beer lab

nikt tu nie grał odkąd temat powstał rok temu, umknęło nam xd
przyszła tu z koleżankami i próbowały różne niedobre kraftowe piwa, bo myślały, że to będzie fancy. jasmine już sprawdzała na telefonie, gdzie w pobliżu jest jakaś impreza.

ups xd
wszechswiat jej posluchal i do srodka wszedl archie ze swoja swita. to byl jeden z przystankow i byli juz rozweseleni przez alkohol. skinal do niej glowa na przywitanie.

ucieszyła się na jego widok i machnęła zaczepnie na powitanie. przez kilka chwil jeszcze rozmawiała z koleżankami i dopiero wtedy wstała i podeszła do archiego. nie mogła wyglądać, jakby rzucala wszystko, żeby z nim porozmawiać. była rozchwytywana!
- szkoda, że się spóźniliście. właśnie miałyśmy wychodzić - sprawdzała, czy będzie chciał iść z nimi.

- nie szkodzi, mozecie znami zostac na ostatnie piwo i potem pojdziemy razem - usmiechnal sie. wylapal, ze byla chetna do kontynuowania imprezy razem i jak najbardziej mu to odpowiadalo. w koncu to dzieki niej odkryl w sobie party animal xd

- a skąd wiesz, gdzie idziemy? - udawała, że wcale nie jest zdesperowana, żeby znaleźć kolejne miejsce z lepszą imprezą. - i czy wpuszczą was do takiego modnego miejsca? - droczyła się z nim. jej zasługa albo wina xd

- ufam ci i licze na to, ze wybralas dobre miejsce - powiedzial z rozbawieniem. - mnie by mieli nie wpuscic? - rozlozyl rece zeby sie zaprezentowac. jeszcze calkiem dobrze kontaktowal bo dopiero niedawno zaczal pic.

- dobrze wiesz, że znam najlepsze miejsca - potwierdziła. przed wyjściem, jak chłopaki będą pić piwko, skoczy do łazienki przypudrować nosek i znaleźć kolejną miejscówkę. - próbujesz wymusić na mnie komplement? - przekrzywiła głowę, żeby mu się przyjrzeć. prezentował się czarująco i wyluzowanie, więc jasmine się podobała taka wersja archiego. nie wiedziała, że stworzyła potwora.

archie potwror.. mocne slowa hehe. kto by pomyslal, ze najmilszy windsor mial w sobie to zeby sie tak zmienic. ups! genow nie da sie oszukac xd
- to prawda - zgodzil sie zeby chetniej go zabrala ze soba xd - byc moze - zasmial sie. nie potrzebowal komplementow zeby sie czuc dobrze. ale jesli proponowala xd

obudził w sobie chujka windsora, tak jak roxy kiedyś obudzi ruchacza lore'a xd
archie już wiedział, że jasmine zna fajne miejsca i w dodatku może mieć w swojej torebce coś na podkręcenie imprezy.
- więc być może dobrze się prezentujesz - uśmiechnęła się - ale to może być też zasługa cheerleader effect - skinęła głową na jego kolegów, którzy w grupie wydawali się zbiorowo przystojni.

haha tak xd
- niech bedzie - zasmial sie. - bez nich jestem rownie przystojny - zazartowal, ale w sumie teraz tak uwazal xd wypili piwko, a potem poszli sie wyszalec na imprezie.

pokazywał swojemu nowemu ziomeczkowi tę miejscówkę. cieszył się, że już się na tyle zadomowił, że może komuś pokazywać "swoje" miejsca.

hunter sie jarał, a jasper nigdy wcześniej nie pił taniego piwa więc stojąc przy stoliku próbował się nie krzywić - często tu przychodzisz? - kalkulował ile musi wydać na bilety do londynu skoro teraz był biedakiem.

to nie wyglada jak tanie piwo, tylko właśnie za drogie kraftowe piwo, którego cena nie odpowiadała smakowi xd
- lubię tu wpadać regularnie. szczególnie, że poznaliśmy się z właścicielem, jak znalazłem jego psa. od tej pory piję tu za darmo. o, tam jest moje zdjęcie - pokazał na ścianie zdjęcie gościa honorowego xd przyprowadzał kolegów, którzy musieli przepłacać. dobry biznes, był w zmowie z włascicielem xd

dla nas xd ale nie dla jaspera eks milionera xd każde piwo było tanie xd choć w sumie w tej sytuacji jesli to był kraft to na obecne standardy jaspera już było drogie. nie przyjdzie tu więcej tylko będzie pić w fighting cocks xd
hunter jak zawsze miał więcej szczęścia niż rozumu. spojrzał na zdjęcie onieśmielony jego opowieścią. jasper wyprowadzał psy za kasę i dziś prawie york zerwał mu się ze smyczy takim był doskonałym wyprowadzaczem - czy nie powinno być tak że wszyscy którzy z tobą przychodzą za darmo? - zapytał nieśmiało i zaśmiał się. szukał oszczędności.

hunter mu specjalnie pokazywał fancy miejscówki, a on gardził xd
znając szczęście huntera, zobaczył psa stojącego pod ogłoszeniem, że zgubił się pies, więc zadzwonił na podany numer i teraz będzie pić darmowe piwo do końca życia xd
zaśmiał się na propozycję jaspera.
- doskonały pomysł - przyznał. - ale wtedy bar lokal by zbankrutował - zauważył rozsądnie. - ale możesz spróbować coś z mojej deski piw - podsunął mu swoją deskę, bo miał inne smaki niż jasper.

widział dużo fancy miejscówek w swoim życiu xd teraz sie martwił że go nie stać na takowe.
haha, czyli się nawet nie napracował, rosie musie wkroczyć do akcji i zaserwować mu dramki, serio!
- ha - uniósł swoje jedno duże piwo za które przepłacił - masz racje - przyznał mu szybko rację choć był niepocieszony - nie trzeba, mam swoje - i napił się łyka. pewnie mu nie smakowało bo wział jakiś wynalazek zamiast zwykłej ipy - w st. albans nie ma takich miejsc? - wypytywał badając gdzie jest taniej. hunter, jego przewodnik xd

dla huntera najlepszą miejscówką i tak była plaża.
każdy dzień bez dramek u huntera to kolejny dzień nienasycenia boga dramek xd
- spoko, to jako następne możesz wziąć piernikowe, jest naprawdę dobre - już żłopał swoje piwko, bo jemu się trafiło darmowe i smaczne, typowo xd - jest dużo barów, ale nikt nie robi kraftowego piwa. no, chyba że ktoś prowadzi nielegalny biznes w piwnicy i nic o tym nie wiemy - zaśmiał się. niedawno to jego trzeba było oprowadzać, a teraz stał się przewodnikiem.

to w uk sobie nie posiedzi xd
tak, bóg dramek za niedługo wybuchnie z tego szczęścia huntera!
- może, to jeszcze nie święta - bo tylko w święta pije się piernikowe piwo, sorry hunter. a tak na prawdę piernikowe było najdroższe, a jasper celował w najtańsze na liście - a wetherspoons? to spoko miejsce? mieszkam niedaleko - dopytywał. przechodził obok i pewnie widział ofertę pracy po rosie xd nie wiedział jednak czy da radę pogodzić studia i pracę w barze, plus czy nawet byłby dobrym barmanem... więc nie aplikował xd

może lata do domu w kalifornii na wakacje jak nim nie gram xd
nie możemy na to pozwolić, trzeba nakarmić go dramkami.
- czyli przyjedziemy tu przed świętami, wpisz sobie w kalendarz - zapowiedział. jasper będzie zbierał grosiki do tego czasu. - to spoko miejsce. podobno każdy anglik je zna, czemu ja muszę ci to tłumaczyć? - zażartował, bo wcale mu to nie przeszkadzało.

hahahaha tak, musi być wymówka xd
jestem gotowa xd
już się zestresował że to wyszło od niego i że teraz będzie musiał zbierać, więc na pewno nie zapomni tej daty. on nie ma gdzie wyjechać na święta nawet więc nie ma wymówki.
- super, nie mogę się doczekać! - klasycznie nerwowo się śmiał i zatykał piwem żeby nie umrzeć z rozpaczy xd
zaczerwienił się na wieść że każdy anglik je zna, on nie znał bo ojciec i jego bogaci koledzy go tam nie prowadzili - moja mama jest francuzką - zrzucił winę na viv - więc nie jestem w stu procentach anglikiem - zażartował.

poza tym nie wytrzymałby tyle bez surfowania xd nadal nie mam dobrego powodu, dla którego tu mieszka zamiast w kalifornii xd
powinien się cieszyć, że mają bonding i że zdobył super przyjaciela, a nie umierać z rozpaczy xd rude xd
- ja jestem amerykaninem, ale już wypiłem tyle piw w wetherspoons, że czuję się anglikiem - zażartował. - dlatego jako miejscowy zabiorę cię tam, a ty możesz poszukać fajnej miejscówki z francuskim jedzeniem, chętnie spróbuję - biedny jasper (dosłownie) będzie musiał z nim iść do kolejnego fancy miejsca.

może tam już nie mógł odbierać szczęśliwych przysług xd
cieszyłby się bardziej gdyby nie musiał się martwić o kasę do czego był przyzwyczajony!
- może się okazać że to będzie moje ulubione nowe miejsce - bo tanie xd o mały włos nie zachłysnął się tym piwem kiedy wspomniał o kuchni francuskiej - no jasne, ale ostrzegam jest specyficzna - już chciał go odwieść od pomysłu. będzie próbował namówić viv żeby coś ugotowała xd będzie imitować, że to jedzenie na wynos haha. dopili piwko i nawet drugie, ale potem jasper zasugerował powrót. rano miał wyprowadzać psy i zarabiać na życie, a raczej drogie piwka z hunterem.

przyjechał do kuzyna i tłumaczył, w jakiej sytuacji znalazła się dani.
- jesteś naszą ostatnią nadzieją na ratunek. może ciebie posłucha - popijał piwko, udając, że degustuje różne smaki, a tak naprawdę tylko cieszył się z dużej ilości piwa.

sluchal uwaznie I tez sie zaczal martwic.
- wyglada na to, ze jej tam dobrze - zauwazyl. nie powiedzial, ze nie pomoze, ale chcial wykorzystac to, ze jest jedna z niewielu osob, na ktore dani nie jest obrazona.