sypialnia gościnna

elka oczywiście buszowała tam gdzie nie wypadało jej być! czyli w królewskich sypialniach. na imprezie była oczywiście od samego początku, ale w pewnym momencie zabrała butelkę szampana i zniknęła sama w głębi przepastnego budynku. przeglądała sobie w spokoju rzeczy gabriela. albo kogokolwiek, tak czy inaczej szperała i piła szampana.

patrick spił sie trochę z faye i musiał ją odholować do rodziców. jak już to zrobił to zaczął tułać się po komnatach. tym razem na dobre pozbył się krawatu i wcisnął go w kieszeń marynarki. chodził od pokoju do pokoju aż natknął się na elkę - przyłapana! - odparł widząc jak buszuje w rzeczach.

taaak, klasyczna faye. jedną mi wyjebali z imprezy, druga się upiła i ją trzeba był odholować do starych. cudownie xd
elka odwróciła się, akurat miała w dłoniach jakąś super fajną biżuterie, którą oglądała. aż ją upuściła z wrażenia. złapała się za cycek lewy. - ojezus maria, patrick, co ty tu robisz? nie widziałam cię dzisiaj jeszcze. uuuu, ktoś tu chyba jest leciutko zawiany - wskazała na jego krawat w kieszeni i do niego podeszła, żeby go sobie założyć - i jak? pasuje mi do tej super świetnej kiecki? - zapytała prezentując się mu.

kogo wywalili?
spojrzał na tą biżuterię na podłodze - myślę, że to może być kosztowne - prowadził dobre obserwacje najwyraźniej - jak to co? jak całe miasto... jestem na imprezie - zaśmiał się. teraz był bardziej chętny na imprezy bo był podpity! wszedł do środka i próbował zatrzymać elle przed założeniem jego krawatu - uroczo, lepiej niz ja - podsumował kiwając głową.

valentine za kłótnie z gabrielem xDD
- no widzisz, ale faaajnie - zachichotała - nie oddam ci teraz krawatu, mój ci on. z resztą, pewnie i tak ci też nie było w nim wygodnie, ty nie cierpisz krawatów i garniturów. czekaj, poprawię coś jeszcze - rozpięła mu dwa guziczki od koszuli i wróciła do zbierania kosztowności z podłogi. położyła je na miejsce i usiadła na łóżku. - chodź tu dooo mnie! - poklepała miejsce obok siebie. była podpita, miała szampana no i teraz towarzystwo!

twoje postacie same problemy robią xd
- skąd masz pewność że nie lubię krawatów? - spojrzał na nią podejrzliwie - widzisz to w moich oczach? - mogła być czarownicą jak raven - dzięki - mruknął kiedy poprawiła jego look i ruszył w kierunku łóżku, gdzie usiadł obok - pijesz sama? potrzebujesz towarzystwa? - on lubił spędzać z nią czas więc chętnie tu posiedzi. plusem było to, że nie kręciło się tutaj dużo osób.

wiadomo, ze tak xd
- nie, nie piłam sama, ale teraz to fakt. jestem sama. przyszłam tutaj z siostrą i całą tą śmietanką towarzyską, ale oni są nudni. to się od nich oderwałam i jestem o. w jakiejś sypialni - wzruszyła ramionami i się rozejrzała po pokoju. - nie lubisz krawatów, wolisz luźne ubiory. przecież znamy się nie od dziś, patrick, widzę cię bardzo ale to bardzo rzadko elegancko ubranego - poklepała go po udzie. - lubię spędzać z tobą czas, wiesz? - przyznała mu się po pijaku.

- zawsze opowiadasz o swojej siostrze i towarzystwie z którym się kumplujecie... i zawsze wychodzi na to że są nudni - zauważył - po co więc wychodzisz z nimi? - zerknął na elkę. dla niego to było oczywiste. on nie kumplował się z ludźmi, którzy byli dla niego stratą czasu - to prawda - pstryknąl palcami i wskazał na nią - rzadko chodzę elegancko ubrany, ale najwyraźniej - wskazał na swoją koszulę - czasami trzeba - wzruszył ramionami - lubisz? - spojrzał na nią i chwycił szampana żeby się napić - wiesz, że to są alkoholowe wyznania? - dalej się na nią gapił.

westchnęła ciężko - muszę i nie mam wyboru. ojciec i matka mi każą wychodzić z naszymi wspólnymi znajomymi, dlatego też za każdym razem kończy sie to opowieścią, że mi się nudziło - wzruszyła ramionami. spoglądała na niego ukradkiem jak tak skazywał na swoją koszulę a potem już spojrzała na niego bezpośrednio. prosto w oczy. - wiem? ale co w tym złego, że są alkoholowe? przecież dobrze wiesz, że te alkoholowe są najszczersze - zauważyła z uśmiechem na ustach. - zawsze lubiłam i zawsze będę lubiła twoje towarzystwo - złapała go za podbródek.

- każą? - zdziwił się - nie masz dziesięciu lat, chyba możesz sobie wybrać towarzystwo co? - patrick tego nie rozumiał ponieważ on zawsze mógł robić to na co miał ochotę. nikt go nie zmuszał do wychodzenia/kumplowania się z dzieciakami/ludźmi których nie lubił. - najszczersze, ale jednocześnie takie których najbardziej żałujemy - zauważył - elle, przecież wiesz że oboje lubimy swoje towarzystwo - inaczej patrick nie spędzałby z nią czasu!

- ale ja dla daniela mam nadal 10 lat, w marzeniach studiowanie prawa i uwielbiam się z siostrami - wywróciła oczami. - nie chcę o tym gadać teraz, nie psujmy sobie imprezowej atmosfery, plis - uśmiechnęła się szeroko do niego. - to prawda, cieszę się że to ustaliliśmy ze sobą mój drogi patricku. ale kurcze, szkoda, naprawdę szkoda, że nie chodzisz częściej w tych garniakach, bo jesteś też w takich ciuchach cholernie seksownyyy - pokiwała mądrze głową i napiła sie szampana.

- po prostu pamietaj, że nie musisz spełniać oczekiwać swojego ojca, ani nikogo - zdradził jej taką rebelską radę! złotą radę wręcz. dla niego to było proste, ale wiemy doskonale że w rodzinie rooseveltów nie było to taki proste - czyli sugerujesz że w innych ciuchach niż garnitur jestem mniej seksowny? - on tak nie uważał. zaraz zabrał jej szampana - nie pijesz więce bo bredzisz - a propo seksowności patricka oczywiście!

- nie nie nie, to nie tak. jesteś seksowny tak samo jak i w garniturze jak i bez niego. chociaż, tak naprawdę nie wiem jak wyglądasz bez tego garnituru bo nigdy nie sprawdzałam, ale pewnie też fajnie. ustalmy jedno, że mi sie podobasz, okej? - walnęła się na łóżko i schowała twarz w dłoniach bo poczuła, że się czerwieni. to zapewne przez alkohol! ale dobrze, że jej go zabrał, bo elka stanowczo już nie powinna była więcej go pić. - jezu mam nadzieję, że sie za to na mnie nie obrazisz! - spojrzała na niego przez palce.

patrick byłby głupi gdyby jej słowa mu nie schlebiały, a schlebiały na pewno. bo chociaż był troszke dziwny i odstający to lubił jednak jak ktoś mu prawił komplementy - okej ustalmy że ci się podobam - pokiwał głową i uwalił się na łóżku obok niej. zabrał jej dłonie z twarzy - czerwienisz się to słodkie - stwierdził. takie dziewczęce odruchy były zabawne - nie obrażę, daj spokój - machnął ręką - a może chcesz mnie pocałować? - zapytał. badał grunt, no bo skoro jej się podobał xd

zamrugała kilka razy, jak zabrał jej dłonie z twarzy. serce zaczęło jej walić jak szalone, bo mimo wszystko się zestresowała całą sytuacją. rzadko tak miewała, a że z patrickiem się przyjaźniła, miała stres podwójny. - a może chcę cię pocałować - przytaknęła mu, a za chwilę go pocałowała. najpierw zupełnie nieśmiało jakby badała grunt co do tego co się ma wydarzyć. jak już trochę się wyluzowała, to pocałunek przedłużyła i nie był on bynajmniej grzecznym buziakiem w usta.

pewnie zaskoczył ją tym pytaniem. patrick był czasami nieprzewidywalny!
- skoro chcesz to zrób to - zachęcał ją. nie widział nic złego w ludzkich żądzach. były dla niego wręcz naturalne. na pewno odwzajemnił jej pocałunek i pogłębił kiedy to zrobiła - wydaje mi się, że chciałaś to zrobić od dawna - przerwał pocałunek zauważając to, wydawała się napalona na niego troszkę xd co oczywiście mu nie przeszkadzało!

chyba nie lubiła niespodzianek! nie aż takich. od czasu do czasu wolała mieć wszystko zaplanowane. teraz jej jednak nie wyszło. a że się upiła, no to cóż. ujawniły się jej żądze co do patricka. - hmm, powiedzmy że tak jest. nie wiem od kiedy, ale od pewnego czasu miałam ochotę to zrobić - wymamrotała w jego usta, bo miała ochotę na więcej pocałunków. i nie tylko na same pocałunki, ale to chyba patrick sam wyczaił.

patrick pewnie całował ją ochoczo, ale widząc jej żądze podniósł się - nie rób czegoś czego mogłabyś żałować myśląc o tym na trzeźwo - zastrzegł całując ją jeszcze raz i wstając - chodźmy na drinka - zaproponował bo nie chciał żeby doszło pomiędzy nimi do czegoś co przeszkodzi w ich relacji ;x
zacznę teraz jo!

spała narąbana na tym łóżku. ktoś ją tutaj przyniósł xd

odkryła, że zgubiła kolczyk podczas seksów z jackiem, więc musiała powrócić na miejsce zbrodni. zapaliła światło i zaczęła szukać wokół łóżka, następnie zaczęła przerzucać poduszki i machać kołdrą, nie przejmując się, że ktoś tu śpi.

aimee to obudziło, bo w tym stanie bylo to dla niej niczym ruchy tektoniczne ziemi - co się dzieje?!?!! - wykrzyknęła podnosząc się spoglądając na chloe, której nie rozpoznała ;x dlatego od razu nie uciekła!

- zejdź, bo czegoś szukam - powiedziała po prostu. nie przejmowała się tym, że ruda była nie do życia i chciała spać. kto śpi w środku imprezy? u księcia?! chloe robiła jej przysługę, że ją oprzytomniała! ruda nie chciałaby tego przegapić. chloe kojarzyła ją z ryjka, ale jeszcze nie kojarzyła skąd. wiedziała, że nie wywołuje w niej pozytywnych uczuć.

aimee natomiast kręciło się w głowie i było niedobrze dlatego na prośbę chloe jęknęła - nie mogę.... - złapała się za brzuch bo najwyraźniej coś tam ją bolało. dalej nie rozpoznała chloe, nie wiedizała za bardzo gdzie jest i jak się stało że była w takim stanie, ups.

kiedy złapała się za brzuch, chloe odskoczyła od łóżka i przypomniała sobie kim jest tamta. wystrzeliła paluchem w jej stronę.
- nie! nie dam ci zarzygać żadnego z części mojego stroju! nawet o tym nie myśl! - wyrzuciła jej szybko. lepiej było zareagować z wyprzedzeniem. - pojebana laska... - mruknęła sama do siebie na podstawie własnych wyobrażeń tego co mogłoby się wydarzyć.