lilibet

nie miał w planach skorzystać z jej zaproszenia na szampana, ale st. albans to małe miasto, więc zupełnie przypadkiem szedł ulicą pod jej domem i palił papieroska.

lilibet natomiast pod dom podwiozła limuzyna. miała się ogarnąć i wieczorem pojechać jeszcze na jakąś wystawę. generalnie plan był taki żeby to max ją woził dzisiaj, ale była na niego zła, choć wmawiała sobie, ze to po prostu głupi i tandetny pomysł! wysiadła więc i prawie wlazła w philipa, który tędy szedł - no proszę - powitała go - stalkujesz mnie czy raczej bardzo chcesz się napić tego szampana? - od razu zapytała ironicznie.

max zamiast pić szampana w limuzynie miał ją wozić jako prywatny szofer xd rodzice nie byli zadowoleni z tego jak się prowadza.
uniósł brwi zdziwiony kiedy tak wyrosła przed nim. jego uwadze nie umknęła też jej fura.
- to ty zatrzymałaś się tuż obok mnie, więc to ja powinienem się ciebie pytać - zauważył. - nie dam się zaciągnąć do tyłu samochodu, żeby pooglądać kotki albo jeść cukierki - nie miał w planach bycia porwanym xd

pewnie woleliby gdyby prowadzała się z jakimś normalnym typem, a nie z królewiczami, niedoszłymi królewiczami albo innymi takimi. philip to była skrajność w drugą stronę pewnie xd
- nie jesteś aż tak przystojny żebym chciała cię porwać - odpowiedziała od razu ripostą, co w sumie było kłamstwem bo philip był przystojny i miał w sobie aurę tajemniczości! - tu mieszkam - wskazała pewnie na ładny apartamentowiec bo tak sobie to wyobrażam.

miałam na myśli rodziców maxa xd jak sobie przypomnę jak astrid płakała po stracie pieniędzy jak nie miała sukienek xd ale tak, lilibet lepiej by wyszła na tym jakby się prowadzała z królewiczami, a nie z obdartusem philipem.
- to dobrze, jestem bezpieczny - potargał się po niesfornych włosach i wcale się nie przejął tym, że nie uznała jego przystojności. pozostałe dziewczyny twierdziły inaczej. podniósł głowę, żeby objąć wzrokiem apartamentowiec. - a, nic dziwnego. jesteśmy w dzielnicy snobów - odparł od razu, bo to była jakaś najładniejsza okolica w st. albans.

hahahahahahahah, nie dogadałyśmy się xd
- myślę, że w każdej okolicy nie masz się czym martwić, twoja aparycja nie zachęca do porwań - zapewniła go. wyglądał też trochę groźnie, lilibet na pewno oceniła że potrafi się bić xd - nie każdy kto ma pieniądze jest snobem, to generalizowanie - zaczęła się bronić, bo od razu odebrała to personalnie. w sumie jak inaczej to odebrać?

po prostu żadni rodzice nie byli zadowoleni xd
- masz w tym jakieś doświadczenie, księżniczko? - zaśmiał się, chociaż porwania w st. albans to wcale nie jest powód do żartów. tym bardziej, że leila też była jego kumpelą, o czym zapomniałyśmy xd - a każdy kto jeździ limuzyną? - wskazał na jej podwózkę, która czekała na nią skoro miała się zaraz gdzieś indziej wybrać. - i każdy kto wygląda jakby miał złote lampy w mieszkaniu i obrazy, które powinny być w muzeum - zmierzył ją wzrokiem. mylił ją z gabrielem xd no ale tak ją postrzegał, sorry. jego rodzina też miała kasę, ale finn i tak wolał siedzieć w jakiejś chatce w indonezji albo mieć w mieszkaniu poduszki zamiast kanapy i tak dalej xd

sami mieli dramki, a teraz jęczą xd
mierziło ją jak ktoś z taką ironią mówił do niej 'księżniczko' i na pewno miała niezadowolony wyraz twarzy - no jasne, porywam małe dzieci i robię z nich swoją służbę, mam ich na pęczki w mieszkaniu, chcesz sprawdzić? - wskazała na apartamentowiec - tylko nikomu nic nie mów - to nie był odpowiedni żart, ale jednak go powiedziała. obstawiam, że tobias nie lubił philipa i tego, że kręcił się wokół leili, ups! - jest elektryczna - wskazała na limuzynę, chociaż było eko trochę xd - skąd wiesz co mam w środku? zaczynam na serio myśleć, że mnie obserwujesz - skrzyżowała ręce na wysokości cycków - a może po prostu chcesz sie wprosić i sprawdzić jak na prawdę jest - zrobiła krok w jego kierunku i położyła dłoń na jego klacie delikatnie pukając go po niej palcem wskazującym - ciągle mam szampana - niby to żartowała, niby proponowała. miała ochotę na bąbelki, a może nie chciała pić sama! skoro max nie wchodził w grę na ten moment to musiała się obdartusem philipem zadowolić xd

marudzą na starość, skąd to znamy xd
nie imponowała mu tym, że była księżniczką. poza tym do florence mówił dokładnie to samo słowo dokładnie tym samym tonem. wszystkie bogaczki uważał za księżniczki.
- a myślałem, że to kwestia mojego wyglądu. czyli po prostu jestem dla ciebie za stary - zasmiał się i wcale nie uraził go ten żart. jasne, że tobias go nie lubił, przecież przyłapał ich na jakimś evencie w środku seksu xd - czyli miałem rację - skoro twierdziła, że ją obserwował to przyznała się do złotych lamp i obrazów. spojrzał znowu na ten apartamentowiec. właściwie nie miał nic lepszego do roboty. - czy ten szampan jest wart więcej niż całe moje mieszkanie? - teraz sprawdzał jaką ona miała o nim opinię.

he he xd
nie wiedziała jak mówił do innych więc odbierała to personalnie. skąd miała wiedzieć, że pewnie do każdej oprócz vicky czy leili by tak powiedział xd
- dokładnie tak, może dziesięć lat temu miałbyś szansę - przyznała rozbawiona już trochę tonem ich rozmowy bo w sumie może byli uszczypliwi, ale jednak dobrze im to wychodziło. wtedy nie był z leilą więc nie mógł się czepiać, ale zapamiętał kaprawy ryj philipa xd - zawsze uważasz, ze masz racje, to żadna nowość - co do racji mogliby się sprzeczać aż do rana - a odróżniłbyś szampana kosztującego więcej niż twoje mieszkanie? - lilibet na pewno takie piła. ale pewnie jemu mogła podać ruskiego i by się nie skapnął.

jako jedyna w tym towarzystwie była księżniczką, więc brała to do siebie xd
- a teraz nie jestem twoim sługą i nie możesz mną rządzić - wzruszył ramionami. nie dawał sobą rządzić, wręcz przeciwnie. florence moglaby jej coś o tym opowiedzieć xd - bo zawsze mam rację - upierał się przy swoim, faktycznie można było o tym długo rozmawiać. - przekonamy się - zadecydował i już się do niej wpraszał, nawet jeśli przed chwilą żartowała. on nigdy nie odmawiał zaproszeń do mieszkań ładnych dziewczyn, nawet jesli były upierdliwe. - będziesz mi polewać szampana, a ja będę zgadywać ile kosztował - wymyślił im zabawę wymagającą otwarcia kilku butelek.

w sumie!
- szkoda, chętnie bym popatrzyła jak wykonujesz moje rozkazy - i nie miało to nawet podtekstu seksualnego bo nie wiedziała co wyrabiali z florence! ale na pewno chętnie by mu porozkazywała - tak, na pewno - odparła ironicznie kończąc ten bezsensowny przyczynek do kłótni. mogliby pół nocy dyskutować - zatem zapraszam - wskazała na drzwi i pewnie weszli do środka, gdzie na górę wjechali złotą windą - co najwyżej podam ci szampana, którego sam otworzył, a potem możesz się bawić w zgadywanki - zaproponowała. pewnie wjechali tą windą wprost do jej mieszkania, tak jak w lucyferze wjeżdżało się do mieszkania lucka. fancy! lilibet od razu zrzuciła buty, przez co automatycznie była już niższa od niego i poszła do kuchni żeby wyjąć szampany i postawić je na wyspie w kuchni, odwrócone etykietką, żeby faktycznie mógł zgadywać - na co czekasz? podziwiasz te złote lampy? - ponagliła go. btw, złotych lamp nie było!

- może w twoich snach - w rzeczywistości na pewno nie miała co na to liczyć, a czy philip pojawi się w jej snach to już inna sprawa. - a potem będę cię polewać tym szampanem - zażartował. skoro już zapraszała go do siebie to mógł sobie pozwolić na te żarty. philip jako słaby gość nie ściągnął nawet butów (kurtki też pewnie nie miał i chodził już w samej bluzie czując wiosnę xd) i od razu poczłapał w głąb salonu, żeby popatrzeć na te złote lampy. patrząc po zdjęciach wystrój miała raczej skromny. co było na plus dla niej, ale przecież philip nic nie powie na głos. - tak, oślepiły mnie - oznajmił i przeszedł do kuchni, żeby przyjrzeć się wystawce. - pijemy tego - wskazał na jakąś butelkę, która do niego przemówiła.

- przekonamy się - wzruszyła ramionami kompletnie nie wzruszona jego słowami. uznawała, że była księżniczką i prędzej czy później była w stanie komuś rozkazywać i że miała taką charyzmę i aparycje aby to zrobić! biedna, niedoceniona księżniczka. philip już czuł wiosnę, brawo! dobrze, że przychodziła do niej codziennie pani od sprzątania, to nie bulwersowała się na jego buty! pewnie i tak wróci podpita i nawet nie zauważy! pewnie był rozczarowany, że nie ma złotych lamp! - co najwyżej mój blask mógł cię oślepić - zażartowała uśmiechając się jednak ładnie do niego. nie traktowała takich samokomplementów poważnie! - odkorkuj - rozkazała xd i sama wyjęła dwa wysokie kieliszki - chyba, ze to zbyt eleganckie dla ciebie - dodała zaraz podsuwając kieliszki.

mogła mu rozkazać ściągnąć buty, ale tego nie zrobiła, więc pozostawała niedoceniona xd
- czyli nie można patrzeć prosto na ciebie? jak na meduzę? - porównał ją do mało atrakcyjnej postaci xd specjalnie musiał ją zjechać, bo zbyt ładnie się do niego uśmiechnęła i atmosfera była za miła. to wydawało mu się nienaturalne. - dobrze, o pani - wyrecytował niczym sługa, a niech ma, jednak mogla mu rozkazać. - to nie pijemy z gwinta? jestem zawiedziony - zaśmiał się i złapał butelkę, którą energicznie potrząsnął. - będzie lekko wstrząśnięty - zapowiedział głupawo, po czym otworzył szampana, z którego od razu zaczęła się lać zawartość. pani sprzątająca będzie miała co robić! zatamował szampana wsysając się szyjkę, a jak już trochę upił to przekazał butelkę lili.

w oczach philipa wiecznie niedoceniona!
- to bardzo urocze, że porównujesz mnie do mitycznej kreatury zamieniającej ludzi w kamień, ale nie ulegnę tej prowokacji - mimo wszystko wiedziała, że jest ładna. wskoczyła na wyspę, na której usadowiła się tyłkiem i przyglądała się jak otwiera butelkę - wszystko musisz robić z przytupem co? - skomentowała wybuch szampana. kiedy podał jej butelkę zrozumiała, że nie będzie fancy picia - wiesz, ze kieliszki nie parzą? - zaśmiała się i chwyciła butelkę. chwilę się jej przyglądała, ale zaraz przechyliła i napiła się - zawsze jesteś taki nadąsany? - wskazała na jego minę i podała mu butelkę. pewnie bardziej chodziło jej o to że wkurwiony na świat. kątem oka zauważyła sukienkę, którą zostawiła jej świta na dzisiejszy wieczór. pewnie była długa, czarna, obcisła i wieczorowa! zaraz musiała się zacząć ogarniać!

w oczach philipa nikt nie był doceniony xd
- tak bardzo każesz mi się napracować, żebyś się w końcu na mnie wkurzyła? - zaśmiał się, bo dostrzegł, że była milsza niż zwykle i nie dawała się sprowokować, nie rzucała w niego butami i tak dalej. mimowolnie spojrzał na jej nogi, które pojawiły się w zasięgu wzroku kiedy usiadła na wyspie, a sam po przekazaniu jej szampana oparł się bokiem o blat. - przepraszam, nie jestem taki obyty, czy to nieodpowiednia metoda otwierania szampana? - spojrzał na nią udając niewinnego. nawet spojrzał na nią puppy eyes i w ogóle! nie były takie imponujące jak marty'ego, ale to dlatego, ze nie miał wprawy. - wiesz, że butelki mają idealny kształt, żeby pić prosto z nich? - wkroczył oczywiście na bezsensowną dyskusję. uśmiechnąl się nawet kiedy napiła się jednak z butelki. już miał na nią zły wpływ xd a przynajmniej tak myślał, bo nie wiedział, że nie była taka grzeczna i elegancka na jaką pozowała. - zawsze jesteś taka wścibska? - nie zamierzał ułatwiać jej tej konwersacji. przejął jednak szampana i napił się znowu, chociaż wolałby zwyczajne piwko niż bąbelki. mogła się przebierać przy nim, nie miałby nic przeciwko!

ech, trudny zawodnik!
- obawiam się, że po tym co dla mnie zrobiłeś to nie zadziała - przyznała szczerze. w sumie uratował ja trochę, nie miała serca się na niego gniewać przynajmniej na razie. nawet jak był chamkiem, którym jednak w głębi duszy nie był bo ją ratował. mógł patrzeć, póki nie dotykał! nie każdy mógł! no chyba, że lilibet była zdesperowana i potrzebowała seksu - obawiam się, że spece od pr powiedzą że nie - zrobiła udawaną smutną minę, ale zaraz znowu piła z butelki. puppy eyes marty'ego niepokonane! choć nawet lili na chwilę się na niego zapatrzyła kiedy jego twarz trochę złagodniała! - wiesz, że kieliszki też mają odpowiedni kształt? - chwyciła jeden z nich i zaprezentowała mu z bliska, a potem zbliżyła swoją twarz niebezpiecznie blisko i tajemniczo się uśmiechała - bywam - odparła na pytanie o wścibskość, a potem zeskoczyła i chwyciła sukienkę. niestety pech chciał, że nie mógł jej oglądać jak się przebierała, ale na pewno mógł jak wyszła przebrana z upiętymi włosami. wyglądała na pewno elegancko, choć pewnie philip tego nie docenił. stanęła tyłem obok niego - zapniesz? - wskazała na długi zamek z tyłu sukienki, który sięgał aż jej tyłka.

- jesteś taka naiwna, że jak facet pomoże ci w jednej rzeczy to potem już wszystko mu wybaczasz? to się źle dla ciebie skończy, mała - stwierdził, mówiąc trochę protekcjonalnie do niej, ale przynajmniej nie nazwał jej znowu księżnisią. chociaż może to było gorsze. - nie ma ich tutaj, jesteśmy sami - zauważył. nie interesowało ją to co mieli do powiedzenia spece od pr-u. dziwne, że zaczynało go interesować to co lilibet miała do powiedzenia. - możesz pić z kieliszka, ja nie decyduję gdzie przykładasz swoje usta - powiedział głupio, ale co miał powiedzieć innego jak była tak blisko. odprowadził ją wzrokiem jak tak nagle wyszła i w międzyczasie sprawdził etykietę i wygooglował ile kosztuje taki szampan, żeby jej za chwilę zaimponować swoimi zgadywankami. oszust xd podniósł wzrok kiedy wkroczyła do pomieszczenia taka elegancka. - nie musiałaś się tak dla mnie stroić - zaśmiał się i podszedł bliżej. był zwykłym facetem, wzrokowcem, więc zawiesił się na parę setnych sekundy zanim zaczął powoli zapinać jej sukienkę, co było dziwnie intymnym przeżyciem, tak jak wtedy kiedy tamował jej ranę na czole.

- a ty jesteś tak naiwny i myślisz, że często jakiś facet opatruje mnie i sprawdza czy ze mną wszystko ok? - nie miewała często wypadków, plus generalnie żaden facet się nią nie przejmował w tym sensie. raczej wszystkie jej relacje były dość frywolne i nie na tyle zaangażowane żeby ktoś bardzo miał się nią przejmować. no może oprócz brata! nie przeszkadzało jej, że nazwał ją małą, wolała to od księżniczki! - dlatego pijemy szampana z butelki, bo nie ma ich tutaj - zauważyła jakże mądrze i błyskotliwie - nie chce ci dawać powodów do nazywania mnie dystyngowaną - odstawiła kieliszek. jaki z philipa oszust! nie wyczuła jego intencji, będzie naiwnie wierzyć, że ma szósty zmysł! albo jednak się skapnie xd zobaczymy! - nie pochlebiaj sobie, to nie dla ciebie - wyjaśniła czekając aż zapnie sukienkę, a sama wkładała kolczyki do uszu. musiała się prezentować jak na księżniczkę przystało, ale wcześniej obali butelkę szampana xd

- a ty jesteś taka naiwna i myślisz, że jak cię facet opatruje to przejmuje się tobą później? - kontynuował te przekomarzanki. chociaż on też nie przejmował się żadną dziewczyną od liceum i wszystkie jego relacje były powierzchowne i łatwe do zapomnienia. - wow, jesteś buntowniczką kiedy nikt nie patrzy, brawo - pochwalił ją ironicznie. moze kiedyś doceni to, że miała więcej za uszami. - mogę cię tak nazywać bez powodu. jeszcze nie zauważyłaś? - zaśmiał się pod nosem. myślał, że jego bezczelność i brak obycia jest zauważalny na pierwszy rzut oka. no ale oczywiście lilibet szukała czegoś za tymi maskami. - już wychodzisz? dopiero się rozkręcamy - wskazał na rządek butelek kiedy zapiął sukienkę. nawet nie miał na myśli tego, że mogli wylądować w łóżku po tej ilości szampana. całkiem dobrze się bawił w jej towarzystwie i nie miał ukrytych intencji, ale nie mówił tego na głos. wolał, żeby myślała, że chce ją zaciągnąć do łóżka niż żeby wiedziała, że fajnie z nią spędza czas.

- przecież wiem, że ty na pewno się nie przejmujesz - wytknęła mu to trochę specjalnie bo czuła podskórnie że gdyby jednak się nie przejmował to zostawiłby ją na tym stoku na pastwę jej bezmyślnych ochroniarzy xd - nie myśl tylko, że próbuję ci zaimponować - wyjaśniła łapiąc znowu butelkę i pijąc kolejne łyki szampana. bąbelki już uderzały jej do głowy, ale to nic. po koksie miewała lepszą fazę, może dzięki temu dziś nie będzie brać - zauważyłam i zdecydowanie wolę 'mała' - i pewnie to był ostatni raz jak ją tak nazwał! - och wybacz, nie spodziewałam się wizyty tak zacnego gościa i mam inne plany, a raczej obowiązki - wytłumaczyła - następnym razem postaram się znaleźć dla ciebie więcej czasu - obiecała z ironią w głosie. myślała, że robił to tylko dla alkoholu, nie wyczytała jeszcze że tak na prawdę miło spędzał z nią czas, dobrze się kamuflował na razie - lub po prostu możemy się umówić jak cywilizowani ludzie - zasugerowała, choc wcale nie chodziło jej o jakieś randki. musiała gdzie indziej skierować swoje zainteresowanie skoro max zabierał jakieś siksy na randki! chwyciła szpilki w dłoń i odwróciła etykietę szampana - to jak obstawiasz, ile kosztuje? - w końcu po to tu przyszli.

- w końcu to ustaliliśmy - oznajmił z wyraźną ulgą, bo do tej pory lilibet próbowała mu wmówić, że ma dobre serce i się przejmuje. teraz w końcu mógł odetchnąć wiedząc, że to odpuściła. - nie? to co my tu robimy? - zaśmiał się. - nie przejmuję się też tym jak wolisz, żebym cię nazywał - zauważył i przejął butelkę, żeby też dalej pić, nawet jeśli nadal nie był fanem szampana. - dlaczego myślisz, że miałbym ochotę to powtórzyć? - spytał wprost. prawda była taka, że nigdy nie sypiał z żadną dziewczyną więcej niż raz (oprócz florence), więc jego relacje z dziewczynami miały krótki termin ważności. tylko niektórym udawało się przebić na dłużej, o ile z nimi nie sypiał xd więc lili miała szansę na ponowne spotkanie. - hmmm - udał, że się zastanawia i zerknął na butelkę - siedemdziesiąt cztery funty - pomylił się specjalnie o kilka, żeby nie podejrzewała go o oszustwo.

- według ciebie to ustaliliśmy - nie dawała za wygraną wiedząc, że to tylko takie pozory. może biła od niego inna aura aniżeli chciałby xd następnym razem się o to czepi! - pijemy, wspólnie, bo dałeś się na to namówić dobrowolnie - przypomniała mu - chyba niczym się nie przejmujesz co? - zapytała niby to bezsensu, ale tak na prawdę to pytanie miało wielką głębię xd - może dlatego, że dałeś się namówić na przyjście, nie uciekłeś po pięciu minutach i wypiłeś prawie całego drogiego szampana? - wskazała na butelkę. miała szansę na ponowne spotkania dopóki nie wylądują w łóżku xd - siedemdziesiąt osiem, ale blisko - pochwaliła go i nawet poklepała po ramieniu - muszę iść - oznajmiła zakładając szpilki i wypijając ostatnie łyki szampana. potem nałożyła szminkę i nic z tego - przemyśl moją propozycję - zasugerowała zarzucając na siebie płaszczyk.