simon

First topic message reminder :

no dobra. dalej nie mogła w sumie uwierzyć w to, że się zgodziła na ten cały cyrk z simonem. ale dotrzymywała słowa, dlatego kiedy przyjechał po nią nie opierała się i teraz czekała, aż otworzy jej drzwi. obejmowała się ramionami. wzięła ze sobą jakieś ubrania, bo ktoś pewnie zauważyłby, gdyby przyjechała raz z jedną walizą. będzie przywoziła mu ubrania systematycznie. - mam nadzieję, że masz porządek - mruknęła wchodząc do środka.

- simon, nie irytuj mnie! wstawaj. - warknęła do niego też plecami. on był jednak zbyt uparty na takie kłotnie. kłocili się kładąc do łóżka, kłócili się z niego wstając... doprawdy osobliwa parka. - simmuuusss... - zamruczała odwracając się do niego przodem i zarzuciła na niego jedną z nóg, zresztą tak samo jak i rękę obejmując go jakoś w pasie albo nieco wyżej nawet. - zrób tup tup tup do kuchni i przygotuj śniadanko, co? - zamruczała do jego ucha, w które nawet go cmoknęła. stwierdziła, że jak pójdzie do kuchni i zrobi kawę i jakieś śniadanie to będzie miała dwadzieścia minut w bonusie na spanie.

cwaniara. - cooo? nad ranem mam iść robić śniadanie? - zamruczał nie wiedząc o co jej chodzi. dla niego to był w weekend środek nocy, szczególnie przed wydaniem gazetki. - matko diana, jakie ty masz życzenia. - westchnął i zaraz wygrzebał się spod kołdry i usiadł na łóżku oparł łokcie na udach i schował twarz w dłoniach bo musiała minąć chwila zanim dojdzie do siebie i zacznie wszystko ogarniać.

- mhmmm - zamruczała zadowolona, kiedy się podniósł. - najlepiej idź do świeże bułki, do tej piekarni za rogiem - pewnie chodziło o róg jej budynku, więc będzie musiał drałować przez pół miasta. - bo mam ochotę na jajka po benedyktyńsku ze świeżą bułeczką. - zażyczyła sobie. dobrze, że nie chciała jeszcze czegoś bardziej wyszukanego. - i sok ze świeżej pomarańczy. - powiedziała i zaraz odwróciła się do niego tyłem, by zamknąć oczy i próbować przenieść się do krainy jej nocnych marzeń.

- co? - jęknął słysząc jej wszystkie życzenia. - takie śniadanie dostaniesz nie wcześniej jak o 14 diana... - mruknął do niej i ziewnął. oczywiście zakrył usteczka. - muszę iść pod prysznic najpierw. - mruknął podnosząc tyłek z łóżka. poszedl do garderoby gdzie chwilę wybieral w co się ubierze a potem powędrował do łazienki. szybko wlazł pod prysznic żeby nie zmarznąć.

- dobraaa! - uśmiechnęła się do siebie, w takim razie do czternastej może pospać... zamknęła nawet oczy ale ten głupi kot znowu się na nią wpakował. jezu. zachciało się jej siusiu, więc podreptała do łazienki. gapiąc się w kabinę prysznicową w której był sikała. - ale masz jędrny tyłek - zamruczała już ogarniając się jakoś i myjąc już rączki. stanęła przy prysznicu i zastukała w jego ściankę xd podglądara!

- diana. - mruknął spod tego prysznica. nawet nie mógł spokojnie się umyć. nie żeby narzekał... ale jednak wiadomo. - to komplement? - zapytał z rozbawieniem i pewnie teraz szorował porządnie swoje włosy bo to ważne.

- oczywiście, ze komplement - powiedziała przewracając oczami nie przyszło jej do głowy, żeby mogła już sobie stąd pójść. za to zdjęła z siebie tą koszulkę i majtki również i raz dwa znalazła się obok niego. zaraz klepnęła jego zadek. - bardzo jędrny - ugryzła go w ramię, bo coś dzisiaj była pełna agresji.

kiedy znalazła się obok niego westchnął i pokręcił głową. - chcesz mnie od rana torturować swoim idealnym ciałem? - zapytał z rozbawieniem i uśmiechnął się do niej kącikiem ust. zaraz ją delikatnie pocałował. ale ręce trzymał przy sobie.

- to nie powinna być dla ciebie tortura tylko przyjemność - zauważyła z lekkim uśmiechem. obrzuciła jeszcze krótkim spojrzeniem jego fiutka i wyciągnęła rękę jakoś przez niego, by włączyć radio, bo on chyba to olał. zarzuciła na niego swoje ramiona. - widzisz mnie? - zapytała rozbawiona, bo był bez okularów ani soczewek... biedny simuś.

- zależy.- wzruszył ramionami. bo skoro miał świadomość, że i tak nie może sobie na za dużo pozwolić to to była tortura. uśmiechnął się jednak znów do niej. - coś widzę. - powiedział rozbawiony. - nie jestem całkiem ślepy. - powiedział poważnie i cicho westchnął.

- oj, przecież wiem. powtarzasz mi to nieustannie. - przewróciła oczami i złapała go za mokre włosy by przyciągnąć do siebie. - teraz nie potrzebujesz oczu - poinformowała go łaskawie i wpiła się w jego usta, a drugą ręką macała jego zadek, od czasu do czasu zjeżdżając na jego biodro. w takich chwilach dziękowała bogu za uczenie sie z dala od rodziców, mieszkania w pojedynkę i możliwości robienia, co tylko chcą. nawet jeśli nie chciała zbyt wiele.

odwzajemnił jej pocałunek i położył dłonie na jej łopatkach. nie chciał chyba się zbyt bardzo na nią napalać. szczególnie że byli nadzy pod prysznicem! nie odrywał się od niej długo bo był spragniony jej pocałunków, szczególnie, że wieczorem tak strasznie się kłócili.

chyba nie da rady się tak długo powstrzymywać, skoro długonoga, naga diana napierała na jego penisa swoim podbrzuszem. wzdychała do jego ust, aż w końcu przesunęła się z pocałunkami do jego szyi. kiedy całą ją obcałowała zjeżdżała niżej i niżej, aż w końcu klęczała przed nim i ssała lizaczka.

no to się zestresował bo w ogóle nie ogarniał co się dzieje. wziął głęboki oddech i przymknął oczy. to było dość... niespodziewane. miłe zaskoczenie. to z pewnością.

opierała swoje dłonie na jego biodrach, pewnie wbijając mu lekko tam paznokcie. miała nadzieję, ze kręci go to. w sensie lody... ale którego faceta nie! ten to nawet musiał je lubić robić, skoro był biseksualny. diana całe szczęście nie myślała o tym, czy jest lepsza czy gorsza od jego poprzednich facetów i dziewcząt i robiła to, co w sumie całkiem lubiła. ssała, lizała, lekko kąsała i co tam jeszcze chciała, ale nie używała do tego zbyt wiele siły i zebów.

to dobrze. pewnie by nie chciał żeby mu odgryzła fiutka... byłoby mu przykro. xd - ojej, diana. - mruknął do niej kiedy poczuł że dochodzi. po tak długim celibacie naprawdę nie trzeba mu było dużo.

uśmiechnęła się do niego unosząc na chwilę wzrok do góry i wysunęła go sobie z ust, by pomóc mu ręką. niestety nie lubiła smaku spermy i wolała już żeby spuścił jej się na twarz czy cycki niż do ust. tym bardziej, że byli pod prysznicem i zaraz to sobie zmyje. z drugiej strony kleopatra robiła sobie maseczki ze świeżego nasienia... mogłaby też o tym pomyśleć. kiedy już się spuścił podniosła sie na równe nogi i cmoknęła go w policzek.

uśmiechnął się do niej i przytulił zaraz bo to było kochane z jej strony. od razu było mu lepiej. co prawda było to kompletne zaskoczenie, ale jednak wiadomo. przyjemne. - jesteś boska... - mruknął jej do ucha i uśmiechnął się lekko do niej.

uśmiechnęła się szeroko. - cieszę się, że tak myślisz. - pewnie zrobiła to też na jakieś przeprosiny, skoro ostatnio spała z adrienem, nawet jeśli do niczego nie doszło. jednak ona patrzyła na to, jako na jakąś zdradę. w końcu z simonem też tylko spała... - umyjesz mi plecy, kochanie? - zapytała i w sumie nie czekając na żadną odpowiedź odwróciła się do niego plecami.

- też się cieszę. - zaśmiał się i pogłaskał ją po włosach. uśmiechnął się i zaczął szorować jej plecki jakąś gąbeczką czy coś takiego. usmiechał się przy tym. - nie za zimna woda? - zapytał z powagą bo on raczej wziął letni prysznic.

- co? - odwróciła głowę przez ramię. - och! tak. ale tylko trochę. w zasadzie może być. - ona wolała wannę. tam mogła nalać sobie niemal wrzątku i czytać jakiś lekki romans. pewnie rozstawiała sobie świeczuszki i udawała, ze jest na jakiejś randce a obok jest facet i masuje jej stopy. czasami miała jeszcze większą wyobraźnię od lucy jeśli o to chodzi. kiedy stał tak za nią zauważyła, że na brodziku stoi szampon, więc pochyliła się do przodu by po niego sięgnąć, co za tym idzie musiała wypiąć w jego stronę swój zadek. skąd miała wiedzieć, jakie to mogłoby być dla niej niebezpieczne?

no bez przesady. nie zrobi jej przecież krzywdy! ani nic czego mogłaby nie chcieć! co prawda go kusiła ale jednak wiadomo. nachylił się jednak za nią i ucałował jej łopatkę. - jesteś cudowna, diana. - szepnął kiedy już się wyprostowali. - ja bym mógl już nie wychodzić dzisiaj spod tego prysznica.. - zaśmiał się. - ale chciałaś to śniadanie, prawda?

- zaczynasz się powtarzać - zaśmiała się. - starość już daje o sobie znać, co? - odwróciła się do niego i pocałowała jego usta. - to idź do sklepu, a ja jeszcze się ogarnę. - zamachała mu butelką z szamponem. - ale pospiesz się, co? bo będę tęsknić. - zrobiła usteczka w podkówkę i przytuliła policzek do jego obojczyka. najchętniej wcale by go nie puszczała, ale to raczej niemośliwe. - przepraszam... - szepnęła jeszcze smętnie.

- tak, starość to przykra rzecz. - roześmiał się krótko i pokręcił głową. - dobra pójdę. - powiedział ale przytuliła się do niego więc ją objął. - pośpieszę się na pewno. - powiedział z uśmiechem, zaraz jednak spoważniał.- za co skarbie przepraszasz? przecież nie zrobiłaś nic złego. - powiedział poważnie.

przesunęła nosem po jego pachnącej szyi. - za wczoraj. nie wiem, co mi strzeliło do głowy. - jęknęła, ale pewnie jej zaraz wybaczył, ona wygoniła go do sklepu, zjedli fajne śniadanie, a później ona poszła do siebie, bo on miał jeszcze dużo do zrobienia z tymi artykułami, przecież.