stadnina koni

przyjechał pojeździć na koniu. czekał aż fernando załatwi formalności (to znaczy wyrzuci wszystkich innych i przyprowadzi rumaka).

pewnie wybrał najdroższego którego wyprowadziła gia ubrana w strój jeździecki! nie wierzyła, że kogoś na to stać dlatego musiała sprawdzić czy to nie jakiś przekręt! - więc to ty zapragnąłeś dosiąść naszej brandy - pogłaskała konia po grzywie stając na przeciwko gabriela.

wiadomo, że wybrał najlepszego (najlepszego = najdroższego).
- zapragnąłem, owszem - przytaknął - a ja zawsze dostaję to czego pragnę - stwierdził zgodnie z faktami xd podszedł bliżej, żeby pogłaskać konia i przyjrzeć się gii w stroju jeździeckim.

w mniemaniu gabka najdroższy to najlepszy i akurat tym mnie nie zaskoczyłaś xd
nie zrozumiała jego podtekstu, że odnosił się i do konia i do niej! - zapłaciłeś więc dostaniesz to czego tak pragniesz - chodziło jej o brandy oczywiście! - ale muszę sprawdzić czy potrafisz nad nią panować, bywa nieokiełznana - mogła mówić o koniu lub o sobie xd

tanie nie były warte jego uwagi, na pewno coś było z nimi nie tak jeśli inne miały wyższą cenę!
kąciki jego ust drgnęły w uśmiechu, bo już cieszył się, że otrzyma wszystko czego potrzebuje. akurat za gię nie płacił, ale i tak chciał ją mieć. 
- więc będziesz mi towarzyszyć? - właściwie to już by mógł olać konia i skupić się na gii, bo otworzyły się przed nim ciekawsze zajęcia na popołudnie.

powinien na kucyku za karę jeździć xd
gabriel naiwnie myśli, że w albans wszystko zgodnie z planem idzie, jeszcze nie ogarnął że to bóg dramek ma tu władze.
- a powinnam? mam prowadzić konia bo się boisz? - zażartowała z jego umiejętności. sama świetnie jeździła - niestety lekcja z instruktorem kosztuje dodatkowo - i tak, w tym przypadku musiałby za nią zapłacić w dosłownym znaczeni tego słowa.

tyle rzeczy szło przeciw gabrielowi, a on nadal myślał, że pieniędzmi i sługusami wszystko załatwi.
napuszył się, bo nie sie spodobało mu się, że żartowała z jego umiejętności.
- gabriel juan felipe de todos los santos marichalar y borbon niczego się nie boi - poinformował ją pewnie i wskoczył na konia. - pieniądze nie stanowią problemu - zamachał na fernando, żeby dopłacił ekstra - ale nie potrzebuję instruktora tylko opowiesz mi podczas naszej przejażdżki o swoich ulubionych miejscach na ziemi - zarządził. musiał wiedzieć gdzie ją zabrać.

powinien taktykę zmienić xd
nie znała go na tyle, żeby wiedzieć że żarty bierze do siebie. gia plotła trzy po trzy i śmieszkowała kiedy mogła więc nie czuła w tym niczego złego.
nie był pierwszym facetem w jej życiu, który mówił że niczego się nie boi, spotykała takich byczków we włoszech xd obserwowała czy fernando płaci, a sama już siodłała konia - w takim razie gabrielu juanie felipe de todos los santos marichalar y borbon - za trudne do odmiany - jedziemy - wskoczyła zaraz na konia i ruszyła powoli - ale jeśli mam ci cokolwiek opowiedzieć to najpierw musisz mnie dogonić - i nagle poszła w galop przed siebie. jeśli ją dogonił to opowiedziała co nieco o sobie, a jeśli nie to sorry ale raczej instruowała go co zrobił źle skoro jej nie dogonił xd jeśli jechał za nią to mógł przynajmniej popatrzeć na jej tyłeczek.

jak zmieniał taktykę i oddawał wszystko co posiadał i dołączał do hipisów to też źle się kończylo xd
brawo dla gii, że zapamiętała jego pełne nazwisko. naprawdę była bardziej inteligentna niż dawała po sobie poznać xd nie dogonił jej co wjechało mu na ambicje, ale nie zraził się, że kobieta jest lepsza od niego tylko nakręciło go jak tak go instruowała. nie słuchał jej tylko podziwiał jej stanowczość xd zachwycał się potem gią przy fernando i to był znak dla służącego, że książę jest nią zainteresowany i że trzeba przeprowadzić background check.