Allie

First topic message reminder :

Więc przyszli do niej do domu. nie daję zdjęć bo mi się na razie nie chce wiadomo. W każdym bądź razie weszli i dziewczyna od razu ściągnęła płaszczyk i buty i poleciała sobie robić herbatę! Powiedzmy, że miała słodkiego kociaka takiego bureczka zwykłego dachowca ze schroniska bo miała miękkie serduszko. Kot pewnie był jeszcze młody i niedawno wzięty. allie pogłaskała go po głowie kiedy się połasił bo to pieszczoch jak sama Allie!
- Chcesz coś do picia ciepłego, zimnego? - zapytała wychylając się zza framugi kuchni.

- Przepraszam. Nie powinnam była. - mruknęła ocierając łzy ale zaraz znów płakała. - Po prostu nie mogę się pogodzić z utratą ciebie, Leo. - powiedziała smutno i pociągnęła nosem. - Co z tego, że wcale cię nie tracę jak nie jest tak jak było, ani chociaż podobnie. wszystko się zmieniło. - powiedziała nie patrząc na niego w ogóle. - Nie chcę ci robić problemów. przepraszam. - jęknęła znów cicho bo nie chciala by on sam był smutny czy coś!

- Allie, nie przepraszaj, to ja powinienem cię przeprosić. Niepotrzebnie tu przychodziłem, tylko zamieszałem ci w głowie, a beze mnie z pewnością radzisz sobie nie najgorzej - westchnął, przytulając ją do siebie, bo nie mógł patrzeć, jak jego biedna, mała Allie płakała z jego powodu, i to wcale nie pierwszy raz! - Chyba lepiej będzie jak sobie pójdę - mruknął do jej włosów.

- Nie radzę sobie. - powiedziała odwracając się do niego ale twarz dalej miała schowaną, żeby nie patrzył na jej spłakaną buźkę. przytuliła się do niego mocno i nie chciała go puścić. - nie! nie idź! proszę........ - szepnęła. - zostań... nie chcę być sama. - dodala cicho i pociągnęła nosem.

Nie mógł patrzeć na taką biedną ALlie, tulił ją mocno do siebie, gdy w końcu pokręcił głową i osunął ją delikatnie od siebie, ale nieznacznie - Cholera, Allie - mruknął, bo na nic mądrzejszego nie wpadl, a potem oblizał usta i nachylił się w jej stronę, by złożyć na jej ustach długo wyczekiwany pocałunek, chociaż wiedział, że nie powinien i nie poprawi tym sytuacji, jeśli wręcz jej nie pogorszy, ale nie potrafil się dłużej powstrzymywać.

Dla niej już gorzej być nie może, więc ewentualnie sobie pogorszy sytuację. Kiedy poczuła jego usta na swoich zacisnęła mocno usta i przywarła do niego bardziej, ale oczywiście uważając, by nic mu się nie stało poważnego bo miał na pewno mnóstwo siniaków. Przesunęła dłońmi po jego karku wplatając palce w jego włosy. miała nadzieję, że nie przeszkadza mu to że ma mokre od łez policzku bo ona na razie nie chciała się od niego odrywać.

On teź nie chciał się od niej odrywać, było mu idealnie, wręcz błogo, gdy mógł znów ją calować. Chociaż teoretycznie nie mógł, nie powinien, bo była zajęta, ale kto by się przejmował takimi szczegółami. Delikatnie głaskał ją po włosach, nieco pogłębiając pocałunek, mając nadzieję, że nie będzie musiał go przerywać już nigdy, bo żadne z nich nie musiało nic mówić, myśleć o tym, wszystkim i tak dalej.

Dla niej też to było wygodne bo nie musiała mu płakać i czuła się na swoim miejscu. czuła się bezpiecznie i cudownie. zaraz allie zawisła nad nim i załozyła włosy za ucho z jednej strony, żeby go nie miziały po twarzy. ale w trakcie tego nie odrywała się od niego bo za bardzo jej tego brakowało. ujęła jego policzki w swoje dłonie. chorowała bez niego! ale mimo wszystko żal jej było aidena, który w pewnym momencie prześlizgnął się przez jej myśli pochłonięte leo. nie miała jednak na tyle silnej woli by oderwać się od niego.

Leo całowałby ją w nieskończoność, gdyby nie to, że nie chciał się udusić, więc w końcu się od niej oderwał, by oprzeć policzek o jej włosy, przymykając oczy i wzdychając. - Wiem, że powinienem stąd sobie iść, zniknąć z twojego życia, ale nie chcę. Nie potrafię, Allie, jestem cholernym samolubem, bo wiem, że lepiej i bezpieczniej byłoby ci beze mnie - jęknął, bo czuł się wyjątkowo nieszczęśliwie z tym wszystkim.

Znów przytuliła się do niego kiedy się oderwał od niej. - Nieprawda. Przy nikim nie czuję się lepiej i bardziej bezpiecznie niż przy tobie, Leo. - wyznała mu cicho. - Starałam ci się to przekazać za każdym razem, ale chyba to do ciebie nie docierało z takim skutkiem jak trzeba. nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. tego, że mogłabym cię nie poznać.... - westchnęła.

- Nie wiem, co powinniśmy z tym wszystkim zrobić, Allie. Myślałem, że powinnaś ułożyć sobie życie z Aidenem, czy kimkolwiek innym, ale tęsknie za tobą jak nie wiem - westchnął, muskając ustami okolicę jej prawego ucha, do którego pewnie jej to wszystko szeptał swoim super seksi głosem. Ostatnio miałam jakąś schizę z Tobiasem, już nie pamiętam o co chodziło, ale chyba mi się śnił, czy coś <3

o faza! ;33 nie wiem czemu mi się nie śni tobias tylko zawsze jakieś głupoty! ;c - ja też za tobą tęsknię. - westchnęła i pociągnęła nosem. otarła zaraz resztki łez z policzków i przykryła ich kołdreką bo jej się chłodniej zrobiło. pewnie z nadmiaru emocji. - potrzebuję cię, leo. - dodała cicho i spojrzała w jego oczy smutno.

- A ja ciebie potrzebuję, ale masz Aidena, Allie - przypomniał jej, gładząc ją po ramieniu, wzdychając. Zapomniał całkowicie o swojej niedopitej herbacie, które teraz pewnie była już taka zimna, że nie nadawała się do picia, ale w sumie kto by się przejmował herbatą.

westchnęła cicho i oblizała wargi. oparła głowę o jego ramię i patrzyła przed siebie. - mam. - przyznała mu rację. - ale czy to jest fair wobec niego skoro go nie kocham, leo? - zapytała wzdychając ciężko. sama uważała że nie. ale bała się że go zrani. chociaż chyba bardziej go raniła tymi kłamstwami. było jej z tym źle! bo nigdy nie chciała być powodem czyjegoś nieszczęścia przecież.

- Nie, z pewnością nie, ale myślałem, że jesteś przy nim szczęśliwa.. Nie rozumiem, czemu wszystko musi być takie zagmatwane - mruknął, przymykając oczy, bo zmęczył się tym całym myśleniem. Miał tylko nadzieję, że jeśli Allie miałaby zerwać z Aidenem to nie zacząłby się na niego rzucać, znaczy Aiden na Leo, bo ten drugi był chwilowo łatwym celem.

- bo jestem... o ile tylko nie pomyślę o tobie... aiden jest cudowny, ale to nie to... - westchnęła cicho. ją już głowa bolała od tego wszystkiego! od tego całego okropnego myślenia. - nie wiem co robić leo już.... - zamknęła oczy i wsunęła łapkę pod jego koszulę, bo miała chłodną!

- Czemu nic w życiu nie może być proste? Cholera - mruknął, pocierając noskiem o czoło Allie, uśmiechając się. - Jakie masz zimne łapki.. Marzniesz? - Spytał, gotów opatulić ją swoim kaszmirowym kardiganem, czy cokolwiek tak miał na sobie, nawet jakby sam miał przez to zamarznąć. - Myślę, że musimy się z tym wszystkim przespać i przymyślimy to jutro rano przy śniadaniu, hm? Jestem całkowicie wykończony przez to wszystko - wyznał jej, marszcząć czółko.

- Nie wiem. - westchnęła. - Trochę mi zimno. - wyznała. - Dobra, pomyślimy o tym i porozmawiamy kiedy będziemy bardziej gotowi. - zgodziła się. wzięła ubrania i szybko skoczyła pod prysznic. wróciła do niego w jakiejś skąpej piżamce i położyła się do łózka po czym przykryła szczelnie kołdrą. - Potrzebujesz czegoś jeszcze? - zapytała przytulając się do niego.

Ale z niej paskudna, będzie go kusiła swoim zgrabnym ciałkiem. Westchnął na jej widok i pokręcił głową, podnosząc się do pozycji siedzącej. - Nie, nie, mam wszystko, czego potrzebuję. Chyba też pójdę się umyć - stwierdził, bo chciał zrzucić z siebie w koncu ciuchy i przytulić się do Allie naprawdę mocno i najlepiej tak z nią zasnąć. Chociaż nie śpiąc tez dobrze by się bawił.

no ale nie może się wyubierać tylko dlatego że spi obok niej. - okej. wiesz gdzie co jest prawda? - oczywiście że wiedział, ale to pytanie zadała po prostu z przyzwyczajenia bardziej. nachyliła się by znów musnąć jego usta i wstała z łóżka. - napiję się jeszcze czegos. - mruknęła i poszła do kuchni gdzie stala przy oknie i paliła niedobra zamiast pić! ale to z nagromadzenia nerwów. bo tak na co dzień potępiała raczej palenie.

Leo poszedł do łazienki, bo rzecz jasna wiedział, gdzie co jest, umył się, wyszorował zęby, ubrał czyste bokserki, bo na pewno miała dla niego zawsze jakiejś gacie, i przykuśtykał do kuchni, gdy stwierdził, że nie ma jej w łazience. - Będziesz śmierdziała papierosami - stwierdził, uśmiechając się nieznacznie, podchodząc do niej, by ułożyć dłonie na jej biodrach i dmuchnąć jej do uszka. - Teraz jeszcze bardziej zmarzniesz i się przeziębisz - stwierdził, bo skoro stala przy oknie...

- powiedział ten, który pachnie po papierosach różyczkami. - stwierdziła z rozbawieniem i pokręciła głową. zgasiła prawie pół papierosa ale była osobą która nie umiała dopalić do końca nic. uparła głowę o jego ramię i spojrzała w niebo. - nic mi nie będzie. - wzruszyła ramionami.

- Zapomniałaś? Ja zawsze pachnę różyczkami - przypomniał jej, uśmiechając się i przymknął oczy, bo wieczorne powietrze bylo przyjemnie orzeźwiające. - Wierzę ci na słowo, Allie, ale jakby było ci zimno to pamiętaj, że możemy iść do łóżka. Zakopiemy się pod kołdrą i możesz się do mnie przytulać ile chcesz, by się ogrzać.

- Więc chodźmy. - wzięła go za rąsię i poszli spać. ona oczywiście nie puszczała go całą noc bo potrzebowała jego bliskości i cudownego zapachu.

Leo był trochę podpity i potrzebował Allie, bo Oliver sobie od niego poszedł i nie miał się do kogo przytulić. Kupił jej po drodze bukiet jakichś ładnych kwiatów i zapukał, szczerząc się, ale nie wyglądał przy tym jak frajer, bo wiadomo, to Leo.

Allie siedziała sobie w domu i przygotowywała się do jakiegoś egzaminu bo musiała wszystko zdawać na najlepsze oceny! Była ambitna. a pewnie rano była w pracy. zmrużyła oczy kiedy usłyszała pukanie do drzwi, ale uśmiechnęła się kiedy zobaczyla leo. - cześć skarbie. - powiedziała radośnie.