max

dobrze pamiętał jej ciało i wiedział, że jest niczego sobie. musiał jednak być silny! może gdyby była trzeźwa to miałaby większe szanse, żeby sprowadzić go na złą drogę zdrady przyjaciela, ale teraz widział, że ledwo się trzymała na nogach i że nie była nawet świadoma tego co robi. nie chciał, żeby tego żałowała! dlatego odpowiedź na pytanie "nie chcesz tego?" brzmiała "nie w taki sposób". nie powiedział tego jednak na głos i wyglądało jakby odpowiedź brzmiała "nie". złapał jej dłonie i ścisnął ze sobą zatrzaskując w jego dłoniach.
- proszę wracaj do domu. zamówić ci ubera? - nie mógl jej samodzielnie odwieźć skoro piwkował.

lili ostatnio niezbyt często bywała trzeźwa. a teraz kiedy nie było archiego to tym bardziej! hulała! dla niej jego słowa brzmiały tak jakby nie chciał z nią nic robić i mieć wspólnego. oczywiście wyolbrzymiała z uwagi na to że była pod wpływem, ale teraz emocje wzięły górę - ale z ciebie dupek max! - warknęła na cały głos - udajesz porządnego i wiernego zasadom, a tak na prawdę jesteś jak każdy facet - machała mu ręką przed nosem. dobrze, że go nie walnęła - manipulujesz i wykorzystujesz, a potem udajesz że nic takiego się nie stało - porównywała go do philipa. najgorsza obelga xd

nie mijali się tak często na mieście, żeby był świadomy, że jej hulanki to znacznie większy i poważniejszy problem. może wtedy wziąłby bardziej na poważnie zadanie pilnowania jej.
- lili, spójrz na siebie! - warknął ostrzej, bo się zniecierpliwił. nie życzył sobie bycia nazywanym dupkiem. musiał pielęgnować swoje zasłużone miano dżentelmena. - ledwo stoisz na nogach! - w wolnym tłumaczeniu: "nie wiesz o czym mówisz, bo masz odlot, jestem wspaniały" xd - zawsze przychodziłaś do mnie tylko wtedy kiedy ty chciałaś, ale to ja jestem manipulantem, co? - zasmiał sie gorzko. naprawdę w tym momencie chciał zrobić odwrotność tego co mówiła i nie wykorzystywać jej we wrażliwym momencie.

nie chodził na fancy przyjęcia to nie wiedział. charlotte pewnie była na bieżąco xd
nie przestraszyła się kiedy na nią nawrzeszczał, choć zrobiła krok w tył. jednak wywołał w niej jakiś respekt - nic mi nie jest - zapewniła go choć dalej się pięknie chwiała. nie pamiętała nawet ile tego wzięła, bo już nie kontrolowała tego w żaden sposób - a ty nigdy nie powiedziałeś że ci to przeszkadza więc nie udawaj niewiniątka - bo w jej oczach teraz takiego zgrywał - nie potrzebuję ciebie, ani archiego, nikogo! - krzyknęła na pożegnanie i dość szybko jak na siebie zwiała. ale była w rozsypce i popłynęła dalej w imprezie tego wieczoru.

nie obracał się w tym towarzystwie i przegapiał wszystkie plotki.
- taa, świetnie sobie radzisz! - zawołał za nią i zatrzasnął drzwi. zastanawiał się czy dotarła bezpiecznie do domu, ale był za bardzo wkurzony tym jak na niego naskoczyła (nietrzeźwi ludzie mówią to co myślą naprawdę!), więc nie zadzwonił się upewnić.

nie piła x czasu więc dziś skuszona na jakiś evencie jednym kieliszkiem wina upiła się i już zamiast reprezentować godnie rodzinę, której opinia teraz przez karola była wątpliwa to pojechała do maxa żeby klasycznie mu nawrzucać bo dalej nie mogła przeżyć że przygruchał sobie jakąś duperkę! - wiem, że jesteś widziałam twoje auto! - waliła w jego drzwi - i nie obchodzi mnie czy jesteś ze swoją laską czy nie! - chciała mu narobić przypału.

robiła mu przypał na korytarzu i potem wścibskie sąsiadki będą się dopytywać co się dzieje, więc nie mógł pozwolić na to, żeby tak krzyczała. ale podszedł do drzwi dopiero jak dobra akcja w meczu się skończyła i mógł z czystym sumieniem odejść od ekranu. 
- czy to tę twarz chciałaś zobaczyć? - wyszczerzył się i zamachał pokazując swoją przystojną mordkę.

ciekawe czy same stare baby mieszkały wokół i potem będą plotkować kiedy będzie przechodzić obok lub szpiegować go przez wizjery i okna haha.
jeszcze się ociągał! taki z niego dżentelmen właśnie! w oczach lili żaden, ale to dlatego że była trochę zazdrosna xd - wolałabym księcia hiszpanii, ale jak się nie ma co się lubi - nie mogła mu powiedziec nic miłego sorry. wepchnęła się bezczelnie do środka bez zaproszenia, ale może to lepiej... sąsiadki mniej usłyszą - masz wolne i siedzisz sam? - już piła do tego, że powinien spędzać czas ze swoją lafiryndą. dobrze, że dani tego nie słyszała. widziałabym bójkę niebieskich haha.

pewnie tak było. to te wszystkie babki z kościoła, które kiedyś śledziły andy'ego xd
nie spodziewał się gości i był zaaferowany meczem. po ostatniej rozmowie z ruth siedziało mu w głowie to co powiedziała i nie wiedział jak się zachowywać przy lilibet. nie chciał jej traktować jak młodszą siostrę, ale jednocześnie nie mógł robić z nią tego co by chciał. 
- gabriela nie było w domu? - zażartował. nie przejmował się, że jest podrzędnym księciem, ostatnim w kolejce do odwiedzania. - teraz mam już towarzystwo - wskazał na nią jak już się wepchała do środka. nie kumał jej aluzji, bo nie przywiązywał takiej wagi do relacji z danielle jak wszyscy inni dookoła typu ruby. czyli dani i lilibet powinny bić się w domyśle. max myślałby, że o niego, a tak naprawdę obrażałyby nawzajem swoje umiejętności xd - chcesz coś do picia, jedzenia? - zamknął drzwi i ruszył w głąb mieszkania. chciał ją ugościć skoro już przyszła. dżentelmen!

ta sama kościelna mafia.
wow, czyli jednak coś przemyślał. brawo max! może teraz ruth powinna się udać po rady do niego w takim razie. choć przypominając sobie rady maxa... cóż nie były one najlepsze!
- och wybacz, sugerujesz w tym momencie że jestem łatwa i puszczalska? - wiadomym było że gabriel wybierał wywłoki które ruchał, był z tego znany w towarzystwie. oczywiście lilibet raz uległa zdesperowana jego zalotom, ale obiecała sobie że nigdy więcej. znowu obraza dla danielle, że na niego leci hehe - nie zabawię długo - zastrzegła od razu. miała zamiar się pokłócić i wyjść, klasyk.
wszyscy przejmowali się ich relacją prócz zainteresowanych czyli maxa i dani, ech! powinny, ale to chyba nie byłoby w ich stylu aż tak bardzo, przemyśle - już zdązyłam się napić - zaśmiała się na wspominkę o kieliszku wina, który ją bardzo rozweselił. za bardzo!

może jak max posłucha rad innych to się nauczy jak samemu dawać dobre rady xd
- sama wspomniałaś o... - zaczął, ale jednak potrząsnął głową, uznając, że nie ma sensu dyskutować - jasne, lepiej wszystko obrócić tak, żebym to ja wychodził na najgorszego - przyzwyczaił się, że lilibet tak go postrzega, więc faktycznie nie było po co się tłumaczyć. - jak chcesz - wzruszył ramionami i zerknął na ekran, żeby sprawdzić czy wynik meczu się nie zmienił przez chwilę nieuwagi. dani i max podchodzili na luzie do swojej znajomości, a wszyscy inni się spinali i dopisywali tam coś czego nie było! jak coś nie jest w ich stylu to tym bardziej nakręca dobrą dramkę xd max zmarkotniał słysząc, że się napiła. - lilibet... - westchnął i podszedł do niej bliżej. nadal czuł się odpowiedzialny za jej trzeźwość, tym bardziej po tym jak ostatnio ją wypuścił, a ona wylądowała na odwyku - odwiozę cię do domu - zadecydował. dzisiaj nie pił piwka do meczu, więc nie powtórzy poprzedniego błędu.

może powinien pójść na kurs.
nie było sensu dyskutować i tutaj chociaż max podjął dobrą decyzję. szczególnie jak potem dowiedział się, że lilibet zdążyła coś wypić. nie było sensu dyskutować z pijaną dziewczyną, tym bardziej z pijaną lilibet. znał to z doświadczenia na pewno.
- w tej relacji to ty jesteś najgorszy, a w relacji z windsorami ja, nie przywiązywałabym się do tego - zaczęła usprawiedliwiać swoje słowa. wina windsorów wiadomo. chyba najmniej obchodziło innych że dani i max podchodzili do tego na luzie, to się nie liczyło xd - nie! - wyciągnęła dłoń przed siebie i pogroziła mu wskazującym palcem - gdybym chciała jechać do domu to tak by się stało, nie jesteś moim szoferem, opiekunem, ani bratem żeby robić tą całą zmartwioną otoczkę - zamachała rękoma i zrzuciła z siebie płaszcz który wylądował na jakimś krześle w kuchni dość niedbale - będę robić to na co mam ochotę - oznajmiła i uwaliła się na kanapie przed telewizorem zajmując całą długością siebie miejsce do siedzenia. najwyraźniej na to miała ochotę. zamiast patrzeć na mecz (co ją to obchodziło!), to gapiła się na maxa i jego zmartwioną minę!

nie, bo mu się poprzestawia w głowie i będzie chciał zostać life coachem xd czyli kariera dżentelmeńskiego ruchacza jak finna. 
- każdy kto postrzega cię za gorszą jest idiotą - stwierdził. jego też windsorowie (to znaczy ci windsorowie z "prawidłowej" linii) traktowali jako obywatela niższej kategorii, ale nie miał potrzeby im niczego udowadniać. - martwię się o ciebie, dlatego robię zmartwioną otoczkę - odpowiedział od razu - to, że się tobą przejmuję to nie znaczy, ze traktuję cię jak siostrę - dodał, bo już drugi raz coś podobnego usłyszał i teraz musiał się upewnić, że lilibet jednak wie, że wcale nie jest dla niego jak siostra. to go gniotło, nawet jeśli wiedział, że nie powinni robić nic co wykraczałoby poza relacje typu rodzeństwo. oparł się o ścianę i patrzył na nią krzyżując ręce. obserwował ją i właściwie spodziewał się, że zacznie z przekąsu oglądać mecz, ale tak się nie stało - jeśli chcesz coś oglądać to ekran jest tam - wskazał na telewizor. nie sądził, żeby gapienie się na niego było tym co chciała robić.

czyli kolejny finn, brakuje takiego haha.
- nie potrzebuje twoich 'komplementów' - zrobiła cudzysłów - żeby podnieść moja samoocenę - co oczywiście było wierutnym kłamstwem bo jej samoocena była bardzo niska szczególnie w kontekście bycia księżniczką - wszyscy robią wokół mnie zmartwioną otoczkę ile razy mam przypominać, że nic mi nie jest? - oczywiście jej ostatnie przygody wcale tego nie potwierdzały, ale miała dość tego że każdy się zamartwiał i pytał o jej samopoczucie - doprawdy? czy przy archiem powiesz to samo? - zapytała unosząc brew. nie wierzyła w to, przy jej bracie zachowywał się zupełnie inaczej. z przekąsu nie zaczeła oglądać meczu, ale zrobiła coś zdecydowanie innego. rozpięła guziczki swojej sukienki uwydatniając swój dekolt i patrząc dalej na niego z kanapy, niby to niewinnym wzrokiem! - wiem co chce oglądać - zapewniła z uśmieszkiem i zdecydowanie nie zerknęła na ekran.

jakiego? bez nogi? xd finn został rozszczepiony na kilka postaci xd
- gdybym chciał powiedzieć ci komplement to powiedziałbym coś bardziej osobistego, na przykład, że rozświetlasz każde pomieszczenie, do którego wchodzisz - wymyślił po dżentelmeńsku. - nie możesz winić nas o to, że się przejmujemy i chcemy, żeby faktycznie nic ci nie było - zauważył łagodnie. zdecydowanie obudziła mu się opiekuńczość wobec lilibet po tych wszystkich ostatnich wydarzeniach. kiedyś była tylko jedną z jego rozlicznych koleżanek do łóżka. - tak, bo nie powiedziałem nic z podtekstem - trzymał się swojej wersji. nawet jeśli podtekst pomyślał. dalej ją obserwował i nie ułatwiała mu niemyślenie o podtekstach. zachowywał jeszcze dystans i opanowanie - nie możesz walić do moich drzwi za każdym razem kiedy jesteś nietrzeźwa i przypomni ci się, że chcesz ze mną uprawiać seks - rzucił stanowczo, choć tak naprawdę powód był taki, że jeśli będzie tak przychodzić to on w końcu jej ulegnie i to wiedział. nie chciał być chamkiem wykorzystującym pijane wrażliwe dziewczyny.

już mateo prawie nie miał użytecznych nóg, co ty masz z tymi dysfunkcjami nóg u swoich postaci xd
- wymyśliłeś to na poczekaniu - zarzuciła mu niedbały komplement. nie mogła po prostu takiego przyjąć od niego, to było za łatwe! jeszcze okazałoby się że na niego leci czy coś. wcale nie leciała, skądże. to że przychodziła tu i prężyła się jak kocica nie znaczyło, że się na niego leciała xd - to po prostu męczące, nie możecie się martwić za moimi plecami, a nie przy mnie - to że się martwili i ja obgadywali jej pasowała hehe - jasne - nie uwierzyła mu, że mówił bez podtekstu. trochę robiła to specjalnie teraz. bo tak, była pijana i chciała seksu. lubiła maxa (choć nie przyznawała się) i nie chciała być przez niego traktowana jak aseksualna siostra! - mogę przychodzić też trzeźwa skoro zapraszasz - obróciła jego słowa przeciwko niemu, a potem uniosła się lekko, zsunęła ramiączka przytrzymując sukienkę w biuście, a drugą reką rozpięła stanik który powoli zdjęła i rzuciła gdzieś na podłogę pomiędzy nią a maxem. znowu ułożyła się na kanapie i przytrzymywała sukienkę żeby się nie zsunęła.

łatwiej się gra takimi bez nóg niż głuchoniemymi xd
- łatwo przyszło mi do głowy, bo tak jest - wzruszył ramionami. co właściwie mogło oznaczać, że już wcześniej tak o niej myślał. nie przyjmowała jego spontanicznych komplementów to może powinien spisywać listę przez kilka tygodni xd nikt nie podejrzewa lilibet o to, że leciała na maxa, skądże xd - jeśli męczy cię to, że ludzie o ciebie dbają to nie narzekaj potem, że inni tego nie robią - wytknął jej kompleks do windsorów. najłatwiej by było jakby lilibet nie dawała im żadnych powodów do zmartwień, ale to chyba niemożliwe. nie traktował jej jako aseksualnej siostry, choć mogło tak wyglądać i zbierał w sobie wszystkie możliwe siły, żeby tak było. a potem się denerwował, że tak to postrzegała xd - na trzeźwo przynajmniej będziesz wiedzieć co robisz - bo teraz mogła być nieświadoma i potem żałować. nie chciał tego! nie chciał, żeby myślała, że ją wykorzystał. tak naprawde to ona zawsze go wykorzystała dyktując na swoich warunkach kiedy chce z nim sypiać, a kiedy nie chce go nawet widzieć publicznie xd przełknął ślinę kiedy zaczęła mu robić pokaz i nie mógł pozostać na to obojętny. podszedł do niej bliżej co wyglądało jakby chciał ją pocałować. przykucnął przy kanapie i przesunął ręką po jej boku co było intymnym gestem, choć miało na celu zatrzymanie ręki i podtrzymanie jej sukienki. popatrzył jej w oczy. był za blisko i targały nim różne emocje i instynkty. probował pozostać dżentelmenem, ale na to było już za późno, niepotrzebnie robił te kilka kroków w jej stronę, to był błąd. - to jest zły pomysł z co najmniej pięciu różnych powodów - mruknął, ale już bardziej bezbronnym tonem.

głuchoniema postać to jest super pomysł xd
lilibet była głucha na jego komplementy. z jednej strony chciałaby dostawać komplementy od wysoko urodzonych, a z drugiej strony tak na prawdę przywiązywała się do obdartusów i królewskich wyrzutków. oszukiwała sama siebie. powinien mieć zapisane w notesiku komplementy na specjalną okazję dla lilibet, może okazyjnie by doceniła nawet!
- jestem księżniczką, nie dogodzisz mi - zgoniła jej rozterki dotyczące zamartwiania się na swoje pochodzenie, tak najłatwiej. to jak argument peggy, że 'ma dużo pracy' albo 'nie ma czasu'. max też robił jedno, a chciał drugiego. niech się potem nie dziwi, że wkurzała się za ten sposób traktowania który był niekompatybilny z tym co robili jeszcze jakiś czas temu/będą robić wkrótce xd - na miłość boską, nie jestem jakimiś nieprzytomnymi zwłokami - wskazała na siebie. tak była lekko podpita, ale nie na tyle żeby położyć się jak kłoda czy coś. tak, ona wykorzystywała go zazwyczaj, ale teraz było trochę inaczej, bo to ona tu przyszła i zaczęła go specjalnie kusić, to trochę jak jakieś błagalne kuszenie, mógł dostrzec że był górą tym razem xd myślała, że faktycznie podejdzie i ją pocałuje więc w jej oczach widać było lekkie rozczarowanie kiedy tak się nie stało. juz myślała, że da jej kazanie i znowu zasugeruje że odwiezie ją do domu. z jego ust padło jednak coś innego i nieoczekiwanego - i jednocześnie jest to dobry pomysł z co najmniej pięciu powodów - uniosła kącik ust ku górze, a skoro był tak blisko to wykorzystała sytuację i go pocałowała. jeśli miał chwile zawahania to cóż... prawdopodobnie już po niej!

chodziła mi po głowie, dlatego o tym napisałam xd ale chyba ciężko by się nią grało na dłuższą metę.
zacznie spisywać komplementy dla niej, choć nie spodziewał się, że doceni. miała niską samoocenę, a potem nie słuchała jak ktoś mówił jej takie miłe rzeczy!
nawet jeśli nie była zwłokami to pamiętał jak pojawiła się pod jego drzwiami w kiepskim stanie i dopiero potem okazało się, że jest naćpana. nie mógł sobie wybaczyć tego, ze wtedy nieodpowiednio zareagował. a teraz... no, nie przedłużając też nie zareagował najlepiej skoro uległ jej kuszeniom i wcale nie uważał, że jest tu górą w tej sytuacji. był totalnie pod jej czarem w tym momencie! przecież nigdy nie zachowywał się dojrzale mimo że próbował udawać, że tak jest. dlatego jego zawahanie minęło kiedy go pocałowała i przypomniał sobie jakie to przyjemne. powinien w tym momencie spytać się czy jest pewna, ale tak naprawdę to pytanie brzmiało czy on jest pewny. wolałby sobie nie zadawać tego pytania, bo przypomniałby sobie o archie'm i wszystkich innych powodach. dlatego zamiast tego całował ją i tak się wciągnął, że zaraz już układał się na niej na tej kanapie. cytując króla juliana, "prędko zanim dotrze do nas, że to bez sensu" xd

mogłaby być drugoplanowa xd
może miała niską samoocenę przez to, że właśnie nie słuchała.
czyli miotały nim wyrzuty sumienia po ostatnim razie, dlatego postanowił sie na nią wspiąć hehe. logika tysiąc.
jak odwzajemnił pocałunek to też sobie przypomniała jakie to przyjemne. dobrze, że nie pytał i nie psuł nastroju oraz że nie przypominał sobie o wszystkich powodach, dla których nie powinni tego robić. inaczej mógłby wszystko zepsuć. skoro już był na niej to nawet nie fatygowała się żeby trzymać sukienkę, która już zsuwała się pod wpływem wszystkich ruchów i mógł podziwiać na 'dzien dobry' jej piersi. ona za to już ściągała z niego koszulkę żeby móc napawać sie dotykaniem jego klaty i badaniem jego mięśni. nie patyczkowała się!

a już chciałam mówić, że brat jo xd
nie dopuszczała tego do siebie, może powinna pójść na terapię. 
nie pytaj o logikę postaci! przestał myśleć o tych wszystkich rzeczach i dlatego się wspiął! wyrzuty sumienia powrócą jutro albo jak się zobaczy z przyjacielem, któremu obiecał, że nie będzie już wsadzać penisa w jego siostrę xd co zaraz uczynił właśnie na tej kanapie, bo dobrze wiemy do czego to prowadziło xd po wszystkim mogła zostać na noc wygodnie w jego łóżku i rano mógł jej zrobić omlety na śniadanie, ale czy wybrała tę dżentelmeńską opcję czy znowu potraktowała go jako swojego boy toya?

nie widzę tego xd
haha, no archie nie będzie dumny! o dziwo została, bo przypomniała sobie jak miło mogło być z maxem więc od śniadania mogły go dopaść wyrzuty sumienia xd ona nie miała!