capilla de la pal

nate wyobrażał sobie że tobias wykorzysta leile na jakiejś imprezie i ja zostawi. a wcale tak nie było co już udowodnił - jak nie pójdziemy do hotelu to zrobię to - i pewnie polizał ja po szyi xd to była jej opcja! zaraz jednak z kapliczki wyskoczyla zakonnica krzycząca że bezczeszczą dom boży i tobias z leila musieli faktycznie uciekać w stronę hotelu. ale po drodze robili przystanki na całowanie i mizianie xd

faktycznie udowodnil to juz wiele razy. mial wiele okazji na wykorzystanie jej.
rozesmiala sie gdy ja polizal, bo ja to laskotalo! taka droga do hotelu sie jej podobala. pewnie nawet odprowadzil ja do pokoju, a ona podziekowala mu za to buziakiem w usta i uciekla. sluchac dramek xd

wywabiła marcusa niby piwo, a tak na prawdę poszli zwiedzać kościoły i teraz zanudzała go faktami stojąc po środku tej katedry. chociaż było chłodno w środku!

czul sie oszukany! hehe
usiadl sie w jednek z laweczek i oparl czolo o oparcie lawki przed nim. - dlugo jeszcze? - zapytal zrezygnowany.

wiedziała jak go podejść!
pewnie oglądała jakieś piękne freski i opowiadała o tym jaką techniką zostały wykonane kiedy zauważyła, że zamiast marcusa jakaś inna grupka turystów ją słucha. rozejrzała się szukając go i podeszła do jednej z ławek - nie byliśmy na ani jednej wycieczce razem, powinieneś chociaż udawać że cię to interesuje - zarzuciła mu.

przewnie mu sie przysnelo lekko jak tak nadawala. ocknal sie dopiero gdy zorientowal sie, ze nad nim stoi. - udawalem, ze mnie to interesuje, ale znudzilo mi sie godzine temu - zaczal marudzic. nie bylo tu nawet fajnych zakonnic, na ktore moglby popatrzec. - nie mozemy isc zwiedzac ciekawszego miejsca? - dobrze, ze nie sie nie spalil jak tu wszedl.

dobrze, że nie chrapał xd
spojrzała na zegarek - przyszliśmy tutaj godzinę temu - co oznaczało, że marcus wytrzymał sekundy jej gadania tylko! - ciekawszego? to znaczy? - skrzyżowała ręce na wysokości cycków - masz na myśli baru? klubu? - ona nie lubiła takich miejsc. tym bardziej w meksyku gdzie było niebezpiecznie.

- juz godzine tu jestesmy? - westchnal ciezko i przetarl dlonia twarz. - w barze zaznasz wiecej kultury niz tutaj. do kosciola mozesz isc w anglii - dalej marudzil. mial nadzieje, ze to ja przekona. i tak dobrze, ze dal sie tu zaciagnac i nie uciekl. - poznamy jakichs tubylcow, nauczymy sie troche hiszpanskiego - wymienial wszystkie zalety bycie gdziekolwiek inniej niz tu. - no chyba, ze hiszpanskiego juz cie nauczyl ten caly ksiaze, z ktorym sie spotykasz - spojrzal na nia.

- tylko godzinę, a ja nie zdążyłam jeszcze dokładnie obejrzeć ołtarza - odparła na serio chcąc dokładnie przyjrzeć się ołtarzowi najwyraźniej - kościoły w anglii są smutne, tutaj wszystko jest takie kolorowe - nawet droga krzyżowa na obrazach wyglądała bardziej wesoło he he - wszyscy tubylcy tutaj wyglądają jakby byli członkami gangu - odparła niechętnie bo wcale nie chciała ich poznawać. jak wspomniał o księciu to wyprostowała się i spoważniała. pewnie przybrała jedną z groźnych min której bał się marcus - coś jeszcze chcesz dodać może na jego temat? - nie rozumiała o co chodzi skoro nie robiła nic złego, a na pewno nic zbereźnego w przeciwieństwie do marcusa i marty.

- to ile czasu jeszcze potrzebujesz? - wywrocil oczami. - moze porob zdjecia i obejrzysz potem? - zaproponowal. on nie widzial tu nic interesujacego, wiec co to za roznica czy obejrzy to na zywo czy na zdjeciach. na zdjeciach bedzie mogla sie gapic na to dluzej i kiedy tylko zechce. - przesadasz - westchnal. jemu to nie przeszkadzalo. - nie - naburmuszyl sie. za kare pewnie by mu kazala spedzic tu caly wieczor, a tego by nie wytrzymal psychicznie.

- a gdzieś ci się śpieszy? - zapytała patrząc na niego - myślałam, że choć jeden dzień spędzimy tutaj wspólnie - przecież była jego ukochaną siostrzyczką, powinien chcieć spędzać z nią czas xd - przecież nie można tutaj robić zdjęć - wskazała na tabliczkę z przekreślonym aparatem fotograficznym i westchnęła. marcus kompletnie nie ogarniał - to dobrze, że już zakończyłeś ten temat - pokiwała głową i usiadła obok niego kartkując przewodnik.

- to czemu nie mozemy robic czegos co bedzie ciekawe dla ciebie i dla mnie? - nie mial zamiaru sie tak latwo poddac. ostatnio obiecal marcie, ze bedzie z nia zwiedzal i pewnie go ciagnela po jakichs nudnym miejscach, wiec dla danielle nie mial juz tyle cierpliwosci. - i co zrobia? aresztuja cie? - zapytal z rozbawieniem. - ta.. - wyjal z kieszeni paczke zelkow i zaczal je podrzucac w gore, probujac je zlapac buzia.

- dla mnie ciekawe jest zwiedzanie, dla ciebie chodzenie po barach, musisz zatem znaleźć kompromis - była skłonna na niego pójść jeśli sam coś wymyśli! no jasne, że do marty miał więcej cierpliwości skoro wiedział, że po zwiedzaniu będzie seks. po zwiedzaniu z dani mógł dostać co najwyżej kolejny opierdol xd - w przeciwieństwie do ciebie i andersona nie mam zamiaru łamać prawa - tym bardziej w meksyku skoro mogła trafić do meksykańskiego więzienia, choć wątpie że za cykanie zdjęć. zabrała mu paczkę żelek widząc co wyczynia - na prawdę musisz się tak zachowywać? - jakby nie mógł być normalny, w mniemaniu danielle xd

- mozemy pozwiedzac miasto - wzruszyl ramionami. pewnie sporo zobaczyl jak sie zgubil, wiec moglby jej pokazac pare zaulkow xd juz nawet wolalby isc do jakiegos muzeum niz do kosciola, ech. szczegolnie, ze to tych meczarniach nie czekala go nagroda xd - o co ci chodzi? - zapytal niezadowolony. chwycil paczke, ktora mu zabrala i szarpnal ja tak mocno, ze wszystkie zelki znalazly sie na podlodze.

- w porządku - pomasowała swoje skronie bo od jego męczenia już bolała go głowa xd dlaczego nie mogła mieć normalnych braci? zawsze się o to siebie pytała. i teraz przy okazji boga xd - o to, że czasami chciałabym żebyście zachowywali się poważniej i nie robili wstydu na każdym kroku - i wtedy rozsypał te żelki. jakaś zakonnica spojrzała na nich gniewnie i dani myślała, że do konca życia będzie przeklęta więc aż się jej słabo zrobiło i zaczęła się wachlować ręką!

poprawil mu sie humor gdy sie zgodzila. bez nich by sie jej nudzilo xd sama ostatnio myslala, ze anderson jest nudny, wiec za malo rozrywek jej dostarczaja. - i co ja bede teraz jadl? - westchnal. zaraz kucnal i zaczal zbierac gumisie z ziemi. przynajmniej byl na tyle wychowany by po sobie postrzatac. nie zauwazyl, groznego wzroku zakonnicy, ani tego jak dani sie zestresowala.

bez nich wiodłaby spokojne , bezstresowe życie! danielle z jednej strony narzekała że byli zbyt kłopotliwi, a z drugiej uważała ich za nudnych. ech te laski. zakonnica była coraz bliżej więc jak tylko dostrzegła że marcus podniósł ostatnia żelkę z podłogi to chwyciła go za ręka i pociągnęła do wyjścia - kupię ci burrito - zaproponowała i zwiali. a potem stwierdziła, że przy następnej wizycie w kościele spali się zywcem. next!