mała mi

- a co, stęskniłaś się za moim byłym? jak chcesz, mogę ci dać do niego numer, to się go zapytasz - posłała jej przyjazny uśmiech - no co, nic się u niego nie zmieniło praktycznie, dalej jest takim samym palantem jak był, jest kapitanem drużyny polo i zachowuje się jakby połknął kij od szczotki. tak jakby dalej mną rządził. nawet na balu musiałam nosić kieckę pod kolor jego krawata - westchnęla ciężko. dobrze, że dzieciaki poszły spac, one miały spokój - zapraszajmy ich co drugi tydzień, to będzie najbardziej rozsądne - zaproponowała - a co do mii, może rudy się na nią skusi, co? - zachichotała, spoglądając na minę siostrzyczki. - oj mia, przecież musisz wyjść do ludzi. potańczymy, wypijemy troszkę wódki, posłuchamy muzyki. nie bądź taka - zaczęła ją łaskotać.

- na razie nie potrzebuję, mam innego palanta na głowie - zaśmiała się. rudy był przystojny, ale raczej wolała nie zbierać resztek po swoich siostrach. zresztą na razie dzieciaki jej wszystko utrudniały. - i zgodziłaś się na to - skrzywiła się lekko. to ona zawsze dyktowała warunki i wmawiała siostrą, że też tak powinny robić, bo inaczej nikt ich nie będzie szanował. - zachowujesz się jakby było inaczej - zwróciła się do mii, bo jak zwykle marudziła. - tak, wtedy będziemy mogły częściej wychodzić - zgodziła się. miałaby tyle spokoju! pomarzyć zawsze można. - stworzyliby ładną parę - przyglądała się siostrą z rozbawieniem. zaraz jednak podeszła do niech. - nie odrzucaj nas, nie wiadomo kiedy następnym razem zdarzy się taka okazja - usiadła obok miii i przycisnęła ją do siebie jak najbardziej, żeby móc dosięgnąć jeszcze elkę i też ją przycisnąć do mii.

- to naprawdę chyba najgłupszy plan na jaki kiedykolwiek wpadłyście. przynajmniej jeśli chodzi o te dotyczące swatania mnie... skąd pomysł, że byłabym w ogóle nim zainteresowana?- zapytała zniechęcona tym wszystkim. ale zdecydowanie powinny tak zrobić, trzeba w to wciągnąć dagnę ;x - ja nie odrzucam was, tylko wasze dziwne pomysły. nie musicie mnie swatać, całkiem świetnie radzę sobie sama. - powiedziała dumnie. to nic, że pewnie z facetem spała raz w życiu i jako, że to był jej pierwszy raz wcale jej się to nie podobało i teraz pewnie ich unika xd

przytuliły się wszystkie trzy, bo przecież mia była taka delikatna i potrzebowała ich wsparcia. pocałowała mię w czółko, dobra z niej młodsza siostrzyczka awww - błagam cię, harper, próbowałam mu to wyperswadować ale ten idiota się uparł i musiałam zrobić to czego chciał. inaczej nie byłabym na tym balu i nie zdobyłabym porządnej pracy - pochwaliła się siostrom. była z siebie cholernie dumna, że w końcu coś zrobiła pożytecznego dla siebie samej - my potrzebujemy rozrywki w swoim życiu, trzeba się bawić a nie wiecznie smucić - zachęciła siostrę do imprezy - rudy przecież jest przystojny. wygląda jak z okładki... pasowali byście do siebie - pokiwała energicznie głową. tak, trzeba ścignąć dagnę, bo to pomysł idealny xd same z harper będą siedzieć pewnie na ich randkach i ją szpiegować xddd

mia takie szczęście miała! była najsłabsza w całym miocie, więc siostrzyczki musiały się nią zaopiekować. kochane. - dobrze, że przynajmniej coś z tego miałaś - westchnęła. jakby nie patrzeć to nikt i tak nie interesował się tym kto ubierał się pod kolor czego. sama pewnie trochę by nagięła swoje zasady gdyby w grę wchodziło coś takiego. - mia, nie daj się dłużej prosić. i tak cię wyciągniemy - ułożyła głowę na jej ramieniu. - właśnie, co ci szkodzi się chociaż raz z nim spotkać. to, że nie potrafił dogadać się z eleanor nie znaczy, że z tobą też tak będzie - dalej ją namawiała. jak się nie zgodzi to same zorganizują im pewnie to spotkanie, udając że to zupełny przypadek xd takie spryciule.

ktoś się musiał nią opiekować, skoro sama nie potrafiła się sobą zaopiekować.... wypadło na dwie zwariowane siostry, które żyły trochę inaczej niż ona. - no nie wiem. - mruknęła. pewnie i tak pójdzie bo po prostu ją wezmą z domu albo powiedzą jej, że idą na jakiś wykład z fizyki a ona wtedy będzie pierwsza xd - bo nie chcę się spotykać z byłym facetem mojej siostry. mógłby być nawet arabskim szejkiem z milionem monet i takim, który nie chce się spotykać z innym kobietami. - mruknęła wzdychając. pewnie tak będą musiały zrobić, bo mia się nie przekona do spotkania z rudym xd

powiedzą, że jest spotkanie z jakimś drugim szeldonem, a tu psikus, bo trafią do restauracji gdzie będzie czekał na nie rudy. one uciekną gdzieś daleko, będą ich obserwować a mia zostanie z nim sam na sam. będą też musiały pilnować, żeby im nigdzie nie uciekła. na twarzy elki pojawił się jeden wielki uśmiech - harper ma rację przecież, mia, rudy bywa może czasami wielkim dupkiem ale to dobra partia jest! - klasnęła w dłonie zadowolona jak małe dziecko - musimy za to się napić, koniecznie. mamy jakiś alkohol czy mam dzwonić po jakieś żarcie i przy okazji zamówimy piwko? - zapytała. - przecież rudy był mi wierny, halo - dodała od razu.

na pewno znajdą sposób na przekonanie jej xd zawsze im się udawało. że też jeszcze mia się do tego nie przyzwyczaiła.. ale lepiej dla nich, bo przynajmniej im łatwiej. - no właśnie. nie bądź tak negatywnie do wszystkiego nastawiona, rozerwij się trochę - dała jej dobrą radę. sama lepszego pewnie sobie nie wyrwie, więc powinna przyjąć ich pomoc, żeby było jej łatwiej. - wolałabym jakiś inny alkohol. po piwie jeszcze urośnie mi brzuch, a nie po to tak się męczyłam po porodzie, żeby zrzucić te wszystkie kilogramy - zaczęła marudzić i pomacała się po brzuchu.

- nie powiedziałam, że rudy nie był ci wierny.... ale skąd ta wasza pewność, że to idealna partia dla mnie? ja tak wcale nie uważam. - mruknęła. nie to, żeby rudy nie był przystojny czy dobrze ustawiony, bo przecież był. ale mia musiała szukać jakiś przeciwwskazań, żeby go z nią nie umówiły. - na pewno jest bałaganiarzem... nie mogę żyć z kimś takim. - wypaliła bo to pierwsze co przyszło jej do głowy. - mam jakieś wino. - stwierdziła. pewnie jakieś różowe półsłodkie, bo chyba innych nie piła. takie są najlepsze.

- no chyba cię pojebało, mia - zaśmiała się bo ta zaczęła wymyślać jakieś totalne głupoty na temat jej byłego chłopaka - nie jest bałaganiarzem. jest wprost porządnicki. ambitny, przystojny, ma dużo pieniędzy, chłopak na poziomie... wierny, a na dodatek bywa romantyczny i potrafi cię zaprosić z zaskoczenia na kolację przy świecach. nie umie gotować, to się jednak pominie. cud miód i malina, idealnie do siebie pasujecie - puściła oczko siostrze - wino? dobra, może być wino - poszła go poszukać. znalazła też i kieliszki.

- właśnie - kiwała głową, przytakując siostrze. - przez to, że jesteś taka uparta może ci przelecieć przed nosem okazja na spędzenie wspaniałych chwil - zachęcała ją, bo była tego pewna. sama zwykle długo nie zastanawiała się nad tym co robiła i chwytała okazję. może i miała teraz problemy z byłym mężem, ale przynajmniej była dobrze ustawiona i miała dwójkę słodkich dzieciaków, które codziennie rozświetlały jej dzień. oparł się o oparcie kanapy i wyciągnęła przed siebie nogi, czekając aż elka przyniesie wino.

- ojezu przestańcie... czemu nie skupicie się na sobie... jak będę chciała to znajdę sobie wspaniałego faceta, którego będziecie mi zazdrościć, na razie nie chcę. - powiedziała machając rękami bo do nich nic nie docierało. chyba będzie musiała się do nich nie odzywać przez jakiś czas udając ogromnie obrażoną na to, że chcą ją swatać.

elka w końcu znalazła wino. otworzyła je od razu i nalała im do kieliszków. jeden z nich podała harper a drugi podała mii. usiadła sobie obok dziewczyn i powoli piła wino - my jesteśmy skupione na sobie kochanie. ja jestem skupiona bardzo na swoim związku a harper próbuje w końcu ścignąć tego dupka o alimenty - westchnęła - kontaktowałaś się z nim tak w ogóle harper? - zapytała - mia, nie obrażaj się na nas. my chcemy dobrze. chcemy, żebyś była szczęśliwa! a rudy i ty jesteście sobie przeznaczeni - wzniosła za to toast.

westchnęła tylko słysząc słowa opornej mii. - dokładnie. mamy swoje własne problemy, ale też martwimy się o ciebie - chwyciła kieliszek i zamoczyła w nim usta. zwykle nie piła, ale skoro miały w tym tygodniu zaszaleć, to mogła się przygotować, żeby jej ciało nie doznało szoku. - próbowałam, ale dość ciężko jest do niego dojść - wywróciła oczami. - na szczęście dobrze wiem gdzie pracuje i tym razem mi nie ucieknie - zdradziła siostrom. pościg za ethanem to był jej główny cel w życiu. nie licząc bycia dobrą matką i dbaniem o rodzinę. - za mię, rudiego i ich przyszły związek - uniosła kieliszek w górę.

hehe. dbanie o dzieci... harper to z pewnością była matką roku! napiła się wina bo tego na trzeźwo nie dało się słuchać, załowała że nie ma wódki, to przynajmniej szybciej by się upiła i zasnęła a one nie wciskałby jej kitów, że rudy jest dla niej idealnym partnerem życiowym. - tak się przejmujecie mną i moimi problemami, które same sobie wymyśliłyście, że zaraz nie będziecie w stanie myśleć o sobie. - mruknęła i upiła kolejny łyk. - ty się zajmij johnem i jego próbami samobójczymi - wskazała na elkę - ty swoim głupim mężem i kasą, którą musisz od niego wyciągnąć, a ja się zajmę nauką, która jest mi przeznaczona i na pewno nie rudym. - powiedziała. zaraz wypiła cały kieliszek wina na raz, po którym zakręciło się jej w głowie i poszła spać bo nie chce mi się nią już grać xd

skoro tak to elka wypiła jeszcze kilka kieliszków tego wina i poszła też spać. zapewne spała razem z mią, awww.

a harper poszła do dzieciaków i jeszcze przed snem stalkowała ethana.

mia siedziała w domu bo obawiała się, że jak wyjdzie to znów wpadnie na rudyego ;x

udało jej się komuś oddać dzieci znów, więc tym razem przyszła do mii, żeby tak ją spróbować namówić na wyjście, a nie przez smsy. którymi tak nawiasem zasypywała wczoraj mię ;x zaczęła walić do drzwi.

a mia nie odpisywała bo czytała pewnie jakąś super ciekawą książkę i nawet nie wiedziała co się dzieje na telefonie i ile smsów miała nieprzeczytanych. niechętnie wstała i podeszła do drzwi. spojrzała przez wizjer i zobaczyła harper, więc jej otworzyła. nie będzie przecież udawać, że jej nie ma w domu. - cześć. - przywitała się z nią.

harper wiedziała doskonale, że mia jest w domu, bo gdzie indziej mogła być ;x - no cześć - wpakowała się jej do domu i ściągnęła buty. - co robisz? - powędrowała do kuchni, żeby zobaczyć co ma dobrego do żarcia. w torebce miała butelkę wódki ;x

mogłaby na przykład biegać po lesie i szukać psycholi, nikt nie wie co jej wpadnie do głowy. chociaż to chyba jednak odpada, taki słodziaczek jak ona nie mógłby tego robić. - odpoczywam? - mruknęła lekko zdezorientowana tym wtargnięciem harper do jej mieszkania chociaż pewnie powinna się była już do tego przyzwyczaić. powędrowała za nią więc do kuchni.- bez dzieci? - zdziwiła się bo właśnie się zorientowała, że nikt się do niej nie kleił.

taki słodziaczek aż z niej nie jest ;x ale bieganie po lesie raczej też nie było w jej stylu, jakby nie patrzeć. chyba, że z rudym, bo on ciągle biegał xd westchnęła słysząc jej 'odpoczywam'. cały czas odpoczywała. ciekawe co by zrobiła jakby miała dwójkę dzieci jak ona ;x cały dzień się nimi zajmowała, a miała jeszcze siły na balety. - z opiekunką, więc ty mi dzisiaj dotrzymasz towarzystwa - oznajmiła jej i wyjęła wódkę z torebki.

jezu, oczywiście, że jest aż takim słodziakiem, nie wiem co się tak uparłyście, żeby mi udowodnić, że nie jest xd nie miałaby dwójki dzieci bo by sobie na to nie pozwoliła. jak widać nie była ich fanką. pewnie była zaskoczona tym, że harper ich nie usunęła ;x - och. - mruknęła tylko na jej słowa i przyglądała się butelce, którą trzymała w ręce. - a eleanor? - zapytała. ta zdecydowanie byłaby dla harper lepszym towarzystwem.

harper nie była takim potworem, żeby pozbywać się własnych dzieci, żeby jej było lepiej ;x poza tym jak widać była najwyraźniej bardziej rodzinna niż słodziak mia ;x bo jednak poświęciła swoje życie imprezowe na rzecz wychowania swoich dzieci. - eleanor jest zbyt zajęta byciem kurą domową - mruknęła. trochę jej w sumie zazdrościła, bo sama wolałaby mieć teraz dalej swojego męża przy sobie i być szczęśliwą rodzinką, ale nie jej wina, że ethan to debil. zresztą elka była młoda i powinna się bawić! nawet tego johna ze sobą mogła zabrać. wzięła dwie szklanki i nalała im po drinku.