internet&tacos

hahah to dobrze!
- prawda, żeby być partnerką w zbrodni musielibyśmy faktycznie zrobić coś niezgodnie z prawem, a nie tylko o tym rozmawiać. - pokiwał głową. wiedział, że ruby jest sztywniarą, ale żarcikował zupełnie tak jak zawsze ze wszystkimi swoimi bardziej wyluzowanymi znajomymi. - to co, runda druga? - zaproponował wesoło. - jaka jest nielegalna rzecz, którą zawsze chciałaś zrobić? może zoo po prostu cię nie kręci. - był otwarty na propozycje

heheh
- ty zrobiles, ja znalazlam sie tam przez przypadek - poprawila go. nie chciala za bardzo z nim rozmawiac, ale skoro juz sie tak rozgadal, to dalej tu stala. bardziej z grzecznosci chyba. nie za bardzo interesowaly ja jego pomysly. - nawet o tym nie mysl - pokrecila glowa. - nie interesuja mnie zadne nielegalne zajecia - oznajmila.

- może i tak, ale gdybyś nie zrobiła z tego całej sceny, to nikt by nie zauważył - wytknął jej. ups, uważał, że to, że ich przyłapali to jej wina. nie wypominał jej tego, bo nie miał z tego powodu żadnych nieprzyjemnych konsekwencji, ale fakt pozostawał taki, że to wszystko przez nią. - nawet gdybyśmy włamali się do biblioteki? - wymyślił. - mogłabyś dotknąć te stare manuskrypty, do których nie można podchodzić. albo do muzeum? - nie wiedział co jeszcze może ją interesować, ale to brzmiało jak miejsca odpowiednie dla ruby.

hehe czyzby skiba sledzila i plusiki dawala xd
- gdybys mnie posluchal to oszczedzilbys nieprzyjemnosci i mi i swojej siostrze. dani nie bedzie cie wiecznie wyciagac z tarapatow - mruknela. nie rozumiala czemu danielle daje sie wrabiac w takie akcje. ona by go tam zostawila w tym areszcie. moze by sie w koncu nauczyl gdyby musial tam przesiedziec dluzszy czas. - brzmi zachecajaco, ale niestety musze odmowic - wywrocila oczami.

ola się przyznała do winy xd tak czy inaczej mamy dowody, że nas śledzą.
- gdybyś ty posłuchała mnie, to zamiast wieczoru nieprzyjemności w areszcie, miałabyś miły wieczór ze mną i zwierzętami. - stwierdził. anderson nie miał nic przeciwko wpadaniu w tarapaty, o ile jest to skutek robienia czegoś fajnego. o wiele bardziej satysfakcjonujące byłoby zostanie przyłapanymi po wizycie w zoo, a nie przed. - uwierz mi, każde miejsce jest o wiele fajniejsze jeśli ma się je całe dla siebie. - on tam dalej gadał swoje. myślał, że ją przekona! no co, nawet on myślał, że biblioteka może być fajna, o ile wlazłby do niej przez małe okienko pod osłoną nocy.

hahah widzialam wlasnie! nie spodziewalam sie, ze az tak nas obserwuje hehe
- i tak pewnie wyladowalibysmy w areszcie i w dodatku z jeszcze wieksza kaucja do zaplacenia - skrzyzowala rece na piersi. w sumie to nie wiem czemu tak marudzila skoro wynagrodzil im to biletami na sztuke czy na co one tam chcialy isc. po prostu lubila marudzic najwyrazniej. - wierze ci, ale raczej wole przebywac tam za dnia - nie dala sie przekonac. chociaz moze powinna sie zgodzic i wykorzystac to by przekonac andersona do czytania ksiazek. zmadrzalby troche przynajmniej.

teraz czuję presję xd
- ale przynajmniej byłaby dobra zabawa. - stwierdził wesoło. on się nie zrażał! nawet jak mu tak marudziła cały czas zamiast docenić, że ją przeprosił i załatwił im te bilety, no i też oddał kasę za kaucję, co nie. musiał znowu od jakiegoś kolegi pożyczyć kasę. ja tam się zastanawiam dlaczego ona jeszcze z nim próbowała dyskutować. przecież nie mogła go traktować poważnie, tym bardziej w tym stroju (w którym włamywanie się gdziekolwiek byłoby znacznie utrudnione). - no dobra. czyli nigdzie się nie włamujemy, to już ustaliliśmy. - zastanowił się. - a co z dine & dash? - próbował znaleźć alternatywne nielegalne rozrywki dla ruby.

ja tez xd
tez nie wiem czemu dalej z nim dyskutowala, ale moze miala nadzieje, ze jak tak bedzie marudzic to go w koncu przekona, ze lamanie prawa to zle zajecie. w sumie to przyda mu sie znajomosc z nia skoro byla na prawie xd bedzie mogl ja wynajac do obrony. - dine & dash tez odpada - odpowiedziala. przypomnial jej tym, ze celem jej wyprawy do miasta bylo kupienie sobie czegos do jedzenia. dlatego tez ruszyla do przodu, zeby jednak isc po te tacosy.

takie znajomości warto mieć xd anderson był w stanie zapewnić jej też mnóstwo innych legalnych rozrywek, ale jak tak się uparła, że nie chciała robić nic nielegalnego, to on się nakręcił, żeby jednak znaleźć coś co będzie jej się podobało. skończy się pewnie na tym, że będzie udawał, że robią coś legalnego, a potem okaże się, że jednak nie i policja ich zgarnie... znowu xd ruszył za nią, w ogóle nie przejmując się tym, że może nie chciała z nim gadać.
- okej. to może po prostu spalimy blanta? - zaproponował. może trzeba było zacząć od mniej ekstremalnych rozrywek i powoli ją rozkręcać. nawet dani była bardziej rozrywkowa niż ruby!

no coz! nie mogla sobie pozwolic na takie rozrywki. zawsze byla zmuszona byc powazna i tak juz jej zostalo. szczegolnie, ze musiala byc odpowiedzialna ze wzgledu na swoje mlodsze rodzenstwo, ktorym musiala sie opiekowac. teraz miala luz, ale chyba bylo juz za pozno na zmiany. anderson bedzie musial sie niezle postarac by ja rozkrecic. zabila by go gdyby ja oklamal i spowodowal by ich znowu zgarnela policja xd ale przynajmniej by musiala mu przyznac, ze sie dobrze bawila. wiec moze to nie taki zly pomysl! - nie pale - odpowiedziala krotko. - sluchaj, nie mamy ze soba nic wspolnego. moze lepiej poszukaj sobie innych znajomych, ktorych bawia takie zajecia - mruknela.

- jeszcze znajdę coś co mamy ze sobą wspólnego - zapewnił ją. uparł się nie wiadomo czemu. może dlatego, że nazwał ją swoją partnerką w zbrodni, a ona go olała i nie chciała być jego bonnie dla clyde'a! poza tym zdążył zauważyć, że ruby to sztywniara i teraz jego misją życiową stało się rozkręcenie jej albo przynajmniej zrobienie jednej jedynej rzeczy, która sprawi, że będzie się dobrze bawić. życie było za krótkie, żeby tak się przejmować regułami! - miłego wieczoru! - dodał i pokłapał w swojej piżamce gdzieś gdzie go przyjmowali z większym entuzjazmem. next.

siedziały przy stoliku na zewnątrz i wciągały tacos. pewnie musiały jakąś podwójną porcję zamówić skoro leila je jak mały dinozaur.

pewnie tak bylo. to byl jej pierwszy posilek dzisiaj, wiec musiala sie najesc. - opowiadaj cos - zachecila ja, po czym wsadzila sobie wielkiego gryza takosa do buzi. liczyla na jakas ciekawa historie.

miała chyba bardzo nieregularne posiłki xd
- a co byś chciała wiedzieć? - uniosła brew i popiła jedzonko colą żeby się nie zapchać przypadkiem! - poza tym może ty coś opowiadaj - wycelowała w nią palec i nacisnęła opuszkiem czubek jej nosa.

kto by mial czas na jedzenie xd
- cos ciekawego - zasmiala sie. - jakies ploteczki moze. cos co ci sie ostatnio przydazylo - zaczela wymyslac. chwycila serwetke i otarla nia buzie. - a co ja mam opowiadac? - zmarszczyla nos gdy jo go dotknela.

ja zawsze mam xd
- nie odwracaj kota ogonek - zaśmiała się chwytając jej policzki w dłonie i ciągnąć je jak małemu berbeciowi - wiem, że z kimś się spotykasz i w ogóle się tym nie chwalisz! - zarzuciła jej - wstydzisz się, czy to jakaś tajemnica? - dopytała.

to najwazniejsze xd
zasmiala sie, po czym chwycila ja za nadgarstki, probujac uniemozliwic jo ciagniecie za jej policzki. - spotykam sie z kims? pierwsze slysze - uniosla w gore jedna brew. nie klamala w sumie, bo nie wiedziala, ze takie plotki chodza na jej temat.

wiadomo.
ja leila chwyciła ją za nadgarstki to przestała. nie będzie jej przecież darmowego liftingu robić xd odmładzania jeszcze nie potrzebowała!
- ale kłamiesz, zaraz ci urośnie nos i będziesz jak pinokio - zarzuciła jej, a potem chwyciła ostatnie taco żeby zjeść he he.

za kilka lat sie do niej zglosi xd lifting w zamian za paznokcie.
- jesli chodzi ci o tobiasa to mamy czysto przyjacieskie stosunki - pomacala sie po policzkach, po czym spojrzala ze smutkiem w strone ostatniego taco, ktore porwala jo. chwicila swoja szklanke i zaczela pic. musiala sobie wypelnic zoladek cola skoro jo tyle zjadla xd

jest to jakiś deal.
- jasne - odparła średnio przekonana słowami leili - przyznaj że ci się podoba - wymusiła to na niej, a potem oddała jej pół taco widząc jej minkę - już już, poklepała ją po czubku głowy - nie będziesz chodzić głodna - zasmiała się.

zamyslila sie chwile. w sumie to odpowiedz byla jasna, ale jeszcze nikomu nigdy nie mowila wprost o tym, ze tobias sie jej podoba. nawet przed sama soba sie nie chciala do tego za bardzo przyznac. - podoba mi sie. zadowolona? - zapytala z rozbawieniem, po czym chwycila od niej zarcie. - dzieki - wszyszczerzyla sie.

pierwszy raz przyznała na głos, że jej sie podoba. czyli progres!
- tak, bardzo zadowolona. w nagrodę zjemy lody - i zamówiła jakieś hipsterskie lodowe desery bo najwyraźniej internet&tacos oferował też lody he he - dobrze całuje? - wypaliła zaraz. sama się ostatnio całowała to była teraz ciekawa kto jak całuje najwyraźniej xd

bedzie zla na siebie za ten progres jak tobias sie zacznie puszczac hehe
- gdybys powiedziala od razu, ze w nagrode sa lody to bym sie tak nie opierala by to przyznac - wiadomo. najwyrazniej rzeczywiscie wszystko zrobi za jedzenie. - bardzo dobrze - wytknela jej jezyk. - ale chyba nie bedziemy caly czas rozmawiac o mnie - pochylila sie do przodu i oparla sie na lokciach.

ona też może zacząć się puszczać xd
- tak, mogłam zacząć od tego od razu - zaśmiała się i aż oczy jej się zaświeciły widząc pełny pucharek lodów. zatopiła łyżeczkę w czekoladowej kulce i zaraz zaczęła pałaszować - wspaniale, najgorzej jak facet który ci się podoba kiepsko całuje - pomachała łyżeczką przed nosem leili - dlaczego nie? twoje życie jest o wiele bardziej ekscytujące - zauważyła.

przefarbuje sie na blond bo ma fajne zdjecia do awkow xd
nie czekala i od razu chwycila swoja lyzeczke, po czym rowniez zaczela sie zajadac lodami. - to prawda - zgodzila sie. wedlug niej facet, ktory nie potrafi sie calowac nie bedzie dobry w lozku. - nie wierze w to. u ciebie zawsze cos sie dzieje - spojrzala na nia.