Poddasze

super fajny temat zrobiłaś lilka! :d
ophelia umówiła się z czarlim i czekała na niego. miała super irytującą współlokatorkę więc nie chciała przy niej obgadywać całego świata ze swoim kumplem. dlatego wysłała mu smska, że czeka na poddaszu z butelką fajnego wina, nie sikacza bo isaac jej ostatnio wytknął że pije beznadziejne. no i żeby się nie nudzić czekając na czarliego wzięła ze sobą jakąś książkę. tak, czytała wow!

Charlie znów użył swojego uroku osobistego i dostał się do akademika. Ostatnio los rzucał mu kłody pod nogi! Była dziewczyna wariatka, dziecko, a wczoraj gdy los miał się odmienić i mógł zaszaleć z zarą to trafił akurat na czas gdy miała dość świata i chciała się zabić! Więc zamiast seksu miał dzień ratowania jej życia. Był bardzo szczęśliwy, że zobaczy ofelkę więc z tej okazji sam też kupił wino i dotarł w końcu na poddasze. -ophelia! - zawołał gdy ją zobaczył i natychmiast usiadł na kanapie tuż obok niej - cześć - musnął lekko jej wargi i postawił wino na stoliku.

najsmutniejsze jest to, że ofelki chyba też sobie nie porucha zbytnio bo wprowadzam ją w etap zmian xddd tak wiem to brzmi dziwnie! grzeczna ofelia? no może nie grzeczna, ale trochę zmieniająca swój wizerunek. po prostu nie chciała być szmata, hehehehehehe!!!!
tak dawno go nie widziała, że nie ogarniała co u niego. no oprócz tego, że ma dziecko i matka tego dziecka jest stuknięta! - heeej - przywitała się, zamknęła książkę i od razu odkorkowała wino, które sama przyniosła. podała je chłopakowi - jeszcze bardziej wyprzystojniałeś od czasu kiedy się widzieliśmy, czy mi się wydaje? może zmieniłeś fryzurę? - zapytała, kilka komplementów dla poprawy nastroju nikomu nie zaszkodziło.

jak charlie ją wyrucha to już nie będzie większą szmatą! ale czarli też ma przemyśleć kilka spraw i zacząć dbać o to dziecko wiec wiesz xd
Charlie nalał im wina do kieliszków czy cokolwiek tam mieli chyba, że nic nie przyniosła! Na jej komplement zaśmiał się krótko - to chyba odpowiedzialność mnie tak zmieniła! może wydoroślałem - powiedział robiąc jakąś dziwną minę i spojrzał na nią. Też nie wiedział nic na temat jej rzekomych zmian, cały czas siedział z synkiem w domu bo clotilde latała ciągle gdzieś. -a ty piękna jak zawsze!

ona pewnie myślała, że przez to właśnie będzie większą szmatą xddd
no z czarliego zrobiła się taka kura (nie żebym napisała kurwa) domowa, dlatego nic o niczym nie wiedział. przeczesała swoje włosy rączką i zaśmiała się - to może ja też powinnam stać się bardziej odpowiedzialna - wzruszyła ramionami. pewnie przyniosła jakieś plastikowe kubki, bo sorry ale nikt normalny w akademiku nie trzyma kieliszków. - ej, wyobrażasz sobie dostałam ostatnio czwórkę z matmy - pochwaliła się. bo zawsze mu narzekała, że ma same jedynki!

kurwa domowa <333 jak większa! większa to jak sie prześpi z nowymi albo jakimiś zajętymi, a czarli to i stary i wolny :c
-co dostałaś? - zapytał zdziwiony i aż sie napił uprzednio stukając się z nią tym plastikiem - macie jakiegoś nowego, młodego nauczyciela z matmy? - zapytał bo jakoś nie wpadł na to, że mogłaby się zacząć uczyć. -odpowiedzialność, nie polecam. - westchnął ciężko i rozsiadł się wygodniej na kanapie. -całe dnie spędzam w domu, obiadki, zabawki, przebieranie. dziecko to najlepsza antykoncepcja! - charlie chyba już nigdy nie prześpi się z żadną dziewczyną bez gumki, nawet jak będą mu wmawiać, że biorą tabletki.

ona była głupia, nie ogarniała co to kurewstwo i pewnie nie prześpi się już ani z czarlim, ani z kennim a tylko z nimi regularnie sypiała!
szturchnęła go - ej uczyłam się, nie zrobiłam nauczycielowi od matmy loda! po za tym on jest stary, obleśny i brodaty, fuj! - może i puszczała się, ale z samymi młodzikami co nie! to znaczy teraz w ogóle się nie puszczała xddd ciekawe ile wytrzyma!
- obiadki? zrobisz kiedyś i dla mnie? - zamrugała słodko oczętami. - jaka jest twoja specjalność? papki z marchewki i groszku się nie liczą! - zastrzegła, bo takiego zmiksowanego gówna by nie zjadła xd

życie czarliego w tym momencie legnie w gruzach, a nie mogę mieć kolejnego świra!
-mathieu jest już duży, nie je papek - powiedział nawet z lekką dumą w głosie! -robimy sobie różne zupki, naleśniki, warzywka, zależy na co ma ochotę - teraz naprawdę poczuł się jak kura domowa i z tej okazji wypił cale wino z kubeczka. -ale moje gotowanie to nic w porównaniu do twojego uczenia się! Ophelio, co się stało? - zapytał całkiem poważnie, bez naśmiewania się z niej.

przykro mi, ale twoim niezastąpionym świrem jest tylko i wyłącznie kris!
uśmiechnęła się na jego słowa - jezuu, już zachowujesz się jak tatuś - chyba nawet była trochę dumna, że nie olał synka i się nim zajmował. jednak to nie oznaczało, że ona nagle chciałaby się stać matką czy coś! nigdy w życiu! aż musiała się napić słysząc jego pytanie. wypiła jednym duszkiem wszystko i westchnęła - a coś konkretnego musiało się stać, żebym zaczęła się uczyć? po prostu chcę skończyć tą szkołę - wzruszyła ramionami.

ale tylko do poniedziałku!
Charlie natychmiast nalał im wina - no przecież nie zostawię go na śmierć głodową - własnie takie pobudki kierowały nim na początku opieki nad synem, robił tylko to co musiał, nic więcej, teraz było już inaczej, tylko czekać aż poczuje, że kocha tego dzieciaka. -nie no, to wspaniale, że się uczysz, ciesze się - powiedział wzruszając lekko ramionami, bo jednak było to dziwne i nie wierzył w to, że ofelka zmienia się ot tak. -nie wiem czy z royem pójdzie ci tak łatwo jak z matmą - stwierdził bo na dyrka też mu zawsze narzekała.

zerknęła na niego z niedowierzaniem i napiła się - no weź, przyznaj się teraz nie jest to tylko karmienie i przewijanie, przywiązałeś się do tego dzieciaka - stwierdziła oczywistym tonem.
no jasne, że nikt nie zmienia się ot tak! nie wiem co mogło kierować ofelią, chyba te wszystkie przykre słowa kierowane pod jej adresem. :c - proszę cię, nie wspominaj o royu, we wtorek mam potężne zaliczenie z geografii i mogę się założyć, że nade mną będzie pastwił się najbardziej - przede wszystkim dlatego, że rucha się z kennim przez co on nie może być z grace, smutek!

Charlie napił się wina i odłożył kubek na stolik. - chodzi za mną ciągle i woła tata, tata, chociaż w ogóle mnie nie zna. to dziwne - pewnie, że się przywiązał, ale nie był jeszcze gotowy się do tego przyznać nawet przed samym sobą a co dopiero przed innymi. -w takim razie powinnaś się uczyć a nie pić tutaj ze mną wino - był nieco rozbawiony taką jej przemianą, jeszcze nie zdawał sobie sprawy z ego co to może dla niego oznaczać! Biedny czarli, wszystko przeciwko niemu.

- przyzwyczaisz się - pokiwała głową - a jego matka? ma zamiar z tobą mieszkać? - zapytała, była ciekawa jak czarli poradzi sobie z tym problemem! - bo wiesz może i ona po jakimś czasie zacznie za tobą biegać i wmawiać ci, że jesteś jej chłopakiem, albo co gorsza namówi cię do małżeństwa - zaczęła go straszyć i zaśmiała się. wiedział jednak, że jemu nie jest do śmiechu, dlatego przytuliła się do niego i położyła głowę na jego ramieniu. - bez przesady, gdybym zaczęła się dzisiaj uczyć to do wtorku mój mózg usmażyłby się - stwierdziła i mówiła to całkiem serio. nigdy tyle się nie uczyła!

sory za takie opóźnienie, musiałam przejść na telefon.
charlie oparł się głową o jej głowę -clotilde chyba nigdy nie przestała myśleć, że jest moja dziewczyną - tak właśnie było! wiedziałam, że jak patka mi ją zrobi to nie będzie normalną kobietą-coś z nią jest nie tak, dlatego czasami myślę nad zostawieniem go tutaj, ze mną. tyko boję się, że nie dam rady..-westchnął głęboko i objął ją nieco bardziej- się skomplikowało to wszystko. -stwierdził odkrywczo bardzo!

spoczko!
patka chyba nie ma żadnej normalnej postaci xddddddd wszystkie albo wariatki, albo trafiają do psychiatryka, ech!
- z nią jest definitywnie coś nie tak - pokiwała głową. mimo, że jej nie widziała to już to stwierdziła. wierzyła czarliemu na słowo! - chcesz wziąć cała odpowiedzialność za synka na siebie? - zerknęła na niego - to bardzo odważne i godne pochwały - pokiwała głowa - chyba w końcu doroślejesz - z chłopca przeistaczał się mężczyznę, jak to ładnie brzmi. - nikt nie gwarantował, że w życiu będzie łatwo - wzruszyła ramionami. ona już nie wierzyła w proste i nieskomplikowane życie.

proste i nieskomplikowane życie to napewno nie na tym forum! tutaj każdy ma talent do dram. - chyba powinienem. dlaczego mam go skazywać na wychowywanie przez jakąś wariatkę? - zapytał nie oczekując na odpowiedź oczywiście. -tylko na kogo wychowam go ja? nie wiem czy to jednak taki dobry pomysł -był naprawdę zagubiony. ale to prawda, stawał się w końcu mężczyzna. teraz pozostało mu tylko się zakochac i założyć rodzinę, to straszne, zaraz czarli ibędzie jak ten dawny charlie. -chcesz go kiedyś poznać? -chłopak zaczął standardowo c
bawić się jej włosami, które uwielbiał!

dramy są najlepsze!
- mogę się założyć, że na pewno wychowasz go lepiej niż jakaś wariatka - bo przecież może i ruchał na prawo i lewo, może nadużywał alkohol i palił trawkę, ale i tak był dobrym chłopakiem. ophelia mogła się założyć, że gdyby kiedykolwiek przyszła do niego z jakimś problemem to rzuciłby wszystko i jej pomógł. na prawdę uważała go za dobrego człowieka, w przeciwieństwie do siebie samej. ona była po prostu podłą suką. wytrzeszczyła oczy i zaśmiała się - o ironio, chcesz mnie poznać ze swoim dzieckiem wiedząc o tym, że pozbyłam się własnego? jesteś pewien? - zerknęła na niego. nie uważała się za odpowiednie towarzystwo dla dzieci, chyba! z żadnym jeszcze nie miała do czynienia.

oczywiście, że by jej pomógł! spędził cały dzień próbując zapobiec zabijaniu się zary a wiedział, że nie porucha, umiał być przyjacielem. -a czemu nie? jest zabawny. -no przecież nie zrobi krzywdy dziecku charliego, chyba że polubi dzieci i zacznie żałować zabicia swojego! nie chciałby żeby przez niego wpadła w depresję. - ale nie będę cię zmuszał oczywiście -dodał szybko i całował ją w główkę.

- w porządku, wpadnę kiedyś i skontroluję jak się nim opiekujesz - powiedziała całkiem poważnie, a potem się zaśmiała. przecież nie miała pojęcia o opiece nad dziećmi - ale nie każ mi go karmić, bo będę się bała, że mnie ugryzie - zastrzegła od razu. pewnie jak widziała dzieci to omijała je szerokim łukiem bo bała się ich kup, śliny i innych takich! - nie musisz mnie do niczego zmuszać. jeśli faktycznie chciałbyś mieć nad nim wyłączną opiekę to znaczy, że twój synek jest fantastyczny, a skoro jest fantastyczny to musze go poznać! - odparła z uśmiechem.

-tylko mi go nie podrywaj! -powiedział całkiem poważnie nachylając się i zerkając na nią. -wiesz jak chodzenie z dzieckiem działa na kobiety? -zaśmiał się radośnie, pewnie był królem na placu zabaw i wygrywał z tylerem xd bo się ładniej swoim synkiem opiekował. - a mały już zna sie na podrywie! ma moje geny -powiedział z prawdziwą dumą w głosie i sięgnał po wino.

dźgneła go w boczek - pewnie wszystkie samotne mamy są twoje co? - roześmiała się. jej chyba nie kręcili ojcowie, bo jakby zobaczyła takiego dzieciaczka to poczułaby się nieswojo. jeszcze dziecko przyłapałoby ich na jakimś baraszkowaniu. same złe obrazy kłębiły się teraz w jej głowie. no ale czarli z dzieckiem czy bez ją kręcił i tak, taki wyjątek! - fajnie, jak pójdzie do przedszkola to wyrwie sobie jakąś czterolatkę w warkoczykach - roześmiała się - gorzej jak będziesz musiał go uświadomić wiesz w tych sprawach - szturchnęła go - seks, antykoncepcja i te sprawy - ciekawe jak mu to będzie tłumaczył i czy na podstawie jakiś pszczółek, a może bocianów!

-nie tylko samotne -uśmiechnął się tajemniczo i napił się wina. -dobrze, że mam syna to może podrywać, a ja będę dumny! -zaśmiał się -gorzej gdybym miał córkę..chociaż taka córeczka -zamyślił się troszkę-cholera! co się ze mną w ogóle dzieje. -myśli o drugim dziecku to zdecydowanie za dużo. przytulił się do niej i zaczął troszkę miziać i przymilać się do niej, bardzo dobrze że nadal ją kręcił, nie może wypaść z obiegu, nawet jeśli jest teraz bardziej odpowiedzialny. a ją chyba idę spać, bo już rano muszę być u moich dzieciaków! papapa

- zamężne też?!?!?!!? jesteś niegrzeczny! - roześmiała się i napiła. a potem wybałuszyła oczy - co się z tobą dzieje? już chcesz drugie dziecko!!!! - powiedziała wręcz przerażona. o nie, nie, nie ona na bank nie da się zapłodnić jeśli by jej to zaproponował. nie chciała mieć dzieci na razie, możliwe że w ogóle. wcale się nie opierała, bo mizianie to nic złego. nawet sama zaczęła go miziać po włoskach, które i tak były w artystycznym nieładzie więc przynajmniej nie będzie narzekał, że mu psuje fryzurkę czy cos! papapapa!

-przecież mnie znasz -powiedział uśmiechając się łobuzersko, ale jak powiedziała o dziecku to natychmiast pokrecił głowa-to tylko chwilowa słabość, jeszcze nie zwariowałem! charlie uwielbiał głaskanie po włosach, więc uśmiechał się zadowolony. -nie martw się, nie wpakuje cię w dzieciaka- musnął ją w policzek blisko kącika ust.