Allie

First topic message reminder :

Więc przyszli do niej do domu. nie daję zdjęć bo mi się na razie nie chce wiadomo. W każdym bądź razie weszli i dziewczyna od razu ściągnęła płaszczyk i buty i poleciała sobie robić herbatę! Powiedzmy, że miała słodkiego kociaka takiego bureczka zwykłego dachowca ze schroniska bo miała miękkie serduszko. Kot pewnie był jeszcze młody i niedawno wzięty. allie pogłaskała go po głowie kiedy się połasił bo to pieszczoch jak sama Allie!
- Chcesz coś do picia ciepłego, zimnego? - zapytała wychylając się zza framugi kuchni.

Allie uniosła powieki i poszła do drzwi samym majteczkach zapominając, że w nocy było jej tak gorąco że zrezygnowała z koszulki i stanika. Albo rozbierała się bezwiednie. W każdym bądź razie zaspana otworzyła mu drzwi i stojąc w nich przetarła oczy. Przynajmniej z rana mógł podziwiać jej piersi więc powinien się cieszyć w sumie w jakimś tam sensie.

Gdy Allie otworzyła mu drzwi w samych majteczkach, uśmiechnął się szeroko, wbijając wzrok w jej nieduże, ale wyjątkowo jędrne i fajniusie piersi. - Hej, mała.. Przeszkodziłem ci w czymś? - Wymruczal swoim najseksowniejszym głosem, a potem wszedł do mieszkania, bo nie chciał, by wszyscy jej sąsiedzi patrzyli na jej cycki, no i też nie chciał, by się przeziębiła, bo był troskliwym misiem. Nachylił się nad nią, odstawiając kubki z kawą na jakąś półeczkę czy szafeczkę, ułożył dłoń na jej talii i pocałował ją w usta.

Spojrzała na niego zdezorientowana dlaczego miałby jej przeszkadzać i uśmiechnęła się zaraz miło. - Nie, Leo, nie przeszkadzasz. - przecież mu nie powie, że się dopiero obudziła... No jakby się przypadkiem nie domyślił przez ten czas. Uśmiechnęła się szeroko kiedy ją pocałował. Zamruczała przy tym cichutko i przymknęła oczy. kiedy się oderwał jeszcze chwilkę stała tak rozmarzona a potem się zorientowała, że nie ma koszulki! Pewnie miała jakiegoś zboczonego sąsiada więc się przestraszyła. - O cholera. - jęknęła cicho i poleciała coś na siebie założyć. Podrapała się po czubku głowy i wróciła do Leo. - co słychać?- zapytała siadając po turecku na jednym z krzeseł w kuchni.

- Mogłaś się nie ubierać! - Powiedział z wyrzutem, upijając łyk swojej kawy, a potem wyciągnął do niej rękę z drugim kubeczkiem. - Nic ciekawego, przyszedłem cię odwiedzić, przyniosłem kawę.. Uznałem, że możemy zjeść razem sniadanie. - O ile Allie wpadnie na to, że to ona powinna je zrobić, bo Leo śniadania już nie przynosił. Usiadł naprzeciwko niej przy stole i chwilę bawił się kołnierzykiem swojej koszuli, przyglądając się przy tym dziewczynie.

Roześmiała się cicho. - Przepraszam Leo. - wywróciła oczami ale nie ściągnęła ponownie koszulki. Pewnie zobaczył na jej szyi ogromną malinkę, którą zrobił jej Tyler znienacka kiedy upadła. Bo niem iała jej jak zatuszować ze względu na to że wpadł tak niespodziewanie. Wzięła kawę i podziękowała. - Śniadanie mówisz? - uśmiechnęła się. Była mądra i widziała, że nie przyniósł nic. Rozejrzała się po kuchni, w której jak zwykle był nienaganny porządek. - Na co masz w takim razie ochotę? - zapytała przygryzając wargę i przyglądając mu się uważnie.

Oczywiście zauważył ową malinkę i nieznacznie zmarszczył czoło, chwilę przyglądając się swoim palcom, a potem podniósł wzrok na Allie. Był zazdrosny, ale nie chciał jej robić jakichś awantur. Mogła spać z kim chciała, tak samo jak on, ale nie mógł tego ukrywać, że wolałby, gdyby ona była tylko jego, a on mógł sobie latać za wszystkimi pannami w mieście. Zmierzwił swoje włosy i wzruszył ramionami. - Na cokolwiek, Allie. Kanapkę, jakiegoś tosta. Co ci wygodniej przygotować - zapewnił ją, wzdychając.

Allie wcale z nikim nie sypiała poza Leo. Przynajmniej na razie, bo kto wie jak to będzie później! Uśmiechnęła się i ruszyła swój zgrabny tyłek do lodówki. - Przygotuję ci coś dobrego. - zamruczała i zaczęła coś przygotowywać nie wiem co, bo przecież ja nie gotuję, ale na pewno coś wspaniałego i ślicznie pachnącego i podała mu zaraz na talerzu. sobie też o dziwo nałożyła, ale w sumie śniadania jadała. Usiała znów naprzeciw niego. - Smacznego więc. - powiedziała z uśmiechem i zabrała się do jedzenia. Oczywiście miała z trzydzieści razy mniej na talerzu niż on bo jadła mniej niż wróbelek, ale jednak coś dzióbnie.

No właśnie, kto wie, co będzie później! Jakby Tyler dobrał się do jej majteczek to Leo musiałby się z nim chyba rozprawić, bo nie sądzę, by zaaprobował go jako kochanka jego malutkiej Allie! Zasługiwała na prawdziwych ogierów, a nie takich cieniasów, jakbym był Tyler. - Jesteś cudowna, Allie - uśmiechnął się, momentalnie zapominając o tej malince, która najpierw nieco go z równowagi wyprowadziła, a zaraz zabrał się za jedzenie, przy czym wydał kilka pełnych zadowolenia odgłosów. - Powinnaś zostać kucharką.. Założyć restaurację czy coś..

Roześmiała się na jego słowa. - Przesadzasz jak zwykle skarbie.- zamruczała i zaraz odłożyła swój talerzyk do zlewu bo już zdążyła zjeść. Podeszła do niego i pomasowała jego ramię. - Mi wystarczy gotowanie dla ciebie. Nie chciałabym gotować dla całej masy ludzi. - powiedziała z uśmiechem i nachyliła się by musnąć jego kark. - Możemy iść do łóżka jak zjesz, bo tam jest tak wygodnie. - mruknęła bo uwielbiała leżeć godzinami w łóżku kiedy miała wolne.

- Nie przesadzam! Ale masz rację, gotowanie dla takiej kupy ludzi mogłoby być uciążliwe, musiałabyś zatrudnić pomocników i tak dalej - pokręcił głową, doskonale wiedział, jak ciężko jest prowadzić knajpę, bo pewnie kiedyś miał z kumplami jakąs pizzerię jako przykrywkę i nic dobrego z tego nie wychodziło. Całe szczęście zamknęli ją po jakiejś strzelaninie i nie musieli tego dłużej ciągnąć. - Łóżko brzmi świetnie, leniuchu. - I tak nie miał ambitniejszych planów na dzisiaj. Dokończył jedzenie!

Uśmiechnęła się do niego kiedy się zgodził na to leniuchowanie. ona to kochała wręcz! Wzięła od niego ten talerzyk i od razu umyła a potem ruszyła do pokoju po drodze pozbywając się koszulki i wyrzucając ją żeby Leo przybiegł szybciej z wywieszonym jęzorkiem do niej! Usiadła na łóżku i czekała aż przyjdzie.

Leo pewnie dopil kawę i się napił jeszcze jakiejś wody, a potem przylazł do niej do sypialni, by usiąść obok niej na łózku i nachylić się nad nią, by musnąć ustami jej ramię, jednocześnie miziając ją dłonią po udzie. - Więc domyślam się, że nie masz na dzisiaj żadnych ambitniejszych planów, hmm, Allie? - Spytał,pocierając nosem o jej prawy obojczyk, do którego uśmiechal się, bo miał dzisiaj całkiem niezly humor.

Allie się niecierpliwiła że nie przyleciał do niej jak piesek na zawołanie, bo sądziła, że właśnie tak powinien zrobić! Ale kiedy już się obok niej znalazł uśmiechnęła się. - Moim planem jest leniuchowanie cały dzień, Leo. Najlepiej z tobą. - zamruczała cicho i uśmiechnęła się szeroko do niego. Odchyliła głowę w tył dając mu znak, że ona chce jego usta na swojej szyi. Pogładziła go delikatnie po zarośniętym policzku, ale wcale jej nie przeszkadzało to, że Leo ma tępe maszybki i nie potrafi się dobrze ogolić.

Maszynki to za dużo powiedziane, Leo golil się nożem do masła, który był najbardziej tępym narzędziem na świecie i dlatego miał takie szorstkie policzki. Przesunął najpierw opuszkami palców po jej policzku, później po szyi, by potem obrysować jej wcześniej wspomnianą malinkę. Nachylil się do jej ucha, obok którego ją pocałował. - Kto ci ją zrobił? - Spytał podejrzliwie, bo nie miał zamiar całować jej szyi zanim nie dowie się kto wczesniej ją napastował, ha!

ojeju jeju! Nożem do masła. - aaaaa, jakiś wariat. - powiedziała ze smutną minką. Bo tyler był dla niej trochę wariatem! Straszna sprawa.

- Wariat? - Zaniepokoił się, odsuwając się od Allie, chociaż przez to nie za bardzo mógł się na czymkolwiek skupić, bo mógl oglądac jej piersi, które zdawaly się go wołać, by je dotykał i pieścił. - Zadajesz się z wariatami? - Spytał i zmarszczył groźnie czoło!

- Nie, Leo..... - zamruczała. - Byłam na spacerze i robiłam zdjęcia, upadłam a on się do mnie po prostu przyssał. Powiedział, że chłopcy będą mieli go za geja, chciał pomocy. - mruknęła i westchnęła ciężko. - Trochę się przestraszyłam. - przyznała mu, ale się mu nie przyzna, że go potem zaprosiła do domu!

- Jezu, co? Jakiś pojebany? Mówiłam ci,że masz nosić gaz pieprzowy w torebce, by odganiać od siebie takich idiotów! - Obruszył się, by potem wstać, bo się zdenerwował. Jak Allie mogła być taka nieuważna, musi znaleźć tego całego idiotę, żeby się z nim policzyc i wyjaśnić mu (taaa, wyjaśnić, to tak łagodnie brzmi), że nie może tykać Allie.

- Oj Leo. - zamruczała kiedy się tak zdenerwował. - Nie brałam nic na ten spacer. Czemu się denerwujesz. - zakryła piersi rękoma i zrobiła smutną minę kiedy się tak denerwował. Przecież tego nie chciała. - Skarbie. - jęknęła.

- Bo nie chcę, byś bagatelizowała takie sprawy! Powinnaś była od razu mnie poinformować, ze jakiś psychol cię zaatakował, pewnie chciał cię zgwałcić! - Zamachał ręką i przewrócił oczyma. - Czasami jesteś naprawde niepoważna, Allie - mruknął dosyć oskarżycielskim tonem głosu i pokręcił głową, by potem wyjść z sypialni i skierować się na jakiś balkonik, bo musiał zapalic.

- Nie chciał mnie zgwałcić Leo. Dlaczego jakieś czarne scenariusze piszesz. Był całkiem miły potem. - westchnęła cicho i przymknęła oczy. Kiedy wyszedł z sypialni było jej megaprzykro, że tak się to skończyło a mieli sobie poleżeć! Mogła powiedziec, że przywaliła sobie klamka w szyję czy coś takiego! A przecież to jest możliwe! Bo dlaczego by nie..... wypadki chodzą po ludziach! Zarzuciła na siebie podkoszulek jakiś i wyleciała za nim na balkon. - Leo! - zamruczała.

- Ja pieprzę, Allie, jesteś chyba tak samo chora psychicznie jak ten gościu, wracaj szybko do środka, bo zamarzniesz! - Syknął i złapał ją za ramiona, z papierosem w kąciku ust, by wepchnąć ją z powrotem do mieszkania, ale nie martw się, nie jakoś brutalnie, bo nie chciał jej przecież skrzywdzić. Sam zaraz wrócil na balkon, ale szybko dopalił papierosa i chwilę potem znów był w salonie.

- co mam robić! Przestań na mnie krzyczeć, Leo. - zamruczała ze smutkiem. Czekała jednak grzecznie w salonie na niego obejmując się rękami na jakiejś kanapie. Była smutna bo przecież wiadomo.... Leo na nia krzyczał a to miłość jej życia i to niekwestionowana i nie liczyła na to że ktokolwiek lepszy się od niego znajdzie.

- Po prostu nie możesz być taka lekkomyślna, nie rozumiesz? - Spytał, zerkając na nią spode łba, a potem pokrecił głową. - Przepraszam, nie będe już krzyczał, ale po prostu nie możesz wychodzić z założenia, że wszyscy ludzie będą dla ciebie mili, bo mogę się założyć, że tamten facet nie miał szczególnie szlachetnych zamiarów wobec ciebie. - Opadł na kanapę i westchnął ciężko.

Zrobiła smutną minkę i przymknęła oczy. Przytuliła się do niego kiedy usiadł obok i westchnęła. - Nie był zboczeńcem, po prostu był zagubiony, Leo. - powiedziała cicho i złapała go za rękę. - Możemy już o tym nie mówić? - zapytała z nadzieją.