budki z jedzeniem

i tak lepszy kandydat niż arthur xd
- oczywiście wiem, zamierzam przyjechać specjalnie z londynu, żeby was posłuchać - poinformował ją z ładnym uśmiechem. kiedyś takie słowa i uśmiechy mogły sprawiać, że romy uginały się nogi. - tu nie chodzi o żadne rekordy, ale tak, na pewno byłoby miło gdybyśmy zebrali więcej i mogli bardziej pomóc - pokiwał głową. zaśmiał się na jej komentarz. - na pewno wprawiacie ludzi w świąteczny rozmarzony nastrój - przyznał.

w sumie xd
- to bardzo miłe, po występie możesz dostać autograf - dalej sobie żartowała. ewidentnie czuła się lepiej w jego towarzystwie i chwilowo nie odczuwała jak uginają się jej nogi. pewnie dalej jarała się faktem, że arthur macał ją po cyckach i tylko to zajmowało jej głowę - ja czuję świąteczny nastrój już od początku grudnia - przyznała szczerze - kupiłeś już wszystkie prezenty? może ci pomóc? - pewnie tak robili zawsze i romy to traktowała jak randki xd

- możesz mi też dać autograf już teraz, bo po występie pewnie nie dam rady się dopchać - stwierdził wesoło. czuł się dobrze i swobodnie w jej towarzystwie i bardzo się cieszył, że w końcu mieli normalne relacje jak kiedyś. nadal nie wiedział czemu tak się na niego denerwowała, ale jak widać to już minęło. - ja tak samo, dlatego tak dobrze się dogadujemy - zaśmiał się, ale mówił całkiem serio. - nie mam jeszcze prezentu dla nowego męża mamy, nie mam pojęcia jak do tego podejść - zwierzył się jej. romy też miała ojczyma to może mogła mu pomóc.

- och, nie mam czym sie podpisać - nie miała niczego do pisania pod ręką - to musi ci wystarczyć - wsparła się na jego ramieniu i dała mu buziaka w policzek zostawiając ślad po szmince. ciekawe czy kiedyś się dowie dlaczego romy sie na niego obraziła xd może kiedyś mu zdradzi wkurzona! - pomyślmy - zaczęła się zastanawiać co mu doradzić - musisz mi o nim coś opowiedzieć - zaproponowała. inaczej ciężko będzie mu pomóc!

buziaka się nie spodziewał. ostatnio ted taki popularny wśród pań!
- teraz nie mogę myć tego policzka - zażartował. jakby postrzegał romy w innych kategoriach niż total friendzone to może by się zajarał tym buziakiem, a tak to traktował to jako żarty. ted będzie w szoku jak się dowie xd zastanowił się również. - ja... właściwie też za dobrze go nie znam - przyznał z lekkim onieśmieleniem. zawsze był miły dla niego, ale jednak unikał tych spotkań (poza tym zazwyczaj nie był zapraszany do nowej rodzinki), więc sytuacja nadal była dziwna jego zdaniem.

to prawda, był popularny i ciągle samotny!
- nie możesz - też sobie żartowała. teraz w głowie siedział jej tylko arthur. więc nawet jak dawała mu buziaka to raczej traktowała to w kategorii śmieszków - jeśli nie znasz go za dobrze to kup mu coś niezobowiązującego, bon podarunkowy, albo kubek - wymieniła rzeczy które najczęściej daje się osobom, których się nie zna - na stoisku niedaleko sprzedają ładne ceramiczne, świąteczne kubki - wskazała w którym kierunku jest to stoisko.

może ilość opcji go przytłoczyła i nie mógł się zdecydować xd
- masz rację. jak zawsze - chwalił ją dalej. skoro rzucał takimi tekstami to nic dziwnego, że dawniej myślała, że coś między nimi jest. jakby ted pogadał ze swoim przyjacielem samuelem to też by mu polecił kupno kubka xd także to było przeznaczenie. spojrzał na zegarek. - muszę zdążyć przed końcem przerwy, pomożesz mi wybrać najładniejszy wzór? - poprosił ją i tak właśnie było, a potem każde z nich wróciło do swoich jarmarkowych obowiązków. next!

zauważyła ruby pod budką z jedzeniem i podeszła jak gdyby nigdy nic. miała czapkę, szalik i rękawiczki w różnych kolorach i od różnych zestawów xd pewnie nawet różne rękawiczki, ups! - cześć siostra - uznała, że może tak mówić. zarzuciła jej rękę na ramię - co polecasz? - nie znała się na świątecznych frykasach, a była głodna.

zauwazyla lene, ale odwrocila sie tylem do niej majac nadzieje, ze to pomoze jej byc mniej approachable. nic to nie dalo niestety. spojrzala na nia z zazenowaniem. - mow do mnie ruby - nie podobalo jej sie jak sie do niej zwrocila. nie byly na tym etapie. - nie wiem co lubisz - chciala zeby sie odczepila od niej. to nie bylo zaproszenie do opowiadania o jej ulubionych danish.

przecież lena nie potrafi odczytywać sygnałów więc czego się spodziewała xd
- rubyyyy, rubyyy, rubyyy - powtarzała niczym slowa piosenki, ale nie wiedziała, że jest taka piosenka zapewne - możemy się zaskoczyć, ja wybiore cos dla ciebie, a ty dla mnie - podświadomie proponowała bonding. nie wyczuła niechęci siostry.

ze jej jeszcze moze nie zdazyla zauwazyc xd
skrzywila sie gdy spiewa jej imie. to I tak bylo przyjemniejsze dla ucha niz kiedy mowila do niej siostra. - nie ma takiej potrzeby, wlasnie skonczylam jesc - sklamala. dopiero sie usiadla, ale nie chciala bondingu.

ups xd
to, że w teorii skonczyła jeść wcale jej nie odstraszyło - o, a co jadlaś? dobre było? dużo porcja? ja jem za trzech - poklepała się po brzuchu i zaśmiała. nie zapowiadalo się jakby miała sobie iść. biedna ruby! nie było andersona który ją wybawi!

nie bylo andersona, ktory by ja wybawil, ale z jednej strony to dobrze bo on chetniej z nia rozmawial. tak mogla zawsze uciec.
- nie wiem, moze zapytaj kogos kto tu pracuje - nie odpowiedziala nawet co jadla. miala nadzieje, ze lena skuma, ze ruby nie jest przyjaznie nastawiona.

i tak się słuchał ruby i ucieka od leny jak było trzeba xd
- ale pytam ciebie - nie wyczuła niechęci nadal tylko wbiła w nią wzrok i czekała aż opowie o swoim jedzeniu. nie ustępowała ups.

wyszkolila go xd
nie doceniala pozytywnego nastawienia leny. - spiesze sie - wstala z lawki I poszla sobie.

siedział za budkami z jedzeniem i próbował się ogrzać tym że cały czas coś podgrzewają. jego amerykańska, kalifornijska dupka nie była w stanie ogarnąć że w święta jest tak zimno xd jaral tam papieroska.

gral niedaleko w pilke z jakimis dzieciakami, ktore spotkal. poleciala do liama I chcial wolac czy poda, ale podbiegl jednak kiedy go rozpoznal. - czesc - przywital sie.

liam jak prawdziwy mieszkaniec stanów, ogarniał kosza i deskę xd piłka nożna to jakiś wytwór europejczykow, dlatego nie podał ale zatrzymał piłkę ręką - czesc - chwycił ją i podniósł a potem sam wstał bo i tak już mu tyłek zmarzł - planujesz zostać brytolem? - skomentował jego zainteresowanie piłka xd

treya interesowaly wszystkie sporty wiec nawet pilce noznej dal szanse. - wtapiam sie w tlum - probowal powiedziec to z brytyjskim akcentem I nawet dodal innit na koniec, ale nie wyszlo mu za dobrze. sam cringowal I zalowal zaraz jak to powiedzial xd

był bardziej podatny niż liam najwyraźniej xd
tez cringowal jak usłyszał jego pokraczny brytyjski akcent, nawet on wiedział że nie wyszło za dobrze. nasłuchał się tego za bardzo! - musisz jeszcze poćwiczyć jak chcesz poderwać jakąś dziewczynę na brytyjskosc - żył w wyparciu z tymi dziewczynami xd

nie byl wybredny xd
Liam nie mogl nie wspomniec o dziewczynach. - dobrze, ze leca na moj amerykanski akcent - zasmial sie. zaczelo sie robic troche tloczno z iloscia amerykanow w St Albans, ale laski na szczescie jeszcze sie nie znudzily.

musiał udowodnić swoją męskość więc wspominał laski, sorry.
- to prawda - zgodził się bo on też leciał na jego amerykański akcent xd na szczęście ilość amerykanow była jeszcze akceptowalna w mieście - trzymaj - podszedł i podał mu piłkę xd

ech!
hehe gdyby wiedzial, ze leci na jego amerykanski akcent to by nie probowal brytyjskiego. - dzieki - usmiechnal sie. specjalnie musnal dlonia jego dlon gdy odbieral pilke. - moze chcesz dolaczyc? - zaprosil go do zabawy.

no jasne, musnął jego dłoń, a liam już poczuł gorąco od góry do dołu, a jednocześnie się speszył i zwiał gdzieś wzrokiem - mam inne rzeczy - odmówił bo jeszcze bardziej by się napalil i uciekł xd

spędzał czas z rodzinką, ale teraz zabrał cody'ego i kupował mu jakieś pierogi czy coś innego ciepłego żeby chłopak się posilił. słodko się nim zajmował!