kulturą też dlatego robili jej zdjęcia he he. w błysku tych fleszy dopiero po chwili dostrzegła czuprynę vinca. machnęła do fotografów i podziękowała im bo jak na razie miała dość. ruszyła za to do vincenta i siadła obok niego w tym kącie - cześć ponuraku - bo na ponuraka jej dzisiaj wyglądał.

vincent w ogóle zastanawiał się dlaczego królowa go zaprosiła. dopiero tutaj przyjechał, wszystko było dla niego nowe, nie znał zbyt wielu osób a tu coś takiego. naprawdę nie czuł się z tym wszystkim najlepiej. może i hanka nie była gwiazdą, ale trochę się tak zachowywała teraz. przynajmniej przed tymi fotografami i vincent sobie ją podziwiał. spojrzał na nią kiedy do niego podeszła. - cześć. - odpowiedział. - fajnie się tam prezentowałaś.... - wskazał na ludzi z aparatami, którzy teraz obrali sobie jakiś inny cel. - chyba dobrze się tu czujesz, co? - zapytał.

pewnie dostrzegła w nim wielki potencjał. powinien to docenić, a nie się zastanawiac. to przecież wieeeelki zaszczyt! no może trochę tak było że zachowywała się jak gwiazda, ale wcale się tak nie czuła. przecież robiła w życiu to co kochała, nie mogła poradzić nic na to że robiła przy tym dość dobrze obracającą się karierę - tylko tam co nie? - zaśmiała się bo to tak zabrzmiało jakby tylko w świetle fleszy dobrze wyglądała, ale potem już nie. na szczęście miała dystans do siebie - mniej więcej - przecież nie czuła się jak u siebie - a tobie się tutaj nie podoba? - trochę tak wyglądał jakby się mu nie podobało.

zaszczyt, który na pewno doceniał ale musiał oczywiście wszystko komplikować, więc to analizował strasznie. - czemu łapiesz mnie za słówka. zawsze jak się spotkamy. - powiedział lekko obrażony. - zawsze dobrze wyglądasz. - dodał, żeby nie miała co do tego żadnych wątpliwości. przynajmniej on uważał, że świetnie wyglądała i na pewno mu się czasem śniło, że rodzi mu śliczne dzieci z loczkami ;x - eee... podoba mi się. - wzruszył ramionami.

zaraz mu mózg wybuchnie z tego analizowania xd - nie przesadzaj - zaśmiała się pstrykając go w nos - po prostu chciałam żebyś powiedział mi komplement - ale spryciula, wymusiła to na nim. jej się nie śniło, że rodzi mu dzieci może dlatego że trochę dzieciakiem dla niej był xd - twoja mina nie wskazuje na to, że ci się podoba, a oni - wskazała na fotografów - wyłapią to wszystko. zaraz chwyciła od kelnera dwa kieliszki szampana i jeden wręczyła vincowi - trzymaj, to ukoi twoje nerwy - wyjaśniła z uśmiechem.

to trudno. przynajmniej na balu będzie sensacja xd - trzeba mi było od razu powiedzieć, że chcesz, żebym powiedział ci coś miłego. mogę ci mówić same miłe rzeczy. że pięknie wyglądasz, że masz super sukienkę, że wyglądasz olśniewająco, że masz piękny melodyjny głos... - wymieniał mówiąc jej same miłe rzeczy skoro była na nie taka łasa. - nie jestem nikim super ważnym, żeby skupiali na mnie swoją uwagę. - wzruszył ramionami a kiedy podała mu kieliszek zmarszczył brwi. - a co jak się napiję i zrobię coś głupiego.... nie wiem. powiem do królowej cześć, źle się ukłonię czy coś..... - ale łyka się napił.

tak, to na pewno byłaby niezła atrakcja ;x - takie komplementy rzucane jeden po drugim to nie komplementy - zaśmiała się choć pochlebiało jej to w głębi ducha xd - komplementy trzeba mówić w odpowiednim momencie żeby zwiększyć ich się - wyjaśniła kiwając głową - może kiedyś bedziesz kimś super ważym, a wtedy zdjęcia z młodości im się przydadzą - jak rozkminiała. pogłaskała go po ramieniu i uśmiechnęła się - nie zrobisz nic głupiego po jednym kieliszku, zresztą... - teraz zbliżyła się żeby szepnąć mu na uszko - ja cię przypilnuję - zachichotała słodko.

- serio? zawsze myślałem, że to dobry sposób na umilenie dziewczynie dnia... - westchnął bo jak widać całe życie się mylił. pewnie nie tylko w tej kwestii xd westchnął i pokiwał głową. - tak, masz racje. - stwierdził. oczywiście, że wierzył, że będzie kiedyś kimś ważnym xd na pewno bardzo tego chciał. - jaka jesteś kochana..... - zapewnił ją z uroczym uśmiechem. - też przyszłaś sama? - zapytał przyglądając się jej uważnie.

- kiedyś nauczysz się tego, że nie liczy się ilość tylko jakość - haha hania jaka mentorka. ej w ogóle vincent poruchał coś kiedyś czy prawiczkiem jest? nie wiem czy ci już tego pytania nie zadawałam xd - no, to sie nazywa odpowiednie podejście - pochwaliła go jak przytaknał, nawet dała mu buziaczka w policzek - sama? - zmrużyła oczyska. jak mógł pomyśleć, że przyszła sama ;c ech! - niee - zaśmiała się - ale mój partner jest tutaj tylko dlatego że bardzo chciał tu być, a ja nie chciałam żeby chodził przygnębiony - faktycznie była kochana xd

- moze. - pokiwał głową. w sumie to nie powiedziane, że się tego nauczy. chociaż jak będzie miał taką nauczycielkę jak hanka... wątpię, żeby kiedyś kogoś wyrwał. całe życie we friendzonie... tak coś mi się wydaje xd uśmiechnął się kiedy dostał buziaka. to było miłe! hania w ogóle była miła. - ah.... - zrobił znów smutną minkę. bo jakby przyszła sama to pewnie zaproponowałby jej, żeby jednak byli razem xd

z taką nauczycielką jak hanka na pewno się nauczy! hahaha, friendzone forever. moje postaci też są wiecznie we friendzonie wiec rozumiem ból vincenta! hania była fajna, miła i kochana. źle jesli kiedykolwiek w to wątpił. nawinęła sobie jego loczka na palec i zaśmiała się widząc jak posmutniał znowu - ten mój partner nie jest moim chłopakiem - wytłumaczyła zaraz sprawdzając czy dzieki temu sie rozchmurzy.

no cóż. nie jest z nim najlepiej, ale nic nie można poradzić na to, że lasie go traktowały jak super przyjaciela a on też nie umiał tego zmienić co przecież się na żadną nie rzuci.... i udało jej się.... trochę się rozchmurzył. a przynajmniej posłał jej uroczy uśmiech. - to dlaczego z nim przyszłaś? chcesz z nim być? - zapytał przekrzywiając głowę. bo w końcu po co innego miałaby kogoś brać! bo tego nie ogarniał.

sam się dawał w to wrobić będąc od początku przyjacielem, a nie stu procentowym facetem xd uśmiechnęla się też widząc że udało jej się nieco, choć na chwilę poprawić mi humorek. nie lubiła smutasów. jezu skoro nie lubiła smutasów to jakim cudem przez długi czas była dziewczyną daniela xd - to on przyszedł ze mną - poprawiła go - nie, nie nie - machała rączkami żeby go uspokoić - nie chcę z nim być - pokręciła głową - po prostu on chciał tutaj bardzo być, a ja lubię sprawiać przyjemność i pomagać ludziom - wzruszyła ramionkami.

nie wiem jakim cudem była jego dziewczyną. trudno to w sumie stwierdzić. on nie umiał być prawdziwym facetem.... - aaaaah.... - zmarszczył brwi bo jednak wcale tego wszystkiego nie rozumiał. z całej tej wypowiedzi dowiedział się tylko tyle, że hania jest bardziej kochana niż mu się kiedykolwiek wydawało. - nie wiem czy to ogarniam, ale niech ci będzie. - zaśmiał się i upił kolejnego małego łyczka szampana. - a jego nie musisz pilnować? on sobie poradzi? - zadawał kolejne pytania.

to sie musi od jakiegoś stuprocentowego samca nauczyć. od seby może he he. vincent był jakiś mało rozumy, a niby taki inteligenty. dobrze, że jednak uznał hanię za jeszcze bardziej kochaną! - powiedzmy, że jest bardziej obyty w towarzystwie - odpowiedziała dyplomatycznie żeby przypadkiem nie urazić vinca - poza tym wolę pilnować ciebie, aniżeli jego - nie oszukujmy się, vincent był słodszy od daniela. a hania wypiła o kilka kieliszków szampana za dużo skoro tak otwarcie flirtowała.

jak mu się musiało miło zrobić jak usłyszał takie słowa! pewnie od razu zrobił się czerwony na buźce i musiał wypić kolejnego łyka. chyba naprawdę nie popisze się potem przed królową xd - lubisz mnie? - zapytał. bo po ostatniej pogawędce z wendy i długim analizowaniu tego właśnie spotkania stwierdził, że wendy chyba była chwilami dla niego niemiła tylko tego nie wyłapał... tak samo jak kumpel ostatnio w pracy do mnie mówi "ej, chyba jestem chamski nie?" xd a mamy takiego świeżaczka, który nie ogarnia i tak się na niego wydziera, że obstawiamy kiedy nie wytrzyma psychicznie i odejdzie xd

zaśmiała się widząc jak się zaczerwienił. słodki byl taki. hanie pewnie kręciło to że był taki niewinny! najwyżej się przewróci tuż przed elką. albo on albo ralfie, ale chyba na niego wypada he he - no jasne - uśmiechnęła się - a jest w ogóle ktoś kto by cię nie lubił? - zapytała zdziwiona bo nie wiedziała jak można go nie lubic. hahaha, nie chciałabym nigdy z wami pracować. ale z was tyrany, nie pozwalacie świeżakowi się wykazać nawet xd

hehe pewnie vincent padnie. wtedy to już będzie kompletnie załamany i nie pokaże się na uniwerku w październiku bojąc się, że wszyscy to ciągle pamiętają. - eee.... no na pewno. - podrapał się po swojej czuprynie i wzruszył ramionami. - z resztą w waszyngtonie dużo osób mnie nie lubiło. - stwierdził. ej wiesz co ogarnęłam?! że oni z ralfiem chyba są przyjaciółmi ;x a nie... sprawdziłam, jednak z leosiem xd nie wiem czemu mi się wydawało, że z ralfem. eh. błagam cię.... robiłabyś to samo jakbyś go zobaczyła xd dzisiaj przeszedł przez dwie hale żeby przyjść do mnie i zapytać się co to jest... pokazał mi kostki drobiowe a chłopaczek, z którym ważyłam mówi do niego, że to nerki, a ten obejrzał te kostki z każdej strony i mówi " eeeee nieee, nie mogą być", ale skurczybyk się z minutę nad tym zastanawiał xd

- nie wiem jakim cudem ktoś mógłby cię nie lubić - zapewniła go. pewnie cały bal przegadali razem i w ogóle słodko. nie chce mi się nią grać. poza tym powinniśmy zagrać alojzy harry aggie i tak zagramy więc ty zaczynasz, buziaczki ;x i współczuje takiego pracownika, pewnie sama bym z niego smiała w chuj xd