fontanna

dobrze ci tak. przez chwile wahałam sie czy nie iść do sklepu, ale mam silną wolę i nie idę ;x - och - zaśmiała się - ta jego dziewczyna musi być straszną plotkarą co? - bo nawet alice która nie ogarniała kontaktów międzyludzkich wiedziała, że takich rzeczy sie nie wygaduje ;x

hahah. ja nie mam na nie aż takiej ochoty, żeby rozważać latanie do sklepu. i tak bym zresztą nie znalazła takich teraz ;x - trochę tak - zaśmiała się. w sumie to nie miała jej tego za złe, ale już wiedziała, że musi jej zaznaczać, żeby nie gadała. - i wiesz co? - zaśmiała się znowu. - zrobiłam to - pochwaliła się jej.

ja mam obok biedronkę pełną dobroci, bałabym się że faktycznie znajde takie!
pewnie bree się obrazi jak allie ją nazwie plotkarą xd może była woof woof he he. aż pisnęła na wiadomość rosalie - masz na myśli 'to'? - zafalowała sugestywnie brewkami. ona pewnie udawała dziewicę choć nią nie była bo przecież miała męża i podróż poślubną za sobą.

allie nie powie nazwie ją tak w twarz xd powie jej to delikatnie, żeby się nie obraziła. i to pewnie dopiero jak będzie miała kolejny sekret. - tak, mówie o tym - pokiwała głową radośnie. polizała znowu oda bo jej się zazął rozpuszczać.

gramatyka bardzo w tym pierwszym zdaniu karola ;xxx
bree i tak pewnie nie zrozumie dopóki ktoś jej w twarz i bez ogródek nie powie że ma trzymać jęzor za zębami! - i jak było? - zapytała zaraz z czystej ciekawości bo sama już nie pamiętała jak to jest ;c

haha bo chciałam coś innego napisać i nie usunęłam do końca najwyraźniej xd wszysko mi się zacina, więc cicho ;x dobrze że w ogóle mogę pisać
ech, pewnie tak właśnie będzie. - fajnie - zachichotała. - ale potem przyszedł alfons i majk musiał iść do siebie, więc nawet nie mogłam się do niego długo poprzytulać - westchnęła.

a co ci sie dzieje, że tak wszystko ci sie zacina? ;oo
- szkoda - pociągnęła noskiem - nie przespaliście całej nocy wtuleni w swoje ramiona - zamarzyła się nad tym bo było to iście romantyczne, a alice byla oczywiście romantyczką! - następnym razem musicie to zrobić u niego - podsumowała.

nie wiem, coś mi siępojebało, że jak odłączam kabel i potem z powrotem włączam laptopa to mi się zacina pisanie ;x
- niestety nie - dalej wzdychała bo musiała się zadowolić miśkami któe nie były tak fajne. - też właśnie o tym myślałam. przynajmniej nikt nie będzie nam przeszkadzał - chociaż w sumie skoro alfons przyprowadza bree to ona też powinna móc się w spokoju bzykać u siebie xd

zanieść do naprawy, tadam!
- widzisz i problem rozwiązany - poklepała ją po kolanku. alfonsa obowiązywały inne zasady aniżeli rosalie ;x pewnie zaraz poszły jeszcze na jedne lody! zacznij kimś innym he he.

siedziała tu sobie i wyobrażała sobie, kim są ludzie mijający fontannę. każdemu dopisywała jakąś historię.

a on wskoczył na murek i szedł po nim. pewnie był cały mokry od tej fontanny, ale nie przestawał bo była to dla niego super zabawa, którą popsuła mu lena bo siedziała na jego drodze ;c - cześć - mruknął zeskakując z murka i siadając obok.

też miała całe mokre plecy od siedzenia przy fontannie, ale nie przejmowała się tym. korzystała z ostatnich dni lata, a to najwyraźniej była najlepsza letnia rozrywka. podniosła wzrok i uśmiechnęła się.
- cześć. co robisz? - spytała od razu.

pewnie te dni nawet nie przypominały już lata, ale cóż... nie można mieć wszystkiego! - chodzę - zaśmiał się - to znaczy już nie chodzę, ale chodziłem wokół fontanny - wytłumaczył - chcesz się ścigać? - zaproponował - jak cię złapię to kąpiesz się w fontannie - to nic że nie powiedział co jemu sie stanie jak przegra ;x

dlatego musiała korzystać z tych ostatków promieni słonecznych! chociaż u wendy i ralfiego teraz pada, więc cóż... basil i lena chyba tego nie zauważyli, skoro i tak kapała na nich woda z fontanny.
- ścigać wokół fontanny? - zaśmiała się, ale wcale nie zamierzała tego robić. lęki społeczne nie pozwalały jej na podejmowanie takich zabaw. wolała bezpiecznie siedzieć sobie dalej. - ale masz pomysły. - uśmiechnęła się przyjaźnie, nie podejmując wyzwania.

st. albans takie wielkie że u nich nie padało ;x
- ale z ciebie tchórz - zaśmiał się kiedy sprytnie uniknęła odpowiedzi na pytanie - i co? będziesz tutaj tak siedzieć i moknąc? - bo pewnie zauważył, że fontanna skutecznie na nią chlapała wodą - nuuuuuuuda - ziewnął próbując zmotywować ją do czegoś bardziej kreatywnego niż siedzenie.

chmura dopiero szła w ich stronę.
- bo chcesz, żebym kąpała się w fontannie! - pewnie edie jej opowiadała, że bridget została przez to aresztowana, więc lena wolała się nie wkopywać w coś takiego. - wcale nie! - od razu musiała się wyjaśnić. - właściwie to siedzę tu i wymyślam kim mogą być ludzie, którzy przechodzą obok. dokąd idą... - próbowała go przekonać, że to fascynujące.

zgadzam się, pewnie za minute i u nich bedzie padać!
- jasne, ze chce, który chłopak by nie chciał - on oddałby wszystko żeby zobaczyć lenę mokrą w fontannie z prześwitującym przez bluzkę stanikiem. oddałby wszystko żeby zobaczyć jakąkolwiek dziewczynę tak. a najlepiej dwie, które sie biją i uprawiają zapasy ;x - i to ma być ciekawe? dlaczego interesuje cię życie innych osób? powinien się martwić? - zerknął na nią.

wtedy oboje będą mokrzy, czy się wykąpią w fontannie czy nie!
- sam możesz się wykąpać, jeśli tak bardzo chcesz. - niby kochała się we wszystkich kolegach, ale najwyraźniej nie ogarniała, kiedy oni rzucają w jej stronę jakieś aluzje. żyła w świecie iluzji i dlatego była skazana na wieczny friendzone. - to nie do końca życie innych osób, tylko wymyślanie tego życia... zresztą dlaczego miałoby cię to martwić? nie mogę interesować się ludźmi i ich historiami? to jak z tobą i twoimi komiksami... - tłumaczyła.

ale kąpanie się w fontannie jest najlepsze!
- nie chce sam, chce z tobą - wyjaśnił uśmiechając się uroczo i próbując ją tym uśmiechem przekonać. ciekawe czy miał tak pokrzywione ząbki i lekką diastemę jak haurholm, pewnie tak ;xx ech i bądź tu człowieku mądry! on chciał, ona nie chciała. ona chciała z kimś i wtedy ten ktoś nie chciał żal! - po co miałabyś im wymyślać nieprawdziwe historie? to bezsensu skoro mają własne historie. może powinnaś ich zagadywać i pytać o te historie - zaproponował, a zaraz pomachał jej paluchem przed nosem - hej, hej, hej........... nie obrażamy komiksów, komiksy są najlepsze! - odparł dumnie.

na pewno lepsze od deszczu. musiał mieć pokrzywione ząbki jak haurholm, skoro miał jego wygląd!
- no nie wiem... mogę pomoczyć stopy. - zaproponowała. to był szczyt szaleństwa, na jaki było ją stać. - coo? nie, nie, nie. wymyślanie jest lepsze. na tym polega cała zabawa. - zaoponowała od razu, bo ją przestraszył propozycją zagadywania ludzi. już chętniej wykąpałaby się w fontannie niż zaczepiać nieznajomych. - nie obrażam... - przestraszyła się, że źle odebrał jej zamiary i przestanie ją lubić. - ale nie obrażaj mnie i moich zajęć. - dodała jeszcze.

czyli był uroczy!
- jak zamoczysz stopy to poczujesz tylko 1/3 zabawy w porównaniu do tego jak zamoczysz się cała - zaśmiał się. jaki z niego matematyk! - to nie jest zabawa, to jest zastępowanie myślenia o swoim życiu mysleniem o cudzym życiu - jakie miał rozkminy. na pewno wcześniej jarał zioło - nie obrażam ciebie - zaczął się zaraz bronić - tylko twoje zajęcia - uśmiechnął się słodko i wzruszył ramionami.

wow!
- jest za zimno na takie zabawy, trzeba było to proponować wcześniej. - stwierdziła. tak, wtedy na pewno by się zgodziła. wymyśliłaby inne wymówki, żeby tylko się wykręcić od szaleństw basila. - nie można cały czas myśleć tylko o swoim życiu. - nie wiedziała co to za rozkminy, ale najwyraźniej nie wiedziała też, że basil jest fanem trawki. - ich też miałeś nie obrażać. - zrobiło jej się od razu smutno, bo nie lubiła takich żartów i nigdy nie wiedziała, czy one nie są na poważnie.

nawet w karcie ma wpisane, że jego nałóg to trawa. szkoda że lena nie wiedziała he he he. bazyl się sprytnie ukrywał. albo lena po prostu nie odróżniała ludzi pod wpływem zioła! - tylko okazyjnie je obrażam - wstał i zaraz chwycił ją za łapki żeby i jej pomóc wstać. obrócił się z nią w koło wesoło skacząc - chodźmy zjeść coś słodkiego, owoce w czekoladzie, albo sernik, cokolwiek - zaciągnął ją do jakiejś cukierni gdzie się obżerali słodkościami.

a niby taki słodki! lenie chyba podobało się paru palaczy trawki. pewnie dlatego, że było ich w st. albans całkiem sporo. wybaczyła mu skoro się objadali słodyczami.

się relaksował marco. lubił się ogólnie relaksować.