beer garden

pil tu z kumplami od za wczesnej godziny wiec juz byl troche najebany. dani sie do niego dalej nie odzywala i nie napisala mu co na obiad wiec wypisywal do andersona czy wie gdzie sie podziala.

anderson też zaczął się zastanawiać co się stało z dani skoro wczoraj nie przyszła do baru gdzie przecież sama zwołała jego z kumplami (on tam nie narzekał, spędził wieczór z ruby za przyzwoleniem siostry). pociągnął za sznurki (tzn. napisał do ruby) i teraz miał już najnowsze informacje na temat miejsca pobytu siostry. przyszedł do baru i zamówił od razu dwa piwa, które postawił przed soba na stoliku, bo oba były dla niego i nie podzieli się z braciszkiem.
- hej. wygląda na to, że nasza siostra uciekła z tym księciem. - pokazał mu telefon, na którym widniały newsy z pudelka wraz ze zdjęciami z ich ucieczki. od razu zaczął wlewać w siebie piwo.

dani ulatwiala im spotkania, szczegolnie kiedy nie pojawiala sie na nich sama hehe.
nie przejal sie, ze anderson wyraznie pomyslal tylko o sobie i chwycil jedno z piw, ktore przyniosl. szybko zamoczyl usta zeby zaznaczyc, ze to juz jego.
- kurwa - mruknal kiedy zobaczyl parszywa twarz gabriela. - co jak co, ale myslalem, ze to ona byla najmadrzejsza z naszej trojki - chwycil kufel i wypil polowe piwa na raz. - a wyszlo inaczej skoro dalej lata za tym debilem - dodal w razie gdyby anderson nie zrozumial co mial na mysli.

mogli jej dziękować za organizację ich randek.
nie zdążył zabrać drugiego piwa w drugą rękę, więc już je stracił i będzie musiał zaraz znowu drałować do baru, bo pierwsze piwo wlał w siebie prawie w całości. ciężkie życie.
- ziomek uciekł z własnego ślubu, transmitowanego w telewizji swoją drogą i porwał naszą siostrę nie wiadomo gdzie. to popieprzone. myślisz, że wzięli sekretny ślub i już jest księżniczką? - wymyślał. - jak jeszcze kiedys będzie probowała się mądrzyć i nas pouczać to przypomnimy jej, że jest najglupsza z nas wszystkich. - stwierdził. anderson teraz podejrzewał, że to on objął posadę najmądrzejszego z rodzeństwa hurdów i że na nim będą ciążyły wszystkie obowiązki.

na pewno by sie cieszyla, ze im pomogla.
zasmial sie gdy anderson zapytal czy ich siostra jest ksiezniczka. - predzej ja zamknie w jakims lochu i juz nigdy jej nie zobaczymy - zazartowal sobie, ale przypomnialo mu sie, ze podobne rzeczy robil z martha i juz mu nie bylo tak do smiechu. - chyba jej nie porwal jako seksulna niewolnice - pochylil sie do andersona. anderson i wszystkie obowiazki xd obydwoje albo znajda sie zaraz w szpitalu albo umra z glodu. on chociaz mial louisa a biedny marcus zostal sam! gdyby wiedzial, ze dani zaginie w akcji to by sie pogodzil z martha zeby mu gotowala xd

byłaby dumna, że to wszystko dzięki niej.
- nie śmiej, się to możliwe. - powiedział od razu. dopił swoje piwo i dramatycznie walnął szklanką, odstawiając ją z hukiem na stolik. - to, że jej nigdy nie zobaczymy. będzie musiała rządzić krajem i chodzić na herbatki z przywódcami innych krajów. będziemy ją tylko widywać na portalach plotkarskich. - postukał w ekran telefonu. zastanowił się nad kolejną myślą marcusa. - powinniśmy wezwać policję? - jak dobrze, że teraz anderson był najbardziej odpowiedzialny i będzie podejmować dojrzałe decyzje. marcus niech się cieszy, że dani nie wyznaczyła peggy opieki nad nim pod swoją nieobecność xd chociaż wtedy przynajmniej miałby co jeść.

na pewno.
przejal sie nawet slowami andersona. skoro to on byl teraz najmadrzejszym bratem i ich liderem to musial wiedziec co mowi! - nie zgadzam sie na to - skrzyzowal rece na klacie i zrobil obrazona mina. tak jakby to od tego zalezalo czy danielle wroci czy nie. - i co zrobia? wsiada w prywatny odrzutowiec i poleca ja uwolnic? - nie byl fanem policji i uwazal, ze sa troche bezuzyteczni. bardziej przejmowali sie lapaniem nastolatkow palacych ziolo niz prawdziwymi problemiami. peggy chyba by sie po ostatnim razie nie zgodzila xd

- ja tez nie, dlatego na to nie pozwolimy. - stwierdził. - mogliby ją chociaż znaleźć na mapie, bo nawet nie wiemy na jakim jest kontynencie. - wzruszył ramionami. skoro policjanci zawsze potrafili znaleźć andersona jak jarał trawkę w krzakach to tak samo będą w stanie znaleźć księcia, który zawsze robi wokół siebie szum. anderson musiał się napić do dalszego myślenia i poszedł do baru, zaraz wracając z czterema piwami. teraz nawet jeśli marcus mu jakieś pokradnie to będzie miał zapas. - tak po drodze sobie myślałem, że patrząc na statystyki to jakie są szanse na to, że on będzie nią długo zainteresowany? po pierwsze, koleś miał brać ślub już dwa razy w tym roku, a w międzyczasie wiemy, że balował chociażby z marthą. po drugie, to dani. normalnemu chłopakowi by się szybko znudziła. - rozkminiał i popijał piwko. nie doceniasz potrzeby ogarniania innych przez peggy xd

- i jak to zrobia? - dalej watpil w ich mozliwosci. powinni jej czipsa wsadzic skoro byla taka nieodpowiedzialna! przynajmniej nastepnym razem beda wiedziec gdzie uciekla. - probowalem sledzic jej lokacje ale chyba nie ma sygnalu - polozyl swoj telefon na stole. pewnie specjalnie wylaczyla swoj zeby jej nikt nie przeszkadzal ;x dopil do konca swoje piwo i teraz to on postawil szklanke na stole z taka sila, ze narobil przy tym halasu. - nie chce o tym slyszec - zrobil sie caly czerwony ze slosci przez to, ze wspomnial o marthcie i o tym jak gabriel wyruchal obydwie dziewczyny, ktore go obchodzily. az mu sie zrobilo niedobrze na sama mysl wiec szybko chwycil jedno z piw andersona i wypil je duszkiem.

- a bo ja wiem? gdybym wiedział jak to zrobią to sami byśmy to zrobili. - zniecierpliwił się pytaniami marcusa, bo był jak wszędobylski trzylatek, a ten etap już mieli za sobą. anderson z policji znał tylko hanka strażnika w areszcie, a on był raczej bezużyteczny w międzynarodowych poszukiwaniach zaginionej osoby. chociaż kto wie! dani i gabriel może zamiast w petersburgu to wylądowali na syberii i dlatego nie można ich było znaleźć xd - dooobra, sorry, już nie będę mówić o tym, że ktoś może się interesować naszą siostrą. - podniósł zgięte w łokciach ręce w geście niewinności. - nie musisz tak od razu się denerwować. - przyglądał się bratu, który kiepsko to znosił.

- rob jak chcesz - wzruszyl ramionami. nie mieli chyba innego wyjscia jak poprosic kogos o pomoc skoro sami nie wiedzieli co robic. marcus liczyl, ze anderson uzyje swoich blizniaczych talentow i wyczuje gdzie podziala sie ich siostra. nawet sie nie staral! - jakby nie mogla sobie wygrac kogos innego - nadal byl naburmuszony. nie chcial juz o tym myslec wiec zaczal sie przygladac jakims dziewczynom, ktore byly nieopodal. puscil do jednej oczko i pokazal jej zeby do niego pozniej zadzwonila. pewnie nie zdazyl jej przeleciec przed martha wiec teraz mial zamiar wykorzystac okacje.

najwyraźniej telepatyczne moce nie działały na taką daleką odległość. albo właśnie wyczuwał poprzez bliźniacze fale, że dani nic się nie stało, dlatego nie denerwował się tym, że mogła zostać niewolnicą gabriela.
- mamy wysokie wymagania skoro książę nie jest odpowiednim kandydatem dla naszej siostry. - zaśmiał się z nich i tego jak się przejmowali. gabriel w ich oczach był chujkiem, więc nie miało znaczenia czy był księciem czy nie. popatrzył nieco zaskoczony na marcusa bajerującego jakąś laskę i zachowującego się... no, jak marcus. - dobrze, że chociaż jedno z naszej trójki jest w zdrowym związku - skomentował z rozbawieniem. nie miał tu na myśli ani dani, ani tym bardziej siebie.

biedny marcus nie mial takich umiejetnosci to sie martwil nawet. najwyrazniej nie wierzyl bratu.
- moge sie zalozyc, ze kazdy koles w st albans bylby lepszym kandydatem niz on - jemu wcale nie bylo do smiechu. pewnie by sie tym tak nie przejmowal gdyby chlopak dani nie bzykal wczesniej jego dziewczyny. - kto? - spojrzal na niego zdezorientowany. myslal, ze mowi o sobie.

pewnie podejrzewał, że anderson był zbyt zjarany, żeby odczytywać sygnały s.o.s. wysyłane przez dani telepatycznie.
- a ja mogę się założyć, że kogo by nam nie przedstawiła to byłby jakiś porąbany. dani ma dziwny gust. pamiętasz tego starego faceta, z którym zadawała się w liceum? - a był to jej nauczyciel wiolonczeli xd poza tym anderson już widział siostrę liżącą się z jego kumplem i to też mu się nie podobało, mimo że flynn miał wszelkie pozytywne cechy akceptowane przez andersona. na kumpla, a nie na chłopaka siostry. fujka! roześmiał się na konsternację marcusa. - nie bądź taki skromny. - popił piwko.

pewnie tak.
skrzywil sie na wspomnienie o starym dziadzie, ktory kiedys podobal sie danielle. nie wiedzial co gorsze! - moze ktos inny jej powinien kogos wybrac - wymyslil. powinni ja wyslac do the bachelorette i sami wybraliby godnych kandydatow dla niej. wtedy moglaby sama wybrac, jednoczesnie nie muszac nikogo szukac. chwile mu zajelo zanim ogarnal. - nie jestem w zwiazku - powiedzial jak gdyby nigdy nic.

- a może powinna zostać na zawsze sama. - wymyślił. dani jako stara panna będzie im nadal gotowała obiadki. skoro oni też są emocjonalnie niedojrzali i nie będą mieli żon, które mogłyby to dla nich robić xd linia hurdów umarłaby na nich. a nie, jeszcze jest 9273 innych hurdów xd hahah organizacja the bachelorette z dani w roli głównej to też byłoby cos. zmarszczył czoło na słowa marcusa. - ostatnio wydawało mi się, że byłes. - skomentował i dopiero po chwili połączył jedno z drugim. - aa. kurna. sorry. - na jego twarzy wymalował się grymas i znów napił się piwa. w sumie panna do towarzystwa była dla marcusa tak dobrą kandydatką jak książę dla danielle, więc andersonowi chyba nie było przykro. z drugiej strony martha była pierwszą dziewczyną, z którą marcus związał się na dłużej.

- tak tez moze byc - to bylo moze nawet najlepsze rozwiazanie. frank sobie wszystko pozadnie przemyslal i dlatego narobil tyle dzieciakow xd - nie wazne - mruknal tylko bo nie chcial o tym rozmiawiac. jego kumple zaczeli sie juz niecierpliwic, ze zostawil ich wiec wypil ukradl andersonowi jeszcze jedno piwo i uciekl sie dalej bawic.

wyciagnela tu tiffy i czekaly na swoje piwko.

czy tiffy już wiedziała o tobiasie i tedzie? pewnie nie i dlatego trajkotała bez sensu o jakimś serialu, który właśnie obejrzała i relacjonowała leili wszystko co tam się działo po kolei. dla niej to był highlight wakacji xd

leila postanowila sie nikomu nie chwalic bo to oznaczalo, ze bedzie musiala to powtarzac za duzo razy i nie chciala tego przezywac od nowa xd probowala sie skupic nad tym co gada tiffy, ale wcale jej to nie wychodzilo. - zdrowie - przerwala jej i chwycila piwo, ktore im przyniesli.

powinna wiedzieć, że wszystko trzeba mówić tiffy na bieżąco, bo potem ta się obrazi tak jak obraziła się na jo gdy z opóźnieniem dowiedziała się o niej i andersonie! czyżby szykowała się nowa drama na horyzoncie? xd
- nasze zdrowie - stuknęła się z nią. - a właśnie, to mi przypomina, pójdziemy z louisem i tedem na pub quiz? - zaproponowała. może rosie jej opowiadała jak było fajnie i uwierzyła xd jeszcze niedawno tiffy chciała organizować podwójne randki z tobiasem w chińskim bufecie, a teraz jego miejsce zajął ted.

hehe ups xd
- pub quizz? - zamrugala. dla niej to nie brzmialo za ekscytujaco.- mozemy isc, ale bez teda - upila kilka duzych lykow piwa. - mozna wybrac o czym jest ten quizz czy sa przypadkowe? - zaczela ja szybko wypytywac zeby ja zajac czyms innym niz faktem, ze nie chce isc na podwojna randke.

- czemu, wyjeżdża gdzieś? - zaczęła dopytywać, bo nie była zbyt domyślna i jeszcze nie ogarnęła, że w serialowym trójkącie miłosnym ted nie miał szans. był jak ben patrzący tęsknie na devi i paxtona xd - nie wiem w sumie, nigdy nie byłam na czymś takim. chyba jest o amerykańskich raperkach. - próbowała odtworzyć swoją rozmowę z rosie, ale nie pamiętała dokładnie co ona opowiadała.

- nie, zerwalam z nim. znaczy tak jakby zerwalam bo nie bylismy razem tak do konca - wzruszyla ramionami, udajac ze wcale sie tym nie przejmuje. - nie znam sie na amerykanskich raperkach - gdyby pytali ja o jedzenie to na pewno mialaby wieksze szanse.