baza dla najlepszych ziomeczków

matt starał się ogarnąć guz leo i jednocześnie dzwonek do drzwi, chciał być taki dobry i wielozadaniowy, ale najwyraźniej to prawda, że mężczyźni nie nadają się do bycia multitaskami. a już na pewno nie, kiedy są zjarani. nawet nie zdążył nic powiedzieć, a już leo zeskoczył z jego ramion i zabarykadował się za kanapą z pizzą. matt z tych wszystkich wrażeń przestał już być głodny. swoją drogą, pewnie nadal miał dłonie oblepione fetą i teraz leo był przez to cały brudny.
- niestety nie mam pieniędzy, ale czy mogę cię zainteresować handlem ludźmi? - zaprezentował dłońmi leo i był gotów sprzedać go za pizzę. no, gdyby przynajmniej była wegetariańska.

faceci nie potrafią robić dwóch rzeczy jednocześnie, to już ustalone. leo był zajęty pałaszowaniem pizzy, ale kiedy usłyszał że matt chce go wymienić za te dwa kawałki pizzy to trochę się zdenerwował. oczywiście nie tym, że matt chce go sprzedać niczym niewolnika, ale tym że chce go sprzedać tylko za dwie pizze!!!!!!! toż to obraza! - przecież ja jestem bezcenny! - zaprezentował się szybko zerkając na sprzedawcę zza kanapy. był cały umazany keczupem, na dodatek kiedy się uśmiechnął to na zębach miał reszty bazylii, fujka!

- jemy i uciekamy bez płacenia! - zawołał radośnie, bo kolejny raz dzisiejszego wieczoru wpadł na jakiś genialny pomysł. pomijam to, że byli w mieszkaniu i nie mogli uciec. i że matt nawet nie zamierzał jeść tej pizzy, więc nic mu do tego. tak czy inaczej napalił się na ten pomysł. - zwiewaaaamy! - zarządził i wyminął dostawcę, wybiegając z mieszkania z rękami w górze. pewnie zasnął gdzieś na ławce w parku. albo na klatce schodowej.

a leo wyskoczył przez balkon i spierdolił schodami przeciwpożarowymi xd zdezorientowany dostawca po prostu wyniósł im telewizor w ramach zapłaty xd pizza była naprawdę droga.

oni to nie udawali, że idą na jakąkolwiek randkę czy coś. od razu wpadli do bliźniaków żeby wypić hektolitry wódki i wypalić tony zioła - wiedziałam kogo wylicytować - zaśmiała się wciągając kolejnego buszka.

cody nawet się przygotował i ogarnął trochę swój pokój w razie jakby wygrała go maddie. nie chciał jej do burdelu zapraszać. no ale dzisiaj nie porucha sobie niestety, to trochę praca na marne poszła. - wiadomo - zaśmiał się. - byłem najlepszy - szturchnął ją rozbawiony.

masz ten awek jakoś rozciągnięty nie tak xd denerwuje to moje oczy, ale nie chce dziś być narzekającą babunią.
- oczywiście, że tak - przytaknęła mu popijajac buszka wódką - pewnie jakiś inny koleś chciałby zabrać mnie na kolację, albo spacer - przewróciła oczyskami - a po co mi to skoro po tym wszystkim - wskazała na wódę i zioło - mogę spacerować dzięki mojej wyobraźni - zachichotała odpisując maddie przy okazji, która nie wiadomo dlaczego sie bulwersowała.

wiem, ale nie mam czasu teraz szukać innego, a przedtem mi się też nie chciało xd nie marudź
- ale ja cię znam i sam nie mam zamiaru nigdzie spacerować, więc możemy sobie pospacerować sami w naszej wyobraźni - zaczął się śmiać jak debil, bo dla niego tak super śmiesznie to zabrzmiało. siedział na podłodze, oparty o łóżko i obsunął się tak, że na wpół leżał i łatwiej było mu wymachiwać nogami w powietrzu, udając że chodzi.

masz go zmienić na czasie ;x
a carly wstała i zaczęła skakać wokół niego wykonując jakiś indiański taniec, bo teraz wydawało jej się że tańczy wokół ogniska. ale maddie cały czas zawracała jej dupę i po raz kolejny wyjęła telefon z kieszeni - ja jebieee - przewróciła oczami odpisując jej szybko - co ja robiłam? - zerkneła na cody'ego pytająco bo już zapomniała.

teraz tego nie zrobię, bo mi rozkazujesz ;x w ogóle powinni się przespać razem skoro maddie go zdradziła też xd
śmiał się głośno gdy tak skakała. zaraz jednak przestała i zaczęła znów coś grzebać w telefonie. - z kim tak romansujesz? - zainteresował się. - to nie fair! w końcu jesteś ze mną na randce! - krzyknął, udając oburzenie i walnął dłońmi o ziemię. a potem się uśmiechnął, wypił szota i zaciągnął się po raz kolejny.

przykro mi ale carly molestuje ojciec, ona z nikim nie śpi oprócz ojczulka! boże mam same porządne postaci, nawet nie mam żadnej szmaty do ruchania, ech ;c
roześmiała się - to tylko maddie - pomachała mu wyświetlaczem przed nosem - więc już nie bądź taki zazdrosny - chichotała - ukradłam jej ciebie na dziś - odparła dumnie padając na kolanka żeby wypić kolejnego szocika - o bożeee piłam tak ostatnio jak byłyśmy z maddie w barze i spotkałyśmy twojego brata z tym przygłupem - mówiła o leo, he he.

chyba, że tak xd nie ogarniam nowych postaci aż tak bardzo xd nie masz żadnej szmaty do ruchania.. a lidka to co? i tessa? chyba, że umarła? he he
- masz szczęście - poruszał sie w strony, w które machała carly, próbując zobaczyć co tam jest wyświetlone. - i mnie nie zaprosiliście? - zapytał zszokowany. powinienem się na was wszystkich obrazić. - skrzyżował ręce na piersi. nawet nie zapytał o jakiego przygłupa chodzi, bo pewnie skumał, że mówiła o leonie hehe

tessa przecież wyjechała bo z juniorem wpadła??!?!!?!??!?!? lidka nie będzie szmatą! nie będę mieć już żadnej szmaty, nigdy!
na szczęście nie było tam nic ciekawego, bo w zasadzie o niczym ciekawym nie pisały i maddie już więcej nie truła jej dupy skoro carli obiecała że zajmie się jutro małą, o której cody oczywiście nie wiedział, ups! - miej pretensje do chłopaków - wyjaśniła zaraz krzyżując ręce na wysokości cycków - ja byłam tam tylko z maddie, która i tak mnie zostawiła - napiła się znów, kompletnie zapominając o tym że halo cody się przecież z nią spotyka.

jak między sobą to mówicie to wtedy nie wiem ;x ale mi wystarczy dzień, żeby ni być i już nie ogarniam, bo nie czytam na bieżąco, hehe xd
dobrze, że o niczym ciekawym nie pisały, bo cody i tak nie zauważył niczego. a szkoda bo przynajmniej by się dowiedział o tym, że jego dziewczyna ma dziecko. chociaż to lepiej, bo co za dużo to nie zdrowo. - czemu cię zostawiła? - napił się też, żeby nie być z tyłu. myślał, że poszła do domu albo coś takiego.

taki z ciebie beznadziejny szpieg!
haha, to fakt! miał kiepski wzrok na szczęście to nie ogarnął, że piszą o dziecku! boże jaka taka karli głupia, nic nie myśli! - a bo poszła gdzieś z waszym kumplem - odparła nonszalancko nie zwracając uwagi na to co mówi, bo kręciła kolejnego skręta. dalej chciała jarać he he.

nawet nie zaprzeczę, bo ten tytuł nigdy nie należał do mnie.
no jak mu tak machała to trudno, żeby zauważył te małe literki. - z kim poszła? - aż się zakrztusił dymem. czekał zniecierpliwiony na odpowiedź, ale miał nadzieję, że po prostu jeden z jego dobrych kumpli odprowadził ją do domu.

pstrykała długo palcami zanim przypomniała sobie z kim maddie poszła. była pijana i nawet nie ogarniała że wkopuje właśnie najlepszą  psiapsie! carly szmata. same szmaty, ech ;c - z waszym współlokatorem, który nie potrafi policzyć do dziesięciu - pstrykała dalej - no jak on się nazywa no.... - ciągle pstrykała - leo! - oświeciło ją nagle.

obserwował ją w napięciu. a mówiłaś, że żadnych szmat już nie masz, a nagle sama nazywasz tak carly xd przełknął ślinę gdy wspomniała o ich współlokatorze. był bardziej ogarnięty, więc wiedział, że musi chodzić o leo, bo matt by mu tego nie zrobił. wypił jeszcze jednego szota. - że co? - zatkało go.

- no co? wyszli razem, nie wiem co potem, nie bawię się w przyzwoitki - zachichotała, a potem zasnęła z twarzą wciśniętą w dywan, bo zdecydowanie za dużo wypiła i nie była nawet w stanie doczołgać się do kanapy.

a on już dobrze wiedział o co chodzi i wnerwiony chodził pół nocy po domu, aż w końcu ułożył się gdzieś na fotelu i usnął.

pięknie, edie postanowiła odwiedzić swoich dawno nie widzianych przyjaciół! akurat miała dzisiaj jakiś przyjemny koncert, zarobiła trochę pieniędzy i przyniosła ze sobą okazyjnie piwo, chociaż sama nie piła zbyt dużo. zapukała, puk puk.

to otworzył jej leo w samych gatkach, bo akurat prawie nagi nakurwiał w guitar hero! - czeeeeee - zachichotał, przecież był zjarany jak zawsze - o matko widzisz mnie bez ciuchów, wstydzę się - zaczął się zasłaniać - właź! - a sam pobiegł pokracznie do pokoju żeby się ubrać.

edie się zawstydziła, chociaż nie, nie zawstydziła się bo kumple ciągle oglądali ją w samych majtkach i koszulce kiedy razem z nimi spała. tylko łóżka zmieniała, raz spała z mattem raz z leosiem a niekiedy spali we trójkę, szczególnie wtedy kiedy mieli maratony filmowe. usiadła sobie na kanapie, odkopując ją wcześniej z ciuchów chłopaków i innych dziwnych rzeczy. wkopała je pod kanapę xd - piwko przyniosłam. sam jesteś? oooo, guitar heeeeeero, znowu wygram - klasnęła w dłonie. mówiłam, że jest geniuszem muzycznym? nie? to już wiesz.

awww, sypiali razem w jednym łóżeczku z edie po środku! kjutersko! pewnie potem na śniadanie leoś piekł im babeczki. bo on był geniuszem w pieczeniu! - taaak, sam! - krzyknął z pokoju gdzie wrzucał na siebie dresik i jakąś koszulkę. zaraz wyskoczył stamtąd i wycelował w nią palec - nie gram w to z tobą, bo znów przegram! - pociągnął nosem - tak jak w jengę, bierki, państwa miasta i statki - cóż, leo był po prostu głupi i dlatego przegrywał. pewnie nawet nie rozumiał zasad tych gier.

- a gdzie zgubiłeś bliźniaków, co leo? bo planowałam dzisiaj spotkać się z wami wszystkimi, ale za wami to trudno ostatnio trafić. to mów, co tam u ciebie słońce? - otworzyła im po piwku, podała jedną butelkę jemu a drugą zatrzymała sobie - to co, może film obejrzymy skoro jesteśmy sami? dzisiaj u was zostaję, potrzebuję przytulasków od leosia - wyciągnęła do niego łapki. ja już wiem dlaczego oni są dalej we friendzone, chociaż ich szipuję ostro xd po prostu leo był za głupi, żeby ją pocałować albo pomacać przed snem ;x i mieli matta często przy sobie, xddd