klub bilardowy

- mamy dużo większe szanse niż oni, to na pewno. rozgromimy ich - wyszeptał do ucha danielle i wziął piwo. bardzo chciało mu się pić, więc od razu się napił. teraz przyszła kolej liama, który wręcz był pewien, że rozgromi wszystkich i wszystko za pierwszym razem. ustawił się odpowiednio przy stole, wbił pierwszą bilę. udało się. potem było już trudniej, bo bile znajdowały się w tak niefortunnym miejscu, że musiał zacząć kombinować. wbił drugą, ale zajęło mu to dużo więcej czasu niż poprzednikom. trzeciej już niestety nie wbił, bo zwyczajnie nie trafił - no cóż, następnym razem będzie lepiej - rozłożył ręce bezradnie - no to moi drodzy państwo, następna kolejka - napił się piwka - wolałabyś być pewnie gdzieś indziej, nie? - zapytał danielle na ucho.

anderson też nie zauważył, że danielle nie podoba się jego obłapywanie ruby. jak inaczej miał ją poinstruować jak ma grać?! sam parsknął kiedy liam chciał bronić dani i stawiać piwo w jej imieniu. to była już sprawa między bliźniakami i anderson wcale nie chciał, żeby jego kumpel ją wyręczał, nawet w żartach.
- mogłaś od razu zapłacić skoro i tak przegracie. - upierał się przy swoim, ale nowym piwkiem nie pogardził, bo poprzednie właśnie dopił. tymczasem dopingował ruby i podpowiadał co ma robić. skupiał się i chodził wokół stołu niczym profesjonalista. chciał zaimponować i zgrywać wrażenie takiego, który wie co robi. - świetnie! piąteczka! - przybił jej piąteczkę jedną ręką, drugą i jeszcze żółwika, ruby mogła się pogubić w tym jeszcze bardziej niż w grze. - zaczynasz łapać o co chodzi. może nawet nie przegramy. - zaśmiał się, chociaż tak naprawdę wiedział, że przegrają, ups. po liamie znowu przyszła jego kolej. - za łatwo z wami mamy, lepiej to utrudnić. będę grał tyłem. - zaczął się wydurniać. odwrócił się tyłem do stołu i celował kijem za plecami nie widząc co robi. oczywiście nie trafił i znów była kolej danielle. posłał ruby minę "ups" i pociągnął łyk piwa.

jak danielle sie poobraża na nich za obmacywanie przy niej to wtedy się skumają, że coś jej nie pasuje xd moje postacie ostatnio za dużo się obrażają w sumie.
tak, to była teraz trochę sprawa pomiędzy bliźniakami, najwyraźniej bronili swojej dumy czy coś - nie płacę, bo nie jestem przegranym w przeciwieństwie do twojej drużyny - odpyskowała mu zaraz i kiedy była jej kolej stanęła pewnie przymierzając się do jednej z bil. tak niefortunnie trafiła w bilę czerwoną i bile zieloną że obie trafiły do różnych łuz. co oczywiście było przypadkiem, ale danielle nie dała po sobie tego poznać tylko uniosła kij w geście triumfu. może nawet przybiła piąteczkę liamowi. niestety przy następnym ruchu już nie miała tyle szczęścia i nie trafiła. stanęła jednak zadowolona obok swojego partnera i szepnęła mu na ucho - nie, jest całkiem przyjemnie - uśmiechnęła się do niego - dobrze się bawię - przyznała chyba pierwszy raz że dobrze bawiła się w towarzystwie brata i jego kumpli.

po co powiedziec wprost skoro mozna sie obrazic xd
nie dosc, ze ruby nie ogarniala gry to anderson jej jeszcze komplikowal zycie piateczkami i zolwikami. po raz pierwszy sie jednak ucieszyla, ze jest taki glupkowaty. jego zachowanie troche ja rozluznilo, bo przynajmniej gdy sie wyglupial to jej bedzie mniej wstyd za to ze przegrali pomimo tego ze sie starala. chwycila swoje piwo i upila kilka lykow, obserwujac swoich przeciwnikow. przysla jej kolej, ale niestety jej szczescie sie skonczylo i zupelnie nie trafila. - mozesz grac za dwie osoby? - odwrocila sie do andersona i zapytala z lekkim rozbawieniem. skoro dani tak sie wczula w gre z liamem to ruby zostal tylko jej brat do towarzystwa.

- to cieszy mnie to bardzo. w końcu wyluzowałaś - stwierdził nadal szeptając jej do ucha, bo po co mieli to słyszeć ich towarzysze gry. oparł się o kij i chwilę się przyglądał temu co robiła ruby. nie żeby ukradkiem nie patrzył też na jej tyłek, tak samo jak i wcześniej na tyłek dani, andersona trochę też bo leciał na facetów przecież. miał towarzystwo idealne do przyglądania się i rozkoszowania widokami. - dobra, to teraz moja kolejka - wbił pierwszą i drugą bilę bez żadnego problemu - wiecie, że już niedługo kończymy tą nierówną walkę? - zauważył spoglądając na stół. napił sie piwa i próbował wbić kolejną, ale już mu się nie udało znów - wyyyyyygralismy i tak moi drodzy - przełożył sobie kij przez kark.

haha, liam największy wygrany tej gry. anderson wiedział co robi skoro zaczął grać tyłem i nie wypinał się pupą do liama xd
- nie ma mowy, dobrze ci idzie. jeszcze kilka tur i będziesz lepsza od liama - zapewnił ruby i dodał głośniejszym tonem: - co akurat jest proste, bo liam zupełnie nie umie grać. - zarechotał. nie komentował skilli danielle, które okazały się lepsze niż ona sama podejrzewała xd anderson się wydurniał to przynajmniej mógł mówić, że "specjalnie mu nie szło". - uważaj, żeby ta pewność siebie was nie zgubiła - zamachał kumplowi kijaszkiem przed nosem i sam zaczął znów się przyglądać rozkładowi bil i kręcił się przy stole, to z jednej, to z drugiej strony, szukając najlepszego kąta. było coraz mniej bil i coraz trudniej, ale andersonowi udało się wbić i potem drugą... - tak! patrzcie i płaczcie! - wołał do przeciwników, ale wtedy to jego zgubiła pewność siebie i znów nie trafił. wrócił do ruby i zaczął masować jej plecy szykując do walki na ringu. - już prawie to mamy - skakał wokół niej.

liam największy wygrany xd takiemu to dobrze! tak na prawdę to nie chciał wygrać, tylko tyłki pooglądać.
okazało się, ze danielle gra lepiej od brata i nawet nie postanowił jej pochwalić. to dlatego miała o nim takie zdanie, a nie inne!
zanim jednak ruby zaczęła wbijać bile, pałeczkę, a raczej kij przejęła danielle, która wyjątkowo nie miała dzisiaj kija w tyłku i nawet wyluzowała. wypiła łyk piwa i zaczęła się przymierzać. bil nie zostało dużo i było coraz trudniej, dlatego chwilę kręciła się wokół próbując znaleźć najlepszy kąt wbicia. chyba piwo dodało jej cela bo wbiła jedną, drugą... trzecią i zaraz nie było co wbijać bo wygrali! oparła się o stół dumna z wygranej wypinając tyłek nieświadomie w stronę liama. patrzyła z wielką satysfakcją na andersona - liam, ruby, zgadnijcie kto dziś stawia na alkohol? - wskazała na andersona.

chociaz liam sie najlepiej bawil xd blizniaki ze soba konkurowaly, a ruby juz w ogole nie ogarniala o co chodzi xd
wyprostowala sie gdy anderson zaczal masowac jej plecy. ucieszyla sie nawet gdy dani wbila wszystkie kule i juz nie musiala sie tak stresowac tym, ze przez przypadek zrobi cos zupelnie zle i to przez nia przegraja. - gratulacje - usmiechnela sie w strone dani i liama. zaklaskala nawet bo na prawde jej ulzylo. zreszta skoro i tak anderson stawial to ona na niczym nie stracila.

plusy bycia biseksualnym. wszystkie tyłki jego bez względu na to czy to tyłek twojego kumpla czy przyjaciółki jego kumpeli, czy samej jego kumpeli. liam po wygranej odstawił kij na bok i złapał danielle, którą uniósł do góry - moja mistrzyni, świetna z nas drużyna - obkręcił się z nią dookoła własnej osi i postawił na ziemię. lubił się cieszyć z wygranych. miał nadzieję, że dani nie będzie mu miała tego za złe - no cóż, przegrani płacą, zapraszamy do baru. mam nadzieję, że macie przygotowane karty na dzisiejszy wieczór - klasnął w obie dłonie.

- nieeeeeeee! - zawołał dramatycznie kiedy danielle wygrała. - gdyby dali ci szansę to byśmy wygrali, mówię ci. - zapewniał ruby, dalej upierając się przy swoim. gdyby się nie wydurniał i nie próbował grać tyłem to może mieliby szansę. ech, teraz nigdy się nie dowiemy. - żądam rewanżu! - dodał jeszcze, bo oczywiście nie chciał płacić za nich wszystkich. no ale był dobrym przyjacielem/bratem/bratem przyjaciółki, więc wyciągnął swój portfel. - ej, pożycz dwudziestkę - poprosił liama dyskretnie. mógł stawiać, proszę bardzo, tylko nikt nie mówił, że z jego pieniędzy xd

oczywiście dani świętowała triumfy więc wszyscy powinni ją podnosić i nosić, nie tylko liam! ale cóż, musiało jej to wystarczyć! może nawet zaczęła sobie podśpiewywać 'we are the champions' bo na pewno to piwo już uderzyło jej do głowy. zaraz jednak stanęła obok ruby i poklepała ją po ramieniu - bardzo dobrze ci szło jak na pierwszy raz - przestała już myśleć o rywalizacji to nie musiała poświęcać przyjaciółki - czekamy! - wskazała na bar andersonowi bo ciągle nie ruszył po następną kolejkę, a danielle była najwyraźniej spragniona po tym spektakularnym zwycięstwie.

moze gdyby dani nie porzucila dzisiaj ruby to ta tez by sie bardziej cieszyla z jej wygranej. - zgadzam sie. nastepnym razem wygramy - powiedziala do andersona i zasmiala sie. oczywiscie miala nadzieje, ze ten nastepny raz juz nie nastapi. jedna runda dostarczyla jej wystarczajaco wrazen. - dzieki - ulzylo jej gdy dani znow zaczela sie do niej odzywac. - nie wiedzialam, ze umiesz tak dobrze grac - przyznala i szturchnela przyjaciolke w boczek. sama skonczyla juz swoje piwo, wiec z checia czekala na kolejna kolejke.

wiedział, że anderson jest sprytny i skąpy, ale żeby aż tak? słysząc jego pytanie, wyciągnął bez słowa dwudziestkę i podał mu do ręki - masz - nie dodawał, żeby oddał, bo wiedział że i tak nie odda. anderson po prostu na nich żerował i myślał, że wszystko mu ujdzie płazem. - idziesz po tą kolejkę czy ci w czymś pomóc? - zapytał spoglądając na kumpla - bo jak nie dasz rady unieść wszystkich drinków to ci pomogę - zaproponował. pewnie chciał popatrzeć na jego tyłek xd

on nie chwalił bliźniaczki i nie nosił jej na rękach, bo wiadomo, że to był pojedynek między nimi! ale następnym razem będzie chciał zaklepać, żeby być z nią w drużynie hehe. lepiej jest być z nią niż przeciwko niej. chociaż z ruby też bardzo dobrze się bawił.
- dzięki - puścił mu oczko przejmując dwudziestkę. - bez przesady, nie kupuję od razu dwóch kolejek. - odpowiedział liamowi. mógłby, skoro i tak towarzysze będą chcieli, żeby kupował im cały wieczór. najłatwiej byłoby się pozbyć dziewczyn, żeby jednak poszły do tego baru obok jak tak chciały xd - dobra, chodźmy - skinął na kumpla i przeszli do baru, dając dziewczynom trochę prywatności. - nie mów im tego, ale musimy oboje przyznać, że moja siostra jest lepsza od nas obojga. - zaśmiał się do liama skoro też mieli chwilę prywatności. - muszę nauczyć ruby źle grać, bo następnym razem nas rozgromią we dwójkę. - dodał z rozbawieniem. w międzyczasie kupili piwo i wrócili do dziewczyn. - to co, kolejna gra czy siadamy do stolika?

danielle natomiast usiadła na stole bilardowym czekając na chłopaków aż przyniosą piwko. słysząc komentarz ruby roześmiała się - najwyraźniej potrafię posługiwać się i smyczkiem i kijem do bilarda - rozłożyła ręce i niewinnie zamrugała oczętami - jak chcesz to mogę cie kiedyś nauczyć, będziemy niezwyciężoną drużyną - zaproponowała. ciekawe którą propozycje przyjmie ruby!
kiedy wrócili uniosła ręce ku górze i rozbawiona powiedziała - stolik! - piwko jej musiało mocno wejść skoro już tak wyluzowała i nie wkurzała się na brata - twoje zdrowie, druga połowo mojej drużyny! - objęła liama i stuknęła się z nim kufelkiem.

przysunela sie blizej do danielle gdy ta siadla na stole. najwyrazniej tylko ruby sie jeszcze porzadnie nie rozkrecila. moze po kolejnej kolejce sie rozluzni. - z checia przyjme od ciebie lekcje. nastepnym razem nikt nas nie pokona - zasmiala sie. oczywiscie, ze od razu przyjela propozycje dani! lubila jej brata, ale ona byla wazniejsza. dobrze wybrala skoro anderson chcial ja nauczyc zle grac xd ruszyla w strone stolika gdy przyjaciolka zdecydowala, ze tam sie wybieraja. - jeszcze kilka lekcji i bede lepsza od twojej siostry - podeszla do andersona i chwycila piwko, ktore jej przyniosl.

jako, że sobie już idę, liam jeszcze z nimi wypił parę piwek, pogadali i poszedł na chatę! dobranoc.

anderson będzie zawiedziony, że ruby nie chce uczyć się od niego, ale danielle na pewno będzie lepszym nauczycielem. może nawet sam wziąłby u niej lekcje gdyby nie jego duma! posiedzieli i pogadali i było bardzo sympatycznie, a jak liam się zwijał to wszyscy inni też.

kumple zaprosili go na bilard wiec sie tu zjawil.

hehe pewnie liczyłaś na marthe, a tu psikus. martha obecnie szalała sobie ze swoim chłopakiem, ale za to joy przyszła tu na partyjkę bilardu w towarzystwie koleżanek. stała sobie teraz przy jednym ze stołów i popijała piwko.

hehe joy tez przyjme z otwartymi ramionami.
thomas zauwazyl grupe dziewczyn, ktore zainteresowaly go bardziej niz bilard. przygladal sie im przez chwile, ale zaraz go zawolali. zagral swoja kolejke po czym zdecydowal sie podejsc do joy. - dobrze ci idzie - pochwalil ja bo na pewno sie jej przygladal.

niestety nie kojarzyła go z uczelni, bo studiowała na kompletnie innym wydziale xd no ale, profesor to profesor! oparła się o stół i uśmiechnęła do thomasa. była już pod wpływem alkoholu, bo tak to nigdy by go nie zaczepiła - naprawdę dobrze mi idzie? hmm, a to ciekawe - odrzuciła włosy do tyłu.

on za to pewnie ja kojarzyl bo w wolnym czasie wyczajal ladne studentki hehe
nie mogl sie do tego przyznac jednak, zeby nie wyjsc na jakiego creepa. mial dzisiaj szczesliwy dzien zatem skoro inaczej by z nim nie rozmawiala. - dlaczego ciekawe? - upil lyka whisky, nie odrywajac od niej wzroku.

dobrze, że jej nie powiedział, że ją stalkował! bo by chyba mu uciekła. spojrzała na niego - nie gram jakoś specjalnie dobrze, więc nie wiem czym się tutaj zachwycać - zaśmiała się a potem nachyliła nad stołem, żeby wbić kolejną bilę, bo była jej kolejka - przyszedłeś popatrzeć czy zagadujesz mnie w jakimś konkretnym celu? - zapytała zbliżając się do niego.

od razu stalkowal.. hehe. musial wiedziec, ktore dziewczyny sa najfajniesze i zdecydowac, ktore z checia by poderwal. dobrze, ze mary go teraz nie sledzila bo by joy pozalowala, ze sie do niego odezwala. - nie jest najgorzej - ale komplement. nie powstrzymal sie przed obejrzeniem jej tylka gdy sie nachylila. - i to i to - odpowiedzial.