pomieszczenia służby

felix pewnie wysyłał mu pijackie smsy i przyszedł go zgarnąć. a czy go znalazł? oto pytanie!

felix się właśnie świetnie bawił na tej imprezie, było dużo alkoholu i ładnych ludzi. poderwał jakąś pierwszą lepszą kelnerkę i teraz wychodzili z jakiegoś składzika. on wpadł prosto na patricka - o a ty co tu robisz? - zapytał gapiąc się na niego zdziwiony.

może jak ją ruchał to telefon w jego spodniach odruchowo wysłał mu smsy xd dlatego patty się pojawił!
- o - zmierzył wzrokiem kelnerkę i uśmiechnął się - tego akurat się spodziewałem - zaśmiał się i odprowadził dziewczynę wzrokiem - wezwałeś mnie - zamachał telefonem i pokazał smsy w stylu "askksjsanfbecjnfnjvknv' czy coś xd

tak było xd pewnie w większości były puste i nie miały żadnego większego znaczenia. dlatego się zaniepokoił i postanowił go stąd zabrać. ale felix nie chciał wcale się stąd zabierać, zbyt dobrze się bawił - ja cię wezwałem? nic nie pisałem do ciebie - spojrzał na ekran a potem spojrzal na swój telefon - och, wszystko jasne - zaśmiał się z tego co się wydarzyło.

a że już nie raz pisał mu dziwactwa to się zmartwił! dobry brat! felix oczywiście tego kompletnie nie doceniał!
- czyli to były smsy pisane w trakcie seksu? - spojrzał na telefon rozbawiony i schował go do kieszeni kurtki - czy to liczy się jako sexting? jeśli tak to jest to creepy - zażartował.

doceniał ale nie zawsze. nie był w końcu aż tak bardzo bez serca żeby nigdy nie docenić opieki starszego brata. poprawił krawat, który mu się rozwiązał trochę i włosy trochę też żeby nie wyglądać jak jakiś żul - jezu, weź się - pacnął go w ramię, żeby nie mówił takich rzeczy nieładnych. od razu wyobraził sobie jakieś głupoty - to jednak miłe, że się martwisz - zauważył.

czasami zachowywał się jednak tak jakby nie miał serca!
złapał jego krawat kiedy go poprawiał i sam to zrobił. patrick wpadł tu naprędce więc nie miał eleganckiego stroju, choć i tak prezentował się seksi. jak zawsze zresztą! - zawsze się martwię o mojego słodkiego, małego braciszka - zażartował. obok przeszła kelnerka, z którą przed chwilą się macał - tak masz zamiar spędzić cały wieczór? - dopytał.

tylko czasem. miał nie do końca opanowane niektóre emocje, ale to chyba rodzinne xd
spojrzał na tyłek kelnerki przechodzącej obok i dał sobie poprawić krawat - a dlaczego nie? to jest dobra forma rozrywki. może przejdę się po tym pałacu, poznam kogoś fajnego i miłego, kogoś kto ma może takie same pasje jak ja... może tu czeka na mnie miłość mojego życia? skąd wiesz? - pokazał mu język rozbawiony.

patrick był najbardziej ogarnięty w emocjach teraz. miał nawet kogoś na stałe, wow!
- nie znudziło ci się to jeszcze? - bo miał wrażenie że felix od zawsze skakał z kwiatka na kwiatek. oczywiście patty nie był świętoszkiem i też miał swoje odpały (nari, zoe xd), ale przynajmniej starał się dążyć do czegoś stałego - nie wyglądasz tak jakbyś szukał miłości swojego życia - skomentował widząc jego zadziorną, roześmianą mordke. wyglądał jakby szukał kolejnego ruchanka w schowku.

a felix był wiecznym dzieciakiem, tiffy przeżyła traumę, no cóż, xd
- co mi się nie znudziło jeszcze? czego ty ode mnie oczekujesz, że będę w swoim wieku szukał miłości życia jak ty i się od razu może z kimś hajtał? to nie w moim stylu. po drugie nikogo nie mam na oku - wzruszył ramionami. nie wiem czego patrick oczekiwał od brata, ale chyba felix mu tego nie mógł dać. najwyraźniej był rozczarowującym bratem.

niedorobione te dzieci bowmanów.
- nie hajtam się - poprawił go. nie wiem czy nawet wierzył w instytucję małżeństwa, był nowoczesnym gościem xd - po prostu uważam, że czasami warto się zatrzymać i poszukać czegoś głębszego aniżeli schadzka w schowku - wskazał na drzwi. dawał mu rady, jak na starszego brata przystało!

na pewno felix xd
nowoczesność nie oznacza wcale niewiary w małżeństwo! felix na pewno nie wierzył w małżeństwo. miał niby dobry przykład, małżeństwo jego rodziców było udane, tylko dzieciaki im nie wyszły trochę xd - świetnie, wiem co masz na myśli, to najpierw musiałbym kogoś takiego znaleźć. masz jakieś koleżanki? albo kolegów? - zapytał krzyżując ręce na torsie.

no ale na pewno niewiara w małżeństwo była nowoczesnym typem myślenia bo jeszcze x lat wstecz było to normalne. ślub, dziecko, pies, dom, drzewo itp!
- nie rozśmieszaj mnie - zaczął się bawić zapalniczką w dłoni - nie będę cię swatał ze swoimi znajomymi - już oscara wyswatał z nari i jak to się skonczyło xd

a nie no to tak jeżeli chodzi o taką logikę to tak xd
- no cóż, więc nieprędko zjawisz się zapewne na moim weselu a tym bardziej nie poznasz mojego chłopaka albo dziewczynę - wzruszył ramionami. niestety z nikim nie spotykał się na stałe, nikogo nie widywał, nie miał na to szans. raz próbował ale to też się źle skończyło.

- przynajmniej zakładasz, że jakieś wesele kiedyś bedzie - pocieszył go. jak się brał za takie młode to nic dziwnego xd poklepał go pocieszająco po ramieniu. a potem zwiał skorzystać z darmowych drinków skoro już tu był.
zacznij coś next!

wrócił do kelnerki i spędził z nią czas.

zjarali się z viv i szukali żarcia na zapleczu - mam ochotę na pudding! - jęknął szukając takiego szpitalnego puddingu, teraz o takim marzył.

- ale tylko czekoladowy - zrobila sie bardziej glodna kiedy wspomnial o puddingu. przechodzil jakis pracownik wiec szybko kucnela za wyspa kuchenna i pociagnela nico za soba. - ciii - przylozyla palec do ust, ale zaraz sie zasmiala.

- nikt normalny nie jadłby waniliowego - zasmiał się i pacnął ją w ramię. schował się za wyspą kuchenną, ale nogi odmówiły mu posłuszeństwa i zdrętwiały kiedy tak się chowali więc jak już było bezpiecznie to wyciągnął rece w jej stronę - zanieś mnie do jedzenia! - poprosił błagalnie.

- waniliowy nie powinien w ogole istniec - zgodzila sie z nim. wanilia byla za nudna! - ty powinienes nosic mnie - pstryknela go w noc. - wiecej zostanie dla mnie - w podskokach znalazla sie obok szafek i juz je przeszukiwala.

- zgadzam się! powinniśmy zlikwidować waniliowy pudding raz na zawsze! - już planował w swojej głowie anihilację. dobrze, ze jednak mało ogarniał xd - tego poczochranego i uśmiechniętego pewnie nosisz - wspomniał o andresonie, którego imienia nie pamiętał. ale pamiętam, że miała wpisane w relkach, że oboje z nią jarają i mogą być trochę zazdrośni o siebie nawzajem czy coś xd - nieeee bądź taka viiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiv - zaczął to śpiewać w kółko w rytm jakiejś zmyślonej melodii.

- powinnismy zrobic protest! - uznala usuniecie waniliowego puddingu za bardzo wazna misje. - moze i nosze. najwyrazniej nie zasluzyles jeszcze na taki specjalny treatment - pokazala mu jezyk i dalej przeszukiwala szafki. - o nie! - zawolala jakby stalo sie cos powaznego. - tylko waniliowy - odwrocila sie gwaltownie i pokazala mu opakowanie

- musimy zgadać się ze studentami z wydziału artystycznego żeby przygotowali nam transparenty - wpadł na genialny pomysł. powinien taki zjarany wciągnąć w to ashley xd - jak to nie zasłużyłem, w tym miesiącu cztery razy kupiłem nam zioło i raz pizzę! - przypomniał jej. anderson na pewno od niej wszystko sępił xd - hm? - zapytał słysząc jej 'o nie' i wychylił się zza wyspy kuchennej - nieeeeeeeee - aż poczuł moc w nogach i wstał. zaczął pośpiesznie sprawdzać wszystkie puddingi i były faktycznie waniliowe - powinniśmy zakraść się na dach i obrzucać nimi ludźmi, to jedyne do czego mogą być użyte - przecież nie do jedzenia xd

- dobry pomysl - pochwalila go. haha ashley zawsze daje sie w takie akcje wplatac xd - zapomnialam o tej pizzy, to wszystko zmienia - wiedziala, ze po andersonie nie moze sie spodziewac takich gestow. to byl zdecydowany plus nico. - alboooo - otworzyla jeden pudding. mozemy to wszystko rozlac w korytarzu i zrobic slipping slide - podsunela mu deser pod nos.