windsor

aggie ostatnio wcale nie musiała wypić dużo żeby być pijaną. czyli tak jak ja he he. prawie się wyjebała tam na środku, ale na szczęście harry miał refleks i ją ogarnął - tak, nie, nie wiem - westchnęła mrucząc pod nosem w odpowiedzi na jego pytanie. choć w zasadzie nie odpowiedziała - kręci mi się w głowie - mruknęła trzymając się ściany i idąc przed siebie.

nie widział jej chyba jeszcze w takim stanie, więc był trochę zdziwiony o co chodzi. - może się usiądź, co? - zaproponował jej. zaraz do niej podszedł bliżej i chwycił w pasie, po czym zaczął prowadzić w stronę salonu.

bo nigdy nie miała powodu żeby być w takim stanie. teraz najwyraźniej taki powód się znalazł! zmroziło ją kiedy tknął ją w pasie i zaczął prowadzić. wyswobodziła się zaraz z jego objęć i padła na kanapę - gorąco mi - zaraz się zerwała żeby otworzyć wszystkie możliwe okna, ale zamiast tego wylądowała tyłkiem na podłodze bo zachwiało ją.

dlatego zmartwił się gdy ją tak zobaczył. w dodatku nie był już na nią zły o tą kłótnię, więc tym bardziej nie wiedział co się w tym momencie działo. - aggie.. - puścił ją jak chciała i poszedł za nią, z daleka chociaż jej pilnować. westchnął gdy się wywaliła. - dlaczego się tak zachowujesz? - podszedł do niej i pochylił się nad nią.

ona też nie była zła. była rozdarta! pierwszy raz od dawna miotały nią tak emocje i nie potrafila sobie z tym poradzić. czuła, że zachowuje się nie fair wobec harryego. prawie jakby go zdradzała mentalnie i nie mogła uciszyć tych głosików w jej głowie które mówił że właśnie tak jest - jak niby? - zerknęła na niego mając świeczki w oczach - jak największa suka w mieście? - bo tak się właśnie teraz czuła. to zabijało ją od środka!

nie podobał mu się ten widok i chciał jej pomóc. albo chociaż przytulić, ale aggie najwyraźniej wcale tego nie chciała, skoro tak od niego od razu uciekła. otworzył usta, żeby jej wytłumaczyć, ale jej kolejne słowa jeszcze bardziej zbiły go z tropu. - nie bardzo rozumiem o czym mówisz, aggie - dalej się nad nią pochylał. chyba zapomniała, że harry nie umiał czytać w myślach i nie miał zielonego pojęcia co się dzieje w jej główce.

w jej główce był jeden wielki rozpierdol. siedziała tak na podłodze i dobrze, że się na środku nie rozpłakała. choć było blisko, nie powiem! - jest mi tak strasznie przykro - jęknęła płaczliwym głosem. oparła czoło o jego ramię i westchnęła. zacisnęła rączkę na jego ramieniu i westchnęła - kocham cię - mruknęła przylepiając się łapczywie do jego ust i nie odrywając się przez dobrych kilkanaście sekund - ale jednocześnie kocham kogoś innego - przyznała się zaraz, ups.

przykucnął przy niej. - dlaczego? - odgarnął z jej twarzy włosy, bo się cała rozczochrała. smutno mu się trochę zrobiło widząc ją w takim stanie. - też cię kocham - odpowiedział jej. szkoda tylko, że nie spodziewał się zupełnie jej kolejnych słów, które były dla niego wielkim ciosem. - co masz na myśli? - odsunął się trochę od niej, żeby ją lepiej widzieć. miał nadzieję, że się przejęzyczyła i nie wie co gada.

aggie tak bardzo go kochała, że nie chciała go ranić swoimi sprzecznymi uczuciami. zacisnęła piąstki, które położyła na kolankach i spojrzała na podłogę. chwilę tak patrzyła nic nie mówiąc, aż w końcu wymamrotała - o mój boże - westchnęła przenosząc teraz wzrok na sufit. patrzyła wszędzie tylko nie na księcia - nie wyobrażasz sobie ile dla mnie znaczysz i jak wiele dobrego przydarzyło się odkąd jesteśmy razem - zaśmiała się przecierając zaszklone oczyska - ale jest też ktoś inny przy którym moje serce bije jak oszalałe - powiedziała wprost - i nic nie mogę na to poradzić - wzruszyła ramionami.

harry był jednocześnie wkurwiony i okropnie zraniony. nie wiedział co ma powiedzieć i gapił się na nią przez chwilę, po czym szybko wstał. - świetnie - warknął sam do siebie i odwrócił się od niej, żeby się uspokoić. sam miał ochotę się rozpłakać. - kto to? - zapytał żądając odpowiedzi.

a aggie? ona czuła się zraniona i zdradzona przez samą siebie! to dopiero dramat halo! sama też jakimś cudem się podniosła choć chwiało nią tak że o mały włos nie wjebała sie na jakis stolik. na szczęście utrzymała równowagę - a czy to ważne? - spojrzała na niego przelotnie - to nie tak że mam zamiar z nim być, bo to się nie przydarzy - wytłumaczyła skubiąc nerwowo skórki paznokci - po prostu nie mogłam ukrywać tego przed tobą - przyznała.

nadal na nią nie patrzył. był teraz taki rozdarty, że gdyby tu był william, to by na nic nie patrzył i po prostu mu zajebał. nawet jeśli potem on jednak by wyszedł na tym gorzej. - fajnie, że mi o tym powiedziałaś, ale jak ty sobie teraz to wyobrażasz? - odwrócił się do niej. zacisnął szczękę, próbując panować nad emocjami.

chciałabym zobaczyć tą bójkę. tak samo jak bójkę gigi i aggie ;x
zrobiła kilka kroków w jego kierunku. możliwe że nawet chciała go przytulić, ale w końcu się zatrzymała. czuła, ze nie jest to najodpowiedniejsza rzecz którą teraz powinna zrobić - ja... - jęknęła - nie chcę kłamać ani cię ranić - przygryzła dolną wargę - myślę że powinniśmy przestać się widywać - łamał jej się głos kiedy to mówiła.

miał ochotę się cofnąć gdy się zbliżała, ale jednak się przed tym powstrzymał. - szkoda bo już to zrobiłaś - powiedział z wyrzutem. kłamstwo byłoby nawet gorsze od prawdy, ale miał jej za złe to, że w ogóle się zakochała. - też tak myślę. nie mam zamiaru być z kimś kto będąc ze mną myślami będzie przy kimś innym - odwrócił się i po prostu wyszedł z domu.

usiadła na środku i zaczęła płakać. w końcu ochrona zamówiła jej taksę i odtransportowali ją taką ledwie przytomną do domu!

przyjechali do niego, w końcu planowali spędzić bardzo miło czas. w limuzynie nie trzymali już rąk przy sobie i dokładnie się obmacali. zanim wyszli, musieli poudawać, że nic się jednak nie dzieje i że spokojnie idą do niego na chatę. jak tylko zamknęły się za nimi drzwi, ona pociągnęła go do siebie i nie wytrzymała. zaczęła ściągać z niego ciuchy, całować namiętnie, robiła co tam chciała. edie już nie jest laską jego brata tak w ogóle xd a addie i corny to dobra dramka, coś jeszcze może być? ;x

może i udawali, że nic się nie dzieje, ale każdy i tak już wiedział na czym to się skończy. w końcu harry nie zapraszał do siebie dziewczyn jeżeli nie miał zamiaru się z nimi bzykać. przykleił się do niej i również zaczął ją obmacywać. wsadził jej dłonie pod koszulkę, której zaraz i tak się pozbył. zaczął macać jej cycki, całując ją namiętnie. no wiem, że nie jest, ale on i tak uważa ją za jego laskę xd na razie może być addie corny, a potem coś możemy jeszcze wymyślić ;d

zrzuciła z niego koszulę, nie była im w końcu już potrzebna. obcałowała każdy kawałek jego ciała, macając go po klacie. wracała od czasu do czasu do jego ust, żeby przypadkiem nie narzekał potem że go nie całowała. spodni też się pozbyła. malin liczyła tylko na to, że nikt ich nie nakryje na gorącym uczynku, na przykład taka głupia gosposia, która sterczy za filarem i pstryka im fotki ;x a o ich romansie też ludzie zapomną. czekała już tylko na to, żeby ją wyruchał, była niecierpliwa. ahaha, może to i dobrze, cody i tak potem będzie miał romans z niną ;x addie corny, tak jest!

harry na szczęście żył dobrze ze służbą, więc nikt im po kryjomu nie będzie cykał zdjęć. wiedzieli też, że nie mają mu przeszkadzać gdy ma gości, więc mogli się spokojnie bzykać gdzie tylko zechcą. uwolnił jej cycki i całował ją po dekolcie. zaraz wsadził jej dłoń w spodnie, ale nie bawił się długo w grę wstępną i ściągnął z niej spodnie razem z bielizną. uniósł ją, oparł o ścianę i wtedy w nią wszedł. haha, tak xd

a dzisiaj nie poprzestaną na jednym razie, bo przecież byli na siebie mega napaleni. nie wywali jej w środku nocy, wyjdzie nad ranem zakutana w jakąś chustkę, żeby jej przypadkiem nikt nie poznał ;x wyruchał ją tutaj, razem doszli i było super. po wszystkim, malin zdyszana stała tak oparta o zimną ścianę i mu się przyglądała - faktycznie, na tym polu też jesteś królem - pocałowała go zadziornie i klepnęła w tyłek.

mają przed sobą całą noc, więc na pewno tak będzie. - mówiłem - puścił jej oczko. popili jeszcze, ruchali się do rana i potem pewnie rzeczywiście malin zwiała do siebie. ktoś jeszcze?

tak było jak mówisz. może addie corny w takim razie!

pewnie wracała ze szpitala, gdzie zdjęli z niej resztę opatrunków i teraz prócz kilku siniaków wyglądała nawet jak człowiek. wracając taksówką coś ją natchnęło i koniecznie musiała się zobaczyć z księciem. pewnie wyrzuty sumienia ją gryzły z powodu wczorajszego seksu, po którym i tak było jej przykro bo william sobie uciekł. siedziała sobie teraz na schodach wewnątrz czekając na harryego.

harry nieźle balangował przez tez czas kiedy aggie ruchała williama. pewnie zrobił w domu jakąś orgię i gosposia do teraz musiała ogarniać cały dom. wracał właśnie z pokera i miał zamiar coś zjeść i dalej kontynuować swoją wyprawę. wszedł do środka i trzasnął drzwiami. spojrzał na aggie i zaraz ruszył w stronę salonu. zatrzymał się jednak, bo skumał, że coś tu jest bardzo nie tak. cofnął się i zaczął się na nią gapić. myślał, że po tym prochach miał zwidy ;x

w ogóle o siebie nie dbał! aggie od razu dostrzegła że coś z nim jest nie tak, wyglądał na zmęczonego i nieźle skacowanego, albo co gorsza już nie skacowanego a pijanego i naćpanego! jak ją minął to już była pewna że jest odurzony. zaraz wstała i ruszyła za nim, ale ten sie cofnął i gapił na nią jakoś dziwnie xd może nawet przez chwilę się go bała - cześć - mruknęła przygładzając sukienkę którą miała na sobie.