begrade club

nie było na co zwracać uwagi, bo marta nie zwracała na siebie uwagi wcale. wiadomo. nie była przecież królową, chociaż się za takową uważała od zawsze. jak ją szturchnęła, to niewiele jej brakowało, bo podbiegła do niej i uwaga uwaga pierwsze co zrobiła to dała jej z pięści w zęby. tak raz a porządnie. miała w końcu we krwi bójki, prawda? - nie będziesz kurwa całowała się z moim facetem frajerko - splunęła na nią.

wspaniała z niej dama xd
vicky kompletnie się nie spodziewała ciosu bo przecież nic tego nie zapowiadało i o dziwo była bardzo grzeczna, aż do teraz. nie było jej potrzeba wiele żeby się zdenerwować i wszcząć bójkę więc w takiej sytuacji po prostu wskoczyła marcie na plecy zaczęła ciągnąć za włosy i okładać po ramionach - ty przeklęta wariatko, nie wiem o co ci chodzi, ale już teraz i tak dostaniesz - i pewnie już ją umazała krwią skoro martha skutecznie rozbiła jej wargę xd

prawda?
próbowała ją z siebie zrzucić, więc z impetem rozpędziła sie do tyłu i walnęła ją o bar - taaak? ty kurwo nie wiesz co mi chodzi?! to się kurwa dowiesz zaraz o co mi chodzi! - zaczęła ją okładać na oślep, skoro już się lały - nie będzie mi żadna kurwa całować się z marcusem, to mój chłopak jest! - szarpała ją bez ustania, chcąc jeszcze bardziej jej dowalić. chciała jej wyrwać wszystkie kudły.

a za taką się miała xd
biedna vicky obrywa za wybryki marcusa bo tak na prawdę to on ją pocałował, a potem poszli na piwko xd nawet nie wiedziała, że ma jakąś laskę, choć teraz mu szczerze współczuła! - chyba cię pojebało - zaczęła zbierać się spod baru, a że martha lała na oślep to miała przewagę. dlatego ta dostała pięścią prosto w nos, a na koniec dostała jeszcze kopniaka w piszczel żeby się nie podnosiła przypadkiem - to on mnie pocałował głupia zdziro - mruknęła i pewnie kopnęła ją jeszcze raz bo już nie panowała nad sobą - więc jeśli masz jakiś problem to załatw go z nim, a nie ze mną - próbowała złapać oddech.

- zajebie ciebie a potem jego - warknęła zapewne plując już krwią. jakimś cudem jeszcze zdobyła się na kopniaka w brzuch, o ile w ogóle sięgnęła i złapała ją za włosy i walnęła głową o barek - jak go jeszcze raz dotkniesz, to cię tym razem zabije - a miała z kim, bo zapewne zawołałaby tu mary i gigi i by ją we trzy wyniosły martwą z tego klubu.

- pierdol się szmato - zdjęła buta i jeszcze dołożyła jej butem, ale zaraz zabrał ją ochroniarz i wywalił z klubu.............

ją też wywalili z klubu, ale za to jaka zabawa była!

tańczyła z koleżankami, z którymi jeszcze się nie pokłóciła! generalnie szalała na parkiecie i dobrze się bawiła. była lekko wstawiona, bez patologii także nieźle ogarniała. może nawet jakiś koleś który nieźle wyglądał się przypałętał. ale jo była tutaj z kumpelami i żaden chłopak jej nie interesował!

mary znalazła się tu przypadkiem, przysięgam! no dobra, żartowałam, wystalkowała jo na social mediach i jedna z jej koleżanek oznaczyła ją na fotce na instagramie, więc mary postanowiła się tu pojawić i tylko tak na luzaku obczaić konkurencję. wyczaiła jo na parkiecie i zaraz już była obok niej.
- jooo! - wyciągnęła w jej stronę ramiona jakby były najlepszymi przyjaciółkami, które dawno się nie widziały, a tak naprawdę to jo nawet jej się nie przedstawiła wtedy i mary też to wystalkowała.

jo, co już napisałam nie była aż tak pijana. dlatego kiedy nagle ktoś rzucił się na nią to zapaliła jej się lampka ostrzegawcza. na początku myślała, że to tiffy bo kolor włosów by się zgadzał. potem jednak spojrzała na twarz, której nie skojarzyła kompletnie (zapomniała o tej sytuacji z gigi). dlatego zmrużyła oczy i przyjrzała się mary - znamy się? - nawet z wycieczki jej nie kojarzyła bo z opiekunów tylko thomas ją interesował.

roześmiała się kiedy jo przyznała, że jej nie pamięta. no tak, ups, to nie jo spędziła trzy dni na przeglądaniu całych social media mary i nie wiedziała o niej wszystkiego.
- nie pamiętasz, nie ma sprawy! - zachichotała słodko. - możemy nadrobić! - machała bioderkami, bo ona się dobrze bawiła.

nie wiedziała, że mary traktuje ją jako jakież potencjalne zagrożenie dla niej i thomasa. ona się takim nie czuła, szczególnie że pocałowała go raz i po pijaku i trochę w sumie się tego wstydziła i unikała go teraz. no ale mary to wariatka - co mamy nadrobić? - dopytywała słysząc co drugie słowo bo było głośno - mówisz o drinkach? - wskazała na bar.

mary chciała nadrobić ich znajomość i się z nią zaprzyjaźnić, żeby rozwalić jej relację z thomasem od wewnątrz, ale nie zamierzała teraz tego opowiadać ze szczegółami (chociaż mogła skoro jo i tak ledwo co słyszała). mary była bardziej rozsądna niż czarne charaktery w filmach i nie zdradzała od razu całego swojego planu.
- tak! - klasnęła w dłonie. - chodźmy na szoty! - zaproponowała, bo to szybciej upije jo i zmusi do wyznań. złapała ją za łapkę i już ciągnęła do baru. to by było tyle jeśli chodzi o udawanie normalnej xd

szkoda tylko, że mary nie sprawdziła czy musi się martwić jo w kontekście thomasa. chyba sobie dorobiła trochę własnej historii i teraz na jej podstawie bazowała. błąd!
nie dała się prosić i zaraz znalazła się przy barze z mary. nie potrzebowała dużo żeby się upić skoro już trochę wypiła, to nie bedzie trudne zadanie zatem - przyszłaś tutaj sama? - zapytała bo nie widziała żadnych koleżanek. ona się nie włóczyła sama po klubach.

jo była jedyną laską, z którą widziała thomasa, a ponieważ thomas nie chciał spędzać czasu z mary, to ta uznała, że powodem była właśnie jo.
- moje koleżanki gdzieś się zgubiły. - machnęła ręką w bliżej nieokreślonym kierunku, bo w klubie bardzo łatwo zgubić koleżanki i była to dobra wymówka. zamówiła dla nich cały rządek kolorowych szotów. - a ty? z koleżankami? czy z chłopakiem? - zaczęła dopytywać.

pokrętna logika skoro nawet nie przyłapała ich na czymś co mogłoby ją zaniepokoić xd wariatka he he.
- och - uwierzyła w jej słowa i czekając na szoty zaczęła wystukiwać jakiś rytm w bar i bujała się na boki. przyszła dziś potańczyć więc na to miała ochotę - z koleżankami - wskazała w dokładnym kierunku gdzie były - jeśli nie znajdziesz swoich to możesz się do nas przyłączyć - zaproponowała.

heh na tym etapie mary chyba nie musi udowadniać, że jest wariatką.
- och, dziękuję, jesteś taka kochana! - ucieszyła się, że już zaczęła bonding z jo. już nie mogla się doczekać, żeby opowiedzieć gigi, że jednak jej strategia działała i nie musiały porywać jo.... jeszcze xd - przyszłyście podrywać chłopaków? - kontynuowała swoje wypytki.

wszyscy i tak wiedzą xd
a miały w planie ją porwać? biedna, nieświadoma jo xd nbie wyczuwała zagrożenia, a powinna - chłopaków? - rozejrzała się - nie ma tu fajnych chłopaków - pewnie zaraz chwyciła pierwszego szota i wypiła - poza tym przyszłyśmy potańczyć, a nie podrywać - wyjaśniła i dalej tuptała nóżkami w miejscu.

oprócz niej.
gigi uważała, że to lepszy plan, chociaż mary myślała, że jej łagodne podejście jeszcze coś zdziała. musiała to udowodnić gigi i dlatego dzisiaj zaatakowała jo w klubie.
- och, no tak, nie ma kogo tu podrywać. - machnęła ręką na wszystkich przystojniaków, którzy zaspokoiliby ją lepiej niż thomas, ale wcale się nimi nie interesowała. udała, że pije szota, a tak naprawdę wylała go za siebie jak jo nie patrzyła. - poza tym ty się z kimś już spotykasz, prawda? widziałam was razem. - jo pewnie nie wiedziała o kogo chodzi skoro była taka obrotna xd

mogły się zabawić w dobrego i złego glinę xd
jo totalnie nie ogarniała skoro nie widziała nawet jak wylewała szota. dobrze, że jakiś niewinny klubowicz nie dostał tym w twarz - dokładnie - przytaknęła mary choć ona faktycznie uważała, że nie ma tutaj kogo podrywać. zdziwiła się trochę jej pytaniem, ale że wypiła kolejnego szota to była bardziej rozmowa - nie spotykam się z nikim - wyjaśniła - bardziej kumplujemy się - mówiła ogólnie o każdym z jej chłopaków xd - z małymi dodatkami - zaśmiała się.

trochę tak.
a potem podłoga w każdym klubie się lepiła od takiego wylewania!
- więc to nic na poważnie? - musiała się upewnić. to oczywiście dawało jej nadzieję na to, że jednak thomas nie jest całkowicie pochłonięty przez jo i że mary wciąż ma szansę, żeby się wtrącić. - więc nie byłoby ci przykro gdyby zaczął spotykać się z kimś na poważnie? - upewniała się tak jakby były najlepszymi kumpelkami. dbała o nia lepiej niż tiffy xd

potem mary w ramach kary sprzątała podłogi w klubach.
- cooo? - zaśmiała się bo mary ją wypytywała o wszystko jak na przesłuchaniu - o kim mówisz konkretnie? zgubiłam się - te szoty ją sklepały i powoli gubiła myśli. pewnie już nie tupała w miejscu tylko troszkę się chwiała.

może dzięki temu dostawała szoty za darmo xd
- o thomasie, oczywiście. - rozłożyła ręce i przyglądała się uważnie podpitej jo. sama była całkowicie trzeźwa i myślała bardzo trzeźwo i rozsądnie. - skoro już jesteśmy dobrymi koleżankami, to musisz zrozumieć, że on jest miłością mojego życia i nie będziesz już stała nam na drodze, prawda? - patrzyła na nią tak intensywnie jakby chciała ją zahipnotyzować własnym spojrzeniem. hipnoza: kolejny dobry pomysł na poderwanie thomasa.

może takie miała znajomości w mieście.
jak padło imię thomas to przypomniała sobie o tym, że się z nim całowała po pijaku i znowu się zawstydziła. tym razem jednak dobrze wszystko usłyszała - miłością twojego życia? - zaśmiała się machając ręką na mary i odchodząc do koleżanek. thomas nie wyglądał na zakochanego po uszy xd olała mary i wróciła do koleżanek, z którymi długo jeszcze tańczyła. biedna mary!

chciała wbić do ich kręgu i z nimi tańczyć skoro jo sama to proponowała, ale jednak pijane laski to nieznośne stworzenia i koleżanki jo nie dopuściły jej do niej. wróciła do domu!