schody

rafe i perry znaleźli bonding przy sporcie, a rosie jak zawsze była gdzieś tam olana. mogła zostać przy podrywaniu słodziaków xd - mnie też dopinguje - pochwalił się. na jakiś licealnym turnieju dopingowała go. nie chciał się licytowac z rafe, po prostu mówił.
- mój prywatny masażysta mówi że zawsze trzeba mieć czas na relaks - trochę przyznał rosie racje, może rafe weźmie to do serca i nie bedzie się przepracowywać. to jego idol w końcu xd - dziś powinniśmy się jednak bawić - przypomniał i jak przechodził jakiś gość zabrał mu zamkniętego szampana z rąk, a potem go otworzył na pełnej pompie bo i rafe i rosie dostali prysznic szampanem - jesteście mokrzy - stwierdził fakt rozbawiony.

- jestem bardzo pomocna - powiedziala na swoja obrone. byla cheerleaderka rafe I bez jej dopingu by sobie nie poradzil xd slodziaki przynajmniej ja doceniali xd nie podobal jej sie ten bonding przyjaciela z Perrym. szczegolnie kiedy jej umniejszal. - no wlasnie - ucieszyla sie, ze chlopak sie z nia zgodzil. mial swoje zdanie, nie to co fanboy rafe xd - nie tylko przez to - nie przejela sie, ze byla mokra od szampana. miala nadzieje, ze jesli bedzie gadac takie zboczone teksty to rafe sie zniecheci I pojdzie sobie zeby nie musiec tego sluchac xd

pozbyła się konkurencji w postaci dorotki, a tu już rafe się pojawił xd powinna się cieszyć w jego imieniu, że miał okazję porozmawiać ze swoim idolem.
- jak będę mieć prywatnych masażystów to też będę miał czas na relaks - zażartował. perry mógł go zaprosić na masaż, nie pogardziłby wtedy relaksem. rafe nie zniechęcił się ani tym, że był mokry ani tym bardziej tekstami rosie. zamiast tego już ściągał swoje mokre spodenki. - to chyba już nie będzie mi potrzebne - zaśmiał się stając przed nimi w gatkach. cały czas dostosowywał się do dress code'u.

pytanie co gorsze, rafe czy dorotka. z dorotką mogła konkurować cyckami, ale z rafe penisem już nie xd
- możesz zawsze wpaść tutaj - już przy rosie mu proponował różne rzeczy xd mogła się wkurzyć, bo jej proponował tylko drinki przy basenie - zdecydowanie nie - poklepał go po ramieniu i zawiesił wzrok na jego bokserkach kiedy się rozebrał - idziemy na drinki - zarządził ciągnąc ich oboje żeby się napili, a potem zniknął porwany przez tłumy! i już nie spotkał tego wieczoru rosie, ale spotkał rafe i zaciągnął go do jednego z pokoi hehehe.

konkurencja z rafe byla chyba gorsza. nie chciala sie klocic z przyjacielem. z dorotka bylo latwiej xd
byla wkurzona, ze rafe wszystko popsul. ciekawe co zrobi jak sie dowie co robili.

napoleon zaprosił treya, żeby zwiedził motel. nie było czym się chwalić, ale chciał mu pokazać jak wygląda jego życie tutaj (pewnie trey się zastanawiał, co leon robił przez te wszystkie miesiące w st. albans, skoro motel pozostaje w takim opłakanym stanie xd). poza tym to była wymówka, żeby zagadać go o ich przyszłość i chciał to zrobić w naturalny sposób. nie przyjął porady jamesa o zabraniu go w przytulne miejsce xd no i zwiedzali, ale leon poszedł w złą stronę we własnym motelu i się teraz cofali na schodach.

james za to miał dziś wolne od zajęć i reperował wszystko co się dało w motelu w nadziei na spotkanie leosia. biegał z drabiną, wymieniał żarówki, wiercił coś, wszystko po to żeby motel był mniej opłakanym stanie niż faktycznie był. a potem leon się tym chwalił xd
zauważył go z kimś i chwycił drabinę żeby podejść i się przywitać! nie wiedział, że trey to potencjalne, seksowne zagrożenie xd

no troche sie zdziwil xd ale nie ocenial, nie wiedzial ile pracy wchodzi w renowacje. motel wygladal jak duzy projekt wiec pewnie dlatego leonowi tak kiepsko szlo. zastanawial sie po co zabral go do siebie I czy szli do jego pokoju. wolalby posiedziec w innym, bardziej przyjemnym miejscu, ale nie narzekal na glos. szedl za nim I oparl sie tylkiem o porecz schodow kiedy Leon go mijal. przez chwile byli za blisko siebie wiec uciekl wzrokiem na jamesa, ktory nagle sie pojawil. - howdy! - przywital sie wesolo.

napoleon nie był gotowy, żeby zapraszać treya do siebie i żeby poznawał jego babcię, nawet jeśli miała alzheimera i zaraz by go zapomniała, więc nie było to zobowiązujące dla ich znajomości xd
- cześć! - ucieszył się na widok jamesa, ale od razu przeniósł wzrok na treya. - możecie się poznać. james tu pracuje - przedstawił go treyowi, ale nie ogarnął, że powinien też przedstawić jamesowi treya.

właśnie zdałam sobie sprawę, że leon gustował w młodszych chłopcach. trey taki napakowany to myślałam, że jest starszy, a tak na prawdę to dzieciak jak james też xd
babcia w przybudówce obok, a on nie chciał ją z nikim zapoznać i podkradał jej pieniądze z emerytury, dobry wnusio xd
trochę go zaślepiła postura chłopaka, bo sam był chuderlakiem pewnie podobnie jak pokiereszowany leoś - cześć - nie miał tego amerykańskiego sznytu niestety, wiecznie się tułał po różnych domach zastępczych, wszędzie. chyba wpisywałam mu że pierwotnie się urodził w stanach xd - pracuję to - potwierdził i wyciągnął rękę żeby przywitać się z treyem, też go nie zapytał o imię bo zerknął na leona - naprawiłem lampę w recepcji tak jak prosiłeś - choć pewnie już zapomniał xd

ups, Leon mial swoj typ xd
wnuk roku xd zamknal babke szopce jak shaun zombie Eda w shaun of the dead xd
sprawnie zbiegl na dol zeby sie przywitac z chlopakiem. - trey - przedstawil sie sam I uscisnal jego reke. nie chcial pokazu sily, ale mial pewny uscisk. nie wtracal sie w ich rozmowe o pracy bo to nie jego interes. wsadzil lapy w kieszenie spodni I spojrzal na leona z usmiechem.

hahaha, to brzmi, jakby był predatorem, który wykorzystuje naiwnych chłopców xd
betty powinna się cieszyć, że mogła mieszkać w swoim pałacu tandety, a nie zamknął jej w domu seniora, tak jak romeo mu kazał xd
- trey jest z nowego jorku - powiedział bez sensu, tak jakby to była najważniejsza informacja na jego temat. nie mógł powiedzieć "to jest ten chłopak, o którym ostatnio rozmawialiśmy". - dzięki - skinął głową i nachylił się do treya - jestem szefem i każę naprawiać lampy - pochwalił mu się, chociaż pewnie to james zauwazył, że z lampą jest coś nie tak i zaoferował naprawę. uśmiechnął się do jednego i do drugiego. poczuł się dziwnie, mając ich oboje tu w jednym miejscu.

predator to ostatnie słowo jakie do niego pasuje, ale tak najwyraźniej miał swój typ!
łaskawy leon, powinna mu oddać emeryturę za to xd
- o - uśmiechnął się na wieść że poznaje kolegów leona, to znaczy że musi być dla niego istotny skoro tak ochoczo go zapoznaje z treyem xd pokrętne myślenie jamesa! - więc jesteście znajomymi? - wskazał na nich - znacie sie ze studiów? - dopytywał z ciekawości - studiuję to co leon - pochwalił się. nie zauwazył, że trey to głupi mięsniak xd uśmiechał się do jednego i drugiego trzymając w swoich chudych łapach drabinę. dobrze, że jeszcze nie poleciała xd

powinna oddac wszystko co ma xd
- to prawda, big apple - zasmial sie. tesknil za nowym jorkiem, ale to miasto go intrygowalo. wyczul ile dramek sie tu dzieje xd - jestesmy znajomymi - mozna bylo to tak ujac. nie byl na tyle glupi zeby od razu dzielic sie cala ich historia. - starymi znajomymi - zasmial sie. - to fajnie - odpowiedzial jak James sie chwalil. nie interesowalo go to za bardzo xd

i tak była niepoczytalna już xd
- znajomymi? - wyłapał i powtórzył widocznie zdezorientowany. nie wiedział, kim dla siebie są, ale na pewno nie wpisałby treya do tej kategorii. nawet jeśli nie czuł się komfortowo, tłumacząc teraz jamesowi, co tak naprawdę ich łączyło w przeszłości. tym bardziej, że ciągle nie wiedział, czy jest dla nich jakaś przyszłość i czy napoleon w ogóle takowej chce. ten mętlik w głowie mu się pogłębiał, kiedy miał ich oboje przed sobą. - tak, mamy sporo wspólnego - przytaknął jamesowi i trochę za bardzo się na niego zapatrzył. - trey jest w drużynie rugby - odchrząknął, żeby kontynuować przedstawianie go. - po co ci drabina? - spytał jamesa, udając, że to dlatego przyciągał jego wzrok. zapomniał już, że james naprawiał lampę xd

dziwne, że jeszcze nie uciekła xd
trey wyczuwał aure tego miasta, albo to że jego brat/ojciec tu też siedział/bywał!
- znajomymi - powtórzył bardziej pewnie niż leon i kiwał głową przyjmując zdanie treya do wiadomości xd powinien jeszcze chociaz ruth powiedzieć że jednak bardziej kręcą go chłopcy, nie żeby czekała na niego, no ale... jeśli nie chciał wyjść na chujka xd - ooo, stąd te mięsnie - wskazał na łapy treya - też grałeś? - zapytał głupio leona, ale powiedział że mają dużo wspólnego - naprawiałem lampę - przypomniał i wskazał miejsce gdzie tą lampę naprawiał, jego ręce jednak się zmęczyły i drabina mu wypadła. nie narobiła jednak większych szkód, co najwyżej hałas.

zapomniala, ze mogla xd
- bylymi znajomymi? - zasmial sie. tez nie wiedzial jak nazwac ich relacje, ale uznal, ze 'znajomi' pasuja biorac pod uwage, ze Leon tak staral sie odnowic ta znajomosc. myslal, ze zwiazek maja juz za soba I chlopak chce probowac utrzymac przyjacieskie stosunki. - Leon mi kibicowal - odpowiedzial z rozbawieniem. wizja grajacego leona w rugby byla zabawna xd wyobrazil sobie jak trzyma pilke I nie wie gdzie uciec, a wszyscy na niego leca. spogladal to na leona, to na jamesa. wyczuwal intensywny vibe, ale nie wiedzial czemu xd szybko sie schylil zeby podniesc drabine. pewnie jedna reka zeby sie pochwalic swoimi muskulami skoro James zauwazyl xd - postawie to tu - usmiechnal sie I oparl drabine o sciane.

ucieknie szukać tylera xd
w leonie obudziły się geny lore'a playera i miał w obiegu dużo kandydatów aktualnie xd
- jeśli byłymi znajomymi, to co robimy tu teraz? - wypalił przy świadku, bo słowa treya namieszały mu w głowie. ciągle był przekonany, że chłopak przyjechał tu specjalnie do niego i że to on chciał odnowić tę znajomość. tak naprawdę żaden z nich tego nie chciał hahaha, brawo. miał na myśli to, że miał dużo wspólnego z jamesem, bo z treyem to nie bardzo xd uśmiechnął się pod nosem na wspomnienie kibicowania. - pamiętasz, jak zrobiłem transparent na finał? - zaśmiał się do treya i trochę rozmarzył, bo to było dobre wspomnienie z najlepszych czasów w ich związku. teraz znowu ta myśl o tym, że mogliby do tego wrócić, wydawała mu się przyjemna. zaraz jednak james poprzez zarażenie się od raven mocami wyczuł, co mu chodzi po głowie, i narobił hałasu drabiną, żeby go z tego wyrwać i żeby znów mógł się skupić na nim xd

haha xd
nie do końca wiedział o co chodzi, ale wyczuł że to pytanie leona było pełne pretensji więc stanął nieruchomo udając, że go nie ma. czuł się dziwnie, trey nie wyglądał na gościa który mógłby gustować w chłopakach hehe. james skonfundowany więc nie wiedział kiedy napoleon miał na myśli jego, a kiedy treya! jak jeszcze dodatkowo usłyszał o transparencie to połączył nawet kropki, a czarę goryczy przelała rozmarzona mina leosia - to o tym chłopaku mówiłeś? - wypalił nagle i w jego głosie było czuć zawód. zaśmiał się zaraz bo zrobiło się niezręcznie - muszę jeszcze ogarnąć parę rzeczy - chciał się zmyć ale drabina stała w tak niefortunnym miejscu że musial ich minąc, a jak chciał to zrobić to pewnie i tak stali mu na drodze - drabina - wskazał na nią dając do wiadomości że musi ją wziąć.

spojrzal na leona z uniesiona brwia. nie chcial go urazic, tez byl troche zdezorientowany tym, ze nie podobalo mu sie jak go nazwal znajomymi ani jak dodal starymi. - odnawiamy ta stara znajomosc? - zasmial sie by rozladowac napiecie, nie zdajac sobie sprawy, ze brzmial jakby sugerowal by znowu sprobowali. - pamietam, to mi dodalo poweru - zamyslil sie az tez na te mile wspominki. - rozmawialiscie o mnie? - spojrzal na leona. byl ciekawy co mowili xd wygladali na dobrych znajomych wiec uznal, ze moze cos wspomnial jamesowi o tym dziwnym zbiegu okolicznosci. on trenerowi tez zdal relacje. - no tak - posunal sie blizej leona I poklepal go po plecach zeby tez sie przesunal.

- mhm, tak, chyba tak - mówił niepewnie. był całkowicie zmieszany i trey najbardziej na luzaku podchodził do tej całej sytuacji. każdy jak zawsze miał inne postrzeganie tego, co się dzieje. odpłynął do miłych wspomnień, ale reakcja jamesa postawiła go do pionu. nie wyczuł jego zazdrości, bardziej się zestresował, że zabrzmiało jakby rozpowiadał teraz przypadkowym pracownikom, że chce się znowu spotykać ze swoim eksem. - tylko o tym, że jesteś tu w st. albans - odpowiedział wymijająco, żeby trey nie dopowiadał sobie za dużo, ale jednocześnie to było dla jamesa potwierdzenie, że napoleon chciał teoretycznie zostać w mieście właśnie dla niego. też się przesunął, przez co prawie wtulił się w treya. chciał tylko dać jamesowi przejść, no ale wyszło jak zawsze. odprowadził go wzrokiem, a oni dokończyli wycieczkę i na tym się skończyło, bo leon miał za duży confusion, żeby poruszać temat tego, co dalej z nimi.

biedny james! doszło do niego, że chodziło o treya. miał coś jeszcze naprawiać, ale zamiast tego uciekł do pokoju i próbował się skupić na oglądaniu filmu, z marnym skutkiem.