ice cream sundae

First topic message reminder :

Więc przyszli tutaj bo to były najlepsze lody w st. albans i allie doskonale o tym wiedziała bo była obyta. - no co ty gadasz leo! - jęknęła. - jasne, że chcę z tobą jechać, ale kurcze... to naprawdę się trochę nie opłaca. wydawać tyle kasy, żeby spędzić weekend w słonecznej hiszpanii? - zapytała go z lekkim uśmiechem kiedy stali w kolejce po lody.

umówiły się tutaj, bo lucy była podekscytowana ładną pogodą i chciała wyciągnąć liu na pierwsze lody w tym roku! więc teraz siedziała przy jednym stoliczków i już ją rączki świerzbiły, żeby sobie jakieś kupić, ale musiała poczekać na przyjaciółkę. w ogóle one powinny mieszkać razem w pokoju! miałyby na drzwiach napisane "lucy liu" i wszyscy by myśleli, że tam mieszka sławna aktorka!

/lucy liu ;3

Hahahaha, no powinny! Liu była dosyć spóźnialska, więc i tym razem przyszła kilka chwil po umówionym czasie. - Lucy, cześć! - Powiedziała, siadając naprzeciwko niej, odgarniając swoje rozczochrane włosy za uszy z szerokim uśmiechem. - Super pogoda, nie? Co bierzemy? - Spytała, oczywiście mając na myśli już konkretne smaki lodów, bo to było dosyć jasne, że przyszły tu na lody. Zresztą pewnie nic innego tu nie podawali, więc nawet jakby chciały to nie mogłyby się uraczyć niczym innym.

- cześć! nie mogę uwierzyć, że kazałaś mi tyyyle czekać! - zawołała, bo już jej ślinka pociekła do samej ziemi przez te wszystkie smakowitości, które oglądała, czekając na liu. - ja już wszystko obmyśliłam! chcę "owocowy raj". - oznajmiła od razu, bo miała sporo czasu, żeby przemyśleć sprawę i zadecydować, czy chce pucharek czekoladowy czy owocowy.

- Trzeba było już dla siebie zamówić, Lucy, przecież wiesz, że bym się nie obraziła - westchnęła. Liu nie była zdolna obrażać się na kogokolwiek. Założyła nogę na nogę i zamówiły dla siebie lody, kiedy kelnerka podeszła do ich stolika. Liu pewnie zdecydowała się na jakiś czekoladowy deser lodowy, po cichu licząc na to, że Lucy da jej spróbować swojego. - Jak leci? - Spytała, przyglądając się badawczo Lucy, wciąż się uśmiechając.

- ale zanim byś tu przyszła, ja już bym swoje pochłonęła w mgnieniu oka, a potem widząc ciebie jedzącą, naszłaby mnie ochota na kolejne! - stwierdziła. a do tego nie mogła doprowadzić. chociaż nie odchudzała się jakoś szczególnie. nie chciała się tylko zapuścić, jak na przykład betty. chociaż co to za różnica, skoro i tak najwyraźniej miała mniejsze powodzenie od niej! lucy też się cieszyła, że liu zamówiła czekoladowy, bo w połowie będą się mogły wymienić czy coś. - całkiem zwyczajnie. chociaż ostatnio jakoś pesymistycznie... ale nie! nadeszła wiosna, więc teraz wszystko będzie juz pozytywne! - postanowiła, chociaż raczej nie miała na to wpływu. no ale przejmowała się tym, że fanny i ruby skończyły swoje idylliczne związki i dalej rozpamiętywała sprawę z danny'm. ale miała nadzieję, że na wiosnę miłość budzi się do życia, chociaż póki co było odwrotnie! - a u ciebie? - spytała za to.

- W sumie prawda, ale tobie nawet dwie wielkie porcje lodów by nie zaszkodziły, jesteś najchudsza osobą jaką znam - przypomniała jej, chociaż sama pewnie była jeszcze chudsza od Lucy, bo miała nóżki jak wykałaczki i wystające żebra jak jakieś afrykańskie dziecko. - Pesymistycznie? Czemu znowu pesymistycznie, Lucy? Musisz faktycznie pochłonąć pozytywną, wiosenną energię i poprawić sobie humor nową sukienką, albo czymś takim! - Stwierdziła, kiwając głową, bawiąc się jakąś swoją bransoletką, pewnie zrobioną ze sznurka,bo nie nosiła drogiej biżuterii, bo po pierwsze jej nie posiadała, a nawet jakby coś miała to bałaby się, że ją pogubi. - W porządku. Przespałam się z Kennym - pochwaliła się Lucy, drapiąc się po policzku. - Słyszałaś, że rozwalili nam szkołę? Mam nadzieję, że nie odwołają w związku z tym egzaminów, bo chciałaby je jednak zdać... - Stwierdziła, bo przed innymi zgrywała luzacką chinkę, a tak naprawdę przejmowała się edukacją jak mało czym, bo jej rodzice byli jak z tego mema xd

hahahahahaha.
- to chyba nie znasz zbyt wielu osób, liu. na przykład siebie. - stwierdziła, wymachując przy tym łyżeczką. wszystkie chinki są taakie drobne! - myślę, że te lody idealnie potrafią poprawić mi humor! - odpowiedziała, chrupiąc waflową rurkę i w ogóle już się uśmiechając szeroko, bo te lody miał magiczną moc rozweselania. - kenny'm? mam nadzieję, że grace się o tym dowie! podobno wróciła. umarłabym, gdyby znowu przydzielono mi ją do pokoju! - skrzywiła się. grace była chyba jedynym wrogiem lucy. ale za to jakim! - słyszałam... to znaczy przeczytałam na woof woof. ale zupełnie nie wiem, o co chodzi! myślisz, że będą przesłuchiwać wszystkich w związku z tą sprawą? - przestraszyła się. jakby ją przesłuchiwali, to by się tak zestresowała, że pewnie wyszłaby na winną, mimo że nie miała z całym zdarzeniem nic wspólnego.

- Daj spokój, ja tam się nie liczę - machnęła ręką, zajadając się swoimi lodami, które były przepyszne, przez co mam wielką ochotę udać się na lody, szkoda, że nie za bardzo mam gdzie, no ale to sprawa drugorzędna. Moja koleżanka jest chinką, tak swoją drogą, i wcale nie jest jakaś drobna, to znaczy jest mała ale wcale nie taka chuda! - Jak ci ją przydzielą do pokoju to przeprowadzasz się do mnie, możemy nawet spać na jednym łóżku - zauważyła i pokręciła głową, bo sama też pewnie nie lubiła Grace, w ramach jednoczenia się z Lucy. - Ja też nie do końca wiem o co chodzi. Ale ty z pewnością nie powinnaś się tym przejmować, przecież jesteś najgrzeczniejszą osobą w szkole, nie mogliby cię w żaden sposób ukarać, zwłaszcza że nie brałaś w tym udziału...

- oczywiście, że się liczysz! to ty powinnaś zjeść dwa pucharki, liu. serio. - spojrzała na jej chude rączki, które wyglądały, jakby zaraz miały się rozpaść, bo trzymały się tylko na cienkiej niteczce. oja, ja kocham chińskie kobietki, są śliczne, a małe dziewczynki to już w ogóle... zaadoptuję sobie kiedys taką! - no tak, pewnie byśmy się zmieściły! - stwierdziła ze śmiechem, chociaz na pewno już kiedys to wypróbowały w ramach jakiś nocowań, kiedy lucy wcale nie chciała spędzać nocy w jednym pokoju z grace, albo ta ją wywalała, bo kenny do niej przychodził. - mam nadzieję, że ciebie też tam nie było! - zawołała od razu, ale uważała za niedorzeczne, że w ogóle mogła tak pomyśleć, bo to nie było w stylu liu, ale z drugiej strony skoro przespała się z organizatorem całej akcji...

- Daj spokój, jakbym zjadła dwa pucharki lodów to najadłabym się chyba na miesiąc i nie mogłabym nic innego już przełknąć - zauważyła, oblizując łyżeczkę, przyglądając się Lucy. - Nie dość, że byśmy się zmieściły, to byłoby nam całkiem wygodnie - stwierdziła, bo obie były takie chude, że razem zajmowałyby maksymalnie pół łóżka, więc mogłyby się wyciągać do woli. - Nie, co ty, w ogóle dowiedziałam się o tym z opóźnieniem i i tak byłam poza miastem.. Zresztą i tak bym się na coś takiego nie wybrała, no proszę cię! Jeszcze wywaliliby mnie ze szkoły i rodzice by mnie wydziedziczyli! - Zauważyła i pokręciła głową, oblizując swoje ładne usteczka z lodów.

- chyba że następne lody! boooooooże, jakie one są pyszne! - zawołała i zaraz podniosła oczy do góry i przeprosiła w myślach, że powiedziała imię pana boga swego nadaremno... i to jeszcze w niedzielę! będzie musiała się z tego spowiadać. zaraz przeniosła wzrok na liu i dalej pałaszowała lody. - więc nieważne, czy grace wróci do mojego pokoju czy nie, w najbliższych dniach przychodzę na piżamową imprezkę! - oznajmiła, nie znosząc sprzeciwu. - a widziałaś, jak to wszystko tam wygląda? myślisz, ze będziemy mieć jutro normalnie lekcje? - zmrużyła oczy. pewnie zamiast lekcji każą jutro wszystkim uczniom bez wyjątku sprzątać. a kenny'emu się upiecze, bo przecież jest zawieszony i nie chodzi do szkoły, ahahaha.

Nażarły się jak prosiaczki i pewnie poszły zrywać kwiatki czy robić cos podobnego, IDĘ SIĘ UCZYĆ DO MATURY HEHEHEHEHEHEHEHHEHEHEH

dzisiaj rano biegała, więc uznała, że zasłużyła na loda. szczególnie, że ostatnio udało się jej trochę schudnąć, więc ogólnie miała dobry humor. stała w kolejce, przyglądając się lodom i zastanawiając się na jaki smak ma dzisiaj ochotę.

on po szkole nie wracał od razu do domu, tylko postanowił wstąpić również po loda, bo jak przechodził tędy to mu tak ładnie zapachniało waflami albo może mieli tam też gofry, ale w końcu naszła go ochota na loda, bo dawno nie jadł. trochę u było głupio, bo lód mu się kojarzył trochę niefortunnie, dlatego wszedł tu taki trochę zaczerwieniony ze wstydu, bo pewnie dawno żadna dziewczyna mu nie robiła loda albo nawet nigdy w życiu i było mu z tego powodu trochę przykro. ale stał już w kolejce za amelle, którą przez przypadek nadepnął, bo wychylił się, by zobaczyć różne smaki, a niedowidział trochę. - och, przepraszam - mruknął szybciutko, bo nie chciał by dziewczyna zaraz go zaczęła wyzywać, ze niszczy jej nowe buty czy coś.

było tu tyle smaków, że nie wiedziała, na który ma się zdecydować. a mogła wziąć tylko jedną kulkę, która miała i tak pewnie aż za dużo kalorii. nie mogła tak szaleć, bo znowu by przytyła. skrzywiła się, kiedy ktoś na nią nadepnął. no ale nie była aż tak wredna i pewna siebie, żeby wyrazić swoje niezadowolenie słownie. uśmiechnęła się więc tylko niemrawo. - nie szkodzi - odsunęła się troszeczkę, żeby jeszcze drugi raz na nią nie nadepnął.

a on widząc, że się przesuwa, myślał, że przesunie się trochę dalej wraz z całą kolejką, dlatego nadal nie mogąc zdecydować się na żaden ze smaków, znów ją nadepnął....sierota taka trochę. ale nie zawsze! akurat mu się zdarzyło, zapach amelle tak na niego działał i swoją drogą ma smsa od anthona! - jezus! - mruknął natychmiast przepraszającym tonem - bardzo, bardzo przepraszam, myślałem, że kolejka posunęła się do przodu - zaczerwienił się, ale może nie aż tak do koloru spodni, które nieco gryzły się z jego rudoognistym kolorem włosów, ale rano jak się ubierał (albo kiedy kupował te spodnie raczej) nie zwracał na to uwagi, a jeszcze nikt mu nie zwrócił uwagi.

- auć - jęknęła, bo pewnie miała jakieś baleriny i naprawdę zabolało ją jak nadepnął na nią tymi buciorami. zresztą była bardzo delikatna. - nie przesunęła się - powiedziała jakby jeszcze tego nie zauważył. chciała mu mówić, żeby bardziej uważał i że niezdara z niego okropna, ale nie miała odwagi. zresztą była raczej miłą osobą i takie uwagi trzymała dla siebie.

- przepraszam.... - mruknął jeszcze, głupio mu było, że tak ją wkurzył, na dodatek kojarzył ją ze szkoły i nie chciałby, żeby wytykała go palcami, że taka z niego niezdara i w ogole, a i jeszcze pewnie nagadałaby swoim koleżankom. dlatego wpadł na pomysł jak może ją jeszcze przeprosić i sprawić, by może zapomniała o tym jaki to on jest nieporadny. - mogę ci postawić loda, tak w ramach przeprosin.. - powiedział i dopiero potem zorientował się jak to dziwnie brzmiało i jeszcze gorzej mu się zrobiło... zawsze musiał zrobić z siebie głupka, przy kimś obcym.

- w porządku - poprawiła torebkę na ramieniu i przesunęła się do przodu, bo dopiero teraz kolejka się ruszyła. chciała już kupić sobie tego loda i iść stąd, bo bała się, że całkiem ją podepcze. amelle brzmiało to normalnie. gorzej by było gdyby to ona zaproponowała mu postawienie loda. wtedy byłoby to dwuznaczne. - no dobrze - uśmiechnęła się lekko.

to pewnie ustąpiła mu w ogóle miejsca, skoro nie musiała już stać w tej kolejce, na co bardzo ulżyło bobbiemu, bo najwyżej nadepnie jakiegoś dzieciaka, to już by się tak nie przejmował tym tak. - no to na jakiego masz ochotę? - zapytał spoglądając na dziewczynę, drapiąc się po czubku głowy, pewnie miał wszy. uśmiechał się przy tym do niej milutko, bo chciał się teraz jej jak najbardziej przypodobać, żeby zapomniała o tym nadeptywaniu.

przesunęła się na bok, ustępując mu miejsca, po czym stanęła jakoś z boku. ustawiła się jakoś tak, żeby już nie miał szans na nią nadepnąć.jeszcze raz przyjrzała się wszystkim lodom, zgryzając wargę. - czekoladowego - zdecydowała się w końcu. odwzajemniła uśmiech. nie będzie przecież chować urazy przez resztę życia.

to kupił jej tego loda, sobie też tam jakiegoś, zjedli razem, pogadali, a potem rozeszli się w swoje strony.

Bjron wybrał się po szkole na lody, by jakoś sobie osłodzić te godziny spędzone nad książkami, dlatego wziął sobie jakiś wielgachny deser lodowy z milionem gałek wszystkich smaków i siedział na przed lokalem, zajadając się tak, aż mu się uszy trzęsły.

tovi przechodziła tędy, ubrana w jakąś ładną kremową sukieneczkę, która jak zwykle miała eksponować jej długie do nieba nogi. paliła pink elephanta i uważała, żeby nie przypalić przy tym włosów. zauważyła bjorna i przystanęła nad nim. pamiętała, że ostatnio ją wkurzył, ale nie miała siły gniewać się na niego.
- cześć