disco beach

był wieczór, więc był czas na imprezkę! przyszła tu na karaoke w kusej sukience i śpiewała cherry cherry lady bo taka piosenka mi wleciała na playliście xd

przyszła z jackiem, który się z nią szwendał cały dzień! jack nie brał jednak udziału w karaoke tylko siedział przy stoliku i obserwował pijąc kolejnego drineczka! ale na pewno ją dopingował i już szukał w spisie piosenek co zaśpiewa jako następne!

musieli zwiedzić cały hotel, dopilnować żeby wszystko było w porządku i żeby nikt im się nie zgubił. zaschło jej w gardle, więc podleciała do jacka i zabrała mu drinka, wypijając go za chwilę do połowy - zaśpiewaj ze mną chociaż raaaz jaaackie! - próbowała go zachęcić do rozrywki. sama była już lekko wcięta, bo w samolocie dla rozluźnienia piła drinki - albo zatańczmy! - wyciągnęła ku niemu ręce.

na pewno tak było. sprawdzili wszystkie pokoje i sprawdzili czy wszyscy dolecieli w jednym kawałku hehehhehe - eej - jęknął kiedy zabrała mu drineczka - też chciałem się napić - zaraz machnął żeby przynieśli mu kolejnego drinka co się też stało - wypiłem przynajmniej o dwa drinki za mało żeby śpiewać lub tańczyć i dobrze o tym wiesz - wskazał na nią. pewnie widziała go w różnym stanie ;x

- to ja poczekam, aż nadrobisz i pójdziesz ze mną potańczyć i zaśpiewasz ze mną you're my heart, you're my soul. inaczej nie będę się do ciebie odzywała przez cały wyjazd - zastrzegła, siadając sobie na krzesełku obok. zamówiła dla siebie drinka, machnęła koleżankom że zaraz przyjdzie ale tu ma teraz drineczkowanie z kolegą jackiem. - pij pij, będziesz łatwiejszy - zachęciła go. sama zaraz poprawiła kieckę, założyła nogę nogę. trzeba kusić jakoś tych pięknych ludzi na wyjeździe!

- to chwilę potrwa - zatrząsnął szklaneczką z drinkiem i napił się. pewnie nie chlał w samolocie jak charlie i teraz nie był tak zabawowy xd - a może jak już nalegasz to zaśpiewamy cos innego? - wskazał na piosenkę abby mamma mia. pewnie był fanem abby xd - nie chce być łatwiejszy - zaśmiał się patrząc na jej koleżanki - o nieeee, chcesz mnie oddać jednej z twoich koleżanek? - zapytał.

- ale ja jestem cierpliwa, przecież o tym wiesz - zauważyła, odwracając się do niego w taki sposób, żeby widział jej twarz w całości. odgarnęła włosy do tyłu - okej, niech będzie i abba, to też jest dobry kawałek - zauważyła spoglądając na listę. słysząc jego słowa rozbawiona oparła głowę na dłoni - a co, chcesz cały wyjazd mieć mnie tylko dla siebie? - zapytała unosząc brew do góry - koleżanki chyba znalazły sobie lepsze towarzystwo jak widzisz - wskazała na nie, już niektóre całowały się z jakimiś randomami.

- wiem - pokiwał głową - nauczyłem cię tego - zażartował albo i nie. w sumie myslał, że cierpliwości i ogarniania nauczyła się dzieki niemu w samorządzie! hehe, jack lubił sobie wszystkie zasługi przypisywać najwyraźniej! - to ty powiedziałaś - wytknął jej spoglądając na koleżanki które już całowały się z jakimiś latynosami macając ich klaty - szybko poszło - stwierdził śmiejąc się.

- że ty mnie nauczyłeś cierpliwości? no proszę proszę, wszystkie zasługi twoje i powiedzmy, że się z tobą zgodzę - napiła się za to, że nauczył ją cierpliwości. nadal mu się przyglądała z zaciekawieniem - powiedziałam tak, żebyś był łatwiejszy w namawianiu cię do tańca i śpiewaniu karaoke! - wskazała na niego palcem - to skoro cały tydzień chcesz mieć mnie dla siebie to jakie mamy plany na jutro? zwiedzanie hotelowych pokoi? - zażartowała.

- nie wszystkie, ale większość - odparł dumnie wypinając pierś. tak, jack miał duże ego! - jeszcze dwa drinki - wskazał na prawie pustą szklaneczkę po drinku - także musisz być cierpliwa - słowo klucz - ale w swojej głowie już się rozgrzewam - zapewnił ją. choć tak na prawdę chciał się od tego wymigać jednak! - nie - odparł tajemniczo - jutro spróbujemy udać się na miejscową uczelnie i nawiązać partnerstwo - praca najpierw hahahha, co z tego ze to był wyjazd rekreacyjny.

- słodki jesteś jackie, naprawdę - poklepała go po kolanku. wypiła kolejnego drinka i już prosiła o następnego. barman się jej podobał, był w jej typie, ale najwidoczniej uznał, że jack i charlie są tutaj na randce a nie że to była tylko rozmowa przyjacielska - naprawdę? jeżeli tego chcesz. dobra, pójdziemy na miejscową uczelnię. w takim razie pobajeruję pana dyrektora albo dyrektorkę! bo taka już moja rola - zaśmiała się - pij pij - zaraz mu sama wleje te drinki do gardła.

ten barman to pewnie był meksykański odpowiednik theo xd
- wiem - pokiwał głową z uśmiechem - jak wypijesz kilka drinków to zawsze powtarzasz mi jaki jestem słodki - ułożył usta w dziubek posyłając jej pokraczne buziaczki w powietrzu - łączymy relaks i obowiązki, idealny kompromis - przynajmniej dla niego - ty będziesz bajerować, a ja ustalać szczegóły - pewnie taki mieli podział xd - przecież piję - dokończył na raz drinka i zaraz barman doniósł mu kolejnego. może barman nie zwracał uwagi na charlie bo gustował w facetach! hmm.

hahaah tak pewnie tak.
złapała go za podbródek i pocałowała go w sam środek ust - wybacz, nie mogłam się powstrzymać słodziaku ty jeden - zachichotała. była już totalnie wstawiona, więc zabrała się za robienie głupot. miała nadzieję, że się na nią nie obrazi - jaaaaaackieeeee no weeeź, bo ja chcę zatańczyć! - dźgnęła go palcem w ramię - obiecuje, że jutro będę bardzo grzeczna i ubiorę się jak trzeba - przyrzekła mu z ręką na sercu.

pewnie nie raz się całowali po pijaku tak niewinnie, ale jackie nie brał tego na poważnie, ups!
- wybaczam - poklepał ją po kolanku. widział, że jest podpita to tym bardziej był łaskawy. pewnie będzie musiał ją holować do hotelu, ech! na jej prośbę wypił drinka praktycznie na raz i wstał - dobra, to chodźmy - wyciągnął do niej rękę i poszli na parkiet gdzie leciały jakieś latynowskie rytmy więc jackie zaraz zaczął machać bioderkami! - ale jutro ubierasz się porządnie i schludnie, grasz dobrą dziewczynkę - zastrzegł jej. musieli się pokazać z jak najlepszej strony!

charlie również nie traktowała tego na poważnie, czemu od razu założyłaś że ona traktuje to na poważnie xd leciała na niego ale nie aż tak bardzo.
- no w końcu! - zakrzyknęła zadowolona, idąc z nim na parkiet. może i nie była mistrzynią w tańcu, ale jakoś dawała radę. zaczęła się gibać w rytm muzyki i się odprężyła - dobrze, już dobrze, jutro będę grzeczną prawą ręką przewodniczącego bez kusych sukienek i głębokich dekoltów. jak chcesz, ubiorę nawet golf - wystawiła język.

nie założyłam xd to ty założyłaś xd jackie pewnie bardziej leciał na chłopców, a ona bardziej na dziewczyny xd
pewnie chwycił ją zaraz imitując rasowego meksykańskiego maczo i próbował naśladować te latynowskie pary na konkursach tańca które się obmacywały, obwąchiwały i tańczyły jednocześnie. kiepsko mu jednak szło xd - tylko nie golf - zastrzegł - jasna koszula z rozpiętym pierwszym guzikiem - dał jej dokładne instrukcje.

co tu się wydarzyło? XD ona nie leciała bardziej na dziewczyny, ona leciała na wszystkich po równo!
- rozumiem, że mam pokazać cycki? okej! - przystała na to. potańczyli jeszcze, pogadali i zwinęli się, skoro mieli jutro wcześnie wstać. next. zacznij.

byl zadowolony z siebie bo myslal, ze sie pozbyl peggy! juz sie zdazyl najebac I wywijal z jakimis laskami do abby.

peggy po prostu nabrała trochę dystansu i obserwowała go z daleka xd stwierdziła, że nie daje rady wytrzymać z marcusem, więc łaziła za nim i liczyła na to, że danielle się ogarnie, bo póki co zagubiła się w akcji, a peggy wiernie pilnowała jej brata. piła teraz wino przy barze i miała marcusa na oku. jeszcze był grzeczny i nie musiała wkraczać do akcji.

a marty dotarł tutaj pewnie z valentino po udanym obiedzie xd nawet wyschli przez drogę i wpadł tutaj przybijając wszystkim piąteczki jakby był stałym bywalcem. zaraz wskoczył na parkiet i od razu odbił jedną z lasek marcusowi xd

Peggy prawie jak Mary xd minus psychiczna choroba, z ktora ta sie uporala.
nie byl zadowolony gdy jakis gosciu zabral mu jedna z dziewczyn. - odwal sie - popchnal martiego, po czym przyciagnal do siebie laske, ktora ten mu zebra.

hahaha peggy obserwowała marcusa z innych pobudek niż mary thomasa. skoro miała cały czas marcusa na oku to od razu zauważyła pojawienie się marty'ego. kiedy hurd go popchnął to peggy aż wstała z krzesełka, ale jeszcze nie ruszyła się z miejsca, licząc na to, że sytuacja nie eksaluje i nie będzie musiała interweniować. naiwna xd gdyby marcus popychał kogoś innego to już by poleciała, ale nie chciała znowu spotykać się z marty'm, więc go nie uratuje, ups.

peggy nie była aż taką swiruską jak mary, na szczescie. inaczej już stalkowałaby i marcusa i marty'ego.
marty był pokojowo nastawiony i wcale nie chciał wdawać się w jakieś kłotnie i bójki, szczególnie że dziewczyn było pod dostatkiem. kiedy ten go popchnął to wkurzył się bo halo ale jakiś dzieciak mu tu nie będzie podskakiwał - sam się odwal - i też go popchnął zabierając tą biedną dziewczynę xd

szkoda, ze Marcus byl tak nieprzyjaznie nastawiony.. ech. a mogli by byc kumplami I zrobic na zlosc peggy. - ty sie odwal - znow go popchnal. - sory - poklepal martiego po ramieniu na zgode. zaraz przypomnial sobie jaki niezadowolony byl Anderson po jego ostatniej bojce. jednak bral pod uwage to co mialo do powiedzenia jego rodzenstwo! zauwazyl ruda gdy ta wyskoczyla nagle z tlumu. - pani roosevelt! - krzyknal w jej kierunku, pokazujac ja palcem. po powrocie do hotelu wyczail ja na fejsie, wiec juz wiedzial jak ma na imie. zszedl ze sceny I podskoczyl do niej. - zaszczyci mnie pani? - wyciagnal reke w jej kierunku, ale nie czekal na jej reakcje. wyciagnal ja na parkiet. lecialo akurat dip it low xd