tereny wokół

pewnie omijali się szerokim łukiem cały dzień i obie parki wybyły na pół dnia z posiadłości. jo i tiffy jednak wpadły na siebie w kuchni szukając przekąsek (bonding!) i tym sposobem z paczką pełną orzechowych m&m's spacerowały wokół jeziorka. było niezręcznie, to fakt xd

póki się unikali weekend był całkiem sympatyczny, ale jednak louis cały czas chodził naburmuszony, więc tiffy chętnie poszła na spacer z jo. było niezręcznie, ale tiffany musiała wybadać o co chodzi z tym całym thomasem.
- więc? kiedy zamierzałaś nam o nim powiedzieć? - wypaliła w końcu, bo nie mogła dusić swoich pytań dłużej w sobie.

a jo i thomas pomimo wszystko zachowywali się cywilizowanie. nie byli mistrzami w zadawaniu pytań więc mieli między sobą dużo niedomowień, kto by jednak się tym przejmował... na razie!
wrzucała sobie kolejne cuksy do buzi, aż w końcu odwróciła się i spojrzała na nią - nie miałam szczegółowego planu na ten temat - wyjaśniła zgodnie z prawdą - poza tym nie wiedziałam jak mam wam to powiedzieć - dodała zaraz, faktycznie tak było. jeśli chodzi o swoje prywatne rzeczy była skryta, wolała dawać rady innym xd

- jak to jak? "hej dziewczyny, spotykam się z kimś". - podpowiedziała jej. - to takie proste. potem zadałybyśmy wszystkie niezbędne pytania. - zauważyła. tiffany była urażona, że jo nic im nie powiedziała, tym bardziej, że ostatnie kilka razy na pytania czy z kimś się spotyka, odpowiadala, że nie. kłamczucha! - on jest... trochę starszy niż bym sobie wyobrazała - zmarszczyła nosek, zerkając na przyjaciółkę.

- mhm, a potem ty powiedziałabyś to louisowi a reszta innym naszym znajomym - odparła wzdychając - właśnie dlatego nie chciałam wam nic mówić i właśnie dlatego miałam problem z twoim związkiem z louisem, będzie wiedział o mnie wszystko mimo, że to tajemnica - nie wierzyła w to, że tiffy nie paplałaby mu wszystkiego xd - wiem, przeszkadza ci to? - zapytała zerkając na nią też.

- więc jednak to tajemnica? - wystrzelila w nią palcem. - jakbyś mi powiedziała, że to sekret to nikomu bym nie wypaplała, przyrzekam - zapewniła ja. jasne, że by wypaplała xd ale skoro tylko gdybały to mogła się przedstawić w lepszym świetle, bo nigdy tego nie sprawdzą. - uhm, a jakie to ma znaczenie czy mi to przeszkadza? - popatrzyła na jo poważnie. najważniejsze, żeby jo się podobało. - to trochę... dziwne. to znaczy, czy on na przykład mógłby z nami grać w twistera? - to było wazne kryterium do wybierania sobie chłopaka.

- jak widać już nie - wzruszyła ramionami. wiedziała, ze tiffy i tak wszystko wypapla. już nie chciała jej nawet mówić, że nie trzyma języka za zębami. więc to że próbowała postawić się w lepszym świetle nic nie dawało xd - nie wiem, louisowi ewidentnie to przeszkadza bo chciałby mieć kontrolę nad wszystkim i wszystkimi. co dotyczy również tego z kim się spotykam, a kto ewidentnie nie wpasowuje się w jego profil - wytknęła to, bo już wczoraj można było to wyczuć - tiffy - zrobiła krok w przód - uwielbiam cię, ale twister nie warunkuje tego czy z kimś się spotkam - wytlumaczyła bo czasami miała wrażenie że była poważniejsza niż przyjaciółki.

- czyli możemy powiedzieć leili? - spytała od razu. musiała to przegadać z leilą, żeby dowiedzieć się co tamta o tym myśli. - i celeste? czy to prawda, że thomas jest wykładowcą? pozazdrościłaś jej i też chciałaś spróbować jak to jest? - próbowała poukładać to sobie w głowie. jej przyjaciółki ostatnio świrowały, a ona pozostawała w swoim grzecznym związku, poza całą akcją. - nie zamierzam się wtrącać między ciebie a louisa, więc nawet nie próbuj mnie przekonywac, żebym ja przekonała jego - uniosła ręce do góry w geście bezbronności. jo też nie chciała się wtrącać między tiffy a louisa, więc nie mogła oczekiwać tego od przyjaciółki. - czyli by nie mógł. i pewnie byłoby dziwnie jakby przyszedł na naszą posiadówkę. - zastanawiała się na głos. - to dlatego nie chciałaś nic powiedzieć? - spojrzała na jo. - ugh! jestem taka wściekła, że znowu mi nic nie powiedziałaś! - tupnęła nóżką.

- pytasz mnie o pozwolenie, czy chcesz się upewnić że nie będę zła jak to im powiesz? - przecież wiedziała jakie ma podejście do swojego życia, nie lubiła o tym gadać. stad tyle tajemnic! - zaczęłam się z nim spotykać na długo przed tym kiedy celeste postanowiła zabrać się za wykładowców - dodało to więcej powagi jej relacji z thomasem, aniżeli relacji celeste i edena. szczególnie, że ci pierwsi jeszcze nie spali ze sobą! - nie oczekuje tego - wyjaśniła od razu - nie chce żebyście przez to się pokłócili - bo mimo wszystko dbała o nic halo! i w zasadzie już przywykła do tego że są razem! - nie przyszedłby na naszą posiadówę, bo nigdy bym go o to nie poprosiła - wiedziała, że to byłaby kompletna porażka xd - nie chciałam nic mówić bo wiedziałam, że będzie dziwnie - rozłożyła bezradnie ręce - bo wszyscy by się dziwili dlaczego spotykam się ze starszym kolesiem i kompletnie nie rozumieliby tego - trochę się rozgadała, ale własnie tak było - a ja miałam dość spotykania się z chłopakami z uczelni, nie przyniosło mi to nic dobrego oprócz wielkiego rozczarowania - anderson, nate, theo ha ha - więc pomyslałam, dlaczego by nie spróbować? - podała jej cukierki na znak pokoju xd

- nie chcę nic mówić jeśli ty nie chcesz, ale będzie mnie to zżerało od środka - przyznała od razu. już ją kusiło, żeby napisać do leili jak romantyczny weekend z louisem przybrał nieoczekiwany obrót, ale musiała się powstrzymywać. - "na długo przed tym"? jak długo to trwa? to coś poważnego? - drążyła temat. jo wcale nie polepszała swojej sytuacji swoimi wyjaśnieniami. tiffy nie wiedziała czemu miałaby się kłócić z louisem o jo, ale to dlatego, ze na ten moment miała jeszcze mieszane uczucia co do gościa jo i nie była gotowa stawać po jej stronie. - ale ja chciałabym, żeby twój chłopak przychodził na nasze posiadówki - westchnęła, bo jo nie przyprowadzając go na posiadówki ze znajomymi odbierała tiffy pewne ważne doświadczenia xd wysłuchała jej spokojnie. chwilę nic nie mówiła i tylko zaczęła wpieprzać m&msy. - czyli on jest inny niż te wszystkie dotychczasowe rozczarowania? to znaczy... jesteś szczęśliwa? - spytała poważnie.

- wiem, znam cię i dlatego też wiem, że prędzej czy później coś powiesz, niezależnie od tego czy bym chciała czy nie - już nie raz się to zdarzyło i była do tego przyzwyczajona. nawet jej to nie rozczarowywało, ale przez to po części bała się mówić niektóre rzeczy tiffy - jakiś czas - odpowiedziała na jej pytanie - nie wiem czy poważne, ale na pewno skomplikowane i ekscytujące - wytłumaczyła z nieukrywanym uśmiechem. tiffy chciała prawdy więc jo nie próbowała jej mydlić oczu tylko mówiła wszystko zgodnie z prawdą. powinna to docenić! - stop, to nie jest mój chłopak - poprawiła ją od razu bo tiffany już za daleko wybiegała. straciła już nadzieję, że zje m&m'sy więc tylko patrzyła jak przyjaciółka zajada stres xd - jest inny i na pewno nie jest rozczarowaniem - nie lubiła gadac o sobie więc czuła się trochę niezręcznie, ale jednak otworzyła się - jest uroczy, dba o mnie i to od niego dostałam kurczaczka - przyznała się w końcu.

- w takim razie może ty im powiesz? - poprosiła, bo nie chciała czegoś chlapnąć nieumyślnie i żeby jo była na nią zła. nawet jeśli to tiffy i reszta powinny być złe o to, że jo znowu im nie nie zdradzała. póki co tiffany mogła przegadać sprawę tylko z louisem, a jednak wolałaby o tym rozmawiać z leilą niż bratem jo. - nie? och, tak myślałam skoro zaprosiłaś go tutaj. - zauważyla. ona była w związku z louisem już kilka miesięcy, a dopiero teraz zabrał ją do rodzinnego domu xd słuchała przyjaciółki, powoli przekonując się do tego, że thomas nie był jednak taki zły jak wydawał się na pierwszy rzut oka. dowód, że nie można oceniać ludzi po wieku xd - awww, to całkiem słodkie. - stwierdziła i dźgnęła jo w ramię.

przewróciła oczami - okej, powiem - odwróciła się zerkając na ich posiadłość - ale dopiero jak wrócimy i możesz o tym gadać tylko z leilą i celeste - zastrzegła przed paplaniem dalej. szkoda, że louis mógł się wygadać - to nie jest takie proste jak twój związek z louisem - załozyła rozpuszczone wlosy za ucho. tak, uważała że przyjaciółka ma lajtowy związek - thomas jest starszy - zaczęła wymieniać - jest wykładowcą - mówiła dalej - plus ma stałą dziewczynę, która go prześladuje - żeby nie było, że nie mówiła jej wszystkiego xd - jest słodki, choć nie widać tego po jego poważnej postawie - zasmiała się - ale zapewniam cię, że mnie nie wykorzystuje i czujemy się dobrze w swoim towarzystwie - przedstawiała go w samych superlatywach.

- dobrze - pokiwała głową, zgadzając się na takie warunki. louis na pewno powie andersonowi, nie mieli przed soba tajemnic xd nie mogła zaprzeczyć, że miała lajtowy związek, bo faktycznie tak było, mało się kłócili z louisem i nie było między nimi takich różnic jak między jo i thomasem. - czekaj. co? wróć. co z tą dziewczyną? - zmarszczyła czoło, trochę się niepokojąc. dobrze, że zaczęły naukę samoobrony. bo tak, tiffy też była zagrożona skoro już weszła w relacje z thomasem i wiedziała o jego znajomości z jo. - łiii! cieszę się, że w końcu poznałaś kogoś godnego ciebie. naprawdę. - teraz zaczęła się już ekscytować romansem jo zamiast przejmować się różnicą wieku i tajemnicami jo. - może powinnam też z nim spędzić trochę czasu skoro już tu wszyscy jesteśmy - zaczęła się zastanawiać. chociaż na wspólną grę w kalambury raczej nie ma co liczyć.

a jak będzie wiedział anderson to zaraz beztrosko rozgada innym. ciężkie życie jo! ona chyba nie potrafiła żyć bez skomplikowanych relacji, tylko takie ją otaczały w zasadzie! - nie przejmuj się tym - zamachała zaraz na wspominkę o mary. nie chciała o tym gadać, to chyba była nawet bardziej skomplikowana część jej relacji z thomasem niż różnica wieku - doceniam to bardzo - podeszła do niej i przytuliła się na znak pogodzenia! dobrze, że tiffy była takim prostym stworzeniem - możesz spróbować - zachęciła ja - ale bądź wyrozumiała - poprosiła i pewnie wróciły zaraz do chaty bo robiło się zimno! next!