las pod st. albans

george zabrał męską część arystokracji na polowanie. akurat teraz był w grupie z archiem i gabrielem. wszyscy mieli broń i polowali na lisy! wokół nich biegało dużo psów myśliwskich!

archiemu wcale nie podobal sie ten wypad. nienawidzil polowan! uwazal to za okrutny i bezsensowny sport. niestety nie mial wyjscia i musial w tym wziac udzial. nie mial jednak zamiaru strzelac do zadnego zywego sworzenia. trzymal bron w jakis koslawy sposob, nawet nie probujac udawac, ze poluje.

gabriel za to zaangażował się w polowanie i liczył na to, że takie męskie zajęcie pomoże mu odzyskać męskość i werwę xd oczywiście polowanie w jego wykonaniu polegało na tym, że on sobie chodził po lesie, a fernando nosił jego broń.
- patrz jak wyglada jak głupek - podszedł do archie'go, żeby pośmiać się z george'a, bo nie pamiętał, że jest na niego zły.

george chyba jako jedyny wiedział jak używać broni. może gigi by to zaimponowało! ją powinien tutaj zabrać! przemierzał więc jakieś bagna w kaloszach i nawoływał psy. słysząc ich pogawędki odwrócił się i zmierzył ich gniewnym wzrokiem - ciiiii - zamachał na nich.

gigi na pewno by to zaimponowalo. nie przyznalaby sie, ale tak by bylo.
- super - mruknal niezadowolony. nie bardzo byl w humorze by z nim rozmawiac. za kazdym razem gdy na niego patrzyl przypominalo mu sie co robil z vicky. zaczal isc w strone george'a, celowo robiac przy tym halas. chcial odstraszyc biedne lisy.

dziwne, że george zabierał gabriela gdzieś gdzie nie mógł go prowokować, bo dostałby kulkę w łeb xd
podążył w swoich kaloszach (świecących pewnie xd) za archie'm.
- nudy! na polowaniach u księcia alberta zawsze się więcej dzieje - krytykował głośno. albert pewnie stawał ze swoimi gośćmi w jednym miejscu i wtedy słudzy wypuszczali dziki z klatek i panowie mogli więcej postrzelać.

gabriel nie potrafił strzelać więc to jemu co najwyżej groziła kulka w łeb xd
pewnie miał złote kalosze xd george już miał na muszce lisa, ale wtedy archie zaczął szeleścić, gabriel krzyczeć i zwierzątko się spłoszyło. zrezygnowany opuścił lufę i odwrócił się idąc w ich kierunku poddenerwowany - to polowanie, nie salonik literacki, skupcie się! - warknął na nich.

gabriel pewnie samymi swoimi kaloszami odstraszal wszystkie zwierzaki.
- to trzeba bylo isc do ksiecia alberta - mruknal niezadowolony. gabriel dzialal mu na nerwy sama swoja obecnoscia. - z checia wroce do domu - podal swoja strzelbe jakiemus slugusowi.

wszystkim tu groziły kulki. a kalosze na pewno nie pomagały w kamuflażu.
- o! chętnie bym poszedł na salonik literacki - stwierdził z entuzjazmem i obrócił się w stronę archie'go. - my z archie'm idziemy - zawtórował mu. był nawet zadowolony, że oleją ten event dla własnego, lepszego towarzystwa.

generalnie żaden z nich nie traktował tego polowania na poważnie!
- nie pójdźcie nigdzie dopóki nie upolujemy lisa i nie usłyszymy dźwięku rogu myśliwskiego - oznajmił - rozkazuje wam - dodał gniewnie - a teraz bron w dłoń i idziemy - zarządził i ruszył przed siebie - nie ma żadnego noszenia broni przez sługus, jesteście facetami! - dodał oddalając się od nich.

- nigdzie ze mna nie pojdziesz - zapowowiedzial gabrielowi. juz chyba by wolal zostac tu z georgem. - nie mozecie polowac na zwierzeta, ktore sie wam na cos przydadza? - marudzil. gdyby upolowali jelenia to przynajmniej mieliby z tego jedzenie. - trzymanie broni nie czyni nikogo facetem - mruknal niezadowolony, ale chwycil swoja bron. mial zamiar sabotowac georga i strzelac w zla strone zeby uratowac lisy. musial sobie znalezc jakies zajecie skoro i tak musial tu zostac.

- nie pójdę, bo strażnik nas tu trzyma - wykonał ruch w powietrzu jakby strzelał z bicza, co miało być imitacją george'a. uważał, że jest bardzo zabawny i że dostarcza archie'mu rozrywkę. - jestem mężczyzną i rozkazuję innym nosić moją broń! - wywyższał się, bo nie zamierzał przejmować broni od fernando. co prawdopodobnie było dobrym i bezpiecznym pomysłem.

- zamknijcie się wreszcie! - rozkazał bo nie słyszał własnych myśli przez te jazgoty gabriela i archiego. dostrzegł jakiegoś lisa więc wycelował broń i próbował się skupić na strzale. coś niepokojącego jednak zaszeleściło mu z tyłu więc gwałtownie się odwrócił, a wtedy broń wystrzeliła prosto w stopę gabriela, ups xd

gabriel co najwyzej podwyzszal poziom irytacji u archiego, a nie dostarczal mu rozrywki.
- gdybys pozwolil nam odejsc to bys mogl dokonczyc polowanie w spokoju - probowal sie z nim targowac. mial nadzieje, ze wkurzy sie na tyle by ich wygonic do domu. chcial juz dalej cos gadac, ale zaraz ujrzal bron wycelowana w ich kierunku. na szczescie kula poleciala w strone gabriela, ale i tak odskoczyl na bok.

gabriel nawet nie zorientował co się dzieje tylko poczuł przeszywający ból w stopie. jego złote kalosze jednak nie miały w sobie ochraniaczy i nie ratowały go przed takimi wypadkami.
- aaaaaaghhhhhhhh! postrzeliłeś mnie! to wojna! hiszpania wywołuje wojnę anglii! - wył z bólu podczas gdy fernando dzwonił po karetkę. nie dość, że jego mózg i penis nie działa to teraz jeszcze stopa.

jak jego sługus ignacy i ochroniarze usłyszeli strzały krzyki to zaraz go otoczyli i george tylko stał jak wryty. choć podświadomie cieszył się, że go postrzelił xd - to tylko draśniecie - zawołał na odchodne bo już ochrona eskortowała go go samochodu skoro zrobiło się niebezpiecznie. nici z lisków!

nie bylo mu szkoda z gabriela i uznal to za wyrownane rachunki xd dzieki george!

a gabriela przetransportowano do szpitala, oczywiście prywatnego!

mieli zrobić sesję w lesie więc romy wyznaczyła to miejsce jako bardziej atrakcyjne. przyjechała tutaj uberkiem z kufrem pełnym ciuchów i kosmetykami którymi miała w planie upiększyć modelkę andy'ego. oczywiście była z piętnaście minut przed czasem więc siedziała na tym kufrze i gapiła się w telefon.

andy nie posluchal romy i i tak zdecydowal sie na annie. o czym nie zdazyl poinformowac romy, ups. zjawil sie w koncu idealnie na czas. - czesc - pomachal do niej i zaczal sie rozgladac. - ladnie tu - pochwalil wybor romy.

annie ucieszyła się z propozycji andy'ego i chciała mu pomóc rozwijać pasję do fotografii, a jednocześnie spędzić z nim trochę czasu. andy player nie poinformował romy o tym, że annie będzie modelką, ale tak samo nie poinformował annie, że jego asystentką jest romy. kiedy więc annie przyjechała i zobaczyła ich razem, od razu przypomniała sobie o tym jak zobaczyła mysi ryjek siostry na jego wcześniejszych zdjęciach.
- cześć wam! nie mówiłeś, że to sesja rodzinna - zaśmiała się próbując ukryć swoje rozczarowanie.

andy chujek podsumowując!
romy oczywiście odkleiła się od telefonu widząc andy'ego. ucieszyła sie na jego widok i oczywiście standardowo go widząc z nerwów przewróciło jej się w żołądku. zaraz jednak skarciła się w głowie przypominaj sobie, że już wkrótce pójdą wspólnie na randkę z arthurem i to był jej cel numer jeden! - cześć - podeszła do niego i rozejrzała się - uznałam że to miejsce będzie bardziej wyludnione i nikt nie będzie nam przeszkadzać - wyjaśniła powód wyboru. zaraz jednak na horyzoncie pojawiła się annie i minka jej trochę zrzedła - czyli jednak zdecydowałeś się na annie - próbowała brzmieć entuzjastycznie jednak jej głos był bardzo powściągliwy.

od razu chujek! po prostu nie pomyslal, ze to bedzie potrzebne! skad mial wiedziec, ze sie nie lubia? na pewno nie po ostatnim spotkaniu kiedy wyraznie nie potrafily sie dogadac hehe. zapomnial juz o tym! obie bardzo lubil i chcial spedzic troche czasu z obiema za jednym zamachem.
- swietnie - powiedzial z usmiechem. - przy annie czuje sie swobodnie i chyba jeszcze nie jestem gotowy wspolpracowac z kims kogo nie znam - przyznal, a potem ruszyl w kierunku annie by sie z nia przywitac. - czesc, romy to moja zaufana asystentka - zasmial sie.

andy wyparł z pamięci całą swoją przeszłość, włącznie z tym, że te dwie już udowodniły przy nim, że nie potrafią ze sobą spędzać czasu w jednym pomieszczeniu. może myślał, że lepiej im pójdzie na otwartej przestrzeni.
- asystentka? - zmierzyła wzrokiem siostrę i podeszła do niej bliżej. - skąd w tobie nagłe zainteresowanie fotografią? - spytała z lekką drwiną, bo już podejrzewała, że romy bardziej interesuje się fotografem. przeniosła wzrok na andy'ego. - więc? jaką masz wizję? nie wiedziałam jak się ubrać, mam nadzieję, że jest ok - rozpięła jesienny płaszczyk ujawniając sukienkę typu "ja dyktuję warunki", którą ostatnio kupiła dani, ale annie już ją pożyczyła.