violet valdez - natalia castellar calvani

IMIĘ I NAZWISKO: violet valdez

WIEK: 24

DATA URODZENIA: 7.03.1999

MIEJSCE URODZENIA: san juan, puerto rico

ORIENTACJA: panseks

SMAK: gorzki

KIERUNEK: architektura krajobrazu

LUBI: fioletowy kolor, sztukę abstrakcyjną, podcasty z true crime, wieczory w samotności, koncerty rockowe, gotyckie ciuchy, sarkazm, robić w nocy zakupy online (a potem wszystko odsyła), gadać do lustra, żeby się nakręcić, podejmować decyzje życiowe na podstawie kaprysów, małe brzydkie zwierzątka, underdogi, nastolatkowe seriale

NIE LUBI: mydlenia oczu, instagramowych lasek, mody na bycie zen, ludzi popisujących się bogactwem, cancel culture, tłumaczyć się z tego, gdzie idzie i po co

ZALETY: jest cukiereczkiem (gorzkim, ale wciąż!), lojalna dla tych, którzy są lojalni wobec niej, jest warta więcej niż myśli, umie sobie radzić sama, obraca porażki w żart i potrafi śmiać się z siebie, jest jak ogry/cebula i ma warstwy (co jest zaletą, jeśli dotrzesz do środka)

WADY: ma permanentny bitch face i wygląda na wredną, ma wypaczone postrzeganie związków, nie umie w zdrowy sposób radzić sobie z emocjami, woli nabijać się ze swoich problemów przed nieznajomymi na scenie niż rozmawiać z bliskimi na poważnie, impulsywna, wyższa od chłopaków

FOBIE: wielki ptak z ulicy sezamkowej xd

MARZENIA: zawsze chciała mieć zwierzątko domowe, najlepiej żółwia (nigdy nie miała przez wieczne przeprowadzki)

NAŁOGI: caramel latte

RODZINA: mama, starszy brat

BIOGRAFIA: jej mama co chwilę zmieniała facetów, a każde rozstanie oznaczało zmianę miejsca zamieszkania. przez ciągłe przeprowadzki violet nie miała jak nawiązywać głębszych relacji przyjacielskich, poza tym w szkole była prześladowana przez swoje brwi, dlatego zamknęła się na ludzi (ale też nauczyła się bronić i specjalnie eksperymentowała z dziwnym image, żeby wyeksponować swoje odstawienie od towarzystwa - skończyło się na casualowym gotyckim stylu). rucha się z facetami z tindera, bo tak najłatwiej, ale najbardziej podobają jej się dziewczyny. była w jednym poważnym związku, ale po rozstaniu wyjechała - zupełnie w stylu mamy. teraz ojciec przypomniał sobie o jej istnieniu i każe jej wrócić do st. albans, żeby dokończyła studia i poznała resztę wesołej gromadki. w poprzednim mieście pracowała jako kelnerka, a jednego wieczoru zachęcała ludzi do wystąpienia na open mic, dlatego zaczęła sypać żartami i nagle okazało się, że wykonała cały stand up. to jej się spodobało i teraz w st. albans też specjalnie kelneruje w the horn music&food, żeby pozwolili jej na występy (gadanie do publiczności tańsze niż terapia!).