wejście

wjeżdżali z jakimiś skrzyniami na uczelnię i udawali, że to nagłośnienie. w środku tak naprawdę było bardzo bardzo dużo wódki.
- zajebiście, że dołączyłeś do samorządu! - śmiała się kiedy udało im się przekroczyć próg uczelni. chloe uważała, że valentino w samorządzie to jej podwójny agent, który pomoże jej sabotować jacka xd

valentino byl podjarany cala akcja. myslal, ze jack sie ucieszy z ich super pomyslu. tym bardziej gdy sie dowie, ze chloe maczala w tym palce xd jack zdobedzie duzego plusa w oczach innych uczniow gdy sie dowiedza, ze jego druzyna zafundowala im darmowy alkohol. peggy pewnie dala valentino kase na jakies decoracje albo ciasteczka, ale uwazal ze pomysl w wodka jest o wiele lepszy. - od razu wiedzialem, ze to dobry pomysl - zasmial sie.

każde z nich miało inne wyobrażenie korzyści z tej akcji. chloe oczywiście była zajarana tym, że rozkręcą tę nudną imprezę, ale jednocześnie wiedziała, że to wkurzy jacka, który w jej oczach był porządnicki i przewidywalny.
- od teraz wszystkie wydarzenia samorządu będą ciekawsze. - zaśmiała się. najciekawsze będzie oczywiście obserwowanie jak twarz jacka robi się czerwona z wściekłości.

valentino za to mial nadzieje, ze jack bedzie z niego dumny xd w jego oczach jack mial cos w sobie. jeszcze nie wiedzial co, ale jego nowa misja bylo odkrycie tego! - zdecydowanie! oni wszyscy sa tacy powazni - wywrocil oczami. - na szczescie pojawilem sie i z twoja pomoca to sie zmieni - rozesmial sie. nie mial pojecia o tym ze chloe w planach ma jedynie sabotowanie jego ulubionego nowego kolegi.

oboje robili to dla jacka, tylko z innych powodów xd w sumie obsesja chloe na punkcie jacka też była trochę niezdrowa, może tak naprawdę była w nim zakochana i chciała zwrócić na siebie jego uwagę?! plot twist!
- dokładnie! to impreza na miłość boską, tu musi się dziać! - przytaknęła, patrząc na studentów oglądających wystawę prac. - masz - otworzyła skrzynię i wcisnęła przypadkowemu przechodniowi butelkę wódki do ręki.

haha takiego plot twistu chyba sie nikt nie spodziewal. valentino tez sie powinien w nim zakochac i wtedy dopiero bylby problem. jack taki rozchwytywany.
- w dodatku z takiej okazji. nie mozemy pozwolic na to by ludzie sie nudzili! - teraz na pewno tak nie bedzie. rowniez wreczyl butelke uczniowi, ktory przechodzil obok. zyczyl mu dobrej zabawy od samorzadu. chcial zeby wszyscy wiedzieli kto uratowal dzisiejszy wieczor.

mieliby trójkącik hehe.
- udało się przetrwać kolejny rok nauki, a teraz trzeba się upić! - przytaknęła radośnie. skoro on mówił naokoło, że to od samorządu, to też to podłapała. - i pamiętajcie, dzisiaj jest ta jedna jedyna noc w roku kiedy wszystko wolno! - wręczała butelki kolejnym zainteresowanym, bo już przechodnie zauwazyli co się dzieje i zaczęli do nich sami podchodzić po swój przydział.

- zaslugujemy na to po takich meczarniach - w sumie on nie narzekal bo robil to czym sie bardzo jaral. ale wiadomo, ze kazdy powod do upicia sie i swietowania byl dobry. odkrecil jedna butelke i pociagnal z niej kilka lykow. skrzywil sie i podal ja chloe. - czas zaczac zabawe! - zawolal wesolo i powrocil do rozdawania wodki.

- tak! jeśli ktoś chciałby przy okazji wyżyć się na tych wszystkich portretach profesorów to nie możemy mu mieć za złe. - odpowiedziała podwyższonym głosem, aby upewnić się, że do otaczających ich studentów dotrze przekaz podprogrowy. liczyła na to, że impreza przemieni się w piekło. takie były najciekawsze! też się jarała swoim kierunkiem, ale nie lubiła suchej teorii i wykładów. też się napiła i już kręciła kuperkiem w rytm muzyki. - bierzcie bierzcie i przekażcie swoim znajomym! - rozdawała wódkę na lewo i prawo.

- ja nic nie nie widze, nie widzialem i widziec nie bede! - powiedzial rownie glosno i zakryl sobie dlonia oczy. on byl cool, nie mial zamiaru kablowac. usmiechal sie szeroko do wszystkich. cieszyl go widok tylu podekscytowanych ludzi. - alex! dwie dla ciebie z okazji urodzin! - zawolal wesolo. znal spora czesc osob co na pewno bylo korzystne dla samorzadu.

- tak mówi samorząd! - zawtórowała mu wesoło. zachowanie valentino tylko jeszcze bardziej ją nakręcało, wiedziała jakiego dobrać sobie partnera w zbrodni! - i pamiętajcie, to wszystko zorganizował wasz ukochany samorząd i przewodniczący jack! - wolała jeszcze. niech zapamiętają, że to od niego, żeby potem nikt nie nakablował, że dwójka azjatów rozdawała wszystkim wódkę xd chociaż wszyscy się cieszyli z darmowego alko i swój wzrok skupiali na butelkach, a nie twarzach chloe i valentino, więc raczej nie będą wskazywać na winnych.

- za jacka! - zawolal i znowu napil sie wodki. rozdali wszystko a potem poszli sie bawic. valentino byl bardzo zadowolony z udanej akcji!

czekał na faye, bo już wychodzili stąd, ale musiała iść jeszcze do toalety! więc palił papieroska kolejnego!

franek właściwie też już wychodził z imprezy, bo wystarczająco miał dość gadania z ludźmi o niczym. ale zanim tak totalnie wyszedł z imprezy, wpadł na nico - siema - przywitał się krótko - też już idziesz? czy czekasz tu na kogoś? - zapytał.

chyba spadło mu ciśnienie na gnębienie franka dlatego nawet się nie wkurzył widząc go. powoli akceptował że jest jego bratem i już - siema - rzucił mu fajki na znak żeby z nim zapalił. najwyraźniej dziś rzucał fajkami - powoli wychodzę - przyznał - czekam na faye - zaciągnął się papierosem.

zapalił sobie skoro już rozdawał fajki za darmo. dobrze, że jeszcze nie wiedział o tym, że zrobił dziecko jego siostrze, ament. inaczej jego życie by się skończyło gdzieś przy wejściu. zaciągnął się papierosem również - okej. jak się bawiliście? - zapytał zaciekawiony - widziałem gdzieś was przemykających - dodał szybko - w ogóle to moje gratulacje bracie - poklepał go po ramieniu.

jeszcze nie wiedział xd ale jak wiadomo st. albans to miasto plotek.
- nieźle, faye była zadowolona i nieco pijana - zasmiał się. widok pijanej faye zawsze go bawił xd była wtedy jeszcze bardziej nieporadna niż zawsze - dzięki - docenił klepanko po plecach - przyszedłeś tu sam i wychodzisz sam? - zapytał. on gdyby nie miał dziewczyny na pewno wychodziłby z jakąś laską.

życie tylu postaci zagrożone teraz! marcusa planuje zabić sophie, marty andersona, nico franka...
pijana faye i naćpana faye go zawsze bawiły, nie no, to chociaż tyle dobrze, że miał rozrywkę za darmo xd - wiadomo, impreza jest niezła, to dobrze, że się dobrze bawiliście - uśmiechnął się do niego i rozejrzał, kątem oka dostrzegł faye gadającą jeszcze z jakąś koleżanką - wyglądacie na dobraną parę - gapił się jeszcze chwilę na roześmianą dziewczynę a potem wrócił wzrokiem do niego - taak jakoś wyszło - zaśmiał się.

może i go bawiła, ale ją ogarniał halo!
- dzieki - zaraz podeszła do niego faye i ją objął - mam nadzieję, że następnym razem nie wyjdziesz stąd sam - zasulotował mu na odchodne i uciekli z faye do niego, bo u faye pewnie był pijany ted xd

pożegnał się z nimi i poszedł do siebie do domu.