Ona już wiedziała najlepiej o wadach ojca, jednak je ignorowała i podziwiała, że prowadzi szkołę i ogarnia ty wszystkich nieznośnych uczniów, to jej przyćmiewało wszystkie jego wady.
Postanowiła zignorować jego dłoń na swoich plecach. - Chodźmy. - powiedziała i już go prowadziła do mieszkania, nie było ono w centrum, a nawet niedaleko starego miasta więc nie mieli dalekiej drogi.
- Zapraszam! - powiedziała miło z uśmiechem gdy już otworzyła drzwi do swojej "rezydencji".
Przeszli przez przedpokój do salonu, z którego było wszystko widać.
- Tu jest kuchnia, a tam sypialnia i łazienka. - wskazywała dłonią. Nie oprowadzała go o byłoby to dla niej zbyt krepujące, szczególnie jak zobaczyłby otwartą szafkę z jej bielizną.
- Siadaj. Czego się napijesz - powiedziała a sama poszła do kuchni, która była otwarta na salon, więc go widziała przez cały czas.