lombard

wchodząc miała jeszcze resztkę niedopalonego papierosa w buzi który się dymił choć lonny już od jej wejścia krzyczał, że ma go zgasić.
może esther myślała, że to jakiś drogi plastik xd will widziała jednak że to plastik nad plastikami więc kiedy wrzuciła jej do pudełka tą tandetę to się wkurzyła - to zaniża poziom mojego pudełka - potrząsnęła nim mówiąc niewyraźnie przez tego fajka. nie miała zamiaru być czyimś sługusem i zajmować się sprawami innych sorry!

esther się nie znała na tym co jest ile warte. widziała bransoletkę to brała xd
- dorzuć lonny'emu w gratisie, on tego bardzo chce tylko wstydzi się powiedzieć - obróciła się, żeby zerknąć na lonny'ego, którego już (znowu) wkręcała.

może powinna po plaży chodzić z wykrywaczem metalu. jej forma wakacji xd
- to lombard - oznajmiła, choć było to oczywiste - miejsce, gdzie ktoś kupuje, a ktoś sprzedaje - tłumaczyła dobitnie - tu nie ma miejsca na gratisy - przyszła tu w interesach dlatego kiedy chwyciła pudło jedną dłonią i wyjęła bransoletkę - lepiej żeby została na twoim nadgarstku - podała jej tandetę.

wykrywacz metalu to idealny prezent dla esther na urodziny xd
wywróciła oczami kiedy zaczęła jej robić mansplaining. nie wiem jakim cudem esther na nią poleciała jeśli tak ją pouczała xd
- nadal uważam, że najlepiej prezentowałaby się na nadgarstku lonny'ego - mruknęła i przejęła bransoletkę, ale przy okazji zajrzała jej do pudła i już ją rączki świerzbiły, żeby zabrać coś dla siebie. - tego lonny nie kupi - wyciągnęła jakiś własnoręczny mixtape. oldschoolowo xd

ma wkrótce urodziny chyba? xd
obie były pijane i wtedy miłe, a że potem się nie spiknęły to will automatycznie była tak nastawiona do niej. może liczyła na kolejne spotkanie ale nie pykło? ups!
- nie sądzę żeby był w stanie ją zapiąć - zerknęła na lonny'ego przy ladzie. pewnie miał minę jednocześnie wzburzonego i znudzonego xd pewnie wyciągnęła składankę, którą jej eks zrobiła dla niej więc widząc to will aż poszerzyły się źrenice. pewnie było tam napisane coś w stylu 'dla willie' albo coś - jeśli lubisz ckliwe rockowe ballady to jest twoja - łaskawie pozwoliła jej wziąć. faktycznie nie miało żadnej wartości prócz sentymentalnej.

tak xd
one miłe? chyba nawet po alkoholu to się nie zdarza xd ale po alkoholu mogły się porozumieć xd
- załatwię mu większą - upierała się. będzie teraz specjalnie polować na pogubione bransoletki na ulicy. lonny był wzburzony tym co się odwalało w jego lombardzie, ale jednocześnie był do tego przyzwyczajony i znudzony xd - jesteś pewna, willie? - spytała przesadnie słodkim tonem nabijając się z niej.

miłe na ich poziomie xd
- w takim razie musisz znaleźć jeszcze kilka takich i połączyć - otwarcie się z niego nabijała. lonny przyzwyczajony do tego. i tak miał nad nimi władzę bo kupował ich badziewia xd
myślę, że will miała cały czas wkurwioną minę jak roy kent, a kiedy usłyszała przytyk esther to zmarszczyła groźnie brwi - jestem pewna, ale jeśli jeszcze raz usłyszę że tak mnie nazywasz to zmiażdżę ją na twoich oczach i wsadzę ci ją w tyłek - zagroziła.

- w końcu znalazłam cel w życiu - podsumowała i złapała tę bransoletkę tak jakby próbowała ją powyginać. jak tylko zacznie łączyć ją z inną to je połamie, wiadomo. lonny pan i władca xd tylko żona nad nim miała władzę jak kazała mu iść na dietę xd - okej - wzruszyła ramionami - willie - dodała z cwaniackim uśmieszkiem. nie przestraszyla się jej pogróżek. a właściwie chciała zobaczyć jak je realizuje.

- gratulacje - powiedziała z udawanym uznaniem. trochę późno na znajdowanie celu, ale w sumie jaki miała will? oprócz wkurwiania ludzi? a, fotografia sorry xd
żony mają taką władzę, biedny lonny.
liczyła, ze sobie odpuści, ale była nieustraszona. dlatego will zrobiła tak jak zapowiedziała - papa kaseto - zabrała ją i rzuciła na podłogę miażdżąc beztrosko butem - sama się odwrócisz, czy mam cię zmusić? - zapytała na serio xd

nigdy nie jest za późno na odnajdowanie swojego celu.
esther nigdy nie zależało na sentymentach piosenkach z kasety will, więc nie przejęła się jej losem.
- zostaw takie pytania na potem jak wylądujemy w łóżku - stwierdziła z przekąsem i poszła sobie.

- jasne - burknęła i poszła zająć się tym co miała ogarnąć. biedny lonny, ograbiła go xd

jej mama ostatnio w manii zastawiła jakieś jedyne cenne przedmioty, jakie miała w posiadaniu, i teraz esther musiała przyjsć i wykłócać się z lonny'm, żeby je odzyskać. mimo że znał rodzinę mayów, to i tak chciał od razu kasę, której ani esther, ani mama nie miały.

dawno nią nie grałam.
lena akurat buszowała po lombardziej bo spodobały jej się duże, męskie, złote zegarki takie jak nosili alfonsowie. nie miała wyczucia stylu i chciała taki kupić - chcę jednak ten za dwieście funtów! - oznajmiła lonny'emu wchodząc do środka. tatuś płacił xd esther nie miała tego przywileju.

lonny wyszczerzył się na pojawienie się leny i od razu poinformował esther, że ma kupca na zegarek, więc teraz cena jest wyższa i musi przebić ofertę leny.
- nie! - wkurzyła się. - to jest zegarek po moim dziadku. mama nigdy nie pozwoliłaby go sprzedać i gdyby była o zdrowych zmysłach, to powiedziałaby ci to samo! - kłóciła się dalej z właścicielem lombardu. kto by pomyślał, że rodzina mayów jest jednak sentymentalna.

jakoś tak ładnie esther na awku wygląda xd
lonny oczywiście wiedział kto przyniesie mu więcej zysków w tej sytuacji!
pechowo wybrała z tym zegarkiem, podeszła do lady i przyjrzała się esther - jest bardzo ładny, nic dziwnego ze twój dziadek go nosił - pewnie lena będzie musiała go przerobić żeby nie spadł jej z chudego nadgarstka, no ale. czy to oznacza, że dziadek esther był alfonsem? xd

- więc rozumiesz, że nie możesz go kupić? - wbiła w nią wzrok. oczekiwała wsparcia, skoro nie mogła dostać go od lonny'ego. chociaż esther nie wiedziała tak do końca, jak wygląda wsparcie. musiała sobie zawsze sama radzić. kto wie, kim był dziadek esther, w końcu to szemrana rodzinka.

- ale jest taaaaki ładny - zachwycała się nadal zegarkiem, na prawdę jej się podobał! może to była pierwsza biżuteria oprócz afrykańskim koralików jaką założy - w takim razie jeśli ja go nie kupię to ty go kupisz? - spojrzała na esther, a potem na lonny'ego który definitywnie kręcił głową xd

- nie muszę go kupować, bo jest prawnie mój - odpowiedziała i zmierzyła lonny'ego wzrokiem. ten już był gotowy wręczać zegarek lenie, więc esther szybko przejęła błyskotkę i odchyliła do tyłu dłoń, która ją trzymała. wiedziała, że lonny jest zbyt leniwy, żeby przejść się zza kasy i szarpać z esther. - spłacę kasę, którą dostała moja matka. ale muszę ją najpierw uzbierać - była zdesperowana!

lonny był gotów zrobić wszystko byleby zarobić! może źle mu szło w lombardzie. powinien zrobić reality show typu hardkorowy lombard, oglądałam kiedyś cos takiego xd
- a dużo masz do spłacenia? - nagle zainteresowała się lena. ciekawe było oglądanie tej interakcji. uporu esther i leniwości lonny'ego!

- przez ciebie jeszcze więcej - burknęła na nią, bo nawet jeśli wcześniej się dogadywały, to teraz była wrogiem numer jeden esther. no dobra, wrogiem numer dwa, bo na pierwszym miejscu był lonny, który tylko windował ceny i nie okazywał ani grama człowieczeństwa. a właściwie największym wrogiem była matka, przez którą znaleźli się w tej sytuacji w pierwszej kolejności. lonny za to wykorzystywał zainteresowanie leny i zaczął jej pokazywać inne pierdółki zastawione przez panią may, żeby ją skusić i wyłudzić od esther więcej hajsu.

- a był wart mniej? - zdziwiła się i spojrzała gniewnie na lonny'ego - chciałeś mnie oszukać?! - oburzyła się, może i była oderwana od rzeczywistości, ale wiedziała co to znaczy być naciąganą xd i nawet jeśli lonny chciał złagodzić sytuację pokazując inne rzeczy lenie, a esther uważała ja za wroga to cała sytuacja mogła sie odwrócić bo lena chwyciła lonny'ego za fraki przez ladę i zaczęła nim szarpać - mam odprawić na tobie teraz za karę afrykańską klątwę?! - groziła mu, uroczo xd

esther obserwowała całą sytuację i zauważyła w niej jeden największy pozytyw. nie była nią groźba afrykańskiej klątwy, lecz podczas gdy lena potrząsała lonny'm, to esther złapała resztę błyskotek leżących na ladzie (w tym też takie, których nie przyniosła jej matka) i ze wszystkimi tymi łupami wybiegła ze sklepu. lonny już krzyczał za nią, że złodziejka, a na lenę, że wariatka. schowała się za rogiem, żeby pilnować, kiedy lena wyjdzie ze sklepu, a kiedy tak się stało, wręczyła jej jakiś przypadkowy złoty zegarek, który zwinęła razem z innymi rzeczami. nie był taki fajny jak ten mayowy, ale zawsze coś! nie powiedziała na głos 'dziękuję', ale to było lepsze. uciekła na wypadek, gdyby lonny zadzwonił po policję.

lena nie wyszła ze sklepu, a została wyrzucona! nici z zegarka i będzie musiała znaleźć sobie innych, ech! a nie, jednak zakręciła w dobrą stronę i dostała swoją nagrodę. nie zdążyła nic powiedzieć bo esther uciekła. wieczorem jak leżała w łóżku uznała, że te zegarek jednak jej się bardziej podoba xd