by Gość Sro Kwi 09, 2014 6:53 pm
wybałuszył oczy.
- jesteś córką gainesów? - no bo hej, trochę starzy byli, więc wszystko było możliwe. prędzej by to pomyślał niż to, że ona i babka od chemii są siostrami. nie zastanawiał się nad tym dlaczego miałaby mówić na ojca dupek, ale wiele osób miało ojców dupków, z nim włącznie. - na zdrowie! - zawołał kiedy kichnęła. - o nieeee, jesteś chora, przepraszaaaam. - zrobiło mu się głupio strasznie, bo to wszystko była jego wina i dobrze to wiedział. - przyniosłem ci mandarynki. i zupę. - przekazał jej siatki. - miałem nadzieję, że się nie przyda. - dodał, ale zaraz odchrząknął. - to znaczy, przyniosłem zupę na wypadek gdybyś była chora, ale miałem nadzieję, że nie jesteś, ale skoro jesteś, to możesz ją zjeść... gdybyś nie była chora, też mogłabyś ją zjeść, oczywiście! - zaplątał się i usiadł, postanawiając zamilknąć na wieki.